Miesiąc: grudzień 2019

Jedzenie ryb wydłuża młodość?

TO FAKT! Dzieje się tak za sprawą wielonienasyconych kwasów omega-3. Mają one ogromny wpływ na zachowanie dobrego stanu zdrowia, a także opóźniają proces starzenia organizmu. Dodatkowo pomagają obniżyć poziom cholesterolu we krwi, zmniejszyć stany zapalne i utrzymać prawidłowy poziom ciśnienia tętniczego. To dobra wiadomość, biorąc pod uwagę, że w zbliżające się święta ryby – w różnych postaciach – pojawią się chyba na każdym stole.

Statystyki pokazują, że żyjemy niemal 7 lat dłużej (mężczyźni o 7,7 lat, a kobiety o 6,7 lat) w porównaniu do 1990 roku. Średnia długość życia w Polsce wynosi obecnie 82 lata wśród kobiet i 74 lata w przypadku mężczyzn. Zdaniem specjalistów to efekt nie tylko postępu medycyny, ale także podejścia do zdrowia, a co za tym idzie także zmiany stylu życia na zdrowszy, m.in. porzucenia palenia przez wielu Polaków, a także zmian dietetycznych.

Zdrowiej jesz, dłużej żyjesz

Związki między dietą a długością i jakością życia są badane na na całym świecie. Jedną z ciekawszych analiz przeprowadzili naukowcy z Tufts University w Bostonie. Przebadali oni 2622 osoby, których średnia wieku w momencie rozpoczęcia obserwacji wynosiła 74 lata. Na przełomie lat – w pierwszym, szóstym i trzynastym roku po rozpoczęciu badań – sprawdzali u nich poziom wielonienasyconych kwasów omega-3.

Na podstawie wyników podzielili badanych na pięć grup. Oddzielnie przeanalizowano też poziomy kwasów EPA, DPA i DHA, których głównym źródłem są ryby i owoce morza oraz kwasu ALA, znajdującego się w orzechach, nasionach i zielonych warzywach liściastych. Okazało się, że największy wpływ na zdrowe starzenie się miały kwasy DPA i EPA, zaś kwasy DHA i ALA pozostały obojętne.

Z analizy zebranej dokumentacji medycznej wynika, że jedynie 11 procent uczestników tego badania doświadczyło tzw. zdrowego starzenia się, czyli uniknęło poważnych i przewlekłych chorób, a także dysfunkcji fizycznych lub psychicznych. Podczas analizy wzięto pod uwagę także czynniki ekonomiczne, społeczne oraz te związane ze stylem życia. Na tej podstawie ustalono, że wysoki poziom kwasów omega-3 pochodzących z owoców morza i ryb ma wpływ na zmniejszenie ryzyka niezdrowego starzenia się o 24 proc. w porównaniu z najniższym poziomem tych kwasów.

Potwierdzeniem tych wyników może być fakt, że do najbardziej długowiecznych narodów na świecie należą Japończycy, w których jadłospisie stałym, wręcz codziennym elementem są świeże ryby i owoce morza.

Warto zwiększyć udział kwasów omega-3 w diecie

Warto wiedzieć, że kwasy wielonienasycone dzielą się na dwie podgrupy: kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6. Te ostatnie znajdziemy głównie w olejach roślinnych, natomiast kwasy tłuszczowe omega-3 znajdują się w rybach (łosoś, tuńczyk sardynki), skorupiakach, tofu, migdałach, orzechach włoskich, jak również w niektórych olejach roślinnych, takich jak olej lniany, arachidowy i rzepakowy.

Jak przekonują specjaliści z Instytutu Żywności i Żywienia, kwasy omega-3 mają niezwykle korzystny wpływ na stan układu krążenia i serca, a także na funkcjonowanie układu nerwowego, zwłaszcza mózgu i narządu wzroku. Badana jest także ich rola w zapobieganiu ślepoty spowodowanej zwyrodnieniem plamki. Ponadto składniki tłuszczu rybiego obniżają podatność na depresję oraz poprawiają nastrój. Udowodniono także, że kwasy omega-3 wzmacniają układ immunologiczny, co może mieć wpływ na przebieg niektórych chorób np. reumatoidalnego zapalenia stawów, astmy, tocznia rumieniowatego.

Zdaniem specjalistów korzyści zdrowotne można odnieść jedząc ryby bogate w kwasy tłuszczowe omega-3 minimum dwa razy w tygodniu. Ale spożywanie także ryb mniej bogatych w kwasy tłuszczowe omega – jeśli jest regularne – także da nam wiele korzyści.

Źródło: www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Żaden zwykły ból głowy. Migrena to dolegliwość, która ścina z nóg

Chociaż nie jest groźną chorobą, potrafi zamienić czyjeś życie w koszmar. Atakuje niespodziewanie i nokautuje w ciągu chwili, uniemożliwiając normalne funkcjonowanie. Migrena należy do jednych z najsilniejszych i najbardziej uciążliwych bólów głowy. Gdzie leży jej przyczyna, jak rozpoznać, że mamy do czynienia z migreną i czy można jej skutecznie zapobiegać?

Według najnowszych danych szacunkowych na migrenę cierpi w Polsce ok. 4 milionów ludzi, a na jej przewlekłą postać – ok. 400 tysięcy[1]. Schorzenie to można określić jako zaburzenie nerwowo-naczyniowe pierwotnego bólu głowy. Migrena charakteryzuje się przewlekłym przebiegiem i nawracającymi, silnymi napadami bólowymi.

Migrena charakteryzuje się pulsującym bólem o natężeniu średnim lub dużym. Warto zwrócić uwagę na to, że mówi się raczej o napadach migreny, aniżeli bólu migrenowym. Atak migrenowy bowiem to napadowo pojawiający się zespół objawów, obejmujący poza uporczywym bólem głowy także inne objawy autonomiczne, jak: nudności, wymioty, nadwrażliwość na hałas, światło, zapachy. Rzadziej, ale zdarzają się także: biegunka, senność, rozdrażnienie lub wilczy apetyt. Migrena nasila się pod wpływem aktywności fizycznej, dlatego pacjenci w chwilach ataku migreny pozostają w pozycji leżącej, izolując się od czynników wzmagających i nasilających u nich objawy. Fakt jest jednak taki, że napady migrenowe uniemożliwiają pacjentowi pracę i normalne funkcjonowanie i nie powinno się ich lekceważyć.

lek. med. Przemysław Kapała, Centrum Leczenia Bólu, PROFEMED, Grupa LUX MED

Z aurą lub bez

Migrenę możemy podzielić ze względu na częstotliwość jej występowania – mówimy wówczas o migrenie epizodycznej (ataki rzadkie, 1-2 razy w miesiącu) lub o migrenie przewlekłej (ataki co najmniej 8 razy w miesiącu, przy czym przyjęło się, że musi zaistnieć warunek występowania migreny przynajmniej przez 15 dni w miesiącu). Inny podział migreny mówi o tej z poprzedzającą ją aurą bądź nie. Aurą nazywamy zespół objawów neurologicznych, bezpośrednio poprzedzających napad migrenowy. Statystycznie aura występuje u ok. 10 proc. pacjentów zmagających się z migreną, a u pozostałych 90 proc. ból zaczyna się niespodziewanie, bez żadnych wcześniejszych objawów.

Tylko niewielki odsetek pacjentów zauważa u siebie aurę przedmigrenową. Zespół objawów zapowiadających napad migrenowy charakteryzuje się zaburzeniami neurologicznymi, przypominającymi niekiedy udar mózgu lub przejściowy atak niedokrwienny mózgu. Chory może odczuwać przejściowe osłabienie siły w ręce i/lub nodze bądź jednocześnie obu kończyn po tej samej stronie ciała, a także zaburzenia mowy i zaburzenia czucia twarzy. Są to sporadyczne epizody, wyglądają jednak bardzo groźnie.

lek. med. Przemysław Kapała, Centrum Leczenia Bólu, PROFEMED, Grupa LUX MED

Możliwe symptomy aury:
  • zaburzenia widzenia;
  • tzw. mroczki i błyski przed oczami;
  • zaburzenia pola widzenia, zdarza się także przejściowa ślepota;
  • nudności;
  • wymioty;
  • zawroty głowy;
  • światłowstręt;
  • nadwrażliwość na dźwięki i zapachy;
  • nadmierna potliwość;
  • biegunka.
Migrena bez aury występuje częściej i charakteryzuje ją brak objawów ostrzegawczych, odczuwanych przez pacjentów, ataki pojawiają się natomiast z większą częstotliwością.

Przyczyny występowania migreny

Przyczyny powstawania migreny nie zostały jeszcze do końca poznane. Badania wskazują jednak na genetyczne podłoże występowania tego schorzenia. Wśród krewnych pierwszego stopnia osób z migreną istnieje 2-3 krotnie większe ryzyko rozwoju tego schorzenia, niż w przypadku populacji ogólnej – u blisko 70% chorych na migrenę zanotowano bowiem przypadki migreny w rodzinie.
Skłonność do migreny dziedziczona jest najczęściej w linii żeńskiej, choć bywa też przekazywana przez kobiety na linię męską. Może pojawić się już w okresie dojrzewania i uzależniona jest od gospodarki hormonalnej. Nie ma natomiast reguły co do występowania migreny w konkretnym dniu cyklu miesiączkowego – u niektórych kobiet pojawia się przed miesiączką, u innych w trakcie. Lekarze wskazują jednak na powiązanie występowania migreny z przyjmowanymi przez kobiety hormonami (estrogen) w postaci tabletek antykoncepcyjnych.

Czy istnieją skuteczne metody leczenia migreny?

Leczenie migreny ma dwa cele: uśmierzenie bólu i przerwanie napadu migrenowego oraz zapobieganie występowaniu kolejnych ataków. W leczeniu doraźnym stosuje się tzw. tryptany, które pozwalają szybko i w miarę skutecznie zatrzymać napad migrenowy. Stosuje się niekiedy także leki wspomagające działanie tryptanów: niesteroidowe leki przeciwzapalne, kwas acetylosalicylowy czy paracetamol. W przypadku migreny przewlekłej, kiedy leki doustne zawodzą, mówi się także o skuteczności toksyny botulinowej (botoks). Pacjenci cierpiący na migrenę korzystają także z niefarmakologicznych sposób i metod leczenia, np. akupunktury i akupresury, które pozwalają złagodzić objawy. Pamiętajmy jednak, by na takie zabiegi zgłaszać się jedynie do sprawdzonych i zaufanych salonów, a najlepiej – do poradni leczenia bólu. Mamy wówczas pewność, że zabiegi wykonywane są prawidłowo, bez narażenia zdrowia pacjenta.

Styl życia a migrena

Migrenicy zgodnie potwierdzają, że istnieją czynniki, które sprzyjają występowaniu migreny lub nasileniu jej napadów: wahania pogodowe, zaburzenia snu, długotrwały i silny stres, przyjmowane leki, zmiany hormonalne, a nawet spożywanie niektórych pokarmów w nadmiernej ilości może zintensyfikować napad migrenowy. Dlatego zdrowy i mądry styl życia w profilaktyce zapobiegania migreny ma tu niemałe znaczenie. Pacjenci powinni przede wszystkim porządnie się wysypiać oraz regularnie i racjonalnie się odżywiać (posiłki częste, ale w mniejszych porcjach), także zrezygnować z alkoholu i innych używek. Ważny jest też ruch! Joga, jogging czy inne regularne aktywności fizyczne z pewnością pomogą zmniejszyć występowanie napadów migrenowych.
Niestety nadal wielu pacjentów, cierpiących zwłaszcza na migrenę przewlekłą, spotyka się z niezrozumieniem i lekceważeniem ze strony farmaceutów i lekarzy. Tymczasem współczesne sposoby leczenia migreny obejmują stosowanie zarówno leków, jak i niefarmakologicznych i alternatywnych metod, które – w odpowiedniej kombinacji, pozwalają na złagodzenie lub niemalże wyeliminowanie napadów.

[1] Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny; dane z badań NIZP-PZH, które pokazują, że w Polsce na migrenę cierpi ok. 3,3-3,9 mln osób, w tym ok. 400 tys. na migrenę przewlekłą; kobiety chorują nawet dwukrotnie częściej niż mężczyźni. Migrena najczęściej dotyczy osób między 25 a 50 r. życia.

Źródło: Materiał prasowy
Fot. www.pixabay.com

Morfologia krwi: kiedy warto ją wykonać

To proste, tanie i bezpieczne badanie, liczące sobie już około 100 lat, jest podstawą w diagnostyce chorób układu krwiotwórczego i nie tylko. Sprawdź, kiedy warto wykonać morfologię krwi obwodowej.

Morfologia nie jest zaliczana do badań przesiewowych, a zatem nie zaleca się go w oficjalnych wytycznych, by w określonej populacji zagrożonej jakąś chorobą wykryć osoby chore. Jednak hematolodzy radzą, by robić je raz w roku, nawet jeśli nie odczuwamy żadnych dolegliwości, a z pewnością wtedy, gdy pojawiają się niewyraźne, ale niepokojące objawy.

Morfologia polega na zliczaniu składników krwi obwodowej. Wystarczy do tego jej 5 ml. Zbyt duża lub zbyt mała liczba któregoś z nich może świadczyć o chorobie – czasami tak groźnej, jak  nowotwór układu krwiotwórczego. Ale pozwala też na wykrycie innych chorób i stanów towarzyszących różnym chorobom, takich jak na przykład niedokrwistość, małopłytkowość, nadpłytkowość oraz – jeśli wykonamy dodatkowo oznaczenie odczynu Biernackiego – może wskazać, że w organizmie toczy się proces zapalny.

Co istotne, wiele z tych chorób nie daje charakterystycznych objawów (lub wręcz żadnych) aż do czasu, gdy choroba jest już bardzo rozwinięta. Tak dzieje się na przykład w wielu białaczkach.

– Pani Urszula Jaworska, która jest pierwszą osobą w Polsce ze szpikiem przeszczepionym od dawcy niespokrewnionego, o białaczce dowiedziała się dzięki rutynowym badaniom medycyny pracy, w skład których wchodziła wtedy obligatoryjnie morfologia krwi – podkreśla prof. Wiesław Jędrzejczak, były konsultant krajowy w dziedzinie hematologii.

Kiedy Urszula Jaworska zachorowała na białaczkę, miała 33 lata, a zauważalnym, ale łatwym do zlekceważenia objawem potencjalnie śmiertelnej choroby było poczucie zmęczenia, które łatwo wytłumaczyła sobie tym, że była na obozie baletowym z młodzieżą i nie dość odpoczęła. Rutynowa morfologia wykazała, że ma ponad 170 tys. leukocytów w milimetrze sześciennym krwi, podczas gdy zdrowy dorosły człowiek ma ich 4-25 tys. na milimetr sześcienny.

Trzy lata po tych badaniach Urszula Jaworska założyła fundację swojego imienia, która zajmuje się pomocą chorym na nowotwory i prowadzi jeden z banków potencjalnych dawców szpiku. 25 lat później nadal jej szefuje.

Infografika PAP/A. Zajkowska

Kiedy warto robić morfologię krwi

Są sytuacje, gdy to badanie, łącznie z oznaczeniem odczynu Biernackiego, warto zrobić nawet na własny koszt, ponieważ stanowi podstawę w procesie diagnostyki przyczyn złego stanu zdrowia. To trwające powyżej trzech tygodni, a niemające wyraźnej przyczyny:

  • Poczucie zmęczenia, męczliwość;
  • Nocne poty;
  • Utrata wagi pomimo braku zmiany stylu życia i diety;
  • Niewyjaśnione stan podgorączkowy lub gorączka,
  • Pojawianie się siniaków i zasinień po banalnych urazach w sytuacji, gdy wcześniej tego rodzaju zdarzenia nie wywoływały ich.

Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Jesienno-zimowe problemy wrzodowców

Wrzody „lubią” jesień i zimę i niestety doświadcza tego niemal każdy, kto zmaga się z chorobą wrzodową żołądka lub dwunastnicy. Pacjenci odczuwają wówczas pogorszenie samopoczucia i nasilenie problemów żołądkowych. Co robić, a czego unikać, by złagodzić dolegliwości? Podpowiadamy w dzisiejszym artykule.

Spadek liczby pacjentów z chorobą wrzodową żołądka i dwunastnicy związany jest z obniżeniem w ostatnich latach częstości zakażenia bakterią Helicobacter pylori wśród Polaków. Nie zmienia to faktu, iż problem nadal występuje. Mimo że dolegliwości związane z chorobą wrzodową mogą występować przez cały rok, to właśnie na przełomie jesieni i zimy pacjenci skarżą się na wzmożone objawy bólowe, przy czym sezonowość dotyczy głównie wrzodów dwunastnicy. Zjawisko to łączone jest między innymi ze zmianą trybu życia, diety, czasu, a także większą liczbą infekcji i zażywanych w związku z nimi leków. Co najczęściej doprowadza do rozwoju choroby?

Stan zapalny błony śluzowej żołądka zapoczątkowany przez Helicobacter pylori może uruchomić procesy, które finalnie mogą prowadzić do powstania nadżerek, czyli płytkich zagłębień w błonie śluzowej żołądka. Gdy niszczące działanie kwasu trwa długo, powstaje wrzód. Drugim najczęstszym czynnikiem powodującym powstanie wrzodów jest przyjmowanie przez pacjenta tzw. niesterydowych leków przeciwzapalnych (NLPZ), np. ibuprofenu, ketoprofenu, naproksenu. Nieleczona choroba wrzodowa w skrajnych przypadkach może doprowadzić do krwotoku z przewodu pokarmowego lub perforacji (przedziurawienia) wrzodu. Wówczas mamy do czynienia z bezpośrednim zagrożeniem życia. – mówi dr n. med. Tadeusz Tacikowski, gastroenterolog Grupy LUX MED.

Jak rozpoznać?
Do typowych objawów choroby należą ból lub dyskomfort w górnej części brzucha. W przypadku wrzodów żołądka pojawia się z reguły tuż po zjedzonym posiłku, a wrzodów dwunastnicy – po kilku godzinach od posiłku oraz w nocy i nad ranem, kiedy jesteśmy na czczo. Rozwijająca się choroba wrzodowa może także wywoływać nawracające nudności i wymioty, ale także powodować uczucie pełności i wzdęcia oraz brak apetytu. Dlatego, jak podkreśla dr n. med. Tadeusz Tacikowski, gastroenterolog Grupy LUX MED, warto bacznie obserwować swój organizm i reagować, jeśli tylko pojawią się niepokojące, nawracające dolegliwości.
Mimo że wciąż wiele osób jest zarażonych Helicobacter pylori, na ogół radzimy sobie z tą bakterią i jej obecnością w organizmie. Na szczęście tylko u niektórych osób bakteria powoduje powstawanie owrzodzeń.

Jak leczyć wrzody?
Choroba wrzodowa żołądka jest chorobą poważną i wiąże się z ryzykiem występowania powikłań, dlatego wymaga odpowiedniego leczenia. Polega ono na wdrożeniu terapii antybiotykowej, wyciszającej bakterię i hamującej wydzielanie soku żołądkowego. Na ogół kuracja kończy się sukcesem, ale w zależności od stopnia zaawansowania choroby, może trwać długo i wymaga od chorego przede wszystkim systematyczności w przyjmowaniu leków oraz dyscypliny w kwestii zmiany nawyków żywieniowych i stylu życia. Po zakończonym leczeniu należy też odbywać wizyty kontrolne, by mieć pewność, że udało się trwale usunąć bakterię z organizmu.

Know-how wrzodowca, czyli jak sobie pomóc
 Jeżeli to możliwe, ale zawsze po konsultacji z lekarzem, zrezygnuj z przyjmowania niesterydowych leków przeciwzapalnych, w tym aspiryny.
• Unikaj potraw, po zjedzeniu których czujesz się zdecydowanie gorzej (smażone, przyprawione ostrymi przyprawami, cytrusy i soki owocowe, tłuste pokarmy). Najbardziej wskazane jest spożywanie potraw gotowanych na parze. Twój żołądek podziękuje Ci także za miskę ciepłej zupy każdego dnia.
• Poranną kawę i papierosa zastąp filiżanką lekkiej herbaty i kilkoma prostymi ćwiczeniami gimnastycznymi.
• Staraj się unikać alkoholu.
Odczuwasz często wzdęcia, zgagę, nudności lub piekący ból w okolicach nadbrzusza, który nie ustępuje lub nasila się po posiłku? Być może cierpisz na chorobę wrzodową żołądka lub chorobę refluksową. Nie lekceważ tych objawów, nie zwlekaj i zgłoś się do gastrologa. Jeśli lekarz zaleci gastroskopię, nie obawiaj się tego badania. Jest ono bezbolesne i wykonywane w znieczuleniu miejscowym. Jest co prawda mało przyjemne, ale trwa stosunkowo krótko – od 5 do 30 minut. Można je również wykonać w tzw. analgosedacji, czyli krótkim uśpieniu – nie ma wówczas nieprzyjemnych odczuć, odbijania czy dyskomfortu.

Źródło: Materiał prasowy

Rak trzustki nie zawsze musi kończyć się źle. Liczy się wczesne wykrycie

Rak trzustki ma zasłużenie złą sławę. Jednak sytuacja się zmienia: mamy coraz więcej możliwości leczenia i są osoby, które z tym nowotworem żyją już od lat, prowadząc fascynujące życie. Przeczytaj o nich. Zamiast koncentrować się na złych prognozach, warto bowiem znać objawy oraz czynniki ryzyka, by móc reagować w odpowiednim czasie.

Sprawa nie jest prosta, gdyż rak trzustki najczęściej dopiero w zaawansowanym stadium zaczyna dawać wyraźne objawy. Wykrycie go w tak późnym stadium jest zresztą przyczyną niskiego odsetka osób, które od momentu postawienia diagnozy przeżywają pięć lat (w onkologii pięcioletnie przeżycie jest przyjętym wskaźnikiem wyleczenia). Wiele początkowych dolegliwości w raku trzustki przypomina te, które występują w innych schorzeniach, np. w przewlekłym zapaleniu trzustki, wynikającym z częstego spożywania alkoholu i palenia papierosów.

Warto jednak nie bagatelizować subtelnych sygnałów, co pokazują historie Katarzyny Chmielewskiej-Wojciechowskiej i Patrycji Rzadkowskiej. Obie na raka trzustki zachorowały w młodym wieku, obie nie były w grupie ryzyka.

Żyć pod diagnozie: „rak trzustki”

Wiedza o stosunkowo szybkiej śmierci znanych ludzi z powodu raka trzustki – np. Ani Przybylskiej, Patricka Swayze czy Steve’a Jobsa – może odbierać nadzieję i determinację wielu chorym, którzy usłyszą podobną diagnozę. Ale są też historie odmienne. Takie jak Katarzyny Chmielewskiej-Wojciechowskiej i Patrycji Rzadkowskiej.

Nie zlekceważyły pierwszych sygnałów i konsekwentnie starały się wyjaśnić przyczynę niepokojących objawów.

– Siedziałam w pracy i nagle zabolał mnie brzuch. Bardzo mocno i inaczej niż kiedykolwiek. Ból był taki opasujący, trochę pod żebrami. Nie miałam żadnych nudności, ale ból był silny i utrzymywał się przez kilka godzin. Nawet nie wiedziałam wtedy, gdzie jest trzustka – wspomina pani Katarzyna.

Tego dnia z powodu bólu wcześniej wyszła do domu z pracy, ale następnego, kiedy pozostało po nim tylko wspomnienie, Katarzyna Chmielewska poszła jednak do lekarza. Stwierdził podrażnienie błony śluzowej żołądka. Ponieważ już nie bolało, ona też już się martwiła. Ale kiedy kilka miesięcy później ból powrócił, to choć zniknął, pani Katarzyna już nie chciała o nim zapomnieć. Postanowiła drążyć, co jest jego przyczyną. Zaczęła odwiedzać lekarzy i robić kolejne badania.

Ich wyniki same w sobie wciąż nie były alarmujące; to, co niepokoiło, to dynamika zmian pewnych parametrów oraz stan pani Katarzyny – bardzo schudła i miała anemię. Po kolejnych niepokojących badaniach konsultujący ją lekarz, chirurg i transplantolog ze szpitala MSWiA prof. Marek Durlik uznał, że nie ma sensu czekać dalej i trzeba – jak się to ujmuje w żargonie medycznym – „otworzyć brzuch”, żeby zobaczyć, co się tam dzieje.

Warto wiedzieć, że choć jesteśmy świadkami olbrzymiego postępu w technologiach medycznych, to wciąż za pomocą diagnostyki obrazowej i badań laboratoryjnych wielu schorzeń nie da się wykryć. Na przykład prawidłowy wynik badania USG jamy brzusznej nie wyklucza raka trzustki!

W trakcie operacji okazało się, że u Katarzyny był w trzustce niewielki guz. Chirurdzy wycięli go i wysłali do histopatologa. Dopiero jego analiza wykazała, że bez wątpliwości Katarzyna zachorowała na raka trzustki. Od momentu, gdy poczuła nietypowy, opasujący ból brzucha, minął prawie rok.

Sześć lat później Katarzyna nie ma już trzustki, bo trzeba ją było usunąć, wycięto jej część wątroby, choruje na cukrzycę, doświadczyła wznowy. Ale jest też żoną, mamą już ośmioletniego chłopca, a w ostatnich trzech latach pobiegła w maratonie  i zdobyła alpejski szczyt. No i urządziła huczne urodziny. Jak mówi, teraz wie, że każde są warte zabawy – niezależnie od choroby.

„Oczywiście doskonale wiedziałam, z jaką chorobą mam do czynienia. A te cyklicznie pojawiające się bóle mobilizowały mnie do szukania dodatkowych opcji leczenia. Od diety poprzez styl życia, medycynę konwencjonalną i niekonwencjonalną. Jak tysiące przede mną i za mną zaczęłam szukać leku na raka. Nie znalazłam, bobym się tą dobrą nowiną podzieliła ze światem, ale odkrywałam kolejne obszary wzmacniania siebie, zdobywania wiedzy, radzenia sobie z trudnymi emocjami. Zainteresowałam się immunoonkologią, dostrzegając w niej nadzieję na nowe onkologiczne otwarcie. W tak zwanym międzyczasie poszłam na warsztaty Simontona i terapię do psychoonkologa. Zaczęłam biegać (to jeszcze w trakcie chemioterapii). W tym czasie ugruntowało się we mnie przekonanie, że muszę sama aktywnie brać udział w procesie swojego zdrowienia. Że nie muszę być tylko pacjentem poddającym się leczeniu, ale mogę a nawet muszę sama świadomie nim kierować” – pisze Katarzyna Chmielewska-Wojciechowska na swoim blogu „Pokonać raka trzustki”.

Historia pani Patrycji jest o tyle inna, że nie odczuwała żadnych dolegliwości. Ją uratowało to, że postanowiła rozsądnie schudnąć – a zatem zamiast stosować modne sposoby, zaczęła od konsultacji lekarskiej.

– Chciałam schudnąć, ale zrobić to mądrze. Dlatego poszłam do mojej lekarki, która skierowała mnie najpierw na różne badania, m.in. USG brzucha – mówi.

Lekarz zauważył w obrazie jamy brzusznej coś niepokojącego i skierował Patrycję na tomografię komputerową. Miała szczęście o tyle, że u niej badanie USG cokolwiek niepokojącego w trzustce pokazało. Często badanie USG nie jest przydatne we wczesnej diagnostyce raka trzustki, bo najczęściej widoczne są na nim jedynie duże lite guzy, na dodatek umiejscowione w określonych częściach tego dużego gruczołu dokrewnego.

Patrycja już następnego dnia trafiła na tomografię komputerową. To badanie ujawniło 16-centymetrowy guz w trzonie i ogonie trzustki. W takich sytuacjach nie czeka się z operacją – została przeprowadzona bardzo szybko.

Ponad dwa lata później Patrycja jest już po obronie pracy magisterskiej z psychologii i specjalizuje się w psychoonkologii. Korzysta z życia, m.in. pojechała z wiernymi przyjaciółkami na festiwal Open Air i doskonale się bawiła.

Medialny wizerunek raka trzustki i statystyki

Obydwie pacjentki przyznają, że diagnoza raka trzustki w kontekście medialnych doniesień jest bardzo obciążająca.

– Rak trzustki to rzeczywiście choroba, którą zalicza się do tych o najgorszym rokowaniu – mówi dr Leszek Kraj, onkolog z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Hematologiii i Onkologii WUM. – Statystycznie szansę na to, żeby przeżyć pięć lat ma około 5 proc. chorych. Jeśli jest rozpoznany wcześnie – statystycznie owe pięć lat przeżywa około 30 proc. chorych.

Dodaje, że gdy porównać statystyki tzw. przeżywalności w raku piersi, wynoszą one, w zależności od stanu rozwoju guza, nawet ponad 80 proc. Ale to tylko statystki.

– Diagnoza jakiegokolwiek raka nie jest wyrokiem śmierci. Każdy choruje indywidualnie. To, o czym mówią rokowania, to statystyka dotycząca jakiejś grupy. Statystycznie ja i mój pies mamy trzy nogi – podkreśla lekarz.

A pani Katarzyna na swoim blogu pisze: „Radzę wszystkim z pokorą podchodzić do statystyk. Bo zdarzenia z niskim prawdopodobieństwem statystycznym też się zdarzają. Zasadniczo chory ma jedną statystykę  – fifty/fifty, jak mówiła moja mama. Albo się uda, albo się nie uda. To przyszłość pokaże, co się wydarzy – nie statystyka”.

W wywiadzie udzielonym Serwisowi Zdrowie, psychoonkolog z warszawskiego Instytutu – Centrum Onkologii, Magdalena Nagalska, podkreślała, że chorobie nowotworowej towarzyszy lęk i jest to naturalna reakcja człowieka na tego rodzaju doświadczenie. Różnimy się jednak w strategiach (najczęściej nieświadomych) radzenia sobie z tym lękiem.

– Najbardziej zdrową strategią, którą staramy się promować, ale też uczyć naszych pacjentów, to reakcja polegająca na poznawaniu faktów, niezakłamywaniu ich nawet wtedy, gdy są trudne. Brak konfrontacji wzmacnia bowiem lęk. Jeśli przed czymś uciekamy, to nas to ciągle goni, jeśli zaś zatrzymamy się i zetkniemy twarzą w twarz z naszym lękiem, to może się okazać, że możemy coś z nim zrobić, że on wcale nie jest taki wielki jak nam się na początku wydawało – mówiła Magdalena Nagalska.

Jednocześnie i w zdrowiu, i w chorobie warto być wyczulonym na subtelne sygnały, które wysyła nam ciało i nie lekceważyć badań kontrolnych. Takie podejście daje szansę ochrony nie tylko przed rakiem trzustki.

Objawy ostrzegawcze raka trzustki

Nie ma skutecznych badań przesiewowych w kierunku wykrycia raka trzustki. We wczesnym wykryciu może jednak pomóc badanie USG jamy brzusznej, choć warto wiedzieć, że czasem guz jest tak zlokalizowany, że ultrasonograf go nie wykryje. Znaczenie ma nasze samopoczucie, nietypowe bóle oraz pewne odchylenia parametrów krwi (np. podwyższone miano bilirubiny). Szczególnie ostrożni w kontekście raka trzustki powinni być ci, którzy wśród bliskich krewnych mają kogoś z taką diagnozą. Warto też wiedzieć, że rozwojowi raka trzustki sprzyja m.in. picie alkoholu, palenie tytoniu i otyłość.

Należy udać się do lekarza, gdy:

  • odczuwamy ból w górnej części brzucha lub w połowie pleców. Jego przyczyną może być guz, który uciska lub atakuje nerwy albo narządy w pobliżu trzustki. Ból może pojawić się także na skutek zablokowania przez nowotwór przewodu pokarmowego.
  • mamy problemy trawienne – niepokoić powinny wszystkie odstępstwa od normy takie jak utrata apetytu, zmiana nawyków żywieniowych, ochota na inne niż zwykle potrawy, niestrawność i nudności, a także zmiany w wyglądzie stolca, utrata masy ciała. To objawy, które mogą wystąpić na skutek ucisku guza na żołądek lub początek jelita cienkiego.
  • mamy zażółcenie skóry i/lub oczu, czasem też świąd skóry – to efekt nadmiaru bilirubiny we krwi. Guz w trzustce może spowodować zwężenie przewodu żółciowego, co sprawia, że przepływ żółci z pęcherzyka żółciowego do jelita cienkiego jest utrudniony. Zauważalnym objawem może być ciemniejszy niż zwykle mocz i lekkie lub tłuszczowe stolce.

Ponadto, badania wskazują, że nagły początek cukrzycy typu 2. u osób po 50. r.ż. i starszych może być wczesnym objawem raka trzustki,  szczególnie wtedy, kiedy objaw ten powiązany jest z niskim wskaźnikiem masy ciała (BMI), utratą masy ciała oraz brakiem cukrzycy w wywiadzie rodzinnym. Zaniepokoić powinna także nagła zmiana poziomu cukru we krwi u chorych z dobrze kontrolowaną cukrzycą. Czujne powinny być też osoby, które zachorowały na zapalenie trzustki.

Patrycja i Katarzyna poznały się dzięki rakowi trzustki, ale nie tylko on je łączy. Obydwie mogą cieszyć się wypróbowanym gronem naprawdę bliskich i wspierających je w mądry sposób ludzi. Czasem w nietypowy; np. do Patrycji na wieczór przed operacją na oddział szpitalny przyszły przyjaciółki, by śpiewać i żartować. Obydwu choroba nie zdołała zabrać życia rodzinnego i pasji.

Jeśli chcesz dotrzeć do wiarygodnych informacji na temat raka trzustki i jego leczenia, zajrzyj do poradnika ESMO (European Society for Medical Oncology) wydanego także po polsku: https://www.esmo.org/content/download/104657/1841551/file/PL-Rak-Trzustki-Poradnik-dla-Pacjentow.pdf

Justyna Wojteczek, Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Cykl refundacja – Ile NFZ wydaje na leki?

Ustawa o refundacji z dnia 12 maja 2011 roku wprowadziła 3 formy refundacji leków:

  • refundacja apteczna – leki dostępne na receptę w aptece,
  • chemioterapia – leki podawane w trakcie leczenie onkologicznego,
  • programy lekowe – najdroższe terapie, które są dostępne dla wyselekcjonowanej grupy pacjentów chorych najczęściej na choroby onkologiczne czy choroby rzadkie.

Zgodnie z tą ustawą roczny udział refundacji leków w całkowitym budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia na leczenie nie powinien przekroczyć 17%. A ile wynosi i ile naprawdę NFZ wydaje na refundację leków w stosunku do całkowitych wydatków na leczenie?

Źródło: www.pharmamarket.pl 

Na leki, podobnie jak na leczenie wydajemy w ostatnich latach coraz większe kwoty. Od 2012 roku wydatki NFZ zarówno na leczenie ogółem, jak i na refundację leków rosły z roku na rok. Porównując lata 2012 i 2019 możemy zauważyć, że nastąpił wzrost wydatków na leczenie o ponad 46% (z kwoty 64 mld zł do 93,6 mld zł). Natomiast wydatki na refundację leków rosły, ale w mniejszym tempie – o ok. 30% (z 10,9 mld zł w 2012 roku do 13,6 mld zł w 2019 roku).

Jeżeli popatrzymy na udział procentowy w wydatkach na refundację, zobaczymy, że wydatki na refundację apteczną stanowią największą część wydatków na refundację leków i oscylują w granicach 8-9 mld złotych na rok. Wydatki na chemioterapię również są na stabilnym poziomie kilkuset milionów rocznie. Natomiast niewątpliwie najszybciej rosnącymi są wydatki na programy lekowe (więcej informacji o programach lekowych znajdziesz tu: http://pacjentinfo.pl/2019/11/22/cykl-refundacja-programy-lekowe/). Wydatki na programy lekowe wzrosły o ponad 100% od 2012 roku i wynoszą dziś 4 mld zł wobec 1,95 mld w 2012 roku. Jest to niewątpliwie bardzo pozytywny aspekt, bo programy lekowe, to najdroższe i najbardziej specjalistyczne leki, a ich refundacja odpowiada na zapotrzebowanie pacjentów na najlepsze dostępne na rynku leki, stosowane w najcięższych chorobach.

Źródło: www.pharmamarket.pl 

Podsumowując należy stwierdzić, że chociaż na przestrzeni ostatnich 8 lat wydatki na refundację leków wzrosły, to niestety maleje udział refundacji leków w całkowitych wydatkach NFZ na leczenie ( z 17% w 2012 roku do 14,5% w 2019 roku). Oznacza to, że płatnik na refundację leków wydaje relatywnie coraz mniej w stosunku do innych gałęzi systemu zdrowotnego m.in. POZ-u, szpitali czy lekarzy specjalistów. Dla pacjentów oznacza to, że potencjał polskiego systemu refundacji leków nie jest w pełni wykorzystywany. Zarówno w zakresie dostępności nowych preparatów, jak i wysokości dopłat na leki, za które płacą w aptece, mogliby oczekiwać więcej. Z drugiej strony programy lekowe i stały wzrost nakładów na tę grupę świadczeń należy uznać za największy sukces refundacyjny ostatnich lat.

Redakcja pacjentinfo.pl

Fot. www.pixabay.com

Od zębów zaboli cię głowa

Uporczywe bóle głowy? Przyczyna może tkwić w zębach! Dowiedz się jakie problemy z zębami mogą powodować bóle głowy, jak rozpoznać źródło bólu i gdzie szukać pomocy.

Najczęściej na ból głowy reagujemy szybko. Sięgamy po tabletkę i… powinno być po sprawie. To proste rozwiązanie nie zawsze jednak działa, zwłaszcza, gdy geneza dolegliwości kryje się gdzieś indziej.

Przyczyn bólu głowy może być wiele. Zalicza się do nich stres, brak snu, zmęczenie, zmiany naczyniowe, problemy z przemianą materii czy tak prozaiczna sprawa, jak zmiana pogody. O ból głowy mogą przyprawić nas także zęby i nie chodzi wcale o to, jak wiele czasu trzeba poświęcić na ich leczenie, gdy nie dbaliśmy o nie właściwie na co dzień. Bóle głowy z genezą w problemach stomatologicznych mogą wiązać się z różnego rodzaju schorzeniami i nieprawidłowościami.

Od higieny do migreny

Podstawowa zasada jest prosta – jeśli chcemy uniknąć bólu, po prostu powinniśmy zachować higienę jamy ustnej, czyli myć zęby i pilnować harmonogramu wizyt kontrolnych u dentysty. Po przeglądzie należy wykonać zalecenia lekarza stomatologa i nie odwlekać napraw ubytków w nieskończoność. Bóle zębów nie ograniczają się najczęściej do nich samych. – Jeśli dopuścimy do pogorszenia stanu naszych zębów i nie zaczniemy ich leczyć, to prosta droga do rozszerzenia spektrum dolegliwości, które mogą przerodzić się z czasem nawet w migrenę – mówi Romana Markiewicz-Piotrowska, z Kliniki Stomatologicznej Piotrowscy i Bejnarowicz. Brak dbałości o higienę zębów może na przykład prowadzić do próchnicy, a ta nieleczona do częściowej lub prawie całkowitej destrukcji korony zęba. W wyniku postępującego procesu zęby pękają i kruszą się, przez co odsłonięte zostają nerwy, które narażone na czynniki zewnętrzne ulegają podrażnieniu. Stany zapalne mogą przenieść się również na dziąsła i powodować ból.  Jego transmiterem jest nerw trójdzielny, który jest nerwem czuciowo-ruchowym i przekazuje sygnały z tej części twarzy. Posiada on trzy gałęzie i może przenosić ból w inne miejsce w obrębie głowy.

 

Bruksizm a ból głowy

Przyczyną powtarzających się bólów głowy może być bruksizm. To schorzenie polega na nieświadomym mocnym zaciskaniu szczęki lub tarciu zębami o siebie podczas snu. Dla wielu jest to praktycznie niezauważalne, bo występuje wtedy, kiedy odpoczywamy. Po obudzeniu zwykle nie odczuwamy jego skutków w postaci bólu zębów czy szczęki, a częściej powoduje dolegliwości określane potocznie jako ból głowy. Zwykle jest on tępy i odczuwamy go w trudnym do określenia punkcie, a czasem za oczodołami. – Bardzo często zdarza się tak, że osoby z bólem głowy będącym efektem bruksizmu kierują się do lekarza pierwszego kontaktu, skarżąc się na uporczywe bóle głowy, a nie spodziewają się, że w rozwiązaniu problemu może im pomóc stomatolog – podkreśla Romana Markiewicz-Piotrowska.

 

Podobne skutki mogą powodować także inne nieprawidłowości w funkcjonowaniu zębów, mięśni twarzo-czaszki i stawów skroniowo-żuchwowych. Ze względu na mocne unerwienie okolic twarzy bóle mogą migrować, przez co odczuwamy je inaczej niż jest w rzeczywistości. Dlatego tak ważna jest poprawna diagnostyka. Jeśli pomimo wizyt u lekarza pierwszego kontaktu dalej odczuwamy ból głowy i mamy wrażenie, że może być związany z problemami stomatologicznymi lub ortodontycznymi, nie zwlekajmy. Skonsultujmy się ze specjalistą, który pomoże nam go wyeliminować i sprawi, że dolegliwość nie będzie nas przyprawiała o… ból głowy.

Źródło: Materiał prasowy

Fot. www.pixabay.com

 

Dieta i aktywność fizyczna w aktywnej fazie leczenia raka

Czasy, gdy pacjentom w trakcie leczenia onkologicznego zalecano leżenie w łóżku dawno minęły – mówią zgodnie lekarze …

COVID-19 obecnie: czy będą nowe szczepionki?

Firmy pracują nad preparatami przeciwko nowym wariantom koronawirusa. Według FDA mają one uwzględniać nowe typu szczepu …

Apetyt na kawę służy zdrowej starości

Co piąty mieszkaniec Unii Europejskiej ma 65 lat i więcej. Oznacza to, że niemal 100 milinów ludzi na naszym kontynencie …