Miesiąc: marzec 2018

Czy Wielkanocne śniadanie wyjdzie nam na zdrowie?

Nie doceniamy tradycji. Okazuje się, że wiele spośród pokarmów goszczących na wielkanocnym stole można zaliczyć do tzw. superfoods. Dowiedz się, co może dać ci słowiański żeń-szeń.

Wielkanoc, poza kontekstem religijnym, kojarzy się większości z nas również z ucztowaniem, czyli jajkami, białą kiełbasą, wędlinami, babkami, majonezem, rzeżuchą czy chrzanem. Niejeden z nas zastanawia się przy tej okazji, ile kalorii spożyje w czasie świątecznego śniadania i jak to, co zje, wpłynie na jego zdrowie. O odpowiedź na te i wiele innych pytań, m.in. dotyczących tego, co kryje się w wielkanocnych potrawach, poprosiliśmy specjalistkę do spraw dietetyki.

– Szacuje się, że tylko w czasie wielkanocnego śniadania statystyczny Polak spożywa wraz z pożywieniem 1500 kcal. Faszerowane jajka, żurek, biała kiełbasa, majonez i ciasta, robią swoje. Aby ucztowanie świąteczne nam nie zaszkodziło, warto więc zachować umiar przy stole. Warto też zadbać o to, żeby spożywane potrawy i produkty były możliwie jak najlepszej jakości, w czym pomoże nam m.in. uważne czytanie i porównywanie etykiet w sklepie – mówi Hanna Stolińska-Fiedorowicz, dietetyk z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie.

Chrzan pomaga na wiele dolegliwości

Okazuje się, że wśród pokarmów tradycyjnie spożywanych w czasie wiosennych świąt na status prawdziwej gwiazdy, obok jaj, zasługują w szczególności chrzan i rzeżucha.

– Chrzan to warzywo z rodziny kapustowatych, które śmiało można zaliczyć do grupy tzw. superfoods. Mało kto wie, że zawiera dużo więcej witaminy C niż pomarańcze czy cytryny. Oprócz tego jest źródłem potasu, siarki, fosforu, wapnia, magnezu, żelaza, witamin B1, B2, E oraz A – wylicza Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Na tym jednak nie koniec. Chrzan zawiera też olejki eteryczne stymulujące pracę układu pokarmowego, przez co zwiększa się przyswajanie składników odżywczych i poprawia metabolizm.

– Chrzan nasila wydzielanie soków trawiennych i zapobiega wzdęciom. W warzywie tym występują też substancje zwane peroksydazami, które biorą udział w neutralizowaniu wolnych rodników tlenowych, będących czynnikami ryzyka wielu chorób. Dodatkowo, zawarty w nim olejek allilowy ma też działanie bakteriobójcze, wirusobójcze i przeciwnowotworowe. Również odpowiedzialne za gorzki smak chrzanu glukozynolany (związki siarki i azotu) mają udowodnione działanie przeciwnowotworowe – mówi ekspertka IŻŻ.

Nie powinno więc nikogo dziwić, że coraz częściej chrzan nazywa się „słowiańskim żeń-szeniem”.

– Ale w spożywaniu chrzanu należy zachować umiar. Nadmierne jego spożycie może drażnić lub uszkadzać błonę śluzową układu pokarmowego. Powinny go więc unikać osoby cierpiące na wrzody. Z uwagi na jego działanie moczopędne powinny go też ostrożnie używać osoby z chorymi nerkami – ostrzega dietetyczka.

Ci z nas, którzy lubią i mogą jeść chrzan, szykując się do świąt, mają do wyboru dwie opcje: samemu go przygotować albo kupić gotowy do spożycia w słoiczku.

– Najlepszy jest oczywiście chrzan własnoręcznie przyrządzony. Wystarczy w tym celu kupić korzeń chrzanu w warzywniaku i zetrzeć go na tarce. Do poprawienia smaku, konsystencji i trwałości można dodać do niego odrobinę octu, cukru albo kwasku cytrynowego. Jeśli ktoś nie lubi ostrego smaku chrzanu, może go wymieszać z drobno startymi, ugotowanymi buraczkami. Ćwikła z chrzanem także jest bardzo zdrowym dodatkiem do mięs – mówi Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Specjalistka podkreśla, że kupując gotowy chrzan starty w słoiczku, powinniśmy zwrócić uwagę na jego etykietę.

– Spośród dostępnych w sklepie produktów wybierzmy ten, który ma najkrótszy skład. W zależności od producenta w skład chrzanu tartego mogą wchodzić również mleko w proszku, jaja, sól, cukier, ocet i konserwanty – mówi Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Dlaczego warto postawić na rzeżuchę

W związku z modą na zdrowy styl życia, kiełki cieszą się w Polsce coraz większym zainteresowaniem konsumentów. Mimo to wciąż niewiele osób wie, co konkretnie daje nam np. swojska rzeżucha, którą można szybko i łatwo wyhodować na własnym parapecie.

– Żyjemy w zabieganych czasach i wydaje się, że rzeżucha powoli odchodzi już do lamusa. Ludziom po prostu nie chce się jej siać i podlewać. Szkoda, bo kiełki są bardzo zdrowe, zawierają wiele cennych składników. Na przykład, z uwagi na wysoką zawartość chlorofilu ułatwiają trawienie. Sprawiają, że spożywane wraz z nimi mięso stanowi dla organizmu mniejsze obciążenie – zachwala Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Dietetyczka podkreśla, że rzeżucha zawiera sporo żelaza, przez co jest polecana m.in. osobom z anemią. Jest też źródłem kwasu foliowego i wapnia, na niedobór których cierpi bardzo wiele osób. Ponadto, rzeżucha zawiera witaminy C i B.

Nie ma świąt bez majonezu

– Handlowcy szacują, że aż 1/5 całorocznej sprzedaży majonezu przypada na okres Świąt Wielkanocnych. Majonez jest bowiem powszechnie dodawany do goszczących na świątecznym stole sałatek warzywnych, jajek i kanapek. Niestety, z dietetycznego punktu widzenia o majonezie nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego, dlatego rzeczywiście najlepiej jeść go od święta – mówi Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Dlaczego majonez nie cieszy się uznaniem specjalistów ds. żywienia?

– Jest to produkt bardzo tłusty i za tym również kaloryczny (1 łyżka ma aż 160 kcal). Jego głównym składnikiem jest żółtko jaja i olej roślinny. Reszta to dodatki smakowe, takie jak sól, cukier czy musztarda – tłumaczy dietetyczka.

Jej zdaniem, podobnie jak w przypadku chrzanu majonez najlepiej robić samodzielnie, bo w majonezach, które kupujemy w sklepie często, poza pożądanymi składnikami występują też różnego rodzaju dodatki, takie jak barwniki czy konserwanty.

Jaką kiełbasę wybrać: białą czy zwykłą?

– Kiełbasa biała pod względem wartości odżywczej i walorów zdrowotnych praktycznie nie różni się od zwykłej kiełbasy. Ale kiedy porównuje się etykiety białych i zwykłych kiełbas, to okazuje się, że te pierwsze najczęściej wypadają gorzej pod względem składu. Okazuje się, że białe kiełbasy z reguły zawierają więcej różnego rodzaju dodatków, wśród których można znaleźć: wypełniacze, stabilizatory, regulatory kwasowości, przeciwutleniacze, wzmacniacze smaku i substancje konserwujące – ocenia Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Dlatego, według niej, warto uważnie czytać etykiety i wybierać te kiełbasy, które mają krótszy skład.

– Generalnie należy jednak pamiętać, że zgodnie z zasadami zdrowego żywienia, mięso i wędliny powinny stanowić jedynie dodatek do diety, której podstawę mają stanowić warzywa, owoce i pełnoziarniste produkty zbożowe – przypomina Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Jeśli chodzi o jaja, cenione za ich wysoką wartość odżywczą i wzorcową jakość białka, to warto w tym miejscu jedynie przypomnieć, jakie są aktualne rekomendacje ekspertów odnośnie ich spożycia.

– Według najnowszych zaleceń WHO zdrowy dorosły człowiek może bez obaw zjadać 10 jaj tygodniowo. Ale należy przy tym pamiętać, że jaja są wymiennikami mięsa, tak więc, jeśli jemy dużo jaj, to powinniśmy ograniczyć mięso lub na odwrót – podpowiada dietetyczka.

Uważajmy, żeby nie przesolić

– Wielkanocny stół to nie tylko bomba kaloryczna, ale także i solna. Zgodnie z zaleceniami nie należy przekraczać dziennie spożycia 5 g soli na osobę, co w praktyce oznacza 1 płaską łyżeczkę od herbaty. Spożywając tradycyjne wielkanocne śniadanie prawie na pewno każdy z nas przekroczy tę zalecaną dzienną dawkę soli, bo do ogólnego bilansu liczy się nie tylko sól, którą sami dodamy sobie do potraw z solniczki, ale także sól ukryta w wędlinach, pasztetach, sałatkach, pieczywie, etc. – ostrzega Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Jak uniknąć przejedzenia i zwalczać jego skutki

– Aby ucztowanie świąteczne nam nie zaszkodziło, warto zachować umiar przy stole. Warto też zadbać o to, żeby spożywane potrawy i produkty były możliwie jak najlepszej jakości, w czym pomoże nam uważne czytanie i porównywanie etykiet w sklepie. Można też rozważyć wprowadzenie na stół zdrowszych zamienników dla niektórych tradycyjnych produktów. Na przykład pasztet z mięsa można zastąpić pasztetem z soczewicy. Biały chleb można zastąpić razowcem – mówi Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Dietetyczne wersje tradycyjnych potraw wielkanocnych

  • Jajka z majonezem: lżejsza wersja to jajka doprawione serkiem wiejskim zmiksowanym z chrzanem
  • Sałatka jarzynowa z majonezem: lżejsza wersja to sałatka z jogurtem naturalnym
  • Wędzonki wieprzowe i schab: lżejszą opcją są chude wędliny drobiowe
  • Pasztet wieprzowy: dietetyczna alternatywa to pasztet drobiowy z warzywami lub pasztet z roślin strączkowych (np. soczewicy)
  • Mazurek na kruchym cieście z masą kajmakową: zdrowsza byłaby tarta z owocami na cieście pełnoziarnistym.

– Po obfitych świątecznych posiłkach, próbując radzić sobie ze skutkami przejedzenia, warto pić dużo wody i naparów z ziół wspierających trawienie oraz zwalczających wzdęcia, takich jak koper włoski czy rumianek. Warto też po świętach jeść dużo surowych warzyw, aby zawarty w nich błonnik pomógł oczyścić nasze jelita – sugeruje specjalistka.

Nie poleca też zjadania od razu wszystkich pozostałych po świętach ciast. Można je zamrozić albo oddać organizacjom charytatywnym, dożywiającym biednych.

– Aby uniknąć przejedzenia warto też zachować asertywność przy świątecznym stole. Kiedy jesteśmy już najedzeni, a gospodarze zachęcają nas do dalszego częstowania się smakołykami, musimy umieć grzecznie odmówić. Można też bronić się powołując na zalecenia lekarza czy alergię – radzi Hanna Stolińska-Fiedorowicz.

Wiktor Szczepaniak (zdrowie.pap.pl)

Źródło grafiki: www.pixabay.com

Z aptek wycofano lek na osteoporozę

Zgodnie z decyzją Głównego Inspektora Farmaceutycznego z obrotu na terenie Polski wycofano 3 serie leku  Zoledronic acid medac.

Kwas zolendronowy, bo tak brzmi nazwa substancji czynnej leku, to substancja stosowana w leczeniu osteoporozy oraz zapobiegania powikłaniom kostnym.

Główny Inspektorat Farmaceutyczny w swojej decyzji informuje, że lek został wycofany przez producenta z powodu braku spełnienia norm jakości. Decyzja dotyczy serii: M158204C, A168202D, L168209C. Podmiot odpowiedzialny to firma Gesellschaft fur klinische Spezialpraparate mbH.

Źródło: https://www.gif.gov.pl/pl/decyzje-i-komunikaty/decyzje/decyzje/1146,Decyzja-Nr-20WC2018.html

Czy białaczka jest uleczalna?

Jedyną szansą na pełne wyleczenie chorego na białaczkę jest przeszczepienie szpiku lub krwiotwórczych komórek macierzystych. Inne metody mogą doprowadzić do  remisji choroby (co nie zawsze gwarantuje jej trwałość), a ich celem jest przedłużenie życia i utrzymanie dobrego stanu ogólnego pacjenta. Nie u każdego chorego można jednak wykonać transplantację szpiku. A jeśli dany Pacjent zakwalifikuje się już do przeszczepienia – trzeba wyszukać dla niego zgodnego Dawcę, co jest bardzo trudne. Tylko 25 procent chorych ma zgodnego dawcę rodzinnego. Szanse na znalezienie niespokrewnionego „bliźniaka genetycznego” wynoszą w najlepszym przypadku 1: 20 000. Dlatego tak ogromny wpływ na rezultat leczenia, mają decyzje pojedynczych osób. Im więcej osób zadeklaruje się jako potencjalny Dawca szpiku, tym łatwiej można znaleźć zgodnego Dawcę dla chorego.

Co to jest białaczka?

Białaczki to duża grupa złośliwych chorób nowotworowych układu krwiotwórczego. Choroba powoduje zmiany leukocytów, czyli białych krwinek we krwi, zarówno w aspekcie jakościowym (leukocyty przestają spełniać swe zadania), jak i ilościowym (namnażają się w zbyt szybkim, niekontrolowanym tempie). Zmutowane komórki krążą po organizmie przez krwiobieg, niszcząc zdrowe komórki i atakując różne organy, np. węzły chłonne, wątrobę, nerki czy śledzionę. Istnieją różne podziały białaczek, w zależności od wybranego kryterium, np.: ostre i przewlekłe, szpikowe, limfoblastyczne czy limfocytowe. Przewlekła białaczka limfocytowa jest najczęściej występującym nowotworem krwi u dorosłych. U dzieci dominuje ostra białaczka limfoblastyczna.

Jak się leczy białaczkę?

Z uwagi na to, że wyróżnia się wiele typów białaczek, ich leczenie oparte jest na różnych zasadach i schematach chemioterapii. Celem leczenia wszystkich postaci białaczek jest uzyskanie remisji, czyli upraszczając – doprowadzenie do braku objawów białaczki. Jeżeli jest to możliwe, terapia ma umożliwić całkowite wyleczenie lub jak najdłuższe przeżycie chorego w dobrym stanie ogólnym. Ostre białaczki, ze względu na szybki rozwój i agresywny przebieg, wymagają wdrożenia niezwłocznej diagnostyki i leczenia, zanim dojdzie do zagrażających życiu powikłań. Prowadzona jest intensywna terapia, która wymaga często wielomiesięcznego pobytu chorego w szpitalu, przez długi czas w izolatce. Przewlekłe białaczki leczy się mniej inwazyjnymi metodami – zwykle jest to chemioterapia w tabletkach lub dożylna, w przypadku diagnozy na etapie już bardziej zaawansowanej choroby.

Przełom w leczeniu przewlekłej białaczki szpikowej?

Przewlekła białaczka szpikowa, na którą jeszcze 20 lat temu chorzy umierali w przeciągu kilku lat, stała się obecnie chorobą przewlekłą, a nawet wyleczalną – w przyszłości może nawet zupełnie wyleczalną. Wszystko to dzięki poznaniu genetycznego podłoża choroby (specyficzna mutacja dająca komórkom białaczkowym „nieśmiertelność”) oraz przełomowemu odkryciu terapii celowanej, blokującej ten defekt, czyli inhibitorom kinazy tyrozynowej. Początkowym założeniem było, że chorzy będą je przyjmować do końca życia. Obecnie trwają badania kliniczne nad możliwością ich odstawienia w przypadku uzyskania trwałej odpowiedzi molekularnej – czyli w momencie, kiedy organizm samodzielnie będzie hamował nieprawidłowe mutacje w szpiku. Pierwsze wyniki badań są dosyć obiecujące, chociaż minie jeszcze wiele lat, zanim zostanie potwierdzona ich skuteczność.

 

Przeszczepienie skuteczne, ale niebezpieczne

Obecnie jedynym potwierdzonym sposobem na pełne wyleczenie chorego na białaczkę jest przeszczepienie szpiku lub krwiotwórczych komórek macierzystych z krwi obwodowej. Jest to jednak metoda obarczona dużym ryzykiem powikłań, dlatego decyzję o przeszczepieniu podejmuje się, kiedy oczekiwane korzyści znacznie przewyższają ryzyko i nie ma innych, skuteczniejszych metod leczenia. Transplantacje szpiku stosuje się w większości w przypadkach ostrych białaczek. Aby pacjent mógł być zakwalifikowany do przeszczepienia, paradoksalnie… musi być całkiem zdrowy. Dobry ogólny stan oraz choroba w fazie remisji są niezbędne, aby chory mógł przebyć kondycjonowanie, czyli intensywną chemioterapię, która zniszczy zupełnie szpik pacjenta. Ale zanim dojdzie do przeszczepienia – konieczne jest znalezienie zgodnego Dawcy.

Szansa na życie – zgodny Dawca

W pierwszej kolejności szuka się Dawców w rodzinie. Jednak prawdopodobieństwo znalezienia „bliźniaka genetycznego” wśród rodzeństwa to jedynie 25 procent. Większość chorych musi liczyć na Dawców niespokrewnionych. – Szanse na znalezienie zgodnego Dawcy w najlepszym przypadku wynoszą 1: 20 000. Przy rzadkim genotypie nawet 1 do kilku milionów. Dlatego właśnie każda osoba, która podejmie decyzję o gotowości do podzielenia się cząstką siebie i zarejestrowaniu się jako Dawca szpiku – jest na wagę złota. Każda taka osoba zwiększa szanse chorego na znalezienie swojego „bliźniaka genetycznego” i zyskanie możliwości wyzdrowienia – mówi Magdalena Przysłupska z Fundacji DKMS. – Na całym świecie zarejestrowanych jest ponad 30 mln osób. W polskim rejestrze – ponad 1,3 mln. To bardzo dużo, ale nadal co 5. chory nie znajduje zgodnego Dawcy i traci szansę na nowe życie. Dlatego wszystkie ośrodki Dawców, takie jak Fundacja DKMS, wciąż szukają nowych potencjalnych Dawców, aby ten procent chorych bez zgodnego Dawcy, systematycznie malał.

Dzięki zwiększaniu się świadomości ludzi na temat dawstwa szpiku coraz rzadziej diagnoza „białaczka” brzmi jak wyrok śmierci. Coraz więcej osób oddaje swój szpik lub komórki macierzyste, dając nadzieję na nowe życie chorym, potrzebującym transplantacji. Dzięki ciągłemu rozwojowi medycyny możliwe jest dłuższe i lepsze życie dla chorych hematoonkologicznych. Tak, coraz częściej białaczka jest wyleczalna.

Informacja prasowa Fundacji DKMS – więcej informacji www.dkms.pl

Fot. Fundacja DKMS – Estera oddaje szpik

Zwykłe zapominanie, czy choroba Alzheimera?

Choroba Alzheimera to postępująca i na dzisiaj nieuleczalna choroba zwyrodnieniowa układu nerwowego, która dotyka przede wszystkim osoby w starszym wieku. Stanowi najczęstszą przyczynę otępienia, które często mylone jest z naturalnym procesem starzenia. Choroba ma znaczny wpływ na obniżenie jakości życia pacjentów, a także ich opiekunów.

Częstość występowania choroby Alzheimera zwiększa się wraz z poprawą diagnostyki i starzeniem się populacji. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) około 50 mln ludzi na świecie cierpi na otępienie, z czego 60-70% może stanowić choroba Alzheimera. W Polsce otępienie dotyczy ok. 400 tys. ludzi, a około połowa z nich ma rozpoznaną chorobę Alzheimera. WHO przewiduje, że liczba osób z otępieniem wyniesie w 2030 roku 82 mln, a w 2050 roku aż 152 mln.

Pierwszy przypadek choroby Alzheimera został opisany w 1907 r. przez niemieckiego neurologa Aloisa Alzheimera, który w swojej pracy analizował przypadek 51-letniej kobiety z objawami choroby psychicznej. U pacjentki początkowo zaczęła narastać patologiczna zazdrość o męża, a w niedługim czasie rozpoczął się proces znacznego pogorszenia pamięci. Stan chorej w szybkim tempie pogarszał się, pojawiły się także dodatkowe symptomy takie jak: agresja, ataki paniki, a w końcu apatia. Kobieta po 4,5 roku zmarła, a badania pośmiertne wykazały obecność charakterystycznych zmian w jej mózgu.

Przyczyny

Patogeneza choroby Alzheimera nie została do dzisiaj jednoznacznie ustalona. Uważa się, że w większości przypadków jest ona efektem współdziałania kilku czynników środowiskowych jak i podatności genetycznej. W chorobie Alzheimera następuje przyspieszony zanik wielu typów neuronów kory mózgowej. Prowadzi to do istotnego zmniejszenia objętości mózgu i zaburzeń neuroprzekaźnikowych. Za główny czynnik ryzyka rozwoju choroby uważany jest wiek. Najczęściej początek choroby występuje po 60 roku życia (Alzheimer o późnym początku – najwięcej zachorowań po 65 r. ż.), choć znane są także przypadki wczesnego początku choroby i pojawienia się symptomów przed 60 rokiem życia.

Objawy

Choroba jest dość trudna do zdiagnozowania zwłaszcza w jej początkowej fazie, ze względu na podstępny początek zaburzeń i mało wyraźne objawy, które dopiero wraz z rozwojem choroby nasilają się. W pierwszym stadium choroby występują zaburzenia mowy, słownictwo chorego staje się uboższe, ma on problemy z odnalezieniem właściwego słowa. Zaczynają się także problemy z pamięcią, które przejawiają się wielokrotnym zadawaniem tego samego pytania, czy gubieniem przedmiotów. Mogą także wystąpić zmiany nastroju i niewielkie problemy z orientacją w czasie i przestrzeni. Cechy charakterystyczne dla kolejnego stadium choroby to problemy z czynnościami dnia codziennego i „samoobsługą” (jedzenie, ubieranie się, czynności higieniczne). Następuje także dalsze pogorszenie pamięci, zmiany osobowości i skrajne zmiany nastroju (od depresji i apatii po silne pobudzenie czy nawet napady agresji). Objawy te w efekcie uniemożliwiają choremu samodzielne życie. Wraz z rozwojem choroby pacjent ma coraz większy kłopot z pamięcią, znacznie pogłębiają się problemy z orientacją, co może nawet prowadzić do tego, że będzie on gubił się we własnym domu. Granice między przeszłością i teraźniejszością zamazują się, pojawiają się trudności z rozpoznaniem bliskich osób. Dodatkowo chory może stać się agresywny i mogą wystąpić u niego omamy czy urojenia. Pacjent traci swoje wcześniejsze zainteresowania i radość z ich wykonywania. W końcowych fazach choroby pojawiają się problemy ze strony fizjologicznej – nietrzymanie moczu i stolca czy trudności z połykaniem, które skutkują wyniszczeniem organizmu z powodu zbyt malej ilości przyjmowanych pokarmów. Organizm jest bardzo osłabiony, a przez to podatny na wszelkiego rodzaju infekcje, które mogą prowadzić do poważnych chorób (np. szczególnie niebezpieczne u osób starszych – zapalenie płuc). Odczuwane dolegliwości powodują, że ostatnie stadium choroby pacjent spędza w łóżku, co najczęściej wiąże się z powstaniem odleżyn. Osoba z chorobą Alzheimera wraz z postępem choroby staje się coraz mniej samodzielna, z reguły wymaga nadzoru opiekuna, a w zaawansowanej fazie niezbędna jest stała opieka drugiej osoby. Choroba ma przebieg postępujący i trwa 8-20 lat.

Rozpoznanie

Podstawowe znacznie w postawieniu rozpoznania ma przeprowadzenie wywiadu z chorym i jego opiekunem. Należy jednak pamiętać, że na podstawie objawów klinicznych można co najwyżej postawić prawdopodobne rozpoznanie choroby Alzheimera. Postawienie pewnej diagnozy możliwe jest jedynie na podstawie badania wycinków mózgu (po śmierci pacjenta), w których obecne będą zmiany. W Europie podstawą do rozpoznania choroby Alzheimera są kryteria ICD-10, zgodnie z którymi w schorzeniu tym muszą być spełnione kryteria ogólne dla otępienia tj.:

  • zaburzenia pamięci (zwłaszcza „świeżej”);
  • zaburzenia innych funkcji poznawczych (np. myślenie, planowanie, przetwarzanie informacji), które mają znaczący wpływ na funkcjonowanie w życiu codziennym;
  • zmniejszenie emocjonalnej kontroli nad motywacją lub zmiana zachowań społecznych przejawiająca się: chwiejnością emocjonalną/drażliwością/apatią/prymitywizacją zachowań;

Dodatkowo muszą wystąpić kryteria kliniczne otępienia typu alzheimerowskiego wg ICD-10:

  • podstępny początek z powolnym pogarszaniem się stanu chorego;
  • brak dowodów wskazujących na inna przyczynę otępienia;
  • brak nagłego udarowego pojawienia się objawów uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego.

 

W rozpoznaniu choroby oraz ocenie jej nasilenia przeprowadza się testy diagnostyczne takie jak:

  • 30-punktowa skala MMSE – Mini Mental State Examination – krótki kwestionariusz oceniający funkcje poznawcze;
  • Test rysowania zegara – pozwala ocenić zaburzenia sprawności poznawczej;
  • Skala oceny ADL – Activities of Daily Living – oceniająca sprawność w zakresie wykonywania czynności dnia codziennego;
  • Skale IADL – Instrumental Activities of Daily Living – opisują zdolność pacjenta do wypełniania zadań niezbędnych do samodzielnego funkcjonowania w społeczeństwie;
  • Skale PADL – Physical Activities of Daily Living – opisują zdolność wykonywania czynności samoobsługi (mycie się, ubieranie, jedzenie).

Leczenie

Leczenie choroby Alzheimera obejmuje farmakoterapię, która głównie ma na celu zmniejszenie nasilenia objawów oraz opóźnienie rozwoju choroby. Stosowane są także metody niefarmakologiczne, które polegają przede wszystkim na treningu pamięci na początku choroby oraz treningu codziennego funkcjonowania w dalszych stadiach choroby. Na każdym etapie ważna jest aktywność fizyczna.

Należy zwrócić uwagę, że choroba dotykając bezpośrednio pacjenta, dotyka także jego rodzinę, dla której jest dużym obciążeniem przede wszystkim emocjonalnym. Osoby opiekujące się chorym mogą uzyskać różne formy pomocy w Polskim Stowarzyszeniu Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera – charytatywnej, pozarządowej organizacji zrzeszającej rodziny oraz opiekunów chorych. Stowarzyszenie oferuje m. in. wsparcie, porady opiekuńczo-pielęgnacyjne, a także prowadzi poradnictwo i pomoc psychologiczną, która może okazać się niezbędna.

Redakcja pacjentinfo.pl

Artykuł powstał na podstawie informacji ogólnodostępnych. Nie zastępuje konsultacji lekarskich i nie jest poradnikiem samodzielnego leczenia.

Czy od lipca będzie problem z uzyskaniem L4?

Naczelna Izba Lekarska ostrzega, że wraz z wprowadzeniem e-zwolnień od 1 lipca br. część z lekarzy w ogóle może zrezygnować z wypisywania zwolnień lekarskich pacjentom.

Zmiana w zakresie rezygnacji z papierowych druków na rzecz e-ZLA wynika z nowelizacji ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa. Obowiązkiem gabinetów lekarskich jest wyposażenie gabinetów w oprogramowanie, które umożliwi łączenie się z platformą ZUS.

Tymczasem jak twierdzi środowisko lekarskie min. Naczelna Izba Lekarska (NIL) medycy nie są należycie przygotowani na wdrożenie zmiany już od lipca. Postulują aby czas wejścia w życie nowych przepisów wydłużyć.

Czyżby więc za ponad 3 miesiące pacjentom, których stan chorobowy wymaga zwolnienia od pracy  groziło poszukiwanie lehttp://www.rp.pl/Lekarze-i-pielegniarki/303229882-Skutki-braku-alternatywy-dla-e-zwolnien.htmlkarza, który posiada zainstalowaną aplikację celem otrzymania druku L4?

Oczywiście trudno polemizować z konieczności wdrożenia cyfrowego L4, Będzie to wygodniejsze tez dla nas pacjentów, bo umożliwi wygodny, elektroniczny podgląd do naszej dokumentacji na platformie ZUS. Diabeł jednak tkwi w szczegółach, a dokładnie w wykonaniu.

Redakcja pacjentinfo.pl

Źródło: http://www.rp.pl/Lekarze-i-pielegniarki/303229882-Skutki-braku-alternatywy-dla-e-zwolnien.html

Meningokoki sieją śmierć w 24 godziny

Infekcja wywołana przez meningokoki rozwija się błyskawicznie. Jest dość rzadka, ale zachorowanie na nią to spore ryzyko tragedii. Stąd warto rozważyć, czy nie zainwestować w szczepionkę przeciwko meningokokom.

Najczęściej chorują małe dzieci, młodzież i młodzi dorośli. Jednego na pięciu chorych nie daje się uratować.

Nosicielem meningokoków może być każdy z nas, a na dodatek w ciągu życia może się nimi zakazić wielokrotnie. Mało tego, badania wykazują, że bezobjawowym nosicielem bakterii Neisseria meningitidis (bo tak brzmi łacińska nazwa meningokoków) jest jeden na dziesięciu mieszkańców Europy, zatem jest to często występujący patogen. Najczęściej nosicielami są małe dzieci (do 80 proc. przedszkolaków czy maluchów ze żłobków), młodzież oraz młodzi dorośli. Przenoszeniu się tych bakterii sprzyja bliski kontakt, stąd najwięcej zakażonych jest w dużych skupiskach ludzkich: placówkach opiekuńczych i edukacyjnych, żłobkach, koszarach czy więzieniach.

Badania dowodzą również, że około 20 proc. dzieci, które nie chodzą do przedszkola, także może być nosicielami meningokoków.

Zakażamy się nimi drogą kropelkową, czyli poprzez kichanie, kaszel, przedmioty, na których bakterie się znalazły. Meningokoka dzieci mogą złapać np. od swojego rodzeństwa czy podczas dziecięcych imprez. Młodzież – na imprezach, pijąc z jednej szklanki czy na randce – podczas pocałunku. Dorosły może przekazać niemowlęciu meningokoki przez oblizany przez siebie i podany dziecku smoczek.

– Znamy 12 typów meningokoków, ale najważniejszych jest pięć, które odpowiadają za inwazyjną chorobę meningokokową. Dwoinka zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych to bakteria, która bytuje w nosogardzieli człowieka i tylko z człowiekiem. Nie mają jej żadne inne zwierzęta. Możemy się nią zarazić tylko od chorego lub od nosiciela, który nie ma objawów tego, że jest zakażony – mówi dr Alicja Karney, kierownik Oddziału Hospitalizacji Jednego Dnia w Instytucie Marki i Dziecka w Warszawie.

W 2017 roku w Polsce odnotowano 225 przypadków infekcji wywołanych meningokokami, a w 2016 – 166. W 2016 roku zmarło 19 proc. chorych.

Kto choruje na infekcje wywołane przez meningokoki?

Nosicielstwo meningokoków jest powszechne. Istotne jest to, że do choroby najczęściej dochodzi wskutek osłabienia zaatakowanego organizmu.

– Każdy może zachorować, ale najczęściej chorują dzieci małe, do roku życia. U nich choroba najczęściej przebiega ciężko i szybko. Bardzo często są to dzieci, które wcześniej poważniej nie chorowały, miały tylko jakieś drobne infekcje. Nie mają też chorób przewlekłych – mówi dr Karney.

Niemowlęta nie mają jeszcze dobrze wykształconego układu odpornościowego, więc meningokokom łatwiej jest je zaatakować. Z kolei młode osoby, które często przebywają w dużych skupiskach ludzkich, mogą być bardziej narażone na inwazję, jeśli są z jakiegoś powodu osłabione (np. są po wcześniej przebytej infekcji, są przeziębione, cierpią z powodu niedoborów odporności wrodzonych czy nabytych, chorób przewlekłych wątroby czy nerek, mają usuniętą śledzionę).

Najczęstszym i bardzo groźnym schorzeniem wywołanym przez meningokoki jest inwazyjna choroba meningokokowa. Bakterie docierają wtedy do miejsc w organizmie, które są z reguły jałowe.

– To krew, płyn mózgowo-rdzeniowy, opłucna. Tam się bakteria rozwija i powoduje infekcje – mówi dr Kerney.

Inwazyjna choroba meningokokowa może przebiegać pod postacią zapalenia opon mózgowo- rdzeniowych (30 nawet do 60 proc. przypadków zachorowań). Może też przybrać postać posocznicy, zwanej również sepsą – to od 10 do 30-40 proc. przypadków, albo być kombinacją obydwu tych schorzeń. Najgroźniejszy przebieg ma posocznica, która zazwyczaj ma przebieg piorunujący i w ciągu 24 godzin może doprowadzić do śmierci pacjenta.

————————————————————————————————————————–W Polsce w latach 2007 – 2009 meningokoki zwróciły uwagę opinii publicznej z tego powodu, że pojawiły się wówczas, także w grupie nastolatków, zachorowania wywołane bardzo zjadliwym meningokokiem typu C; w niektórych przypadkach miały one charakter zachorowań grupowych, tj. obserwowano ogniska epidemiczne. Niektóre zakażenia zakończyły się śmiercią nastolatków, którzy wcześniej byli ogólnie zdrowi.

—————————————————————————————————————————

Inne choroby (poza inwazyjną chorobę meningokokową) wywoływane przez menigokoki to zapalenie płuc, ucha środkowego, stawów, kości, spojówek. Te narządy mogą zostać również zajęte w trakcie inwazyjnej choroby meningokokowej.

————————————————————————————————————————Jeśli ktoś z otoczenia (np. dziecko w żłobku, rodzeństwo, kolega z imprezy) zachorował na inwazyjną chorobę meningokokową, koniecznie zgłoś się do lekarza i mu o tym powiedz, nawet jeśli nie występują niepokojące objawy! Być może konieczne jest podjęcie działań, minimalizujących ryzyko zarażenia się.

————————————————————————————————————————

Powikłania po chorobie dotyczą do 30 proc. pacjentów. Najczęściej są to, przypadku zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych: upośledzenia słuchu, zaburzenia działania mózgu, napady drgawek, a w przypadku posocznicy: niewydolność nerek, martwica skóry, amputacje kończyn czy palców.

Objawy inwazyjnej choroby meningokokowej:

  • symptomy infekcji w górnych drogach oddechowych, czyli niewielki ból gardła, kaszel, katar,
  • gorączka, która na początku nie musi być wysoka,
  • ogólne rozbicie,
  • brak apetytu,
  • po kilku godzinach nudności i wymioty,
  • przeczulica skóry, dziecko nie chce, żeby je dotykać, cały czas płacze,
  • może się też zdarzyć, że maluch jest bardziej senny, mało kontaktowy,
  • po kilku godzinach mogą się pojawić problemy z oddychaniem,
  • w przypadku zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych – sztywność karku, wymioty, bardzo silny ból głowy, wysoka gorączka, światłowstręt, wysypka w postaci bardzo drobnych wybroczyn wielkości łepka od szpilki (10-30 proc. przypadków), przy czym nie znikają one przy ich naciśnięciu. Wysypka może być niewielka i miejscowa, jest spowodowana zatorami bakteryjnymi w naczyniach krwionośnych,
  • w przypadku posocznicy: skóra zmienia barwę, staje się marmurkowata, chory ma zimne dłonie i stopy, wysypka w 80 proc. przypadków
  • na koniec w obydwu postaciach: splątanie, brak kontaktu z chorymInwazyjna choroba meningokokowa nie jest łatwa do rozpoznania głównie ze względu na nieswoiste objawy na początku infekcji.Ważne, by najpóźniej w 19. godzinie pacjent znalazł się w szpitalu. Niestety, często diagnoza jest stawiana później, bo rozpoznanie jest trudne, czasami ktoś nie pomyśli, że to może być ta, dość rzadka choroba – mówi dr Karney.

     

    Jak chronić się przed menigokokami?

     

    W prewencji chorób wywoływanych przez te bakterie najważniejsza jest świadomość, że one istnieją. Według dr Kerney, świadomi zagrożenia rodzice najlepiej będą w stanie ocenić stan zdrowia malucha czy nastolatka, ocenią, że jego stan pogarsza się z godziny na godzinę i wezwą pomoc. Charakterystyczna dla zakażenia meningokokami jest dynamika objawów: początkowo wręcz błahych, po kilku godzinach coraz bardziej nasilonych i nietypowych dla zwykłej infekcji. Chory powinien niezwłocznie znaleźć się w szpitalu.

    Najlepszą metodą profilaktyki są jednak szczepienia. Nie ma potrzeby pobierać wymazu w celu stwierdzenia, czy jest się nosicielem meningokoków – szczepionka spowoduje, że zaszczepiony nosiciel pozbędzie się „pasażerów na gapę”. Zaszczepić można niemowlęta już w pierwszym roku życia.

    Źródło: Anna Piotrowska (zdrowie.pap.pl)

    Źródło grafiki: www.pixabay.com

Łatwiejszy dostęp do leków w ramach badań klinicznych?

Badania kliniczne i  testowane w nich nowe leki, to często ostatnia  szansa dla ciężko chorych pacjentów. Tymczasem problemem w Polsce od wielu lat był ogromnie zbiurokratyzowany system prowadzenia badań klinicznych, co zniechęcało koncerny farmaceutyczne do ich prowadzenia na terenie naszego kraju.

W dniu wczorajszym tj. 20 marca 2018 r.  Rząd przyjął projekt nowelizacji prawa farmaceutycznego. Zgodnie z jego zapisami polscy pacjenci łatwiej zakwalifikują się do badań klinicznych. Zaproponowane zniesienie obowiązków w zakresie   konieczności przedstawiania  z każdym wnioskiem o rozpoczęcie badania klinicznego pełnej dokumentacji, powinno skrócić czas uruchomienia badania. Zmiany te dostosują polskie prawo do regulacji funkcjonujących dzisiaj w większości krajów UE. środowisko naukowców ale przede wszystkim pacjentów oczekuje, że zmiany te spowodują zwiększenie liczby badań klinicznych prowadzonych w polskich ośrodkach naukowych a tym samym większą dostępność do nowatorskich terapii.

Teraz projekt ustawy czeka ścieżka parlamentarna.

Redakcja pacjentinfo.pl

Źródło: Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.

Zwodnicze PSA: trudna diagnostyka raka prostaty

Pomocny w wykryciu raka prostaty jest test, dzięki któremu w surowicy krwi określa się stężenie białka PSA. Jednak podwyższone PSA nie jest równoznaczne z diagnozą raka; do jego stwierdzenia potrzeba więcej danych.

Ponadto – jak wykazali naukowcy z Anglii, rutynowe przeprowadzanie testu PSA nie zmniejsza (w ciągu 10 lat obserwacji) wskaźnika zgonów z powodu raka prostaty. Ich badania, które opublikował w marcu uznany periodyk JAMA, to kolejny głos w dyskusji naukowców, czy badanie antygenu PSA u mężczyzn może być testem przesiewowym w kierunku wykrycia raka prostaty. Odpowiedź brzmi: nie, przy czym nie należy wysnuwać wniosku, że wykonywanie testów PSA nie przynosi mężczyznom w pewnym wieku korzyści. Wprost przeciwnie, trzeba jednak być pod opieką dobrego lekarza, który w ocenie stanu zdrowia pacjenta weźmie pod uwagę wszystkie dostępne informacje oraz wyniki dodatkowych badań, a nie tylko ten jeden wskaźnik.

Co to jest rak prostaty?

Rak prostaty (gruczołu krokowego, stercza) jest w Polsce drugim co do częstości występowania (po raku płuca) nowotworem u mężczyzn. Komórki raka rozwijają się w gruczole krokowym (sterczu) – narządzie wielkości kasztana, położonym w miednicy, poniżej pęcherza moczowego. Jak w przypadku wielu nowotworów, i tu istnieje korelacja między wiekiem a jego występowaniem; raka prostaty rzadko diagnozuje się u mężczyzn poniżej 50-tki.

Ponad połowa chorych w momencie rozpoznania ma co najmniej 70 lat, jednak naukowcy szacują, że około 50 proc. mężczyzn w wieku 60-70 lat ma bezobjawowe ogniska raka w gruczole prostaty. W większości wypadków nowotwór ten nigdy nie ujawnia się jako postać dająca objawy, a mężczyźni umierają np. z powodu choroby układu krążenia niepowiązanej z rakiem stercza. Może jednak w wielu wypadkach zostać wykryty poprzez oznaczanie stężenia swoistego antygenu sterczowego (PSA) i biopsję gruczołu (pobranie igłą wycinka).

Na stronie Krajowego Rejestru Nowotworów czytamy, że w związku z tym, że rak ten często ma postać bezobjawową, ale można go wykryć za pomocą testu PSA i biopsji, „częstość wykrywania raka gruczołu krokowego jest pochodną rzeczywistej częstości jego występowania oraz intensywności badań mających prowadzić do wczesnego wykrycia tego nowotworu”. Eksperci takie zjawisko nazywają „naddiagnozowaniem”, a jednym z jego przykładów jest statystyka raka stercza w USA w latach 90., będąca pokłosiem masowych badań diagnostycznych w tym kierunku.

Pułapka antygenu PSA

Swoisty antygen sterczowy (PSA) jest białkiem wytwarzanym przez komórki stercza, które jest odpowiedzialne za utrzymanie nasienia w płynnej postaci. Prawidłowe stężenie PSA w surowicy krwi wynosi od 0 do ok. 4 ng/ml.

Komórki nowotworów stercza uwalniają większe ilości PSA do krwiobiegu, niż prawidłowe komórki stercza, dlatego wzrost stężenia PSA nasuwa podejrzenie raka. Ale PSA rośnie także w przypadku:

  • stanów zapalnych,
  • łagodnego przerostu, a raczej rozrostu gruczołu krokowego (ta przypadłość rośnie wraz z wiekiem; dotyczy ok. 90 proc. mężczyzn w ósmej dekadzie życia),
  • zabiegów endoskopowych wykonywanych przez cewkę moczową,
  • cewnikowania pęcherza moczowego,
  • a nawet seksu połączonego z wytryskiem nasienia (dlatego krew do badania PSA należy pobierać po dwudniowej wstrzemięźliwości seksualnej).

Co więcej, blisko 20 proc. chorych na raka prostaty ma prawidłowe stężenie PSA w surowicy krwi, zaś blisko 25 proc. mężczyzn nie chorujących na nowotwór ma podwyższone PSA!

Co sprawdzili angielscy naukowcy

Zespół badaczy z kilku renomowanych brytyjskich ośrodków na zlecenie Cancer Research UK i Narodowego Instytutu Badań Naukowych w Wielkiej Brytanii (The National Institute of Health Research) zaprojektował szerokie badanie populacyjne z testem PSA w roli głównej. Objęło ono około 400 tys. mężczyzn w wieku 50-59 lat i 573 praktyki lekarzy rodzinnych. Część lekarzy rodzinnych wszystkim mężczyznom w wieku 50-69 lat oferowała test PSA (grupa skriningowa), druga część – tylko wtedy, gdy mężczyźni o test prosili (grupa kontrolna). Ostatecznie 36 proc. mężczyzn z grupy skriningowej zgłosiło się na test.

Jeśli u mężczyzny w grupie skriningowej poziom PSA był wyższy niż 3 ng/ml, był on kierowany na biopsję gruczołu krokowego. Badacze śledzili losy obu grup przez średnio 10 lat, a następnie porównali uzyskane diagnozy (uwzględniając stadium zdiagnozowanego raka) w obu grupach i wskaźniki zgonów.

Okazało się, że w grupie skriningowej mężczyźni częściej uzyskiwali diagnozę raka stercza niż w grupie kontrolnej. Jednak nie przekładało się to na zmniejszenie liczby zgonów po 10 latach z powodu tego nowotworu – wskaźnik był podobny w obu grupach – ok. 3 zgony na 1000 zarówno w skriningowej, jak i kontrolnej.

Dlaczego? Po pierwsze, w grupie skriningowej wykryto więcej niegroźnych raków, nie dających objawów, niż – co oczywiste – w grupie kontrolnej. Po drugie, ponad 12 proc. mężczyzn z grupy skriningowej miało prawidłowy poziom PSA w surowicy, w związku z czym nie skierowano ich na biopsję, a później okazało się, że mają raka. Po trzecie, dla kilku mężczyzn z grupy skriningowej leczenie raka okazało się groźniejsze niż sama choroba. Z tego też względu w przypadku pewnej grupy mężczyzn z rakiem prostaty onkolodzy zalecają tzw. aktywną obserwację, czyli monitorowanie stanu pacjenta i wstrzymywanie się z interwencją do czasu, kiedy jest to konieczne.

W efekcie badacze angielscy potwierdzili wcześniejsze ustalenia, że nie należy traktować oznaczania poziomu antygenu PSA jako narzędzia przesiewowego w kierunku wczesnego wykrywania raka stercza (takiego, jak np. badanie cytologiczne u kobiet, które pozwala wykryć nowotwór szyjki macicy we wczesnym stadium). Niemniej jednak badanie angielskiego zespołu jest wciąż kontynuowane i ciekawe mogą się okazać jego wyniki po kolejnych pięciu latach.

Czy warto wykonywać test PSA?

Ustalenia angielskich naukowców nie obalają jednak konieczności profilaktyki nakierowanej na wczesne wykrywanie raka stercza.

Każdy mężczyzna powinien przede wszystkim obserwować siebie. Jeśli zauważy jakiekolwiek problemy związane z oddawaniem moczu:

  • częste oddawanie moczu tak w dzień, jak i konieczność oddawania moczu w nocy
  • nietrzymanie moczu,
  • wykapywanie moczu już po jego oddaniu
  • osłabienie strumienia moczu,
  • wydłużenie czasu oddawania moczu i wyczekiwanie oddawania moczu,
  • oddawanie moczu z wysiłkiem,
  • uczucie zalegania moczu w pęcherzu już po jego oddaniu,

powinien bezwzględnie powiedzieć o nich lekarzowi. Prawdopodobnie skieruje on wówczas pacjenta na diagnostykę, która będzie obejmowała także oznaczenie antygenu PSA.

Do obowiązków specjalisty należy także wykonywanie u mężczyzn badania per rectum – czyli badania odbytu palcem. Świadomy mężczyzna, jeśli lekarz o tym zapomni, powinien tego się domagać przynajmniej raz w roku. Badanie per rectum ma na celu m.in. określenie orientacyjnych wymiarów gruczołu krokowego i jego konsystencji oraz wykrycie ewentualnych zmian wskazujących na raka lub stan zapalny. Dzięki niemu możliwe jest również rozpoznanie niepokojących zmian w odbycie. Eksperci wskazują, że powinno być wykonywane rutynowo u każdego mężczyzny powyżej 45. roku życia niezależnie od zgłaszanych objawów.

Warto też wiedzieć, że ryzyko raka stercza zmniejsza ubogo tłuszczowa dieta obfitująca w pokarmy roślinne oraz aktywność fizyczna.

Justyna Wojteczek (zdrowie.pap.pl)

Źródło grafiki: www.pixabay.com

Czy będziemy mogli sprawdzić nasze internetowe konto pacjenta?

Korzystający z usług dużych prywatnych sieci medycznych mają  dzięki portalom pacjenta, możliwość  korzystania z elektronicznej dokumentacji medycznej, historii leczenia  oraz informacji o zrealizowanych usługach medycznych. Czyżby wkrótce pacjenci publicznej służby zdrowia również mogli liczyć na tak nowoczesne rozwiązania?

Do konsultacji trafił dzisiaj projekt ustawy o Internetowym Koncie Pacjenta. Jeżeli projekt wejdzie w życie, polscy pacjenci będą mogli wreszcie korzystać z dostępu do e-usług w systemie ochrony zdrowia.

Redakcja pacjentinfo.pl

Źródło:  http://www.mz.gov.pl/aktualnosci/brama-do-cyfrowych-uslug-systemu-ochrony-zdrowia/

Bezsenność niejedno ma imię – poznaj fakty o śnie

Można spać krótko, a jednak nie mieć problemów ze snem; wbrew obiegowym przekonaniom nie tylko stres powoduje bezsenność. Poznaj fakty i mity o bezsenności.

Problemy ze snem to:

  • zbyt płytki sen,
  • zbyt długi sen,
  • trudności z zaśnięciem,
  • trudności z wybudzeniem się,
  • budzenie się w ciągu nocy na dłużej niż kwadrans,
  • koszmary i majaczenia senne,

które rzutują na nasze samopoczucie i wydajność w ciągu dnia.

Jeśli problemy ze snem utrzymują się dłużej niż 2-3 tygodnie i zaczynają negatywnie wpływać na nasze funkcjonowanie w ciągu dnia, należy zasięgnąć porady lekarskiej. Trzeba działać szybko, żeby nie wpaść w zaklęte koło bezsenności, które w skrócie można ująć tak: im bardziej się martwię, że źle śpię, tym gorzej śpię.

Każdy powinien przesypiać ok. 8 godzin na dobę

To MIT! Zapotrzebowanie na sen jest kwestią indywidualną, choć są pewne prawidłowości: im jesteśmy starsi, tym mniej potrzebujemy snu. Noworodek śpi prawie całą dobę, budząc się jedynie na karmienie; osoba po 65. roku życia często potrzebuje jedynie 5-6 godzin snu na dobę.

U seniorów tak wyraźne skrócenie czasu snu bez wiedzy, że jest to kwestia fizjologii, a nie choroby, może spowodować spory problem. Spędzają, jak w sile życia, 8-10 godzin w łóżku, nie mogąc jednak tyle spać i wpadając we frustrację. Dr Michał Skalski, ekspert w dziedzinie leczenia zaburzeń snu z WUM, taką sytuację nazywa „bezsennością rzekomą” lub „poczuciem bezsenności” i przestrzega przed pochopnym sięganiem w takiej sytuacji po farmakoterapię.

Jego zdaniem jedyną racjonalną metodą leczenia jest wówczas nauczenie się zasad higieny snu i dopasowanie zachowania do możliwości fizjologicznych organizmu, czyli po pierwsze akceptacja faktu, że nie jest już potrzebne tyle snu, co np. dekadę wcześniej. Nieracjonalną, błędną i przynoszącą straty metodą jest w takim wypadku podawanie leków nasennych.

—————————————————————————————————————————-

Leczenie bezsenności polega na przywróceniu naturalnych mechanizmów snu i doprowadzeniu do sytuacji, że pacjent śpi tyle, że ma dobre samopoczucie w czasie czuwania i jest w stanie normalnie funkcjonować.

—————————————————————————————————————————

Bezsenność diagnozuje lekarz na podstawie pogłębionego wywiadu i ewentualnie badań pomocniczych. Podczas rozmowy z lekarzem trzeba udzielić informacji m.in. na temat zwyczajów okołosennych, doświadczanych trudności z zasypianiem lub snem, zmian w tym zakresie, wydarzeń w życiu pacjenta, które mogą rzutować na jakość snu, rytmu pracy i wypoczynku, zażywanych leków, sytuacji rodzinnej, picia alkoholu, chorób, na które cierpi pacjent itp.

Bezsenność to efekt stresu

To MIT! Jest wiele czynników, które powodują bezsenność, a stres jest jednym z nich; przy czym nie każda osoba, która doświadcza nawet bardzo silnego stresu, będzie cierpieć na bezsenność; z kolei są też osoby, u których wywoła ją niewielki nawet stres, lub będą z jej powodu cierpiały bez przeżyć stresowych. Naukowcy podejrzewają, że bezsenność może być u niektórych uwarunkowana genetycznie, przy czym bardziej narażone są na nią osoby, których matki cierpiały z powodu bezsenności.

W dużym badaniu przeprowadzonym przy współpracy z World Health Ogranization w 14 krajach wykazano, że u 51,5 proc. ankietowanych, którzy mieli jakiekolwiek zaburzenia snu, zdiagnozowano zaburzenia psychiczne. U jednej trzeciej – depresyjne, u 18,5 proc. – lękowe, u ponad 13 proc. – neurastenię (nerwicę), nadużywanie alkoholu – u 7,8 proc., uzależnienie od alkoholu – u 5,3 proc.

Bezsenność często też towarzyszy chorobom, np. cukrzycy, otyłości, a także dolegliwościom bólowym.

Stresujące wydarzenie życiowe, istotna zmiana życiowa lub krótka i przemijająca choroba somatyczna jest często przyczyną bezsenności przygodnej i krótkotrwałej. Bezsenność przewlekła jest zaś najczęściej objawem innych zaburzeń.

Przyczyny bezsenności wg częstości:

  • 50-60 proc. Zaburzenia psychiczne (głównie zaburzenia afektywne i lękowe)
  • 10-20 proc. Uzależnienia (głównie od leków i alkoholu)
  • 10-30 proc. Schorzenia somatyczne
  • poniżej 20 proc. – bezsenność pierwotna

————————————————————————————————————————————Czy z wiekiem rośnie ryzyko zaburzeń snu? Na wzrost częstości zaburzeń snu w związku ze starzeniem się wskazuje wiele badań. Np. w austriackich badaniach Zeitlhofera i wsp. problemy ze snem występowały u 13 proc. badanych w wieku 14-30 lat, u 22 proc. w wieku 31–50 lat, a grupie powyżej 50. roku życia aż u 41 proc badanych. Anna Wojtas z Poradni Zaburzeń Snu w UCK w Gdańsku zwraca jednak uwagę, że jeśli w badaniach epidemiologicznych wykluczy się osoby ze schorzeniami psychicznymi, somatycznymi czy też nadużywające alkohol, to okazuje się, że sam wpływ wieku na sen jest niewielki. Nie podlega też wątpliwości, że osoby starsze, które są zdrowe i pozostają aktywne, śpią podobnie jak osoby młodsze.

————————————————————————————————————————————

Kobiety są bardziej narażone na bezsenność

To FAKT! Naukowcy mają kilka hipotez dla wyjaśnienia tego fenomenu. Pierwszym podejrzanym większej częstości problemów ze snem u kobiet niż u mężczyzn jest gospodarka hormonalna – wydatnie różniąca się u obu płci w ciągu niemal całego życia, a hormony oddziałują także na jakość snu.

W okresie menopauzy częstość występowania bezsenności wzrasta aż o 40 proc. Dodatkowo kobiety są w grupie wyższego ryzyka depresji niż mężczyźni, a bezsenność jest albo jednym z jej pierwszych objawów, albo skutkiem tej choroby (podobnie jak inny objaw lub skutek depresji: nadmierna senność).

Alkohol to dobry sposób na problemy ze snem

To MIT! Alkohol, pity w nadmiarze oraz przed położeniem się spać, jest czynnikiem wyzwalającym bezsenność.

Wprawdzie ułatwia zasypianie, ale powoduje, że sen jest płytki, z częstymi wybudzeniami i krótszy. Na dodatek stosowanie alkoholu jako domowego środka na bezsenność to prosta droga do alkoholizmu i spotęgowania problemów ze snem – temu uzależnieniu najczęściej towarzyszy bezsenność.

Leki nasenne mogą być przyczyną bezsenności

To FAKT! Leki nasenne, jeśli nie są stosowane prawidłowo, mogą spowodować bezsenność. Przepisuje je lekarz. Zanim jednak podejmie taką decyzję, musi zdiagnozować rodzaj bezsenności – czy to problem krótkotrwały, czy przewlekły, czy wynika z innej choroby. To zróżnicowanie jest istotne z tego względu, że w zależności od rodzaju bezsenności, należy zastosować inną terapię. Jeśli bezsenność to skutek choroby, podstawowym działaniem jest jej wyleczenie.

Jeśli pacjent cierpi na bezsenność krótkotrwałą (przygodną), standardem jest przepisanie leku oraz dokładne poinstruowanie pacjenta o zasadach higieny snu, a warunkiem powodzenia terapii jest stosowanie się pacjenta do udzielonych zaleceń (tych związanych lekami, jak i zachowaniami w ciągu dnia i w nocy).

Nie powinno się stosować leków nasennych w sposób ciągły dłużej niż przez cztery tygodnie, ze względu na wysokie ryzyko uzależnienia. Warto mieć też świadomość, że odstawienie leków nasennych może powodować… bezsenność, a także napady lęku, niepokój psychoruchowy, drgawki i zaburzenia świadomości.

Lekarze często doradzają, żeby pacjent cierpiący z powodu bezsenności krótkotrwałej położył tabletkę nasenną obok łóżka i sięgał po nią wtedy, gdy nie jest w stanie zasnąć w ciągu 10-20 minut. Podobnie można postąpić w razie wybudzenia w nocy dłuższego niż 15 minut. „Taki sposób przyjmowania leków nasennych pozwala u większości pacjentów z bezsennością krótkotrwałą uniknąć przejścia w bezsenność przewlekłą i jednocześnie chroni ich przed uzależnieniem od leków nasennych. Sam fakt posiadania skutecznej tabletki nasennej koło łóżka pozwala pacjentom spokojnie zasypiać” – zapewnia Michał Skalski.

Przestrzega jednak, że w przypadku bezsenności przewlekłej podawanie leków nasennych „jest niezgodne z zasadami terapii, dodatkowo grozi utrwaleniem bezsenności oraz uzależnieniem od leków”.

Infografika PAP / Serwis Zdrowie

Źródło: Justyna Wojteczek (zdrowie.pap.pl)

Źródło grafiki: www.pixabay.com

Dieta i aktywność fizyczna w aktywnej fazie leczenia raka

Czasy, gdy pacjentom w trakcie leczenia onkologicznego zalecano leżenie w łóżku dawno minęły – mówią zgodnie lekarze …

COVID-19 obecnie: czy będą nowe szczepionki?

Firmy pracują nad preparatami przeciwko nowym wariantom koronawirusa. Według FDA mają one uwzględniać nowe typu szczepu …

Apetyt na kawę służy zdrowej starości

Co piąty mieszkaniec Unii Europejskiej ma 65 lat i więcej. Oznacza to, że niemal 100 milinów ludzi na naszym kontynencie …