Miesiąc: maj 2017

Niebezpieczne opalanie – CZERNIAK

Zbliżające się lato, coraz cieplejsze i słoneczne dni sprzyjają spędzaniu wolnego czasu na słońcu, a skóra muśnięta słońcem będzie pożądanym stanem. Z promieni słonecznych należy jednak korzystać rozsądnie. Z jednej strony pozwalają one wytworzyć witaminę D i uzyskać ładny kolor skóry, jednak z drugiej, nadmierna ekspozycja na słońce może nieść negatywne konsekwencje, od oparzeń słonecznych po ryzyko zachorowania na CZERNIAKA!

Czerniak to nowotwór złośliwy skóry, który wywodzi się z melanocytów czyli komórek barwnikowych skóry wytwarzających i zawierających melaninę. Nowotwór ten przede wszystkim kojarzony jest z nowotworem skóry – najczęściej właśnie na niej występuje. Może jednak pojawić się w innych miejscach, w których występują melanocyty czyli na błonach śluzowych oraz błonie naczyniowej gałki ocznej. Najczęściej występuje u osób w średnim wieku, rzadko pojawia się u dzieci przed okresem pokwitania. Średni wiek zachorowania na nowotwór wynosi 51 lat. Niepokojący jest fakt ciągłego wzrostu liczby zachorowań na czerniaka o ok. 4 – 5% rocznie, który obserwowany jest na całym świecie. W Polsce ogólna liczba zachorowań na czerniaka skóry w 2010 roku wynosiła 2545, dla porównania, w 2000 roku odnotowano 1731 zachorowań. Czerniak stanowi ok. 5 – 7% wszystkich nowotworów skóry (Krajowy Rejestr Nowotworów).

Czynniki ryzyka – mogą, ale nie muszą prowadzić do rozwoju nowotworu

Za najważniejszy czynnik ryzyka zachorowania na czerniaka uważa się nadmierną, ekspozycję na intensywne promieniowanie ultrafioletowe naturalne, a także sztuczne (solarium). Także oparzenia słoneczne przebyte w dzieciństwie i wieku młodzieńczym zwiększają ryzyko rozwoju nowotworu w wieku dojrzałym. Kluczowa jest także zawartość barwnika w skórze (fototyp skóry) – osoby o jasnej karnacji, jasnym kolorze oczu i włosów, dużej liczbie piegów oraz skłonne do oparzeń słonecznych są bardziej narażone na zachorowanie. Także występowanie czerniaka bądź innych nowotworów skory u krewnych pierwszego i drugiego stopnia zwiększa ryzyko zachorowania. Występowanie licznych znamion barwnikowych (popularnie zwanych „pieprzykami”) również sprzyja rozwojowi choroby. Osoby, które chorowały na czerniaka, niestety mogą zmierzyć się z chorobą ponownie (5 – 10% osób wcześniej chorujących na czerniaka, może liczyć się z nawrotem choroby). Ponadto ryzyko zachorowania wzrasta wraz z wiekiem, przy czym u kobiet choroba występuje częściej.

Co powinno zaniepokoić?

Objawem, który powinien zaniepokoić, jest pojawienie się zmian skórnych na skórze wcześniej nie zmienionej. Również zmiana w obrębie powierzchni, zabarwienia, czy kształtu znamienia barwnikowego, który już wcześniej występował na powierzchni skóry powinna wzbudzić naszą czujność. Niepokoić powinny znamiona asymetryczne, mające nieregularne i nieostre granice lub różne/nierównomierne zabarwienie, czerwony obwód.

Diagnostyka i leczenie

Wykrywanie czerniaka we wczesnym stadium zaawansowania jest priorytetem w skutecznej walce z chorobą! Dlatego też, jeśli zaobserwujemy jakąkolwiek zmianę skórną, która wzbudza podejrzenie, należy udać się do lekarza, który przeprowadzi wywiad lekarski, a także dokładnie oglądnie ciało. Wstępne badanie lekarskie odbywa się przy użyciu dermatoskopu, czyli urządzenia powiększającego i oświetlającego skórę, podczas którego można dokonać oceny niepokojących pieprzyków. Na tej podstawie wyznaczane są znamiona, które budzą podejrzenie nowotworu złośliwego i są wycinane do analizy (biopsja chirurgiczna). Badanie mikroskopowe całej zmiany barwnikowej wyciętej chirurgicznie stanowi bowiem podstawę rozpoznania czerniaka. Biopsja chirurgiczna to prosty zabieg, który zwykle przeprowadzany jest w warunkach ambulatoryjnych (bez pobytu w szpitalu). Zabieg wykonywany jest w znieczuleniu miejscowym, podczas którego usuwane jest znamię z kilkumilimetrowym (1 – 2 mm) marginesem niezmienionej skóry. Jest to jedyna metoda, która pozwala na postawienie właściwej diagnozy. Wykonanie badania histopatologicznego pozwala ocenić stopień zaawansowania nowotworu, a także wolny od nowotworu margines wyciętej skóry oraz inne ważne z punktu widzenia leczenia parametry. Inne metody diagnostyczne mają zastosowanie jedynie pomocnicze, są przydatne, gdy niemożliwe jest wykonanie biopsji chirurgicznej.

Po rozpoznaniu czerniaka najczęściej stosuje się leczenie chirurgiczne, w którym „docina” się powstałą po biopsji chirurgicznej bliznę z odpowiednim marginesem tkanek zdrowych. Należy także dokonać oceny węzła wartowniczego, czyli pierwszego węzła chłonnego, który znajduje się na drodze spływu płynu tkankowego z ogniska nowotworowego. Gdy wystąpiły przerzuty do węzłów chłonnych, należy wykonać radykalne ich wycięcie.

Profilaktyka przede wszystkim!

Przede wszystkim, aby zmniejszyć ryzyko zachorowania na czerniaka należy chronić skórę przed promieniowaniem UV. Podczas słonecznych dni należy stosować kremy z wysokimi filtrami, wielokrotnie powtarzając ich aplikację. Należy także unikać nadmiernej ekspozycji na słońce, zwłaszcza przebywania w intensywnym nasłonecznieniu. Zdecydowanie należy chronić przed słońcem dzieci, ze względu na świadomość konsekwencji jakie ma oparzenie słoneczne w dzieciństwie. Ważne jest, także aby dokładnie oglądać swoje ciało, by w razie pojawienia się podejrzanego znamienia niezwłocznie udać się do lekarza w celu wykonania badania dermatoskopem. Należy pamiętać, że osoby o jasnym fototypie skóry oraz z licznymi „pieprzykami” powinny pozostawać pod stałą kontrolą lekarską i wykonywać profilaktycznie badania dermatoskopem.

Zespół redakcyjny pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych. Nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

Antybiotyki – sposób tylko na bakterie!

Antybiotyki stanowią bardzo ważne okrycie medycyny XX wieku, zostały nazywane „cudownymi lekami”. To środki lecznicze, które stosowane są w leczeniu wszelkiego rodzaju zakażeń bakteryjnych. Jednak ich nadużywane i nieodpowiednie stosowanie prowadzić może do ograniczenia ich skuteczności.

Początki antybiotyków i ich działanie

Antybiotyki swoją genezą sięgają roku 1928, kiedy Alexander Fleming zauważył, że pleśń Penicillium notatum powstrzymuje rozwój hodowli gronkowca złocistego. Wskutek prowadzenia dalszych badań podjętych przez naukowców Alexandra Fleminga, Howarda Florey’a i Ernesta Chaina wyizolowano i oczyszczono pleśń, która miała właściwości bakteriobójcze została nazwana penicyliną. Miało to miejsce w 1938 r., wówczas penicylinę uznano za lek – pierwszy antybiotyk.

Początkowo antybiotyki były substancjami wyłącznie naturalnymi wytwarzanymi przez drobnoustroje, obecnie są także syntetyczne, wytwarzane przez człowieka metodami chemicznymi, tzw. chemioterapeutyki. Antybiotyki stosuje się w leczeniu infekcji bakteryjnych, a także grzybiczych (są one jednak zdecydowanie rzadsze). Mogą działać bakteriostatycznie i fungistycznie – czyli hamować rozmnażanie bakterii i grzybów oraz bakterio- i grzybobójczo – zabijając bezpośrednio komórki bakterii i grzybów chorobotwórczych. Idealną sytuacją przed zastosowaniem antybiotyku jest wykonanie posiewu krwi, moczu lub wymazu z gardła (posiew to badanie mikrobiologiczne, które pozwala określić rodzaj drobnoustroju). Na podstawie dokonanej analizy można dobrać antybiotyk, który będzie najlepszy w walce z danym drobnoustrojem.

Skuteczność antybiotyków

Skuteczność antybiotyków jest bardzo duża, jednak należy stosować je rozważnie, bowiem nieodpowiednie i nadmierne ich przyjmowanie może przynieść skutek odwrotny od oczekiwanego – bakterie mogą stać się oporne na ich działanie czyli niewrażliwe. O oporności na antybiotyki mówimy wówczas, gdy przyjmowana substancja nie zabija drobnoustroju, bądź nie hamuje jego rozwoju, tym samym nie zwalczając choroby. Oporność może być naturalna – występująca już przed podaniem antybiotyku lub nabyta, – w której głównym źródłem jest częste stosowanie antybiotyków. W oporności nabytej początkowo wrażliwe bakterie staja się oporne, na skutek zaistniałych zmian w ich materiale genetycznym. Antybiotykooporności nie możemy zupełnie wyeliminować, ale możemy ją zmniejszać poprzez ograniczanie stosowanie antybiotyków. Należy pamiętać, że antybiotyk to nie panaceum na każdą chorobę! W przypadku infekcji wirusowych (np. grypa, przeziębienie) antybiotyki nie są skuteczną formą terapii. Nawet przy wysokiej gorączce i bardzo złym samopoczuciu nie jest zasadne ich podanie, wirusy nie są bowiem wrażliwe na ich działanie!

Bezpieczne stosowanie antybiotyku

Należy pamiętać, że stosowanie antybiotyku bez wskazania medycznego może mieć negatywne konsekwencje. Przede wszystkim antybiotyk niszczy chorobotwórcze bakterie występujące w organizmie, ale nie tylko. Zniszczeniu ulegają także drobnoustroje tworzące naturalną florę bakteryjną, czyli bakterie, które występują w organizmie człowieka, jednak nie dają objawów choroby, a wręcz przeciwnie, są one barierą dla bakterii chorobotwórczych. Mikroorganizmy te biorą udział w metabolizmie różnych substancji w przewodzie pokarmowym, a także wytwarzają witaminy (np. witaminę K, kwas foliowy). Antybiotyk jest bezpieczny, jeśli stosujemy go zgodnie z zaleceniami lekarza! Przede wszystkim antybiotyk należy przyjmować przez ściśle określoną liczbę dni, zgodnie z zaleceniami lekarza. Powszechne jest bowiem odstawianie preparatu zaraz po ustąpieniu objawów choroby, przed zakończeniem pełnego cyklu antybiotykoterapii. Nie jest to jednak właściwe zachowanie, ponieważ sprzyja rozwojowi oporności bakterii na dany antybiotyk, a dodatkowo nie eliminuje ich z organizmu. W efekcie bardzo szybko może nastąpić nawrót choroby, a stosowany lek traci swoją skuteczność. Oprócz długości stosowania antybiotykoterapii ważne jest także stosowanie zalecanych dawek oraz odstępów pomiędzy kolejnymi dawkami. Antybiotyk jest skuteczny tylko wtedy, gdy w organizmie znajduje się jego odpowiednie stężenie, utrzymane przez określony czas. Dlatego bardzo istotne jest przyjmowanie leku o określonych godzinach, w regularnych odstępach czasu.

Podsumowując, antybiotyki są dobrodziejstwem medycyny, skuteczną bronią w walce z bakteriami. Jednak ich nadmierne i nierozważne stosowanie sprzyja antybiotykooporności. W efekcie może prowadzić to do sytuacji szerzenia się zakażeń bakteryjnych, którym nie będzie można zapobiec.

Zespół redakcyjny pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych. Nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

Wrzody – czy bać się Helicobacter pylori?

Choroba wrzodowa charakteryzuje się występowaniem wrzodu trawiennego najczęściej zlokalizowanego w żołądku i/lub dwunastnicy. Schorzenie to może wystąpić w każdym wieku, w tym także u małych dzieci. Najczęściej dotyka osoby młode i w średnim wieku, osoby pracujące. To bardzo częste schorzenie przewodu pokarmowego, na które cierpi ok. 5 – 10% dorosłych Polaków. U mężczyzn wrzody występują trzy razy częściej niż u kobiet. Czym są wrzody i jak je leczyć? Na to pytanie warto znać odpowiedź.

Co to jest wrzód trawienny?

Wrzód trawienny to mały ubytek śluzówki żołądka lub dwunastnicy. Wrzód może także powstać w dolnej części przełyku, jednak nie jest to częsta lokalizacja. Wrzody żołądka i dwunastnicy powstają na skutek zaburzenia równowagi między czynnikami drażniącymi (kwasem solnym, pepsyną – enzym biorący udział w trawieniu białek), a ochronnymi (prawidłowo ukrwiona, pokryta śluzem błona śluzowa). Ubytki, które powstają w ściankach żołądka i dwunastnicy mogą mieć różną wielkość, od ziarnka pieprzu, nawet do kilkunastu centymetrów.

Najczęstsze przyczyny wrzodów trawiennych?

Najczęstszą przyczyną wrzodów trawiennych jest zakażenie bakterią Helicobacter pylori, która „zamieszkuje” błony śluzowe żołądka. Wydawać by się mogło, że obecność kwasu solnego w żołądku nie stwarza dobrych warunków do bytowania bakterii. A jednak dla Helicobacter pylori są to idealne warunki do rozwoju. Kwas solny nie szkodzie jej, co więcej wspomaga jej rozwój. Należy jednak pamiętać, że sama obecność bakterii w naszym organizmie nie jest równoznaczna z występowaniem wrzodów. Helicobacter pylori nie jest bowiem przyczyną wszystkich wrzodów żołądka czy dwunastnicy. Choroba wrzodowa może być także związana z przyjmowaniem leków przeciwzapalnych (niesteroidowych leków przeciwzapalnych – NLPZ). Wrzody trawienne mogą być efektem ubocznym zażywania NLPZ. Dodatkowo za ryzyko powstania wrzodów trawiennych odpowiedzialne są czynniki genetyczne – wyższe ryzyko rozwoju choroby występuje u osób z grupą krwi 0. Wrzody żołądka lub wrzody dwunastnicy mogą także występować rodzinnie (u krewnych pierwszego stopnia ryzyko wystąpienia wzrasta nawet trzykrotnie). Również palenie tytoniu stanowi zagrożenie wystąpienia choroby wrzodowej – składniki dymu tytoniowego maja bezpośredni wpływ na powstanie wrzodów. Dodatkowo, do czynników, które mogą sprzyjać rozwojowi choroby wrzodowej, nie są jednak uważane za jej bezpośrednią przyczynę, zalicza się: stres, picie alkoholu, picie kawy czy spożywanie ostrych potraw.

Objawy wrzodów.

Najczęściej wrzody żołądka i dwunastnicy objawiają się występowaniem piekącego bólu poniżej mostka lub nad pępkiem. W przypadku wrzodów żołądka ból pojawia się zwykle 2 – 3 godziny po posiłku. Natomiast dla wrzodów dwunastnicy charakterystyczny jest ból tzw. głodowy, lub nocny, budzący chorego ze snu, ból, który zwykle pojawia się na czczo. Bólom wrzodowym mogą także towarzyszyć inne dolegliwości, takie jak: wzdęcia, odbijanie, uczucie pełności w nadbrzuszu lub wczesnej sytości, nudności, brak łaknienia, a także zmniejszenie masy ciała. Może wystąpić także pieczenie za mostkiem – zgaga, a także kwaśne lub gorzkie odbijanie. Nasilenie objawów i ich rodzaj jest kwestią bardzo indywidualną. Bywa, że chorzy zgłaszają występowanie silnego bólu przy bardzo małych owrzodzeniach, bądź wręcz przeciwnie – nie zgłaszają dolegliwości bólowych mimo głębokich owrzodzeń.

Jak zdiagnozować chorobę wrzodową?

Podstawowym badaniem w chorobie wrzodowej jest badanie endoskopowe górnego odcinka przewodu pokarmowego tzw. gastroskopia. Podczas badania możliwe jest potwierdzenie diagnozy oraz pobranie wycinków do dalszych badań, w tym potwierdzających obecność bakterii Helicobacter pylori – najczęstszej przyczyny choroby wrzodowej. W celu wykrycia zakażenia Helicobacter pylori można także wykonać jeden z nieinwazyjnych testów: test oddechowy (z użyciem węgla 13C), testy z krwi na obecność przeciwciał przeciwko Helicobacter pylori oraz test wykrywający antygeny Helicobacter pylori w kale. Należy zauważyć, że testy te nie potwierdzają jednak występowania wrzodów trawiennych, a jedynie zakażenie bakterią! W celu postawienia diagnozy wykonywano także badanie RTG żołądka oraz ocenę wydzielania kwasu solnego, jednak obecnie badania te są bardzo rzadko wykonywane.

Jak leczyć chorobę wrzodową?

Leczenie choroby wrzodowej opiera się przede wszystkim na usunięciu zakażenia bakterią Helicobacter pylori. Dąży się do całkowitego usunięcia patogenu z organizmu, oraz przyjmowaniu leków, które hamują wytwarzanie kwasu solnego. Pomocnicze znaczenie w leczeniu wrzodów trawiennych ma stosowanie odpowiedniej diety, zaprzestanie palenia tytoniu, a także unikanie stosowania leków przeciwzapalnych. W niektórych przypadkach występuje konieczność leczenia operacyjnego wrzodów.

Niebezpieczne powikłania.

Choroba wrzodowa jest poważnym schorzeniem, w którym mogą nastąpić niebezpieczne dla zdrowia i życia powikłania takie jak: zagrażający życiu krwotok lub przewlekle krwawienie, perforacja, czyli przedziurawienie ściany żołądka lub dwunastnicy, niedrożność układu pokarmowego uniemożliwiająca przesuwanie treści pokarmowych.

Warto pamiętać o sygnałach alarmowych, których wystąpienie wymaga konsultacji lekarskiej, należą do nich: spadek masy ciała – powyżej 10 kg w ciągu 3 miesięcy, powtarzające się wymioty (fusowate wymioty), krwawienie z przewodu pokarmowego, pojawienie się krwistego lub smolistego stolca, zaburzenia połykania.

Zespół redakcyjny pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych, nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

Palący problem – zgaga

Zgaga, czyli pieczenie w okolicy przełyku, to dolegliwość, która występuje u znacznego odsetka osób. Przypadłość ta może być reakcją na niektóre pokarmy bądź też sygnalizować poważniejsze problemy zdrowotne.

Zgaga objawia się uczuciem pieczenia, palenia zlokalizowanym za mostkiem lub w górnej części brzucha, nierzadko dochodzącym aż do gardła. Dolegliwość ta spowodowana jest cofaniem się treści pokarmowych i kwasu solnego z żołądka do przełyku. Taka sytuacja ma miejsce wówczas, gdy dolny zwieracz przełyku (mięsień położony pomiędzy przełykiem a żołądkiem) działa nieprawidłowo. Dobrze funkcjonujący mięsień rozkurcza się przy połykaniu, co pozwala na przejście spożywanego pokarmu do żołądka, a następnie szybko kurczy się, zapobiegając cofaniu się treści pokarmowych do przełyku. Niewłaściwa praca zwieracza powoduje, że treści pokarmowe oraz kwas solny cofają się drażniąc tym samym nabłonek przełyku.

Powszechnie uważa się, że zgaga nasila się po spożyciu określonych pokarmów, które silnie pobudzają produkcję kwasu solnego w żołądku. Należą do nich, m.in.: kawa, herbata, owoce cytrusowe i soki, czekolada, mięta, smażone, tłuste potrawy, ostre przyprawy. Nie ma jednak uniwersalnej listy produktów, których należy unikać. Natężenie objawów po spożyciu pokarmów jest kwestią indywidualną, należy zatem obserwować swój organizm i jego reakcję na spożycie określonych produktów. Również palenie tytoniu przyczynia się do występowania zgagi. Powoduje bowiem zaburzenie w funkcjonowaniu zwieracza przełyku, który pod wpływem palenia jest rozluźniony, przez co nie zapobiega cofaniu się treści pokarmowych. Zgaga nasila się także przy pochylaniu oraz w pozycji leżącej.

Stanem, w którym zgaga występuje bardzo często jest ciąża. W początkowym okresie jest ona związana z występującymi zmianami hormonalnymi. Podniesiony poziom progesteronu wpływa na rozluźnienie mięśni przewodu pokarmowego, w tym także dolnego zwieracza przełyku – kluczowego w powstawaniu zgagi. W późniejszych miesiącach ciąży pojawiająca się zgaga związana jest z powiększaniem się macicy, która uciska na ściany żołądka, powodując wypychanie z niego treści pokarmowych w stronę przełyku.

Zgaga będąca reakcją organizmu na spożycie określonych produktów, która zwykle samoistnie i szybko ustępuje, nie jest powodem do niepokoju. Jeśli jednak nie ma charakteru epizodycznego, utrzymuje się powyżej 3 miesięcy, pojawiając się co najmniej 2 razy w tygodniu, wskazuje na wystąpienie choroby refluksowej żołądka (schorzenie, w którym występuje cofanie się treści pokarmowej z żołądka do przełyku). U osób po 40 roku życia borykających się z występowaniem zgagi zaleca się wykonanie badania endoskopowego, które pozwoli wykluczyć inne, rzadziej występujące choroby, którym towarzyszy uczucie pieczenia w przełyku oraz ocenić nasilenie ew. zmian w błonie śluzowej przełyku.

Aby uniknąć zgagi, należy zmodyfikować swój styl życia. Obserwacja organizmu pozwoli zidentyfikować, po spożyciu jakich produktów dolegliwości nasilają się i umożliwi ich eliminację z diety. Ważne są także porcje spożywanych posiłków, jak również ich pora – obfite posiłki i późne spożywanie kolacji przyczyniają się do występowanie zgagi. Należy wystrzegać się także przyjmowania pozycji leżącej bezpośrednio po posiłku, a do snu należy układać górną część ciała nieco wyżej niż poziom żołądka. Również zaprzestanie palenia pozwoli uniknąć zgagi. Osoby otyłe i z nadwagą powinny zrzucić zbędne kilogramy. Wprowadzenie zmian w zakresie stylu życia może jednak nie być wystarczające. W takiej sytuacji dysponujemy środkami farmakologicznymi zobojętniającymi kwas solny lub blokującymi jego produkcję. Preparaty te powinny być jednak stosowane wyłącznie pod nadzorem lekarza.

Zespół redakcyjny pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych, nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

 

 

Glutaminian sodu – jeść czy unikać jak ognia?

We współczesnym świecie do żywności w trakcie produkcji dodawane są substancje różnego pochodzenia. Jedne z nich naturalnie występują w przyrodzie, inne natomiast wytwarzane są w sposób chemiczny. Jesteśmy wręcz zasypywani różnymi dodatkami do żywności, po które często nieświadomie sięgamy podczas codziennych zakupów. Ważne jest, aby potrafić odróżnić co jest dla nas dobre, a co może być potencjalnie szkodliwe. Pierwszym krokiem do świadomego odżywiania jest właściwe dobieranie produktów spożywczych w oparciu o ich skład podany na etykietach.

Glutaminian sodu, czyli sól kwasu glutaminowego znana jest również pod nazwą MSG lub E621. Glutaminian jest substancją wzmacniającą smak potraw, przez co zjadane z jego dodatkiem dania stają się dla nas bardziej wyraziste, wydają się lepiej doprawione. Smak, który odczuwamy podczas spożywania tego związku nazywany jest umami, co z japońskiego oznacza wyśmienity, smakowity. O glutaminianie sodu słyszymy w ostatnich latach naprawdę wiele zarówno dobrego jak i złego, a zwolenników ma on równie dużo co przeciwników. Ten „kontrowersyjny” dodatek żywieniowy jednak nie od dziś trafia na nasze talerze. Już od setek lat był nieodłącznym elementem kuchni azjatyckiej.

Produkcja glutaminianu sodu na masową skalę została zapoczątkowana w Japonii na począt-ku XX wieku za sprawą tamtejszego chemika. Naukowiec ten wyizolował czysty glutaminian sodu z wodorostu – listownicy japońskiej, która jest wyjątkowo bogata w tą substancję. Związek ten zyskał od tamtej pory taką popularność, że na chwilę obecną pozyskuje się go różnymi sposobami w przemyśle spożywczym w ilości 400 tys. ton rocznie.

Glutaminian sodu naturalnie występuje w dużych ilościach w różnego rodzaju serach, w mięsie, rybach, sosie sojowym, warzywach, w tym pokaźną jego ilość możemy znaleźć w pomidorach. Co ciekawe już od najmłodszych lat mamy styczność z MSG, ponieważ kobiece mleko jest bogatym źródłem tego związku. Dla porównania w ludzkim mleku znajduje się 10 razy więcej glutaminianu sodu niż w mleku krowim.

Glutaminian sodu należy do najlepiej przebadanych dodatków żywieniowych i jak do tej pory badacze uznają, że jest to substancja nieszkodliwa i bezpieczna. Jednak pomimo licznych badań ukierunkowanych na ewentualne skutki uboczne jego spożycia, liczba zarzutów kierowanych w kierunku MSG wcale nie maleje. Oskarżany był on już o wywoływanie astmy oskrzelowej, uszkodzenia wzorku, a także obumieranie za jego sprawą komórek nerwowych. Jednak żadne z tych oskarżeń nie zostały potwierdzone w badaniach klinicznych. Ponadto przyjął się mit popularny wśród społeczeństwa, że może on wywołać tzw. „syndrom chińskiej restauracji”. Dolegliwość ta ma wystąpić rzekomo po spożyciu posiłków kuchni chińskiej naturalnie bogatych w glutaminian sodu, a objawiać ma się bólami i zawrotami głowy, osłabieniem, drętwieniem pleców, karku i rąk, uciskiem w klatce piersiowej, kołataniem serca, nadmiernym poceniem się oraz omdleniem. Wymienione objawy są jednak bardzo niespecyficzne i najprawdopodobniej wiążą się ze spożyciem innych często alergizujących składników kuchni azjatyckiej takich jak np. orzechy, krewetki, czy ryby.

Wielu badaczy podejrzewa, że MSG jest odpowiedzialny za wywoływanie nadwagi i otyłości. Zależność ta jednak nie została jednoznacznie potwierdzona. Najprawdopodobniej nadmierny przyrost masy ciała osób spożywających większą ilość glutaminianu sodu spowodowany jest tym, że właściwością tego związku jest polepszanie walorów smakowych jedzenia, przez co zwiększa on apetyt takich osób. Po drugie w przemyśle spożywczym glutaminian sodu jest przede wszystkim dodawany do wysokoprzetworzonych produktów, które są wysokokaloryczne, często zawierają niezdrowe tłuszcze trans i są ubogie w błonnik, co nie sprzyja zachowaniu szczupłej sylwetki. Wzmacniacz smaku E621 znajdziemy między innymi w produktach typu „fast food”, chińskich zupkach, gorących kubkach, zupach w proszku, sosach instant, konserwach mięsnych, a także w gotowych mieszankach przypraw takich jak np. gyros, typu vegeta, czy popularna kostka rosołowa. Można powiedzieć, że glutaminian sodu jest nieodłącznym składnikiem tzw. „śmieciowego jedzenia”. Substancja ta nadaje tym produktom utracony podczas procesu wytwarzania smak, potęgując doznania organoleptyczne, a tym samym powoduje, że sięgamy chętniej po tego typu niezdrowe przekąski.

Jeśli chodzi o zalety glutaminianu sodu to wykazano, że zastępując sól kuchenną MSG, można znacznie ograniczyć spożycie sodu, nie zmniejszając przy tym walorów smakowych potrawy. Ma to przede wszystkim istotne znaczenie dla osób z podwyższonym ciśnieniem krwi, które mają podwyższone ryzyko udarów mózgu czy zawałów serca.

W zdrowym, zbilansowanym odżywianiu liczy się zdrowy rozsądek i umiar. Choć glutaminian sodu jest uważany za bezpieczną substancję to jednak dobierajmy produkty z jego dodatkiem rozważnie. Nie należy sięgać po artykuły spożywcze, które kuszą nas tylko smakiem, ale te które rzeczywiście będą dla naszego organizmu wartościowe. Jeśli chcemy więc wzmocnić wyrazistość naszych potraw, sięgajmy po produkty, które naturalnie są bogate w ten „apetyczny” składnik.

Zespół redakcyjny pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych, nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

Halitoza – krępujący zapach z ust

Nieprzyjemny zapach z ust fachowo nazywany jest halitozą i potrafi skutecznie uprzykrzyć życie osobie borykającej się z tym problemem. Ta wstydliwa i uciążliwa przypadłość może znacznie obniżyć naszą samoocenę oraz ograniczyć życie towarzyskie, dlatego też warto wiedzieć jak efektywnie z nią walczyć.

Halitoza jest dość powszechnym schorzeniem, bo według różnych szacunków dotyczy ona od 20 do 50% populacji. Nieświeży oddech może mieć różne natężenie, występować sporadycznie lub być stanem przewlekłym. Niezależnie od tego jakie nasilenie ma nasz problem opłaca się znać przyczynę tego krępującego schorzenia.

Dowiedziono, że w 80-90% przypadkach występowanie przykrego zapachu z ust spowodowane jest anomaliami w obrębie jamy ustnej, nosa i gardła. Tylko u 10% osób cierpiących na halitozę źródłem tej przypadłości będą choroby żołądka, płuc, niewłaściwa dieta, leki, czy też choroby ogólnoustrojowe. W związku z tym jeśli dotknie nas ta przykra dolegliwość w pierwszej kolejności powinniśmy szukać pomocy u stomatologa, a dopiero kolejno u laryngologa, gastrologa, czy innych lekarzy specjalistów.

Najczęstszą przyczyną nieświeżego oddechu jest nieprzestrzeganie zasad higieny w obrębie jamy ustnej. Prowadzi to do wzmożonego nawarstwiania się płytki i kamienia nazębnego co daje idealne środowisko do namnażania się bakterii powodujących choroby zębów i przyzębia. Taki stan natomiast nasilają problem przykrego zapachu z ust. Ponadto jednymi z głównych winowajców nieświeżego oddechu są bakterie bytujące przeważnie na tylnej ścianie naszego języka, które wytwarzają nieprzyjemne dla ludzkiego powonienia lotne związki siarki. Przydatne okazuje się tutaj urządzenie zwane halimetrem, które wykrywa właśnie tego rodzaju związki znajdujące się w wydychanym przez nas powietrzu. Dlatego jeśli chcemy obiektywnej oceny stanu naszego oddechu zalecane jest poddanie się takiemu badaniu. Jednak w większości przypadków zupełnie wystarczą subiektywne odczucia organoleptyczne.

Walcząc z brzydkim zapachem z ust po pierwsze upewnij się podczas wizyty u stomatologa, że twoje zęby i dziąsła są zdrowe. W razie potrzeby wylecz w gabinecie stomatologicznym wszelkie ubytki i stany zapalne. Po drugie zacznij od prostych czynności poprawiających stan higieny twojej jamy ustnej. Myj dokładnie zęby po każdym posiłku i nie bój się używać nici dentystycznej! To właśnie twoja systematyczność i determinacja jest kluczem do sukcesu w pozbyciu się uciążliwego problemu przykrego zapachu z ust. Pamiętaj też, że twój język również zasługuje na chwilę uwagi. Do oczyszczania języka z nalotu używaj specjalnego czyścika, który często znajduje się w pakiecie ze szczoteczką do mycia zębów. Właśnie na języku, a w szczególności u jego nasady gromadzą się bakterie siarkowe, które powodują powstawanie niechcianej halitozy. Pomocne mogą okazać się także płukanki do jamy ustnej. Pamiętaj tylko, żeby nie były one na bazie alkoholu, ponieważ używanie takich produktów prowadzi do suchości jamy ustnej wzmagając jeszcze bardziej problem nieświeżego oddechu. Nie jest wskazane również stosowanie preparatów pozornie maskujących nieprzyjemny zapach, ale nie redukujących niepożądanych bakterii. Mowa tu o wszelkich gumach, tabletkach i cukierkach, których zbyt częste stosowanie powoduje efekt wysuszenia i podrażnienia śluzówki. Natomiast przydatne w walce z przykrym zapachem z ust okazują się dostępne w aptekach tabletki z cynkiem, które działają bakteriobójczo i hamują wydzielanie przez bakterie bytujące w jamie ustnej brzydko pachnących lotnych związków siarki. Co do domowych sposobów, które pozostają neutralne dla naszego organizmu, a które ograniczają nieprzyjemny zapach z ust można polecić picie wyciągu z pietruszki, szałwii lub popijanie rozcieńczonego soku z cytryny.

Podsumowując halitoza jest to schorzenie, którego nie można lekceważyć, ponieważ jest ona najczęściej objawem innej choroby dotykającej nasz organizm. Kluczowe dla skutecznego leczenia jest trafne zdiagnozowanie źródła nieświeżego oddechu

Zespół redakcyjny pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych, nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

Jajka – jeść czy nie jeść?

Opinie na temat spożywania jajek są wśród społeczeństwa podzielone. Z jednej strony symbol życia i bogactwo składników odżywczych, a z drugiej wysoka zawartość cholesterolu, którego podaż należy minimalizować. Czy więc faktycznie warto ograniczać konsumpcję jaj, czy są one szkodliwe dla zdrowia? Okazuje się, że na przestrzeni ostatnich lat odpowiedź na te pytania ulegała zmianom.

Nie bez kozery mówi się, że jajko to symbol życia. Z zapłodnionego jaja w ciągu 18 – 21 dni wykluwa się w pełni zdolne do życia pisklę. Oznacza to, że jajko zawiera odpowiedni zestaw naturalnych składników niezbędnych do powstania nowego życia. Składa się z 4 podstawowych części: żółtka (roztwór substancji białkowych i węglowodanów w wodnym roztworze soli mineralnych, w którym znajduje się tłuszcz zawieszony w postaci emulsji), białka (roztwór substancji białkowych w wodnym roztworze soli mineralnych i węglowodanów), błon pergaminowych oraz skorupki. Średnio jedno jajko waży ok. 50 – 70 g, z czego poszczególne składowe stanowią:

  • żółtko: ok. 30 %
  • białko: ok. 58 %
  • skorupka z błonami: ok. 12 %

Co kryje się pod skorupką?

Przede wszystkim jajko to najlepsze źródło łatwo przyswajalnego białka o najwyższej wartości biologicznej (najwyższa ilość białka jaka może zostać jednorazowo wchłonięta przez organizm). Białko jaja kurzego uznane zostało przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) za wzorcowe, tzn. zawierające wszystkie niezbędne aminokwasy, w tym te, których organizm sam nie potrafi wyprodukować. Warto zauważyć, że spożycie jednego średniej wielkości jaja pokrywa ok. 25 % zapotrzebowania dobowego osoby dorosłej na pełnowartościowe białko!!! Najcenniejszą częścią jajka jest jednak żółtko, które przede wszystkim składa się z tłuszczy (występujących jako lipoproteiny). Wykazują one korzystny wpływ na organizm, ponieważ mają właściwe proporcje nienasyconych kwasów tłuszczowych do nasyconych (proporcja 2:1). Dodatkowo w żółtku obecne są nienasycone kwasy tłuszczowe z grupy omega 3 i omega 6, które wykazują korzystne działanie na naczynia krwionośne. Jajko to także źródło cholesterolu – średniej wielkości jajo kurze zawiera w żółtku ok. 200 – 215 mg cholesterolu. Żółtko jaja jest także doskonałym źródłem lecytyny – substancji m. in. biorącej udział w tworzeniu ścian komórkowych oraz prawidłowym ich funkcjonowaniu. Jest ważnym elementem składowym mózgu i tkanki mózgowej, bierze również udział w gospodarce cholesterolem (chroni organizm przed jego odkładaniem się). Jest także źródłem niemal wszystkich witamin (za wyjątkiem witaminy C). Przede wszystkim bogate jest w witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, tj.: A, D, E, K oraz witamin z grupy B (B1, B2, B9 i B12). Ponadto jajka to źródło cennych pierwiastków, tj.: fosfor, selen, żelazo, cynk, które są łatwo przyswajane przez organizm. Ważnym składnikiem jest także luteina, która ma istotne znaczenie w profilaktyce oczu – obniża ryzyko wystąpienia zwyrodnienia plamki żółtej oka, będącej istotną przyczyną nieodwracalnej utraty wzroku oraz katarakty. Luteina z jaja jest trzykrotnie lepiej przyswajana przez organizm niż z innych źródeł. Wartościowym składnikiem żółtka jaja jest także cholina, która pozytywnie wpływa na rozwój mózgu i rdzenia kręgowego w okresie prenatalnym.

Wszystkie składniki znajdujące się w jajach są doskonale wykorzystywane przez organizm człowieka. Stopień przyswajalności (zdolność określonego składnika odżywczego do przenikania z przewodu pokarmowego do krwi) poszczególnych składników odżywczych jest bardzo wysoki, wynosi:

  • węglowodany: 98 %,
  • tłuszcze: 95 %,
  • białka: 94 %,
  • związki mineralne: 76 %.

Skład jaj jest stosunkowo stały, ale istnieje możliwość pewnej modyfikacji. Zastosowanie metod hodowlanych lub zmiana żywienia kur pozwala np. zmniejszyć zawartość cholesterolu w jaju o ok. 25 – 30 %. Także zwiększenie zawartości określonych składników w paszy przeznaczonej dla drobiu może znacząco zwiększyć ich ilość w jaju. Dla przykładu, naturalna zawartość luteiny w jajku może zostać zwiększona poprzez dodanie ekstraktu z nagietka do paszy.

Jaja a cholesterol – jeść czy nie jeść?

Mimo zawartości wielu cennych składników, wiele osób zastanawia się, czy jedzenie jajek jest bezpieczne dla zdrowia właśnie ze względu na zawarty w nich cholesterol. Zauważyć należy, że cholesterol jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu. To organiczny związek chemiczny, będący prekursorem hormonów płciowych, kwasów żółciowych i witaminy D, składnik ścian komórkowych oraz osocza krwi. Mówiąc o cholesterolu w organizmie odnosimy się do jego dwóch form: LDL (tzw. „zły cholesterol”) oraz HDL (tzw. „dobry cholesterol”). LDL transportuje cholesterol z wątroby do innych tkanek i narządów, jednak po połączeniu z innymi substancjami odkłada się w ścianach tętnic, prowadząc do miażdżycy. Jego przeciwieństwem jest HDL, który oczyszcza tkanki z nadmiaru cholesterolu i przenosi go do wątroby.

Obawy związane z jedzeniem jajek wynikają z wydanej w 1972 r. przez Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne (American Heart Association) rekomendacji, zgodnie z którą jaja uważano za źródło nadmiernej ilości cholesterolu, tłuszczu i kalorii, dlatego też uważano, że należy ograniczać ich spożycie do 3 tygodniowo. Ze względu na powszechność występowania chorób układu krążenia w Polsce, których obecność wiąże się z podwyższonym poziomem cholesterolu we krwi, pogląd ten został mocno zakorzeniony w społeczeństwie. Jednak po wielu latach, na podstawie licznych badań zalecenia te zaktualizowano. Obecnie Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne w swoich rekomendacjach nie wymienia jaj jako produktu, który należy ograniczać w diecie! Zwrócono uwagę, iż podwyższony poziom cholesterolu ma związek, przede wszystkim, ze spożywaniem produktów zawierających dużą ilości nasyconych kwasów tłuszczowych, nienasyconych kwasów typu trans oraz cukrów. W rozważaniach na temat poziomu cholesterolu zwrócono także uwagę na konieczność uwzględniania innych czynników mających wpływ na jego wysokość, tj.: wiek, styl życia, stan zdrowia, waga i uwarunkowania genetyczne. Dodatkowo, badania naukowe nie wskazują, iż spożywanie jaj wpływa na wzrost poziomu cholesterolu we krwi. Co więcej, zauważono, że obecność w żółtku lecytyny pozytywnie wpływa na stosunek cholesterolu HDL do LDL we krwi (podnosi poziom dobrego cholesterolu – HDL, obniża poziom złego – LDL), a także obecność kwasów omeg 3 wpływa na jego obniżenie w surowicy.

Zalecenia co do liczby spożywanych jaj nie są jednoznaczne i różnią się w poszczególnych krajach. W normach żywienia dla populacji polskiej wydanych przez Instytut Żywności i Żywienia zalecana jest, dla osób dorosłych, 1 porcja (150 g) dziennie z grupy: mięso, ryby, drób, wędlina, jaja, nasiona roślin strączkowych. W praktyce oznacza to, że dziennie można spożyć do 3 jaj, pod warunkiem, że nie spożywa się innych produktów z tej grupy. W przypadku dzieci i młodzieży zaleca się 2 porcje z tej grupy produktów.

Zespół redakcyjny pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych, nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

Opryszczka wargowa, czyli wirus w akcji

Opryszczka wargowa to choroba zakaźna potocznie nazywana „zimnem” charakteryzująca się bolesnymi wykwitami w okolicach ust. Niemal każdy z nas jest zarażony wirusem HSV-1 wywołującym to przykre, nawracające schorzenie. Szacuje się, że aż 80% społeczeństwa to nosiciele tego wirusa, ale objawy ma tylko część z nich. W Polsce jedna na trzy osoby powyżej 15 roku życia jest zakażona wirusem opryszczki, przy czym mikrob ten wnika do naszego organizmu najczęściej w wieku dziecięcym. Do tej pory badaczom nie udało się ustalić, dlaczego niektóre osoby przechodzą opryszczkę bezobjawowo, a niektóre zmagają się z tym uciążliwym problemem nawet kilka razy w miesiącu.

Co do zasady objawy opryszczki pojawiają się w najmniej dogodnym momencie tj. kiedy nasz organizm jest osłabiony, a my sami mamy spadek formy. Pierwszym symptomem opryszczki jest pieczenie i swędzenie skóry wokół warg, które z czasem przybiera na sile. Następnie na wardze pojawia się mała grudka, a niedługo po niej wysiewają się liczne, bolesne pęcherzyki wypełnione treścią surowiczą. Ważne jest, aby na tym etapie zachować szczególną ostrożność przy czynnościach higienicznych, nie rozdrapując wyprysków i nie przenosząc zakażenia na inne części naszego ciała. Najbardziej niepożądanym stanem jest w tym przypadku przemieszczenie wirusa z warg do oka, ponieważ może to skutkować zapaleniem rogówki, co w skrajnych przypadkach prowadzi nawet do utraty wzroku. Najlepiej więc dmuchać na „zimno” i po każdym kontakcie z zainfekowaną skórą starannie myć ręce. Po około 7 dniach pęcherzyki pękają, a na miejscu ich pojawia się ranka, która z upływem czasu zamienia w strupek, a ten z czasem odpada nie pozostawiając po sobie śladu. Warto pamiętać, że zarażać możemy powtórnie siebie, a także innych na każdym etapie infekcji. Najczęściej po przejściu opryszczki wirus HSV-1 wycofuje w głąb naszego organizmu, a dokładnie do zwojów czuciowych układu nerwowego, gdzie czeka, aż nasz układ odpornościowy ponownie zacznie szwankować.

Kiedy wirus opryszczki na dobre zagnieździ się w naszym organizmie czeka tylko na dogodny moment, aby się ujawnić i przejść z fazy utajonej do czynnej. Sprzymierzeńcami są dla niego okresy przemęczenia, liczne infekcje, permanentny stres, utrata wagi, u kobiet miesiączka, a także przegrzanie lub wyziębienie organizmu. Wymienione powyżej czynniki sprzyjają rozwojowi nieestetycznych i dokuczliwych objawów powodowanych przez wirusa HSV-1, dlatego też opłaca się wiedzieć jak zapobiegać nawrotom opryszczki, a jeśli już się pojawi to jak sobie z nią radzić i jakie leczenie wdrożyć.

Na początek kilka rad czego unikać, czyli innymi słowy jakie podjąć kroki profilaktyczne w walce z „zimnem”.

Po pierwsze należy ograniczyć bliski kontakt z osobą, u której wystąpiły objawy opryszczki, ponieważ jest to choroba wysoce zaraźliwa. W tym czasie nie wolno całować takiej osoby, korzystać z używanych przez nią sztućców, naczyń, czy innych rzeczy użytku codziennego, które mogły mieć bezpośredni kontakt z zakażoną skórą chorego. Jeśli sami jesteśmy nosicielami wirusa HSV-1 i mamy skłonność do nawrotów wykwitów to nie jest dla nas wskazana nadmierna ekspozycja na słońce, a także korzystanie z solarium. Jednak w walce z tym schorzeniem kluczowe będzie wzmocnienie naszego układu odpornościowego, by był on zdolny sprawnie zareagować i utrzymać wirusa w ryzach. Aby podnieść odporność organizmu należy prowadzić szeroko rozumiany „higieniczny tryb życia”. Przede wszystkim trzeba zadbać o odpowiednią ilość snu i wypoczynku, zbilansowaną dietę, regularne uprawianie aktywności fizycznej.

Jeśli natomiast wystąpią pierwsze objawy opryszczki, trzeba natychmiast zacząć działać, bo liczy się czas. Im szybciej zastosujemy preparaty antywirusowe działające na opryszczkę, tym większe szanse, że objawy szybciej ustąpią i będą mniej dokuczliwe. Na rynku farmaceutycznym mamy dość szeroki wachlarz tego typu medykamentów zaczynając od tabletek doustnych, maści, kremów, a kończąc na plastrach, które skutecznie hamują rozwój infekcji. Możemy także wspomagać się w walce z opryszczką domowymi sposobami. Ulgę przynieść może nam na przykład zastosowanie olejku z drzewa herbacianego lub przyłożenie miąższu z liścia aloesu do zainfekowanej skóry.

Zespół redakcyjny pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych, nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

Witamina D – witamina słońca

Do niedawna uważano, iż witaminę D należy podawać wyłącznie niemowlętom, aby zapobiec wystąpieniu krzywicy. Pogląd ten uległ jednak zmianie. Z badań wynika, iż powinny przyjmować ją także osoby dorosłe ze względu na rolę jaką odgrywa w organizmie.

Witamina D to steroidowy związek organiczny rozpuszczalny w tłuszczach. Podstawowe znaczenie dla człowieka mają 2 formy witaminy, które różnią się między sobą budową:

  • D2 (ergokalcyferol) – naturalnie występuje w organizmach roślinnych i grzybach
  • D3 (cholekalcyferol) – naturalnie występuje w organizmach zwierzęcych, jest pochodną cholesterolu

Zarówno witamina D2 jak i D3 w organizmie człowieka ulega przemianom metabolicznym, w wyniku których powstaje ich aktywna biologicznie forma. Forma witaminy D3 wykazuje wyższą aktywność, co sprawia, że ma większy wpływ na organizm.

Witamina D w sposób naturalny zostaje wytworzona w organizmie pod wpływem działania słońca (pochodna cholesterolu pod wpływem działania promieni UV zostaje przekształcona w witaminę D3), stąd zwana jest także „słoneczną witaminą”. Już 15 – 20 min. ekspozycji na słońce (przy jasnej karnacji) może pokryć ok. 90% dziennego zapotrzebowania na tę witaminę. Zwiększona pigmentacja skóry (ciemniejsza karnacja) zmniejsza skórną syntezę o ok. 5 – 10%. Osoby o ciemniejszej karnacji potrzebują zatem więcej czasu do wytworzenia pożądanej ilości witaminy. Warunkiem naturalnego wytworzenia witaminy D jest wystawienie na działanie promieni słonecznych ok. 20% powierzchni ciała niezabezpieczonej filtrami UV (kremy z filtrami UV blokują wytwarzanie Wit. D). Najbardziej efektywna synteza występuje w godzinach 10 – 15 w porze letniej. Jest to najważniejsze źródło witaminy D, nie jest jednak możliwe jej naturalne dostarczanie przez cały rok.

Ze względu na szerokość geograficzną w miesiącach jesienno-zimowych nie ma optymalnych warunków do naturalnego pokrycia zapotrzebowania na witaminę D. Również mimo idealnych warunków atmosferycznych synteza skórna, nawet w okresie letnim, może być nieefektywna lub wręcz niemożliwa, ze względu na rozkład dnia uniemożliwiający przebywanie na świeżym powietrzu w określonych godzinach. W związku z tym konieczne jest dostarczenie witaminy z innych źródeł. Przede wszystkim można ją znaleźć w rybach morskich np. w śledziach, makreli, węgorzu oraz tranie. Źródłem witaminy D są także: żółtko jaja, ser żółty, mleko krowie, mleko ludzkie. Dostępne są także produkty wzbogacone o tę witaminę, np. margaryny roślinne, płatki śniadaniowe. W sytuacji, gdy zapotrzebowanie na witaminę nie może zostać pokryte poprzez naturalną syntezę ani poprzez stosowaną dietę, alternatywą są także suplementy diety.

Rola witaminy D

Najważniejszą i najlepiej poznaną rolą, jaką pełni witamina D w organizmie jest utrzymanie równowagi wapniowo-fosforanowej. Witamina ma istotny wpływ na poziom wchłaniania wapnia i fosforu w jelicie cienkim i zapewnia prawidłową ilości tych pierwiastków w organizmie. Niedobór tej witaminy powoduje spadek stężenia wapnia we krwi, co skutkuje uruchomieniem procesu mającego na celu jego wyrównanie w surowicy krwi kosztem wapnia zgromadzonego w kościach. Witamina D ma więc ogromny wpływ na stopień mineralizacji kośćca, tym samym zapobiega wystąpieniu krzywicy u dzieci, a także złamań czy osteoporozy u osób dorosłych. Witamina D ma także korzystny wpływ na układ mięśniowy – zwiększa masę mięśniową i siłę mięśni. Niedobór witaminy prowadzi natomiast nieprawidłowego funkcjonowania mięśni, ich osłabienia (miopatii). Inną bardzo ważną rolą jaką pełni w organizmie witamina D jest wzmocnienie odporności organizmu, poprzez pobudzanie limfocytów T, których zadaniem jest zwalczanie bakterii i wirusów, hamując tym samym rozwój infekcji. Właściwy poziom witaminy D i wapnia może mieć także znaczenie w zapobieganiu insulinooporności i cukrzycy. Ponadto, liczne badania wykazały, iż niedobór witaminy D może prowadzić do rozwoju nadciśnienia tętniczego i rozrostu mięśnia sercowego (hipertrofii).

Czy warto przyjmować witaminę D profilaktycznie?

W szerokości geograficznej, w której znajduje się Polska, niedobór witaminy D to powszechne zjawisko. Zwłaszcza w miesiącach zimowych  (od września do kwietnia) wskazane jest jej przyjmowanie, z uwagi na niedostateczną ilość słońca.

W zapobieganiu niedoboru witaminy D, zaleca się, w populacji zdrowych osób, stosowanie profilaktycznej suplementacji witaminy w dawce:

Noworodki i niemowlęta do 12 m-cy

  • od pierwszych dni życia do 6 miesiąca życia: 10 µg/dobę (10 mikrogramów/dobę);
  • od 6 miesiąca do 12 miesiąca: 10,0 – 15,0 µg/dobę – zależnie od podaży witaminy w diecie;

Dzieci i młodzież (od 1 roku życia do 18 lat)

  • zależnie od masy ciała, w miesiącach wrzesień – kwiecień: 15,0 – 25,0 µg/dobę;

Dorośli powyżej 18 roku życia i seniorzy

  • zależnie od masy ciała, w miesiącach wrzesień – kwiecień: 20,0 – 50,0 µg/dobę;
  • seniorzy (65+) powinni suplementować witaminę d przez cały rok, ze względu na obniżoną efektywność skórnej syntezy witaminy, w dawce: 20,0 – 50,0 µg/dobę.

grupach ryzyka (min. osoby otyłe, o ciemnej karnacji, z ograniczoną aktywnością dzienną), zaleca się suplementację witaminy D w większych dawkach:

Jak widać więc dieta bogata w witaminę D oraz profilaktyczne przyjmowanie jej w postaci farmaceutycznej (zwłaszcza w okresie zimowym) ma szerokie uzasadnienie. Niemniej jednak długotrwała suplementacja powinna odbywać się pod nadzorem lekarza, zgodnie z jego zaleceniami i w oparciu o aktualny stan zdrowia.

Zespół redakcyjny pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych, nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

Kiedy przygnębienie staje się depresją?

W języku potocznym termin depresja jest używany bardzo często. Określane są nim stany obniżonego nastroju, złego samopoczucia, przygnębienia bez względu na przyczyny wywołujące taką sytuację. W psychiatrii termin ten używany jest jednak w odniesieniu do konkretnej jednostki chorobowej. Jaka jest granica między „normalnym” (akceptowalnym) obniżeniem nastroju a depresją będącą stanem chorobowym wymagającą pomocy specjalisty?

Depresja to powszechne zaburzenie psychiczne, które dotyka ludzi na całym świecie. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dotyka ponad 300 milionów osób w różnym wieku. Depresja zajmuje czwarte miejsce na liście chorób, które są przyczyną niepełnosprawność i niezdolności do pracy. Zgodnie ze statystykami kobiety chorują dwa razy częściej niż mężczyźni, co może być spowodowane występowaniem depresji poporodowej u kobiet.

Przygnębienie czy depresja?

Choroba charakteryzuje się występowaniem smutku, utratą zainteresowań, poczuciem winy lub niskiej własnej wartości. Często w zaburzeniach depresyjnych występują problemy z zasypianiem lub nadmierna senność, ciągłe uczucie zmęczenia i osłabienie koncentracji. Choroba zabiera radość życia, które przestaje dawać satysfakcję. Charakterystycznym objawem jest anhedonia, czyli niemożność odczuwania przyjemności w jakimkolwiek aspekcie życia. Odczuwanie smutku i negatywnych emocji nie jest niczym nadzwyczajnym, jest to naturalny stan pod warunkiem, że da się go wytłumaczyć wystąpieniem zaistniałych w danym momencie wydarzeniem oraz przejściowym charakterem. W przypadku depresji negatywne emocje utrzymują się przez dłuższy czas, niezależnie od okoliczności. Stan przygnębienia przedłuża się, występują ponad 2 tygodnie, a negatywne emocje zaczynają dominować w życiu. Depresja jest zaburzeniem nastroju, ale także myślenia. Osoby chore mają mniejsze zdolności intelektualne, problemy ze skupieniem uwagi i pamięcią. Charakterystycznym symptomem jest także wyolbrzymianie problemów, negatywna wizja własnej osoby oraz przyszłości. Obniżenie nastroju, negatywne myśli oraz nadmierna samokrytyka występująca w depresji może prowadzić do myśli samobójczych. Niestety z danych WHO wynika, iż niemal 800 000 osób rocznie umiera w wyniku samobójstw popełnionych w związku z depresją.

Przyczyny depresji

Dokładna przyczyna depresji nie została dotychczas poznana. Wiadomo, że jest wynikiem złożonej interakcji czynników społecznych, psychologicznych i biologicznych. Osoby, które w swoim życiu doświadczyły negatywnych przeżyć, z którymi nie potrafiły sobie poradzić, są bardziej narażone na wystąpienie depresji. Znana jest także zależność między depresją a zdrowiem fizycznym. Występowanie chorób przewlekłych czy borykanie się z uzależnieniem może prowadzić do wystąpienia depresji. Zaburzenia depresyjne mogą być także spowodowane brakiem lub zaburzonymi relacjami z rodziną i najbliższymi osobami z otoczenia.

Jak radzić sobie z depresją?

Depresja to choroba, nie oznaka słabości. Dlatego nie można sobie poradzić z nią samemu. Leczenie wymaga udziału personelu medycznego – zwykle lekarza i psychologa. Powinno ono uwzględniać zarówno farmakoterapię (przyjmowanie odpowiednich leków przeciwdepresyjnych) jak i psychoterapię (zajęcia terapeutyczne prowadzone przez wykwalifikowane osoby). Lekarz po przeprowadzeniu wywiadu z pacjentem zaproponuje najlepszy dla niego sposób leczenia adekwatny do stopnia zaawansowania schorzenia i zależny od preferencji chorego. Pacjent nie powinien na własną rękę przerywać terapii (odstawiać leków czy zaprzestać wizyt u psychoterapeuty) nawet mimo poprawy samopoczucia, gdyż może to spowodować nawrót choroby. Warto także w procesie leczenia zwrócić uwagę na stosowanie odpowiedniej diety oraz regularne uprawianie aktywności fizycznej. Umiarkowane ćwiczenia i odpowiednio zbilansowana dieta mogą być skutecznym sposobem poprawy nastroju u chorej osoby.

Między przygnębieniem a depresją jest często trudna do zauważenia granica, możliwe jest jednak skuteczne rozróżnienie tych dwóch stanów. Schorzenie to różni się od krótkotrwałych wahań nastroju i wymaga interwencji lekarza ze względu na poważne konsekwencje do jakich może prowadzić (np. chorób naczyniowych). Ze względu na rosnącą skalę problemu depresja stała się jednym z kluczowych tematów, który znalazł się w kręgu zainteresowań Światowej Organizacji Zdrowia. WHO podejmuje działania mające na celu pomoc ludziom z depresją i innymi zaburzeniami psychicznymi wrócić do normalnego życia.

Zespół redakcyjny pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych, nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

Dieta i aktywność fizyczna w aktywnej fazie leczenia raka

Czasy, gdy pacjentom w trakcie leczenia onkologicznego zalecano leżenie w łóżku dawno minęły – mówią zgodnie lekarze …

COVID-19 obecnie: czy będą nowe szczepionki?

Firmy pracują nad preparatami przeciwko nowym wariantom koronawirusa. Według FDA mają one uwzględniać nowe typu szczepu …

Apetyt na kawę służy zdrowej starości

Co piąty mieszkaniec Unii Europejskiej ma 65 lat i więcej. Oznacza to, że niemal 100 milinów ludzi na naszym kontynencie …