Miesiąc: styczeń 2019

Nie przegap tętniaka – zbadaj się!

Tętniak w aorcie, czyli tętnicy głównej, bardzo długo nie daje objawów. Kiedy pęknie, większość chorych ma niewielkie szanse na przeżycie. Dlatego warto wiedzieć, czy się go nosi w sobie, a pomóc w tym może udział w badaniach profilaktycznych.

Choroby układu krążenia to nie tylko choroby serca. To co się dzieje w aorcie, żyłach i mniejszych tętnicach jest nie mniej istotne dla zdrowia i życia – np. nieleczone tętniaki aorty brzusznej grożą pęknięciem, którego 80 proc. chorych nie przeżyje. To dlatego Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się sfinansować ogólnopolski program bezpłatnych badań profilaktycznych, dedykowany temu konkretnemu problemowi

Skąd się biorą tętniaki i jak się je leczy

Tętniaki aorty brzusznej powstają wskutek osłabienia ściany tętnicy. Najczęstszą ich przyczyną u ludzi młodych jest uraz, zaś u starszych – miażdżyca. Nieleczony może doprowadzić do nagłego zgonu. Niestety długo nie daje objawów.

– Tętniak może rosnąć zupełnie bezobjawowo, nawet do dużej średnicy. Normalnie aorta człowieka ma średnicę około 2 cm, natomiast do operacji kwalifikujemy chorych, których tętniak osiągnął średnicę 5,5 cm (u mężczyzn) i 5,2 cm (u kobiet). Ryzyko pęknięcia tętniaka o średnicy poniżej 5,5 cm wynosi mniej więcej 1 proc. rocznie. Natomiast jeżeli tętniak przekracza średnicę 5,5 cm, odsetek ten zwiększa się 3-4-krotnie – mówi prof. Piotr Andziak, który kieruje Kliniką Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej CSK MSWiA w Warszawie, gdzie wykonywane są badania diagnostyczne w ramach wspomnianego, ministerialnego projektu.

Warto wiedzieć, że tętniak o średnicy 8 cm pęka w ciągu roku średnio u 20 proc. chorych.

– Ludzie do momentu pęknięcia mogą nie mieć żadnych objawów. Dlatego zależy nam na wczesnej diagnostyce tego schorzenia – tłumaczy lekarz.

Aż 80 proc. chorych z pękniętym tętniakiem umiera tam, gdzie zastała ich choroba, czyli najczęściej w domu. Spośród tych, którzy przeżyją pęknięcie, dotrą do szpitala, a następnie zostaną zoperowani, przeżyje połowa. Śmiertelność jest więc bardzo duża, co wiąże się z masywną utratą krwi i niedokrwieniem ważnych dla życia narządów.

Jak i gdzie sprawdzić czy ma się tętniaka

– Jeśli systematycznie kontrolujemy chorych z tętniakami aorty, oceniamy średnicę aorty i wielkość tętniaka, możemy chorego przygotować i zoperować w trybie planowym. Odsetek powikłań po planowej operacji nie przekracza 2-3 proc. Stąd nasze dążenie do tego, żeby operować chorych planowo, a nie w trybie doraźnym – wyjaśnia specjalista.

Ważne jest również to, że dzięki dostępności badań ultrasonograficznych zmniejsza się w Polsce liczba chorych operowanych ze względu na to, że pękł im tętniak.  Obecnie rocznie tego rodzaju zabiegów jest ok. 600-800. Tymczasem, liczba tętniaków aorty brzusznej operowanych planowo przekracza 3000 w skali roku.

Dotychczas w Polsce prowadzone były wyłącznie regionalne programy przesiewowe związane z tym problemem – teraz dostępny jest pierwszy projekt profilaktyczny o charakterze ogólnopolskim. Łącznie akcja ta prowadzona jest w ponad 20 szpitalach, w różnych województwach. Gdzie konkretnie? Poniżej przedstawiamy listę placówek, które biorą w niej udział:

  • Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu (Klinika Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej)
  • Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Wrocławiu
  • Szpital Uniwersytecki Nr 1 im. dr Antoniego Jurasza w Bydgoszczy
  • Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny Nr 1 w Lublinie
  • Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Łodzi
  • Wojewódzkie Wielospecjalistyczne Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi
  • Krakowski Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II w Krakowie
  • Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie
  • Mazowiecki Szpital Bródnowski w Warszawie Sp. z o.o.
  • Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Opolu
  • Szpital Specjalistyczny im. Edmunda Biernackiego w Mielcu
  • Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku
  • Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku
  • Wojewódzki Szpital Specjalistyczny Nr 4 w Bytomiu
  • Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach
  • Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Olsztynie
  • Szpital Kliniczny Przemienienia Pańskiego Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu
  • WSS w Szczecinie.

Badania profilaktyczne w ramach akcji są bezpłatne, i co ważne – po badaniach chorzy mają zapewnianą dalszą opiekę.

– Jeżeli u badanej osoby stwierdzimy poszerzenie aorty, zostanie ona skierowana do poradni chirurgii naczyniowej i tam dalej będzie obserwowana. Każdy chory objęty taką opieką będzie miał wykonywane badania ultrasonograficzne raz do roku, a jeżeli tętniak przekroczy wielkość 4,5 cm, raz na 6 miesięcy. W momencie kiedy tętniak osiągnie średnicę, która będzie kwalifikowała go do operacji, zostanie skierowany do szpitala celem jej przeprowadzenia – wyjaśnia specjalista.

Akcja będzie trwała do 2020 roku.

Jak zmniejszyć ryzyko rozwoju tętniaka

Oprócz „wyłapania” chorych kwalifikujących się do operacji program ma również dostarczyć wiedzy na temat liczby chorych z tętniakami aorty brzusznej w polskiej populacji. Dowiemy się czy odsetek ten wynosi 4-7 proc., tak jak w innych krajach, czy może więcej. A w praktyce da odpowiedź czy odpowiednia jest liczba ośrodków zajmujących się leczeniem tętniaków aorty brzusznej i czy są one przygotowane na przyjęcie zwiększonej liczby chorych. Tętniaki aorty brzusznej to w dużej mierze problem osób starszych, a ponieważ mamy starzejące się społeczeństwo będzie on dotyczył coraz większej liczby osób.

Kolejnym celem programu jest edukacja społeczeństwa. Ministerstwo planuje różne medialne działania informujące o badaniu: spoty w telewizji, plakaty w szpitalach i przychodniach, a także ulotki z których chorzy dowiedzą się czym są tętniaki i czym grożą. Szczególnie istotna jest świadomość tego, co zwiększa ryzyko rozwoju tętniaków.

Czynniki ryzyka tętniaków aorty brzusznej:

  • palenie papierosów;
  • nadciśnienie tętnicze;
  • otyłość.

Warto też wiedzieć, że tętniaki aorty brzusznej wykrywane są 5 razy częściej u mężczyzn niż u kobiet.  Wykrywa się je u ok. 3-6 proc. mężczyzn w wieku ponad 65 lat.

Źródło: www. zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Jak światło wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie

Człowiek potrzebuje odpowiedniej dawki światła o różnych porach dnia – dzięki temu lepiej śpi, cieszy się lepszym samopoczuciem, ma zdrowsze oczy, a nawet chudnie. Badania wskazują, że światło oddziałuje nawet na płód.

Końcówka grudnia i początek stycznia zwykle kojarzą się ze Świętami Bożego Narodzenia oraz Sylwestrem, ale jest to również czas najkrótszych dni w roku. Na naszej szerokości geograficznej słońce znajduje się wtedy nad horyzontem zaledwie przez mniej niż osiem godzin w ciągu doby. Oznacza to ograniczony dostęp do naturalnego światła – wiele osób dociera do miejsca pracy, gdy jeszcze jest ciemno i opuszcza je, kiedy słońce już zaszło. Tymczasem, jak pokazują badania, kontakt – o właściwej porze – z regulującym zegar biologiczny światłem jest człowiekowi bardzo potrzebny.

Droga do wyzdrowienia

Przeprowadzony w szpitalu projekt badawczy zespołu z Uniwersytetu w Göteborgu pokazał na przykład, jak duże znaczenie ma odpowiednie światło dla ludzi chorych. Korzyści z jego oddziaływania odniosły nawet osoby, które ledwie zachowywały przytomność. „Zegar biologiczny jest bardzo istotny, a światło to czynnik środowiskowy, który ma w tym obszarze największy wpływ” – podkreśla autorka badania Marie Engwall.

Naukowcy obserwowali osoby ciężko chore lub ofiary wypadków przyjęte na działający przez całą dobę oddział intensywnej terapii. W takiej sytuacji wielu pacjentów jest zdezorientowanych co do pory dnia. Badacze sprawdzili więc wpływ specjalnego oświetlenia, które zmieniało się, dostosowując się do odpowiedniej pory. Ranek rozpoczynał się od słabej, czerwonawej poświaty, aby około godziny ósmej zmienić się w silne światło podobne do dziennego. Po kolejnych przemianach, po południu stawało się ono coraz cieplejsze i słabsze. Jak donoszą naukowcy, pacjenci byli bardzo zadowoleni z takiego systemu. Wywierał on uspokajający wpływ na chorych i wspierał ich zegar biologiczny. Co ciekawe, korzystne efekty utrzymywały się długo. Kiedy po roku od wypisania z kliniki, badacze zapytali pacjentów o zdrowie fizyczne i psychiczne oraz apetyt i sen, nawet wtedy ujawniło się wyraźne działanie oświetlenia. „Pacjenci leczeni w naszym eksperymentalnym pokoju byli według własnej oceny w dużo lepszym stanie w porównaniu do pacjentów z grupy kontrolnej. Nie twierdzę, że wszystko jest zasługą światła, ale to wskazówka i wyraźny rezultat, które pokazują, że powinniśmy kontynuować naszą pracę” – relacjonuje Marie Engwall.

W badaniu, na pytania o samopoczucie pytani byli także odwiedzający chorych goście, którzy także mówili o przyjemnym działaniu zbliżonego do naturalnego światła. Choć projekt nie objął personelu medycznego, to jak opowiadają naukowcy, pracownicy szpitala także wyrażali pozytywne opinie.

Okna pomagają w pracy i codziennym życiu

Eksperyment naukowców z Northwestern University i University of Illinois w Urbana-Champaign  pokazał natomiast, że dostęp do dziennego światła w biurze sprzyja dłuższemu trwaniu i lepszej jakości snu nocą, podejmowaniu aktywności fizycznej i lepszej ogólnej jakości życia. „Rosnąca liczba dowodów pokazuje, że ekspozycja na światło w ciągu dnia, szczególnie rano działa korzystnie dla zdrowia poprzez wpływ na nastrój, pobudzenie i metabolizm. Pracujące osoby należą tutaj do grupy ryzyka, ponieważ zwykle spędzają dużo czasu w pomieszczeniach, bez dostępu do naturalnego, a nawet sztucznego, jasnego światła przez cały dzień. Badanie to potwierdza, że działające w ciągu dnia światło wywiera silny wpływ na zdrowie” – zwraca uwagę współautorka eksperymentu dr Phyllis Zee.

„Architekci muszą być świadomi wagi dostępu do naturalnego światła nie tylko ze względu na oszczędności energii, ale także ze względu na zdrowie ludzi przebywających w pomieszczeniach”.

Naukowcy twierdzą, że aby zapewnić odpowiedni poziom naturalnego oświetlenia, stanowiska pracy powinny być ustawione nie dalej niż 6-7,5 m od okien.

Światło dla zdrowszych oczu

Warto także zadbać o to, aby zamiast np. przed komputerowym ekranem, dzieci spędzały czas na dworze. Naukowcy ze School of Optometry and Vision Science na Queensland University of Technology twierdzą bowiem, że kontakt z naturalnym światłem chroni je przed rozwojem krótkowzroczności. Australijski zespół mierzył rozwój oczu dzieci, które nosiły na nadgarstku czujniki rejestrujące ekspozycję na dzienne światło. Okazało się, że mniejszemu wystawieniu na jego działanie towarzyszył szybszy wzrost gałki ocznej, co wiąże się właśnie z pojawieniem się krótkowzroczności.

„To nowe odkrycie ma ogromne znaczenie dla naszych wysiłków w ograniczeniu przyrostu liczby przypadków krótkowzroczności u dzieci” – tak opublikowane przed dwoma laty wyniki skomentowała Kate Gifford, prezes zrzeszającej okulistów organizacji Optometry Australia. Tymczasem autorzy publikacji przytaczają szacunki, według których do 2050 roku połowa populacji świata ma być krótkowidzami i wielu osobom ma z tego powodu grozić ślepota.

„Podczas gdy elektroniczne ekrany przyczyniają się do tego, że dzieci spędzają więcej czasu w pomieszczeniach niż kiedyś, nasze badanie pokazuje, że to nie same ekrany są przyczyną przyrostu występowania krótkowzroczności” – twierdzi autor odkrycia prof. Scott Read. „Okuliści powinni uświadomić swoim pacjentom, że ekspozycja na dzienne światło trwająca mniej niż 60 minut dziennie to czynnik ryzyka krótkowzroczności” – dodaje specjalista.

Według jego szacunków, idealnie byłoby jednak, aby dzieci spędzały co najmniej dwie godziny dziennie na dworze, w naturalnym o świetleniu.

Fotony wpływają na płód

Okazuje się, że dla zdrowia oczu znaczenie może mieć już nawet działanie światła w okresie płodowym. Projekt badawczy przeprowadzony na myszach przez specjalistów z Cincinnati Children’s Hospital Medical Center pokazał, że światło wnikające do łożyska jest niezbędne do prawidłowego rozwoju siatkówki. „To całkowicie zmienia nasze rozumienie tego, jak rozwija się siatkówka. Zidentyfikowaliśmy reagujący na światło proces, który kontroluje neurony w siatkówce. Ma to wpływ na rozwój naczyń krwionośnych w oku, a to bardzo ważne, ponieważ różne, poważne choroby oczu mają związek właśnie z zaburzeniami ukrwienia” – o odkryciu opowiada jego współautor dr Richard Lang.  Badanie pokazało, że trafiające do płodu fotony aktywują białko zwane melanopsyną, które uczestniczy w rozwoju naczyń krwionośnych i neuronów siatkówki. Między innymi hamuje ono nadmierny, szkodliwy rozwój naczyń.

Wyszczuplające słońce

Ekspozycja na światło może być także jednym ze sposobów na utrzymanie zdrowszej wagi. Badanie zespołu z Northwestern University wskazało, że osoby wystawione na działanie promieni słonecznych w porze porannej są szczuplejsze. „Im wcześniej w ciągu dnia światła działało w ciągu dnia, tym niższy był wskaźnik masy ciała uczestników. Im później dochodziło do ekspozycji na umiarkowanie silne światło, tym wyższe było BMI danej osoby” – wyniki relacjonuje prof. Kathryn Reid, autorka badania. „Jeśli ktoś nie otrzyma wystarczającej dawki światła w odpowiedniej porze dnia, może to zaburzyć jego wewnętrzny zegar, co jak wiadomo, zmienia metabolizm i może prowadzić do wzrostu wagi” – dodaje inna autorka, dr. Phyllis Zee.

Światło działało niezależnie od poziomu aktywności fizycznej ochotników, liczby zjadanych przez nich kalorii, ich wieku, czy też pory roku. Według obliczeń badaczy, od porannego naświetlenia zależało 20 proc. BMI. Naukowcy dają więc proste zalecenie – „zażywaj” co najmniej 20-30 minut dziennego światła między godziną 8.00 a 12.00. Jego minimalne natężenie to według badaczy 500 luksów. W pomieszczeniach można zwykle spotkać 200-300 luksów, natomiast na zewnątrz, nawet w pochmurny dzień natężenie światła przekracza 1000 luksów. „Światło to modyfikowalny czynnik, który potencjalnie można wykorzystać w programach redukcji wagi. Tak, jak ludzie starają się lepiej wysypiać, aby obniżyć masę ciała, być może manipulacja ekspozycją na światło jest kolejnym sposobem, który w tym pomoże” – zastanawia się prof. Reid. Warto więc pamiętać, że nie tylko dieta, ruch i dobry sen stanowią klucze do smuklejszej sylwetki i lepszego zdrowia, ale ważne jest jeszcze światło.

Marek Matacz, dla zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Dieta i aktywność fizyczna w aktywnej fazie leczenia raka

Czasy, gdy pacjentom w trakcie leczenia onkologicznego zalecano leżenie w łóżku dawno minęły – mówią zgodnie lekarze …

COVID-19 obecnie: czy będą nowe szczepionki?

Firmy pracują nad preparatami przeciwko nowym wariantom koronawirusa. Według FDA mają one uwzględniać nowe typu szczepu …

Apetyt na kawę służy zdrowej starości

Co piąty mieszkaniec Unii Europejskiej ma 65 lat i więcej. Oznacza to, że niemal 100 milinów ludzi na naszym kontynencie …