Miesiąc: maj 2019

Zbliża się lato. Sprawdź, czy umiesz korzystać bezpiecznie ze słońca

Wszyscy z niecierpliwością wypatrujemy już słońca. Pamiętajmy jednak, że należy z niego korzystać rozważnie, bo opalenizna to rodzaj uszkodzenia skóry, które może okazać się groźne w skutkach. Sprawdź, jak się przed nim ustrzec.

Promieniowanie słoneczne zawiera niewidzialne gołym okiem promieniowanie ultrafioletowe (UV), które powoduje uszkodzenia skóry, co w długofalowej perspektywie może prowadzić do powstania nowotworów skóry.

Mało kto pamięta o tym, że promieniowanie to szkodzi przez cały rok, jeśli przebywamy na słońcu w słoneczny dzień, na przykład uprawiając sporty na świeżym powietrzu. Wiele osób też daje się zwieść latem chmurom na niebie i w taki pochmurny dzień zaniedbuje ochronę przed czerniakiem i innymi nowotworami skóry.

– Sport to zdrowie, ale nie zapominajmy o skórze. Będąc w wodzie też się opalamy. Zawodowi surferzy, kitesurferzy doskonale zdają sobie z tego sprawę i chronią się wtedy wodoodpornymi kremami, nakryciem głowy i zabezpieczaniem ramion dłuższym rękawem” – przypomina prof. dr hab. n. med. Piotr Rutkowski kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków w Centrum Onkologii – Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, przewodniczący Rady Naukowej Akademii Czerniaka.

– Zdarzają się też sytuację, że podczas biegania, jazdy na rowerze czy grze w tenisa wydaje nam się, że słońce schowało się za chmurami. Jednak latem nawet w pochmurny, burzowy dzień, chmury zatrzymują jedynie ok. 30 proc. promieniowania. Dlatego musimy chronić nasze ciało każdego dnia – kremami z filtrem UV oraz właściwym nakryciem – dodaje dr hab. n. med. Grażyna Kamińska-Winciorek, dermatolog z Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Gliwicach.

Jak szkodzi opalenizna

Zdaniem specjalistów opalenizna to nic innego jak rodzaj uszkodzenia skóry, a oparzenie słoneczne jest dla naszej skóry jego najgorszą formą.

– A przecież to nie dzieje się w minutę, trzeba na tym słońcu trochę pobyć. Dla organizmu to szok, gdy w ciągu roku większość czasu przebywamy w pomieszczeniach, a potem wyjeżdżamy na wakacje do ciepłych krajów i korzystamy z promieniowania ultrafioletowego bez ograniczeń. Takie postępowanie może skończyć się poważną chorobą – ostrzega specjalista.

Skóra broni się przed promieniowaniem UV zmieniając swoje zabarwienie przy pomocy zwiększenia wydzielania znajdującego się w niej barwnika – melatoniny.

– Ponieważ większość Polek i Polaków posiada jasne zabarwienie skóry, tzw. fototyp A lub B, proces ten przebiega w niej szczególnie intensywnie. Często, zwłaszcza u osób o jasnych lub rudych włosach, niebieskiej tęczówce i cerze z licznymi piegami i pieprzykami, zamiast opalać się, skóra ulega poparzeniu. W takiej reakcji obronnej skóry mogą wytworzyć się niebezpieczne mutacje, które prowadzą do rozwoju nowotworów. Z punktu widzenia dermatologa i onkologa, nie ma bezpiecznego opalania! – czytamy w informatorach Akademii Czerniaka.

Pamiętajmy, że szczególnie wrażliwa i podatna na oparzenia jest skóra dziecka. Nie wszyscy to wiedzą, ale udowodniono, że oparzenia skóry spowodowane promieniowaniem UV w dzieciństwie, przekładają się bezpośrednio na ryzyko wystąpienia nowotworu w przyszłości.

Uwaga!

Trzykrotne oparzenia w dzieciństwie przed ukończeniem 15 r. ż. zwiększają ryzyko zachorowania na raka pięciokrotnie!

Niezdrowe jest także przewlekłe korzystanie ze słońca związane na przykład z wykonywaniem niektórych zawodów (rolnik, marynarz, budowlaniec) – te jednak z reguły odsunięte są w czasie.

– Są dwa piki zachorowań: jeden związany z krótkim, ale niezwykle intensywnym kontaktem ze słońcem i oparzeniami i drugi w starszym wieku, związany z przewlekłym wystawianiem się na słońce – tłumaczy onkolog.

Warto też wiedzieć, że stała ekspozycja słoneczna może powodować wzrastanie liczby znamion barwnikowych. Tymczasem na podłożu znamion nabytych, które pojawiają się w czasie od okresu dojrzewania do ok. 30 r. ż może tworzyć się czerniak.

Ochrona nie jest trudna

Najlepszym sposobem uchronienia się przed kłopotami związanymi z nierozważnym stosowaniem słońca jest profilaktyka, dlatego warto przestrzegać kilku zasad:

  • Dłuższy pobyt na słońcu staraj się tak zaplanować, aby nie narażać skóry na niepożądane zmiany. Dobrym pomysłem jest stopniowe przyzwyczajanie jej do intensywnego nasłonecznienia – zacznij od kwadransa stopniowo przedłużając czas spędzany na słońcu.
  • Pamiętaj o nakryciu głowy – jeśli zakładasz czapkę, ważna jest długość daszka. Według konsensusu Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego powinna wynosić min. 7,5 cm.
  • Gdy słońce jest wyjątkowo silne lub gdy uprawiasz sport narażający cię na bezpośredni, dłuższy kontakt ze słońcem, ubierz koszulkę z długim rękawem z filtrem UPF (Ultraviolet Protection Factory) 40 lub 50. Korzystaj ze specjalnych płynów do płukania tego ubrań, aby zabezpieczyć ich działanie.
  • Okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV też są ważne. Czerniak nie dotyczy wyłącznie skóry – może umiejscowić się także w oku!
  • Stosuj kremy do opalania z filtrem UV. Im większa jego wartość, tym skuteczniej ochroni cię przed oparzeniem. Pamietaj, że krem działa ok. dwóch godzin czas i nie chroni skóry całkowicie. Po wyjściu z wody należy ponowić smarowanie. Nie stosuj kremów przeterminowanych.
  • Zachowaj umiar – w porach największego natężenia promieniowania słonecznego wybierz światłocień.
  • Jeśli latem przebywasz w rejonach, gdzie słońce jest wyjątkowo silne, np. w Egipcie czy Grecji, zintensyfikuj zabiegi ochronne.
  • Regularnie, przynajmniej raz miesiącu, oglądaj swoją skórę – daje to szansę na wychwycenie czerniaka w stanie początkowym, całkowicie wyleczalnym
  • Raz na rok idź do dermatologa, aby obejrzał cię z użyciem dermatoskopu

Specjalne rady dla wielbicieli solariów

Szczególnie dokładnie stan swojej skóry powinny kontrolować osoby korzystające z solariów, szczególnie te poniżej 30. roku życia.

– Ryzyko czerniaka u młodych osób, które korzystają z solarium częściej niż raz w miesiącu wzrasta aż o 75 proc. ! Promieniowanie solarium jest 10-15 razy silniejsze niż promieniowanie słoneczne w najbardziej gorący dzień – ostrzega prof. Rutkowski.

Jak stosować krem do opalania?

Amerykańska Akademia Dermatologii wyodrębniła dwie metody wskazujące ilość kremu przeciwsłonecznego, jaką powinniśmy zastosować w celu ochrony przed słońcem:

  • tzw. metoda ręki: wyciskamy krem z tuby do ręki złożonej w garść i rozprowadzamy  po całym ciele
  • tzw. metoda  łyżeczkowa: ilość kremu odpowiadającą jednej łyżeczce rozsamrowujemy na okolice głowy, twarzy i szyi, dwóch łyżeczek na klatkę piersiową, po jednej łyżeczce na każdą okolicę wybranej kończyny dolnej i górnej.

Pamiętaj, aby aplikować krem na 20-30 minut przed wyjściem na zewnątrz. Aby ochrona była skuteczna, powtarzaj ten proces co dwie godziny.

16 maja ruszył VIII Tydzień Świadomości Czerniaka pod hasłem #UVam tylko sobie. Chronię skórę przed czerniakiem”. Celem tegorocznej kampanii jest budowanie świadomości na temat konieczności ochrony skóry przed promieniami UV wśród osób młodych, aktywnych fizycznie, które uprawiają sporty.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Z badania klinicznego zawsze można się wycofać

Jak wygląda badanie kliniczne? Kto może wziąć w nim udział? Czego się spodziewać? Przeciętny obywatel niewiele wie na ten temat. Udział w badaniach klinicznych może dawać duże korzyści pacjentom. Ich prawa gwarantowane są międzynarodowymi i krajowymi regułami.

Badania kliniczne najczęściej mają za zadanie potwierdzić bezpieczeństwo i skuteczność nowych leków lub metod leczenia. To jedyny wiarygodny sposób, który pozwala ustalić, czy nowy sposób leczenia jest bardziej skuteczny niż dotychczas stosowane metody. Bez badań klinicznych nie ma postępu medycyny.

Ale badania kliniczne to też konkretne korzyści dla chorych, którzy biorą w nich udział, choć – jak przy każdej terapii, nawet tej standardowej, zawsze należy się liczyć z możliwością wystąpienia działań niepożądanych. Warto wiedzieć, że badania kliniczne na dużych populacjach pacjentów to już ostatni etap sprawdzania nowej substancji – wcześniej były eksperymenty na komórkach, zwierzętach, nielicznych ochotnikach, które pozwoliły sprawdzić w dużej mierze profil bezpieczeństwa badanej substancji.

Badania kliniczne są rejestrowane przez Urząd ds. Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Środków Biobójczych (URPL).

Jak dostać się do badania klinicznego?

Przede wszystkim warto wiedzieć, że do badania klinicznego może aplikować każdy, kto ma chorobę, w której prowadzone jest badanie, choć zgłoszenie się nie jest jednoznaczne z akceptacją udziału.

– A więc na przykład chory z cukrzycą, który czuje, że dotychczasowe metody leczenia zawodzą, znajduje placówkę, gdzie prowadzone jest badanie kliniczne dla tej choroby, np. wpisując w internet frazę: „Cukrzyca badania kliniczne”. Dzwoni do takiej placówki i jeśli nabór do badania wciąż trwa, pacjent zostanie zaproszony na spotkanie kwalifikujące – mówi Sylwia Borek z Centrum Medycznego Synexus, które przeprowadza badania kliniczne w obszarze wielu chorób.

Badanie zawsze ma określoną fazę.

– Może dotyczyć leczenia początkowego i wtedy mogą w nim uczestniczyć tylko chorzy, którzy jeszcze nigdy nie byli leczeni na tę chorobę, albo odwrotnie – może to być badanie adresowane do chorych, którzy wyczerpali już wszystkie linie leczenia – mówi prof. Wiesław Jędrzejczak z Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Ile badań klinicznych w Polsce

W 2018 roku wpłynęło 527 wniosków o rozpoczęcie badania klinicznego produktu leczniczego – to najwięcej w historii Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.

Wśród otrzymanych w 2018 roku wniosków rozpoczęcie badań klinicznych największą grupę stanowią wnioski o rozpoczęcie badań prowadzonych:

  • w onkologii – 29 proc.
  • w neurologii – 11 proc.
  • dermatologii – 8,5 proc.

Badania prowadzone z udziałem populacji pediatrycznej stanowiły ok. 6,5 proc. badań klinicznych.

Żeby zakwalifikować się do leczenia trzeba spełnić ściśle określone kryteria włączenia i wyłączenia.

Bardzo często kryterium wykluczającym jest np. ciąża, ale mogą też być nimi choroby.

– Na przykład chory z cukrzycą, który jest po zawale i istnieje ryzyko, że może dostać kolejnego zawału, prawdopodobnie nie zostanie zakwalifikowany do badania w chorobie niedotyczącej układu krążenia. Chodzi m.in. o to, że jeśli w trakcie badania taki pacjent umrze, wyniki mogą zostać zafałszowane – śmierć zostanie zapisana na konto badanego leku, a to byłaby nieprawdziwa informacja  – wyjaśnia prof. Jędrzejczak.

Szczególne obostrzenia obowiązują też w badaniach klinicznych z udziałem dzieci.

Świadoma zgoda

Każde badanie, zanim się rozpocznie, musi zostać zaakceptowane przez niezależną od badaczy komisję bioetyczną, w skład której wchodzą nie tylko lekarze specjaliści, ale i przedstawiciele takich zawodów, jak filozof, duchowny, prawnik, przy czym wszyscy członkowie komisji muszą mieć wysoki autorytet moralny i społeczny.

Po zakończonym procesie kwalifikacji pacjent musi podpisać tzw. świadomą zgodę na udział w badaniu. To dokument zatwierdzany przez komisję bioetyczną, sformułowany w sposób zrozumiały dla przeciętnego człowieka, a nie profesora medycyny.

Co ważne, świadoma zgoda nie jest typową umową i nie zobowiązuje pacjenta do tego, że będzie musiał do końca badania brać w nim udział – pacjent ma prawo wycofać się z badania klinicznego w dowolnym momencie i bez podania przyczyny.

Lek, placebo czy inny lek?

Po podpisaniu zgody i akceptacji dokumentów pacjenci są losowo przyporządkowywani do eksperymentalnego bądź kontrolnego ramienia badania. Na tym etapie najczęściej wiedza odnośnie przyjmowanego preparatu preparatu kończy się zarówno dla pacjenta jak i lekarza – żaden z nich nie wie co pacjent dostaje.

– To o tyle istotne, że mamy do czynienia z czymś takim jak psychologia badacza, który może podświadomie sugerować się i dobierać chorych do badania w określony sposób.Tymczasem w badaniu klinicznym chodzi o uzyskanie całkowicie obiektywnej informacji, czy badany lek jest lepszy czy gorszy od tego, do którego jest przyrównywany – wyjaśnia profesor.

Wbrew pozorom bardzo rzadko w tzw. ramieniu kontrolnym podaje się placebo, czyli substancję obojętną dla organizmu ludzkiego, bowiem podawanie jej w sytuacji, gdy pacjent jest chory i należy go leczyć, jest wątpliwe  etycznie i wręcz zakazane. Np. pozostawienie pacjenta z nowotworem bez leczenia (placebo nie może leczyć) skazuje go na pogorszenie zdrowia lub wręcz śmierć. Jeśli zatem w danej chorobie stosowane są leki, w ramieniu kontrolnym pacjenci otrzymują standardową terapię stosowaną w jego schorzeniu.

Badanie kliniczne: częste kontrole stanu zdrowia

Wszyscy pacjenci uczestniczący w badaniu klinicznym podlegają dokładnym badaniom diagnostycznym, za które płaci organizator badania. Pacjent, który spełnia warunki i zostaje włączony do badania ma pełny, trwający przez całe badanie, a często i przez określony okres czasu po – monitoring stanu zdrowia.

– Oznacza to, że jeżeli cokolwiek się dzieje, nawet gdy pacjent przewróci się na śliskim chodniku – zostanie sprawdzone, czy przyjmowanie badanej cząsteczki miało wpływ na to, że się przewrócił. Przy każdej wizycie przeprowadzany jest wnikliwy wywiad i regularnie wykonywane są podstawowe badania. Odnotowywane jest każde odstępstwo od normy – wylicza Sylwia Borek z Synexusa.

Często pacjenci otrzymują zwrot kosztów dojazdu na wizyty. Uczestnicy badań klinicznych otrzymują badane produkty całkowicie bezpłatnie, podobnie zresztą jak i wszelkie związane z udziałem w badaniu procedury diagnostyczne.

Warto wiedzieć, że standard prowadzenia badania klinicznego wszędzie jest taki sam – w Polsce dokładnie taki sam jak w każdym innym miejscu na świecie. Badania kliniczne są regulowane zarówno międzynarodowymi, jak i krajowymi przepisami. Jednym z najbardziej znanych międzynarodowych aktów prawnych jest Deklaracja Helsińska Światowego Stowarzyszenia Lekarzy, która określa w dokładny sposób etyczne zasady prowadzenia badań klinicznych z udziałem ludzi.

Co ważne, dostęp do międzynarodowych badań klinicznych mają nie tylko duże ośrodki naukowe – mogą być one prowadzone także w szpitalu powiatowym, o ile dysponują odpowiednią kadrą i zapleczem.

Czy się obawiać badań klinicznych?

Bez badań klinicznych nie ma postępu nauki. Ale dla wielu pacjentów udział w badaniu klinicznym to bezpłatny dostęp do najnowocześniejszej terapii. Wciąż jednak eksperymentalnej.

– Nie możemy zapominać, że badanie kliniczne, to nadal eksperyment o nieznanym skutku końcowym. Ważne, aby pacjent był partnerem w tym eksperymencie, musi bowiem mieć prawo świadomie wybrać czy chce brać udział w eksperymencie medycznym, czy być leczonym według dotychczasowego sposobu, a po drugie, w każdym badaniu klinicznym bardzo dużo zależy od współpracy pacjenta z lekarzem prowadzącym badanie lub/i zespołem badawczym. – uważa dr Rafał Świerzewski, członek Patients’ and Consumers’ Working Party w Europejskiej Agencji Lekowej (EMA).

Dlatego zakazane jest na przykład prowadzenie badań klinicznych u osób, co do których można mieć wątpliwości, czy zupełnie bezstronnie i bez nacisku podejmują decyzję o udziale w badaniu (według niektórych znawców tematu taką grupą są na przykład więźniowie czy żołnierze w służbie czynnej).

Czasem udział w badaniach klinicznych to chwilowa poprawa, a czasem wygrana walka o życie – jak w przypadku imatynibu – leku, który okazał się przełomem w leczeniu przewlekłej białaczki szpikowej. Bywa, choć rzadko, że badania kliniczne są przerywane z uwagi na niepokojące objawy u uczestników. W razie wystąpienia szkody na zdrowiu w związku z udziałem w badaniu klinicznym, uczestnikom należy się odszkodowanie.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Infekcja wirusowa czy bakteryjna – jak odróżnić?

Większość z nas co najmniej raz w roku przechodzi zapalanie gardła, które zazwyczaj jest efektem wirusowej lub bakteryjnej infekcji górnych dróg oddechowych. Podpowiadamy, jakie objawy mogą pozwolić na odróżnienie od siebie tych dwóch rodzajów infekcji, przy czym pamiętajmy, że diagnozę postawić może tylko lekarz.

Odpowiedź na postawione wyżej pytanie jest istotna nie tylko dla lekarza, ale i dla chorego. Przede wszystkim dlatego, że zależy od niej decyzja o wyborze adekwatnego postępowania terapeutycznego.

– Możemy to wszystko sprowadzić do bardzo prostego schematu: że infekcja wirusowa, np. dróg oddechowych, jest zwykle trochę łagodniejsza, a bakteryjna trochę poważniejsza, że tej pierwszej generalnie się nie leczy albo leczy ją tylko objawowo, a na tę drugą bierze się antybiotyk. Ale to byłoby zbytnie uproszczenie – mówi dr Michał Sutkowski, doświadczony lekarz rodzinny, prezes Warszawskiego Oddziału Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce i zarazem rzecznik prasowy KLRwP.

Nie dajmy się przechytrzyć bakteriom

O ile w aptece możemy bez recepty kupić różne leki objawowe, to antybiotyki są już dostępne jedynie na receptę (ważną w tym przypadku przez siedem dni). Jeśli lekarz zaleci antybiotyk, to należy go brać dokładnie tak, jak zalecił (długość kuracji, dawki, substancje osłonowe), bo w przeciwnym razie narażamy się m.in. na ryzyko wyhodowania szczepu bakterii, które przestaną być wrażliwe na daną grupę antybiotyków.

Jednak różnice między infekcją wirusową i bakteryjną są dość trudne do uchwycenia – nie tylko dla pacjenta, lecz często również i dla lekarza.

Bolące gardło – winne wirusy czy bakterie?

– Aby móc wskazać subtelne różnice między infekcjami wirusowymi i bakteryjnymi najlepiej posłużyć się konkretnym przykładem. Przyjrzyjmy się zatem powszechnie występującemu ostremu zapaleniu gardła i migdałków (angina). Może je wywołać ponad 200 różnych typów wirusów odpowiedzialnych za rozwój chorób przeziębieniowych, np. rynowirusy, koronawirusy czy adenowirusy. Ale może też je wywołać bakteria, a konkretnie paciorkowce, znane jako PBHA – mówi dr Michał Sutkowski.

Przy okazji ekspert zwraca też uwagę na fakt, że wspomnianą przypadłość może wywołać „zwykłe” podrażnienie gardła, np. występujące u osób, które np. z powodu rodzaju wykonywanej pracy muszą dużo i głośno mówić.

Ale wróćmy do ostrego zapalenia gardła i migdałków wywoływanego przez drobnoustroje. Jakie konkretnie różnice w objawach i przebiegu infekcji można zauważyć, w zależności od tego, czy wywołały ją wirusy czy bakterie?

– Ból podczas połykania przy infekcji wirusowej jest, ale przy infekcji bakteryjnej jest większy. Ból głowy jest tu i tu, ale najczęściej jest większy przy infekcji bakteryjnej, co ma związek z wyższą towarzyszącą jej z reguły temperaturą, choć nie zawsze ona występuje. Bóle brzucha i nudności występują najczęściej u dzieci, także i w jednym i drugim przypadku, ale jednak częściej w przypadku infekcji bakteryjnych – podpowiada dr Michał Sutkowski.

Na tym oczywiście nie koniec istotnych różnic.

– Bóle kostno-stawowe występują raczej w przypadku infekcji wirusowej, a rzadziej w przypadku infekcji bakteryjnej. Gorączka jest i tu i tu, najczęściej powyżej 38 stopni, ale koło 40 stopni raczej w przypadku anginy bakteryjnej. Zapalenie spojówek jest dosyć charakterystyczne dla adenowirusa. Wysięk czopny (krwisto-ropny) na migdałkach jest i tu i tu, tylko że w przypadku bakterii większy – dodaje dr Michał Sutkowski.

Co ciekawe i nieoczywiste, lekarz zaznacza, że katar, kaszel i chrypka występują bardzo często w przypadku infekcji wirusowej, lecz sporadycznie w przypadku infekcji bakteryjnej.

Kończąc przegląd istotnych różnic w obrazie choroby warto jeszcze wspomnieć o języku, węzłach chłonnych i biegunce.

– Taki objaw jak język malinowy, jest dużo częstszy w przypadku infekcji bakteryjnej. Powiększone węzły chłonne przednie występują częściej przy infekcji bakteryjnej, ale tylne przy infekcji wirusowej. Biegunka zdarza się i tu i tu, ale częściej przy infekcji wirusowej – mówi lekarz.

Wiek chorego pomaga określić rodzaj infekcji

Jak widać, odróżnienie infekcji wirusowej od bakteryjnej, nawet w przypadku zapalenia gardła, nie jest łatwe, bo wiąże się z nimi podobny zestaw objawów. Różnice między nimi są często bardzo subtelne. Na szczęście, z pomocą mogą przyjść nam jeszcze inne wskazówki i narzędzia diagnostyczne. Niektóre bardzo proste.

– Z praktyki wiemy, że powyżej 45. roku życia bardzo rzadko przyczyną ostrego zapalenia gardła i migdałków jest infekcja bakteryjna – podpowiada dr Michał Sutkowski.

Jeśli wspomniane wyżej objawy chorobowe nie są wystarczająco nasilone i trudno w związku z tym postawić diagnozę, to wtedy lekarz, przed ewentualnym wypisaniem pacjentowi recepty na antybiotyk, może zlecić dodatkowe badania, m.in. mikrobiologiczne.

– Współczesna medycyna dysponuje wieloma zaawansowanymi metodami diagnostycznymi dotyczącymi zarówno infekcji wirusowych, jak i bakteryjnych. Ale najczęściej do postawienia diagnozy wystarczy solidny wywiad i badanie przedmiotowe, ewentualnie wsparte prostymi badaniami ogólnymi (takimi jak morfologia) oraz analizą podstawowych wskaźników takich jak OB i CRP – konkluduje specjalista medycyny rodzinnej.

Wiktor Szczepaniak, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Ciśnienie pod kontrolą, czyli co warto wiedzieć o nadciśnieniu tętniczym

Nadciśnienie tętnicze to jedna z najczęstszych chorób układu krążenia. Według statystyk, w Polsce cierpi na nie około 10 mln osób, ale tylko blisko połowa z nich jest tego świadoma. Nazywane jest cichym zabójcą, bo często nie daje żadnych objawów, a nieleczone prowadzi m.in. do udaru mózgu lub zawału serca. Obiegowe opinie na temat nadciśnienia często są przyczyną bagatelizowania tej choroby, dlatego warto sprawdzić prawdziwość popularnych przekonań.

Nie jest prawdą, że brak dolegliwości oznacza, że ciśnienie krwi na pewno jest w normie

Nadciśnienie tętnicze przez długi czas może przebiegać bezobjawowo. Szczególnie w początkowym stadium. Co jakiś czas mogą tylko występować bóle głowy, kłopoty ze snem, zmęczenie i potliwość, które zwykle są lekceważone lub przypisywane innym schorzeniom. Jak zauważa lek. med. Katarzyna Bukol-Krawczyk, specjalista medycyny rodzinnej z Grupy LUZ MED, nadciśnienie jest najczęściej wykrywane przypadkowo, przy okazji wizyty u lekarza, często związanej z innym problemem zdrowotnym:

U chorej osoby, mimo dobrego samopoczucia, ciśnienie krwi ulega podwyższeniu. Dlatego tak ważne są systematyczne pomiary w domu lub w gabinecie lekarskim. Profilaktyka pozwala stosunkowo wcześnie wykryć chorobę i rozpocząć właściwe leczenie.

Choroba nadciśnieniowa ma podłoże genetyczne i środowiskowe

To prawda. Może być ona spowodowana zarówno czynnikami genetycznymi, jak i środowiskowymi, zależnymi od stylu życia. W grupie wysokiego ryzyka rozwoju nadciśnienia znajdują się osoby z nadwagą, narażone na ciągły stres, pijące alkohol i palące papierosy. Nadciśnienie tętnicze leczy się farmakologicznie, jak i profilaktycznie – poprzez zmianę nawyków życiowych. Dlatego lekarze, od momentu rozpoznania choroby, przekonują pacjentów do zmiany diety, uprawiania sportów czy rzucenia palenia.
Innym typem nadciśnienia jest nadciśnienie wtórne, które samo w sobie nie jest jednostką chorobową, lecz objawem stanu chorobowego. Do najczęstszych przyczyn nadciśnienia wtórnego należą choroby nerek, zaburzenia hormonalne, choroby układu nerwowego czy bezdech senny. Zalecenia dotyczące leczenia nadciśnienia wtórnego, prócz leczenia wywołujących je stanów chorobowych, są bardzo zbliżone do terapii stosowanej w przypadku nadciśnienia pierwotnego:

Jeśli bliscy członkowie rodziny – rodzice, rodzeństwo, dziadkowie – chorują na nadciśnienie, to z tym większą uwagą należy przyglądać się własnym pomiarom ciśnienia. W takiej sytuacji warto też zadbać o aktywność fizyczną oraz wprowadzić zdrową dietę, bogatą w potas, błonnik i wapń, a także w znacznym stopniu ograniczyć spożywanie soli.

lek. med. Katarzyna Bukol-Krawczyk, specjalista medycyny rodzinnej, Grupa LUX MED

Gdy ciśnienie wróci do normy, nie należy wstrzymywać przyjmowania leków

Nadciśnienie to choroba przewlekła, której nie da się wyleczyć jednorazową terapią. Aby unormować ciśnienie lekarze zalecają stosowanie środków farmakologicznych (leków hipotensyjnych) oraz zmianę diety i stylu życia. Dawkę leków z czasem można zmniejszyć, natomiast prawidłowy, zbilansowany jadłospis i umiarkowana aktywność fizyczna powinny stać się naszym zdrowym nałogiem. Prawidłowe wartości ciśnienia uzyskane po wdrożeniu leczenia potwierdzają jedynie skuteczność kuracji, ale nie uprawniają do zmniejszenia lub pominięcia dawki leku. Odstawienie leków obniżających ciśnienie w takiej sytuacji spowoduje, że najczęściej po kilku dniach, dojdzie do ponownego wzrostu ciśnienia. Jeśli zaś po zażywaniu leków nie ma poprawy bądź następuje znaczący spadek ciśnienia, tj. ciśnienie skurczowe osiągnie poziom poniżej 110 mm Hg oraz gdy taka sytuacja się powtarza, należy niezwłocznie skonsultować się z lekarzem i poinformować go o zaobserwowanych objawach.

Nadciśnienie tętnicze to choroba ludzi w każdym wieku

Niestety to prawda. W opinii społecznej nadciśnienie tętnicze to choroba seniorów. Dotychczas częściej było rozpoznawane wśród starszych osób dlatego, że częściej odwiedzają one specjalistów. Obecnie obserwuje się jednak wzrost zachorowań na nadciśnienie u młodych dorosłych, często za sprawą niewłaściwej diety i nieprawidłowego trybu życia. Zgodnie z zaleceniami Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego, ciśnienie jest sprawdzane również u dzieci, podczas badań profilaktycznych.

Nieprawdą jest, że ciśnienie należy mierzyć tylko na lewej ręce (po stronie serca)

Pomiar ciśnienia zwykle wykonywany jest na kończynie mniej dominującej – w przypadku osób praworęcznych jest to lewe ramię. Poza sytuacjami, kiedy wykonywanie pomiaru nie jest możliwe, na przykład z powodu obecności przetoki do dializ, strona nie ma większego znaczenia. Ważne jest, aby pilnować konsekwencji wyboru kończyny przy powtarzaniu pomiarów, bo możliwe są niewielkie różnice pomiędzy nimi. Istotne znaczenie ma również ułożenie ręki podczas pomiaru. Ramię powinno być podparte, umieszczone na wysokości serca, a mięśnie ręki rozluźnione.

Gdy przystępujemy do regularnej kontroli ciśnienia, zalecane jest dokonanie pomiaru na obu ramionach i w sytuacji, gdy wartości różnią się istotnie, wówczas kolejnych pomiarów pacjent powinien dokonywać po tej stronie, po której ciśnienie było wyższe.

 „Nadciśnieniowcy” mogą pić kawę

Kawa zwiększa wprawdzie wartość ciśnienia tętniczego, ale dopiero przy ilościach znacznie przewyższających zalecane dzienne spożycie. Kofeina zawarta w jednaj filiżance kawy powoduje wzrost ciśnienia rozkurczowego u osoby zdrowej o 3 mm Hg, a u chorego z nadciśnieniem tętniczym o 8 mm Hg. U osób pijących kawę codziennie zwiększa się tolerancja na kofeinę, dzięki czemu spożywanie tego napoju ma niewielki wpływ na wartości ciśnienia. Wypicie 2 filiżanek kawy, w przypadku chorego na nadciśnienie, jest więc całkowicie dozwolone.
Źródło: materiał prasowy
Fot. www.pixaby.com

Ostrożnie stosujmy zabiegi z użyciem lasera

W laseroterapii, bez względu na to, co konkretnie chcemy osiągnąć, najważniejsze jest to, aby sobie nie zaszkodzić. Dlatego zawsze trzeba przestrzegać kilku zasad bezpieczeństwa. Sprawdźcie, kiedy nie wolno zgodzić się na taki zabieg.

Podstawowa zasada to niewykonywanie zabiegów laserowych w okresie letnim, kiedy nie da się całkowicie uniknąć słońca, a opalenizna nabyta już po zabiegu – nawet ta niewielka – może się zakończyć przebarwieniami skóry. Także odwrotnie – na już opalonej skórze nie wolno przeprowadzać zabiegów z użyciem lasera – należy odczekać przynajmniej jeden miesiąc, inaczej trzeba się liczyć z  możliwością wystąpienia powikłań i mniejszą skutecznością terapii. Niektóre zabiegi laserowe jak np. peelingi laserowe, z użyciem laserów frakcjonujących, można wykonywać późną wiosną i latem, ale pod warunkiem zachowania odpowiednich zasad pielęgnacji i zabezpieczania skóry.

Najlepszym okresem na zabiegi laserowe są więc miesiące od końca września do maja.

Do czego stosuje się laseroterapię w dermatologii estetycznej:

  • do redukcji niechcianego owłosienia (wąsików, brody, okolic międzybrwiowych, włosów na rękach czy na nogach),
  • do redukcji zmian naczyniowych, takich jak telangiektazje, rumień, naczyniaki, malformacje naczyniowe.
  • do redukcji tatuaży i przebarwień (lasery Q-Switch nano- i pikosekundowe)
  • do zabiegów odmładzających, zwiększających gęstość, elastyczność i jakość skóry (peelingi laserowe, zabiegi z użyciem laserów frakcjonujących).

Na jakie preparaty trzeba uważać

Niezbędny jest też wnikliwy wywiad z pacjentem. Przeciwwskazaniem do laseroterapii są bowiem między innymi niektóre preparaty zażywane lub nakładane na skórę przez pacjentów. Na cenzurowanym są zwłaszcza leki światłouczulające, takie jak niektóre antybiotyki, np. z grupy tetracyklin, leki antydepresyjne, pochodne witaminy A – stosowane przewlekle, m.in w celu leczenia trądziku. Trzeba także uważać na niektóre zioła, m.in. na dziurawiec.

– Wykonanie  zabiegów laserowych, u osób które przyjmują te preparaty może skończyć się poparzeniem albo trwałymi przebarwieniami – ostrzega prof. Irena Walecka, specjalista dermatolog, kierownik Kliniki Dermatologii Centralnego Szpitala MSWiA w Warszawie, pełniąca także funkcję konsultanta wojewódzkiego ds. dermatologii.

Ryzykowne może też być przeprowadzanie terapii laserowej u kobiet stosujących antykoncepcję hormonalną.

– Hormony odgrywają bowiem znaczącą rolę w powstawaniu przebarwień. Tłumaczy to między innymi częste występowanie zmian o charakterze ostudy czy innych nabytych przebarwień skóry związanych ze wzmożonym wytwarzaniem melaniny, u kobiet przyjmujących antykoncepcję hormonalną, powstających w miejscach eksponowanych na słońce. Z tego też powodu nie robi się laseroterapii także kobietom w ciąży i karmiącym piersią – wyjaśnia specjalistka.

Idąc na konsultację przed zabiegiem warto więc przypomnieć sobie jakie leki zażywamy, bo z całą pewnością zostaniemy o to zapytani.

Przeciwwskazaniem może być choroba

Laseroterapii nie powinno się wykonywać także u pacjentów z aktywnymi chorobami skóry – łuszczycą, liszajem płaskim, zmianami alergicznymi.

– Bardzo uważać trzeba też przy wszelkiego rodzaju chorobach autoimmunologicznych , bo tak do końca nie wiemy jeszcze jaka jest ich patogeneza i nie mamy pewności, czy aktywacja światłem laserowym nie wywoła pogorszenia zmian, jak to ma miejsce np. w toczniu – mówi prof. Walecka.

Z całą pewnością wiadomo natomiast, że impuls świetlny może wywołać atak padaczki, nie powinno się więc przeprowadzać laseroterapii u osób z epilepsją. Poza tym, leki przeciwpadaczkowe są lekami fotouczulającymi.

Przeciwwskazaniem jest  też nieuregulowana cukrzyca, niedoczynność  i nadczynność tarczycy, nadciśnienie tętnicze – ponieważ u takich osób gojenie po zabiegu może przebiegać nieprawidłowo lub mogą wystąpić inne powikłania.

– Ja proszę takich pacjentów o dostarczenie zaświadczenia o braku przeciwwskazań do zabiegu, podpisanego przez specjalistę zajmującego się leczeniem danego chorego, bo wykonywanie zabiegów pacjentowi, który nie jest odpowiednio przygotowany może zakończyć się powikłaniami – ostrzega lekarka.

Nie należy łączyć zabiegów

– Czasami pacjenci sami namawiają nas, aby przy okazji depilacji zrobić im jeszcze np. zabieg redukcji zmian naczyniowych. A to nie tak – do każdego typu zabiegu są konkretne wytyczne oraz schematy terapeutyczne. Np. redukcję zbędnego owłosienia wykonuje się w cyklu 7-10 zabiegów co 4-6 tygodni, a już zabiegi na naczynka według innego schematu. Dlatego nie powinno się łączyć tych zabiegów – mówi prof. Walecka. – Oczywiście są lasery bardziej uniwersalne, które np. mogą służyć do redukcji niechcianego owłosienia i zmian naczyniowych, ale niestety nie ma tak, że można  zrobić wszystko podczas jednego zabiegu. W każdym razie nie dajmy się na to nabrać – ostrzega dermatolog.

Warto więc zainteresować się tym, jaki laser będzie używany i jaką długość fal zamierza zastosować lekarz bądź kosmetolog, który będzie nam wykonywał laseroterapię. Zabiegi laserowej redukcji niechcianego owłosienia mogą być wykonywane przez odpowiednio przeszkolonego kosmetologa, natomiast bardziej agresywne procedury, takie jak redukcja zmian naczyniowych czy zabiegi z użyciem laserów frakcjonujących powinny  być wykonywane  przez lekarzy.

– Konieczna jest rozmowa z pacjentem zanim przystąpimy do rozpoczęcia terapii. Wytłumaczenie na czym polega zabieg, jakie są przeciwwskazania, jakie możemy osiągnąć efekty, jakie jest prawdopodobieństwo możliwych objawów ubocznych oraz uprzedzenie jak długo będzie trwał okres rekonwalescencji. Koniecznie należy dowiedzieć się o najbliższe plany urlopowe i zawodowe pacjenta, bo nie można zrobić zabiegu pacjentowi na tydzień przed jego wakacjami, np. w Egipcie, albo rozpocząć usuwania owłosienia, w cyklu sześciotygodniowym, gdy pacjentka za miesiąc planuje półroczny staż za granicą. Trzeba też wytłumaczyć, że nie można się opalać, robić sobie innych zabiegów w tej okolicy (np. wycinania znamienia), czy stosować wspomnianych preparatów światłouczulających – wymienia specjalistka.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

 

Jak uczyć dziecko radzenia sobie ze stresem

Co piąty polski nastolatek deklaruje brak zadowolenia z życia. Zdaniem ekspertów, świadczy to o wysokim poziomie stresu, którego doświadcza polska młodzież. Dowiedz się, jak rozmawiać z nastolatkiem o jego problemach i jak pomóc mu zmniejszyć stres.

Pod względem kondycji psychicznej, polska młodzież szkolna wypada bardzo słabo na tle rówieśników z innych krajów Europy – taki niepokojący wniosek wypływa z danych, opublikowanych przez Fundację Instytutu Matki i Dziecka, w ramach projektu „Improve the youth”, którego celem jest m.in. wsparcie nauczycieli oraz rodziców w świadomym kształtowaniu i wzmacnianiu zdrowia psychicznego u nastolatków.
„Badania naukowe dowodzą, że wysoki odsetek polskiej młodzieży deklaruje brak zadowolenia z życia. Jest to jeden z najwyższych wskaźników w Europie. Wynik ten jest sygnałem o permanentnym życiu w stresie” – alarmują autorzy opublikowanego w ramach projektu poradnika „Stres – jak o nim rozmawiać i jak go zniwelować?”.

Konkretnie, ze wspomnianych badań wynika, że niemal 20 proc. polskich nastolatków deklaruje brak zadowolenia z życia. To bardzo dużo. Dla porównania, np. w Holandii odsetek ten wynosi tylko około 8 proc., a w Danii około 11 proc. Minimalnie gorzej od polskiej młodzieży wypadają tylko nastoletni Czesi, którzy prowadzą w tym ponurym „rankingu”.

Brak zadowolenia z życia – ważny sygnał ostrzegawczy

Eksperci podkreślają, że subiektywnie odczuwany i deklarowany przez młodych ludzi brak zadowolenia z życia to bardzo ważny sygnał ostrzegawczy, którego nie można bagatelizować.

Mogą się za nim kryć różne negatywne odczucia i myśli, a także realne problemy i braki, poczynając np. od tego, że życie jawi się komuś jako nie dość przyjemne, że oferuje mu więcej frustracji niż satysfakcji, że budząc się nie czuje radości, a raczej niechęć, a kończąc na tym, że ktoś nie czuje się chciany i akceptowany, że nie ma przyjaciół i nie widzi jasno swojej przyszłości.

„Presja i związany z nią stres jest jak ciemna chmura przykrywająca słońce i rzucająca cień na nasze szczęście” – tak obrazowo opisują ten stan autorzy poradnika, podkreślając, że kondycja psychiczna polskiej młodzieży pogarsza się systematycznie od wielu lat.

Z badań wynika, że brak zadowolenia z życia, powiązany z przewlekłym stresem, dotyka w większym stopniu dziewcząt niż chłopców i generalnie narasta wraz z wiekiem. Odczuwa go ponad 19 proc. dziewcząt w wieku 13-14 lat, ponad 23 proc. dziewcząt w wieku 15-16 lat, a w grupie wiekowej 17-19 lat już 32 proc. Dla porównania, u chłopców odsetek ten nie przekracza 13 proc.

Po czym rozpoznać, że dziecko jest zestresowane

Autorzy poradnika podsuwają rodzicom i nauczycielom, a także innym osobom pracującym na co dzień z młodzieżą, wiele praktycznych rad i sposobów, dzięki którym można pomóc wykryć, a także zmniejszyć stres u nastolatków.

Po pierwsze, eksperci zwracają uwagę na różne oznaki, mogące świadczyć o tym, że dziecko doświadcza silnego, przewlekłego stresu.

ZACHOWANIA MOGĄCE WSKAZYWAĆ NA STRES:

  • Wycofanie się z kontaktów z otoczeniem
  • Problemy ze snem (spanie za długo lub za krótko)
  • Izolowanie się od innych
  • Zachowania nerwowe takie jak np. obgryzanie paznokci
  • Kompulsywne jedzenie (spożywaniu dużych ilości pokarmu w niekontrolowany sposób)
  • Krytyczny stosunek do innych
  • Wybuchowe reakcje
  • Skłonność do impulsywnych działań i decyzji
  • Spożycie alkoholu lub narkotyków

MOŻLIWE FIZYCZNE SYMPTOMY STRESU:

  • Zawroty głowy
  • Napięcie mięśni
  • Spocone dłonie
  • Zmęczenie, wyczerpanie
  • Drżenie
  • Zwiększenie lub zmniejszenie masy ciała
  • Rozstrój żołądka
  • Biegunka lub zaparcia
  • Nudności, zawroty głowy
  • Ból w klatce piersiowej, szybkie bicie serca
  • Częste przeziębienia
  • Niestrawność
  • Zwiększona częstotliwość oddawania moczu
  • Wypadanie włosów

MOŻLIWE PSYCHICZNE I EMOCJONALNE OBJAWY STRESU:

  • Trudności w podejmowaniu decyzji
  • Obniżony nastrój, brak humoru
  • Problemy z koncentracją
  • Utrata wiary w siebie
  • Drażliwość lub częste popadanie w gniew
  • Męczące i nieuzasadnione obawy, niepokój i lęk
  • Irracjonalny strach
  • Ataki paniki
  • Wahania nastroju
  • Drażliwość
  • Niezdolność do wypoczynku
  • Uczucie przytłoczenia
  • Poczucie samotności i izolacji
  • Depresja lub ogólne niezadowolenie
  • Gniew
  • Odczuwanie bezsilności

„Jeśli zauważysz u kogoś zmianę w zachowaniu i występowanie grupy objawów stresu, warto zareagować okazując tej osobie życzliwe zainteresowanie” – czytamy w poradniku.

Jak wspierać młodzież w radzeniu sobie ze stresem

Następnym ważnym i zarazem bardzo trudnym etapem działania jest rozmowa z nastolatkiem – na temat jego stresu oraz możliwych przyczyn.

„Część nastolatków może pozytywnie zareagować na okazaną troskę, jednak to nie jest reguła. Rozmowa zwykle okazuje się szczególnie trudna, gdy stres związany jest z niską samooceną i brakiem zaufania do otoczenia, wiążąc się też z okresem buntu i poczuciem, że nikt mnie nie rozumie, nie warto nawet próbować, itp.” – czytamy w poradniku.

Co to jest stres?

Stres jest reakcją naszego organizmu na różne trudności pojawiające się w życiu codziennym (negatywne bodźce fizyczne lub psychiczne). Wiąże się z nim stan wzmożonego napięcia nerwowego, a także wiele różnego rodzaju reakcji fizjologicznych. Jeśli stres jest silny i przewlekły może w efekcie doprowadzić do wyczerpania psychicznego, emocjonalnego i fizycznego.

Jak zatem należy rozmawiać z dzieckiem o stresie i jego problemach, aby go nie zniechęcić i realnie mu pomóc? Eksperci podsuwają kilka praktycznych wskazówek na ten temat:

  • W waszej rozmowie liczy się szczerość i uczciwość, więc nie staraj się manipulować, buduj zaufanie i nie nadużywaj go
  • Jeśli chcesz poruszyć trudne, drażliwe, delikatne problemy nie możesz robić tego prosto z mostu, gdyż przechodzenie od razu do sedna może być odebrane jako wścibstwo, obcesowość, indagowanie itp. Zacznij więc od luźnej rozmowy na jakiś temat, który jest interesujący dla Twojego rozmówcy (terapeuci nazywają to rozmową poza problemem) i stwórz swobodną atmosferę
  • Zadbaj o porozumienie identyfikując się z położeniem swojego rozmówcy i wyrażając to słowami, np. rozumiem Twoją sytuację, ja też kiedyś tak się czułem, moi rodzice też mnie nie rozumieli itp. Jeśli jesteś osobą dorosłą – opiekunem, nauczycielem przywołaj do siebie doświadczenia okresu nastoletniego i podziel się nimi mówiąc np. ja też nie byłem orłem z fizyki albo nie należałem do najpopularniejszych osób z w klasie
  • Nie zadawaj zbyt wielu pytań, a raczej stwórz dużo przestrzeni dla rozmówcy. Nie bój się ciszy, dłuższego namysłu. Zbytnie wypytywanie stwarza poczucie presji
  • Nie poprawiaj wypowiedzi nastolatka, wprowadzając własną narrację i zmieniając słowa, których użył, nie sugeruj co chciałbyś usłyszeć. Nie używaj zwrotów typu „tak, ale”. To oznacza, że właśnie kierujesz się pod prąd i nie podążasz za jego uczuciami
  • Pytając o przyczyny zjawisk, z którymi zmaga się nastolatek unikaj pytania „dlaczego”, ten popularny zwrot jest nieco oskarżycielski. Słyszymy go najczęściej w sytuacjach, w których jesteśmy zmuszani do tłumaczenia się. Używaj zwrotów nakierowujących na poszukiwanie konkretnych argumentów, czyli : „co według Ciebie jest powodem, że nie radzisz sobie z nauką”, „co sprawia, że się denerwujesz” itp.
  • Odrzuć swoje wyobrażenia na temat osoby, z którą rozmawiasz, jeśli masz jakieś uprzedzenia zastanów się, czy potrafisz je odłożyć na bok i nie oceniaj jej
  • Wzmocnij swojego rozmówcę kierując jego uwagę również na pozytywne zjawiska (np. spytaj o jakiś sukces i skomplementuj go mówiąc „niesamowite, że tak świetnie sobie poradziłeś, jestem pod wrażeniem”).

W tym kontekście warto jeszcze dodać, że młodzież traktuje stres bardzo poważnie. W badaniach ankietowych nastolatki wskazują, że stres jest największym zagrożeniem dla ich zdrowia psychicznego – zwłaszcza stres związany ze szkołą i nauką w szkole. Jako przyczyny podwyższonego poziomu stresu u siebie młodzież wskazuje przede wszystkim: nadmiar obowiązków, presję otoczenia i zwiększone wymagania, z którymi często nie potrafi sobie poradzić.

Co dalej, gdzie szukać pomocy?

Dużo więcej praktycznych informacji i porad, na temat tego jak wspierać nastolatka w radzeniu sobie ze stresem, znaleźć można we wspomnianym poradniku, pt.  „Stres – Jak o nim rozmawiać i jak go zniwelować?”, opracowanym przez grono ekspertów pod redakcją Joanny Godeckiej. Publikacja ta, podobnie jak i wiele innych, ją uzupełniających, wydana została w ramach unijnego programu Erasmus+.

Na koniec wskażmy jeszcze kilka miejsc, gdzie zarówno młodzi ludzie, jak też ich opiekunowie, mogą szukać fachowej pomocy i wsparcia – w radzeniu sobie ze stresem:

  • Towarzystwo Pomocy Młodzieży: telefony 22 887 88 05 lub 508 350 320
  • Towarzystwo Profilaktyki i Przeciwdziałania Uzależnieniom: telefon 56 652 23 94
  • Telefon Zaufania dla Młodzieży: 116 111
  • Telefon dla Rodziców i Nauczycieli: 800 100 100.

Wiktor Szczepaniak, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

NIK ostrzega – Promieniowanie elektromagnetyczne pod słabą kontrolą

NIK stwierdza, że organy Inspekcji Ochrony Środowiska oraz Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie są przygotowane ani organizacyjnie, ani technicznie do kontroli pola elektromagnetycznego. To dlatego, że ich kompetencje nakładają się, a przepisy nie określają jednoznacznie roli, jaką mają odgrywać w systemie ochrony przed promieniowaniem elektromagnetycznym od urządzeń telefonii komórkowej. W kilku przypadkach inspektoraty ochrony środowiska oraz wojewódzkie stacje sanitarno-epidemiologiczne nie miały nawet potwierdzonych kompetencji do wykonywania pomiarów PEM.

Poszerza się zasięg sieci komórkowych, podwyższa się standard transmisji danych, jego szybkość i jakość. A to nie koniec: do 2030 roku rynek ten ma odnotować 24-krotny wzrost. Oznacza to m.in. coraz większą liczbę anten oraz ich instalację na mniejszych wysokościach. Oddziaływanie pól elektromagnetycznych (PEM) emitowanych przez stacje bazowe (SBTK) i urządzenia mobilne na ludzi i środowisko będzie więc coraz silniejsze. Dlatego tak istotna jest wiarygodna i systematyczna kontrola poziomu PEM, szczególnie w miejscach najbardziej narażonych na promieniowanie.

Tymczasem obowiązujące w Polsce przepisy nie gwarantują, że w otoczeniu SBTK zostanie dotrzymany dopuszczalny poziom PEM. Brak jest jednoznacznych i przejrzystych regulacji prawnych normujących proces powstawania i modernizacji SBTK, które pozwalałyby na przeprowadzenie przez właściwy organ rzetelnej oceny ryzyka narażenia na ponadnormatywne PEM w bezpośrednim sąsiedztwie SBTK jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji, a jednocześnie nie stwarzałyby przedsiębiorcom barier administracyjnych wydłużających proces inwestycyjny.

Jedyną metodą zdobywania wiedzy w tym zakresie pozostają więc pomiary kontrolne PEM w otoczeniu SBTK, prowadzone przez organy Inspekcji Ochrony Środowiska (IOŚ) i Państwowej Inspekcji Sanitarnej (PIS) lub pozyskiwane od przedsiębiorców telekomunikacyjnych, a wykonywane przez akredytowane laboratoria. Wyniki tych ostatnich badań trafiały do obu inspekcji, lecz ich rzetelność nie była sprawdzana.

Organy administracji publicznej nienależycie kontrolują oddziaływanie promieniowania urządzeń telefonii komórkowej. W tej mierze niewiele się zmieniło od 10 lat – już w 2009 r. Sejm przyjął Politykę ekologiczną państwa w latach 2009-2012 z perspektywą do roku 2016, w której stan ochrony przed promieniowaniem elektromagnetycznym określono mianem zaniedbanego. Pomimo zmian w przepisach prawa tak jest do dziś.

NIK wnioskuje do Premiera, Ministra Zdrowia i Ministra Środowiska o pilne podjęcie działań, które poprawią sytuację.

Źródło: https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/kontroli-nie-ma-promienie-harcuja.html

Fot. www.pixabay.com

 

Astma może zabić. Nie lekceważ jej

Są leki, które pozwalają trzymać tę chorobę w ryzach, a jednak spora część pacjentów ich nie stosuje albo robi to wybiórczo, według swojego uznania. To duży błąd: postępując tak niektórzy ryzykują życiem.

Astma to nie tylko pojawiające się co jakiś czas, przejściowe niedogodności w postaci napadów kaszlu, świszczącego oddechu i duszności. Lekarze ostrzegają, że jest to przewlekła i bardzo groźna choroba zapalna układu oddechowego, która w mniejszym lub większym stopniu dotyka nawet 10 proc. Polaków. Źle leczona prowadzi do nieodwracalnego uszkodzenia układu oddechowego. Może też zabić.

Niestety, blisko połowa chorych na astmę nie jest świadoma tego faktu i w związku z tym się nie leczy. Ale okazuje się, że nawet osoby ze zdiagnozowaną astmą bardzo często nie biorą przepisanych im leków albo też stosują je wybiórczo, według własnego uznania. Jak to możliwe?

– Wielu ludzi odstawia leki, gdy tylko ustąpią u nich ostre objawy – przyznaje dr Piotr Dąbrowiecki, przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POCHP, podkreślając, że to duży błąd.

Skala tego zjawiska niepokoi ekspertów, którzy szacują, że u ponad połowy pacjentów ze zdiagnozowaną astmą jej kontrola (poprzez adekwatne leczenie) jest niewystarczająca, głównie z powodu niestosowania się do zaleceń lekarza i odstawiania leków po ustąpieniu ostrych dolegliwości.

Wziewne sterydy a tycie

Dostępne dziś leki są w stanie zapewnić większości chorych na astmę normalne i długie życie. Podstawą leczenia są wziewne sterydy, które mają działanie przeciwzapalne. Oprócz tego, w astmie stosuje się też leki, które rozkurczają oskrzela, przynosząc ulgę w razie napadu duszności.

– W ciągu 30 lat, od kiedy jestem lekarzem, nastąpił niebywały rozwój leczenia. Jako młody lekarz na dyżurach 3-4 krotnie w ciągu doby przyjmowałem pacjentów z ciężkimi napadami astmy, walcząc o ich życie przez całą noc. Dzięki glikokortykosteroidom wziewnym takich pacjentów mamy dziś zaledwie kilku w ciągu roku – mówi prof. Marek Kulus, specjalista chorób płuc i alergologii, kierownik Kliniki Pneumonologii i Alergologii Wieku Dziecięcego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

To właśnie wspomniane wyżej glikokortykosteroidy wziewne (sterydy), które są skutecznym lekiem przeciwzapalnym, budzą największą niechęć pacjentów i są przez nich często pomijane. Wiele osób obawia się na przykład, że z ich powodu będą tyć.

– Żaden ze sterydów wziewnych, a w Polsce popularnie stosowanych mamy przynajmniej trzy, w dawkach rekomendowanych w leczeniu astmy, nie powoduje tycia. Mało tego, jeden z tych sterydów, który jest dostępny na rynku, w ogóle nie działa po połknięciu. On działa wyłącznie w płucach i oskrzelach, gdzie jest aktywowany przez enzym produkowany tylko przez nabłonek oskrzeli. Jeśli więc dojdzie do jego połknięcia, nie wykazuje żadnego działania – podkreśla prof. Piotr Kuna, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Łódzkiego Uniwersytetu Medycznego.

Dodaje, że bezpieczne są leki zarówno wziewne, jak i te, które trzeba przyjmować donosowo. Oczywiście o ile stosuje się je zgodnie z zaleceniami lekarza i są prawidłowo dobrane do stopnia nasilenia astmy.

Jak sprawdzić, że astma jest dobrze leczona

Jak podkreśla prof. Kuna, celem leczenia astmy jest to, żeby chory nie miał dolegliwości i by jego płuca działały prawidłowo. To da się sprawdzić.

– Jeśli dajemy leki, a chory ma dolegliwości i musi brać leki objawowe, to oznacza, że jego choroba jest źle leczona – wyjaśnia.

U większości pacjentów, właściwie dobrane leki przeciwzapalne zapobiegają napadom duszności, także wtedy, kiedy nie biorą oni leków objawowych (rozkurczających oskrzela).

– W astmie podstawowym wyznacznikiem jakości leczenia są dolegliwości odczuwane przez pacjenta. Drugim wyznacznikiem jest prawidłowa czynność płuc. To jest bardzo ważne, bo są pacjenci, którzy nie mają dolegliwości, a czynność płuc się im pogarsza. Na to trzeba zwracać uwagę – podkreśla specjalista.

Dlatego chorzy na astmę co najmniej raz w roku powinni kontrolnie wykonywać spirometrię w stanie spoczynku.

– Odmiennie niż w diagnozowaniu i kontrolowaniu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POCHP), w astmie podstawą jest spirometria wykonywana w spoczynku, a zatem bez podania leku rozkurczającego oskrzela – wyjaśnia lekarz.

Przekonuje, że jeśli astmę leczy się prawidłowo od samego początku, to choroba daje się dobrze kontrolować – pozwala nie tylko na to, by normalnie żyć, ale także uprawiać sport. A są astmatycy, którzy zdobywają medale olimpijskie i na światowych mistrzostwach.

Jakie mogą być skutki wybiórczego stosowania leków

Z okazji obchodzonego 7 maja Światowego Dnia Astmy lekarze przypominają, że nieleczona lub źle leczona astma może prowadzić do wielu groźnych powikłań. Warto wiedzieć, że jest ona m.in. czynnikiem ryzyka rozwoju chorób układu krążenia, chorób naczyniowych mózgu, przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POCHP), a także przedwczesnej śmierci.

Niestosowanie się do zaleceń lekarza prowadzi do nawracania uciążliwych objawów i pogłębiania się astmy, która w efekcie może być chorobą śmiertelną. Źle leczony pacjent może umrzeć z powodu ataku duszności i takie sytuacje się zdarzają.

Eksperci podkreślają, że sterydy wziewne stosowane regularnie i w odpowiednich do stopnia nasilenia astmy dawkach są bezpieczne, a ewentualne efekty uboczne ich stosowania są zazwyczaj minimalne i wręcz trudne do zauważenia.

– Astma jest chorobą zapalną dróg oddechowych i to jest jej najważniejsza cecha. Leczenie przeciwastmatyczne jest zatem głównie związane z leczeniem przeciwzapalnym – podkreśla prof. Marek Kulus.

Lekarze przekonują, że sterydy wziewne powinny stać się zatem najlepszym przyjacielem osoby chorej na astmę, bo to one leczą przyczynę choroby, a nie tylko jej objawy. To właśnie leki przeciwzapalne zapobiegają nawrotom i groźnym powikłaniom astmy.

Przypomnijmy, że doraźne leczenie objawowe, zapewniające szybką poprawę samopoczucia w napadach astmy, zapewniają leki rozkurczające oskrzela. I to właśnie z uwagi na swoje „cudowne” właściwości, ta grupa leków jest preferowana przez pacjentów, a często też nadużywana.

– Astma jest chorobą o wielu twarzach, może występować sporadycznie, ale może też mieć postać pośrednią lub ciężką. Do każdej z nich mamy przypisane odpowiednie, coraz bardziej zindywidualizowane i nowoczesne leczenie. Skutecznie leczona nie powinna sprawiać pacjentowi żadnych problemów – przekonuje prof. Marek Kulus, podkreślając, że astma nieleczona lub niewłaściwie leczona prowadzi do nieodwracalnego kalectwa dróg oddechowych.

Podobnie jak w przypadku innych chorób przewlekłych kluczowe jest zatem wczesne rozpoznanie i szybkie rozpoczęcie leczenia glikokortykosteroidami.

– Wtedy można zgasić zapalenie w zarodku, inaczej z czasem dojdzie do nieodwracalnych zmian w strukturze nabłonka układu oddechowego – ostrzega prof. Marek Kulus.

Eksperci podkreślają, że wczesne rozpoznanie i leczenie astmy jest szczególnie ważne w przypadku dzieci, bo dzięki temu mają one szansę na prawidłowy rozwój płuc, który nieleczona astma poważnie zaburza.

Jakie są powody przerywania leczenia astmy przez pacjentów?

Z badań przeprowadzonych wśród chorych wynika, że najczęściej powodami przerywania leczenia są: zniechęcenie (42 proc. wskazań) oraz brak wiedzy na temat choroby (20 proc.). Wśród innych ważnych powodów chorzy wymieniają też m.in.: brak widocznych efektów leczenia (6,2 proc. wskazań), zbyt wysoką cenę leków (5,6 proc.), zbyt dużą częstość dawkowania (4,3 proc.), a także obawę przed działaniami niepożądanymi leków (4,3 proc.).

Z innych badań wiadomo, że aż 70 proc. chorych na astmę jest zdania, że ich astma nie jest poważna.

Astma ciężka (oporna na leczenie)

Większość chorych na astmę doświadcza umiarkowanej jej postaci, ale u około 4 proc. jej przebieg ma  ciężki charakter. U takich pacjentów standardowe leczenie nie przynosi efektów. Częstość i nasilenie duszności przyczyniają się do wielokrotnych hospitalizacji. Stanowią też zagrożenie życia. Takie osoby powinny pozostawać pod opieką jednego z 50 specjalistycznych ośrodków leczenia astmy ciężkiej (są one dostępne w ramach NFZ we wszystkich polskich województwach). W leczeniu astmy ciężkiej, a także trudniejszych przypadków astmy umiarkowanej, najlepiej sprawdzają się nowoczesne leki biologiczne.

Eksperci przyznają, że astma czasem (w łagodniejszych przypadkach) ulega samoistnemu wyciszeniu, ale też może ujawnić się później w trudnych sytuacjach życiowych (np. utrata kogoś bliskiego) lub w określonych warunkach (smog, pojawienie się zwierząt w domu).

Co może wywołać napad astmy

Kontrola nad astmą to jednak nie tylko leki. To także świadomość i unikanie czynników wyzwalających jej napady i zaostrzenia. Należą do nich m.in.:

  • Zimne powietrze
  • Zanieczyszczone powietrze (smog, pyły, dym, opary chemikaliów, kurz)
  • Pyłki roślin, zarodniki grzybów
  • Insekty i zwierzęta
  • Mocne zapachy
  • Stres, złość
  • Intensywne ćwiczenia (wysiłek fizyczny).

Co robić w razie duszności

Jeśli ktoś ma atak duszności, powinien jak najszybciej przyjąć lek, który lekarz mu przepisał na wypadek właśnie takiej sytuacji. W razie braku poprawy trzeba udać się do szpitala lub wezwać karetkę, ponieważ trzeba mieć świadomość, że dla astmatyka gwałtowna duszność może być stanem bezpośrednio zagrażającym życiu. W razie braku leku, w oczekiwaniu na pomoc, ulgę może przynieść oddychanie ciepłym powietrzem, nawet w strumieniu suszarki.

Wiktor Szczepaniak, Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

 

Dieta i aktywność fizyczna w aktywnej fazie leczenia raka

Czasy, gdy pacjentom w trakcie leczenia onkologicznego zalecano leżenie w łóżku dawno minęły – mówią zgodnie lekarze …

COVID-19 obecnie: czy będą nowe szczepionki?

Firmy pracują nad preparatami przeciwko nowym wariantom koronawirusa. Według FDA mają one uwzględniać nowe typu szczepu …

Apetyt na kawę służy zdrowej starości

Co piąty mieszkaniec Unii Europejskiej ma 65 lat i więcej. Oznacza to, że niemal 100 milinów ludzi na naszym kontynencie …