Miesiąc: listopad 2018

Do NFZ po informację pod jeden numer

Dzwoniąc na uruchomioną przez NFZ Telefoniczną Informację Pacjenta można uzyskać informacje dotyczące m.in. :

  • danych teleadresowych placówek medycznych i gabinetów mających umowę z NFZ,
  • danych teleadresowych placówek NFZ,
  • zasad korzystania z podstawowej opieki zdrowotnej,
  • zasad i miejsc udzielania pomocy medycznej w nocy, weekendy i święta,
  • zasad udzielania świadczeń i funkcjonowania systemu powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego,
  • dokumentów potwierdzających prawo do świadczeń,  systemu e-WUŚ,  systemu ZIP, wysokości składki, zasad uzyskania Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego,
  • zasad koordynacji systemów zabezpieczenia zdrowotnego w krajach Unii Europejskiej,
  • zasad korzystania i miejsc wykonywania świadczeń w ramach programów profilaktycznych finansowanych przez NFZ.

Telefoniczna Informacja Pacjenta działa pod numerem

800 190 590

w godzinach  od 800 do 1600

Źródło: www.nfz.gov.pl

Fot. www.pixabay.com

Kręgosłup – dlaczego boli i jak sobie pomóc

Badania wskazują na genetyczne predyspozycje do kłopotów z kręgosłupem, ale pokazują też duże znaczenie codziennych nawyków. Medycyna ogranicza jednocześnie stosowanie leków i coraz bardziej stawia na rehabilitację, a nawet na metody alternatywne.

Na łamach pisma „The Lancet” ukazała się niedawno seria artykułów, w których naukowcy z różnych krajów pokazują kolosalną skalę problemu, jakim jest ból kręgosłupa. Jak zwracają uwagę, z jego powodu od 1990 r. podwoiła się liczba lat przeżytych w niesprawności, co dotyczy głównie krajów o niższych dochodach. Jak przy tym podają specjaliści, w większości przypadków nie udaje się jasno zidentyfikować przyczyny dolegliwości. U wielu osób ból szybko ustępuje, ale powszechne są jego nawroty, a u niewielkiej części utrzymuje się ogranicza sprawność.

Tymczasem, jak podają autorzy, w wielu miejscach na świecie leczenie nie jest zgodne z obecnymi, opartymi na faktach zaleceniami i nadal zbyt często zaleca się odpoczynek, stosuje opioidy, iniekcje i zabiegi operacyjne. A boleć w kręgosłupie może wiele rzeczy.

– Na pierwszym etapie kłopotów dolegliwości dają zwykle mięśnie i struktury mięśniowo-powięziowe, które uległy przeciążeniu. Kolejny etap to już zmiany w głębszych strukturach, np. w krążku międzykręgowym zwanym potocznie dyskiem. Najpierw dochodzi do jego przeciążenia, potem zmian w strukturze, a następnie może dojść do uszkodzenia. Mogą wtedy pojawić się symptomy wynikające z ucisku na nerwy, czyli promieniujące bóle, zaburzenia czucia czy nawet osłabienie mięśni. W późniejszym wieku wytworzyć się mogą natomiast zmiany zwyrodnieniowe, np. wyrośla kostne, które ograniczają przestrzeń otworów kręgowych i powodują ucisk na nerwy – wyjaśnia dr Agnieszka Krawczyk-Wasielewska, adiunkt w Katedrze i Klinice Reumatologii i Rehabilitacji, Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu.

Genetyczna ruletka

Nowe analizy odkrywają tymczasem kolejne przyczyny i czynniki ryzyka kłopotów oraz wskazują, jak ich unikać. Autorzy opisanego w sierpniu na łamach „PLOS Genetics” badania przeprowadzonego z udziałem amerykańskiego Department of Veterans Affairs odkryli na przykład trzy nowe geny związane z ryzykiem bólu kręgosłupa. Genomy prawie 160 tys. dorosłych osób, w tym 29 tys. cierpiących na chroniczne bóle pokazały znaczenie genów uczestniczących w rozwoju szkieletu. Jeden z nich (SOX5), którego działanie wykazano później też u kolejnych 280 tys. osób, bierze udział w różnorodnych procesach związanych z rozwojem embrionalnym, a we wcześniejszych badaniach jego inaktywacja u myszy prowadziła m.in. do defektów w formacji szkieletu. Drugi gen wcześniej powiązano już z ryzykiem uszkodzeń krążków międzykręgowych. Trzeci z kolei bierze udział w rozwoju rdzenia kręgowego, co zdaniem badaczy może oznaczać, że zależy od niego np. wrażliwość na ból czy wpływ nastroju na bóle kręgosłupa. To już kolejne geny, które specjaliści powiązali z tego rodzaju dolegliwościami, co znaczy, że do pewnego stopnia o pojawieniu się bólu w plecach decydują wrodzone predyspozycje.

Praca fizyczna? Z głową i bez zbędnego schylania się

Jak się na szczęście okazuje, wiele zależy od osobistych decyzji. Naukowcy z Department of Orthopaedic Surgery w Summa Health System dobrze to pokazali, przeglądając dane medyczne na temat 26 mln amerykańskich pacjentów, w tym 1,2 mln cierpiących na bóle kręgosłupa. Analiza jasno pokazała kilka głównych zagrożeń. Spośród badanej grupy, z bólem borykało się 4,5 proc. osób. Jednak wśród pacjentów z depresją odsetek ten wyniósł ponad 19,3 proc., w grupie osób otyłych – 16,8 proc., wśród palaczy – 16,5 proc., a pośród pijących – 14,7 proc. Choć ból może się też przyczyniać do rozwoju tych zaburzeń, to badacze twierdzą, że problemy te mogą stanowić czynniki ryzyka problemów z kręgosłupem.

Z kolei zespół z  University of Sydney przyjrzał się codziennym czynnościom, które mogą prowadzić do powstania ostrego bólu. Wywiady przeprowadzone wśród prawie tysiąca pacjentów lekarzy pierwszego kontaktu w 300 różnych przychodniach ujawniły kilka znaczących niebezpieczeństw. Duże ryzyko stwarzają np. prace fizyczne. Rosło ono wielokrotnie przy podnoszeniu dużych ciężarów, przedmiotów trzymanych w dużej odległości od ciała, trudnych do uchwycenia czy przy nietypowym ustawieniu ciała. W ogóle warto uważać w trakcie fizycznych aktywności o umiarkowanym i intensywnym nasileniu – pokazało badanie.

Starsze osoby ryzykują też, jak się okazuje, w trakcie seksu. Liczy się również ogólny stan organizmu oraz psychiki – według badania zagrożenie bólem wyraźnie rosło, jeśli w trakcie danej aktywności ktoś ulegał dekoncentracji, albo po prostu był zmęczony.

– W większości przypadków przyczyny bólu kręgosłupa są jednak nabyte. Jego pojawienie się związane jest zwykle z licznymi zaniedbaniami w życiu codziennym czy nieprawidłową wymuszoną postawą w pracy. Schylanie się ze skrętem, monotonne wykonywanie jakiegoś ruchu w pozycji rotacji lub pochylenia czy nieprawidłowe siedzenie mogą spowodować kłopoty. Naprawdę wiele zależy od każdego z nas. Można podać prosty przykład – zamiast np. wyjmować z pralki każdą rzecz osobno i za każdym razem się schylać, można kupić najtańszy pojemnik na pranie i włożyć do niego wszystkie ubrania za jednym razem. Takich zmian można wprowadzić wiele – ostrzega i radzi dr Krawczyk-Wasielewska.

Pogoda bez większego znaczenia

Mylą się przy tym osoby, którym wydaje się, że bóle ich kręgosłupa, przynajmniej te ostre, zależą od aury – twierdzą naukowcy z University of Sydney. Jak wyjaśniają, ludzie z bólami mięśniowo-szkieletowymi często wiążą te symptomy z pogodą. Wcześniejsze analizy pokazały, że chłodne, wilgotne i zmienne warunki pogodowe mogą nasilać chroniczny ból, jednak jak zwracają uwagę specjaliści z Sydney, istnieje niewiele dobrej jakości badań w tym obszarze, szczególnie takich, które nie polegają na pogodzie zapamiętywanej przez pacjentów.

W swoim projekcie australijscy naukowcy przeanalizowali natomiast dane na temat prawie tysiąca pacjentów lekarzy pierwszego kontaktu i porównali je z precyzyjnymi informacjami meteorologicznymi. Wynik: brak związku między ostrymi stanami bólowymi a temperaturą, wilgotnością, ciśnieniem atmosferycznym, kierunkiem wiatru ani opadami.

Zmiany w leczeniu

Kolejne badania sprawiają, że ewolucji ulega podejście do leczenia. W ubiegłym roku brytyjski National Institute for Health and Care Excellence oraz American College of Physicians wprowadziły nowe rekomendacje odnośnie terapii bólu dolnego odcinka kręgosłupa. Eksperci zalecają m.in. informowanie pacjentów, że stany ostre i podostre często mijają niezależnie od terapii. Rekomendowane jest też unikanie niepotrzebnych badań i stosowania potencjalnie szkodliwych leków. Zalecane są takie metody jak multidyscyplinarna rehabilitacja, ćwiczenia, terapia manualna, a nawet joga czy tai chi.

Zaleca się też interwencje psychologiczne, jak terapia poznawczo-behawioralna czy tzw. redukcja stresu poprzez medytację mindfulness. Są to naturalnie zalecenia dla lekarzy i to specjalista powinien zadecydować o przebiegu diagnostyki i leczenia. Warto więc dbać o swój kręgosłup na co dzień, mając na uwadze ryzyko, a kiedy pojawią się kłopoty, skorzystać z pomocy fachowca, który z dużym prawdopodobieństwem może zalecić bezpieczną, a czasami nawet przyjemną terapię.

– Farmakoterapia przeciwbólowa często maskuje problem, nie likwidując przyczyny. Może w ten sposób nawet sprawić, że ktoś stanie się mniej ostrożny i bardziej sobie zaszkodzi. Terapia zależy od stadium choroby pacjenta. Fizjoterapia jest jedną z podstawowych form terapii dla pacjentów z bólami kręgosłupa. Na wczesnych etapach skuteczne mogą być odpowiednio dobrane ćwiczenia np. wg McKenziego, ale także terapia manualna. W stanie przewlekłym możemy wykorzystać całą gamę procedur fizjoterapeutycznych od zabiegów fizykoterapeutycznych, przez ćwiczenia, terapię manualną, masaż, jogę czy tai chi. Wskazane jest także wzmocnienie gorsetu mięśniowego oraz edukacja pacjenta na temat ergonomii pracy i czynności dnia codziennego np. na temat siedzenia, czy odpowiedniego podnoszenia. Bardzo często zmiana nawyków złej postawy pozwala na częściowa redukcje objawów. Naprawdę warto zainwestować w profilaktykę, aby nie pozwolić na dalszy rozwój dolegliwości – wyjaśnia dr Krawczyk-Wasielewska.

Marek Matacz dla zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Kiedy spadek wagi może niepokoić

Nagła utrata kilku kilogramów bez widocznej przyczyny, np. zmiany diety, nie jest niczym dobrym. Może zwiastować pojawienie się nowotworu.

Nieoczekiwany spadek wagi, zwykle cieszy, bo w końcu, bez większego wysiłku, udało się schudnąć. Wiele jednak wskazuje, że taki stan rzeczy powinien raczej wzbudzić naszą czujność i warto udać się wtedy do lekarza. Prezes Polskiej Unii Onkologii dr Janusz Meder wskazuje, że przyjmuje się, że niepokój powinien wzbudzić spadek wagi o 10 proc. i więcej w ciągu ostatnich sześciu miesięcy w sytuacji, gdy nie da się tego schudnięcia wytłumaczyć zmianą diety czy większym wysiłkiem fizycznym.

W przypadku wielu nowotworów utrata masy ciała stanowi czynnik zwiastujący chorobę. Dowodzi tego imponująca analiza danych przeprowadzona przez naukowców z University of Oxford i University of Exeter, która objęła swym zasięgiem 25 prac badawczych oraz informacje na temat ponad 11,5 miliona pacjentów.

Brytyjscy uczeni postanowili sprawdzić, na ile utrata wagi była powiązana z nowotoworem i – jeśli tak – to gdzie umiejscowionym. Uwagę badaczy zwróciły bowiem dotychczasowe obserwacje wskazujące na to, że w przypadku niektórych chorób onkologicznych utrata wagi następuje na bardzo wczesnych etapach, jeszcze przed diagnozą. Przy czym niektóre nowotwory daje się „wyłapać” późno – tak jest na przykład z rakiem trzustki. Często pierwszym objawem tej groźnej choroby jest chudnięcie. Bywa lekceważone i pacjenci uzyskują diagnozę na takim etapie, że trudno im skutecznie pomóc.

Wciąż wielu lekarzy pierwszego kontaktu nie rozpoznaje utraty wagi jako potencjalnego symptomu choroby nowotworowej i zwleka z dalszą diagnostyką do momentu, kiedy pojawia się inne objawy. Warto wiedzieć, że w Polsce do onkologa można się udać bez skierowania, a ten z pewnością nie potraktuje pobłażliwie nagłego spadku wagi.

Analizowane przez brytyjski zespół prace badawcze ujawniły powiązanie spadku masy ciała z 10 nowotworami różnego typu:

  • jelita grubego
  • trzustki
  • przełyku i żołądka
  • jajnika
  • płuc
  • układu moczowego
  • prostaty
  • wątroby, woreczka i dróg żółciowych
  • chłoniakami nieziarniczymi
  • szpiczakiem.

Nagła utrata wagi nie oznacza jednak, że dana osoba cierpi na raka. Nieoczekiwany spadek masy ciała zwiększa jednak ryzyko zachorowania, np. o 60 proc. w przypadku raka jajnika.

Nagła utrata paru kilogramów szczególnie powinna zaniepokoić osoby po 60. roku życia, przy czym bardziej narażeni są mężczyźni, u których ryzyko zachorowania na nowotwór jest dwa razy większe.

Komentując wyniki badań swojego zespołu dr Brian Nicholson z University of Oxford stwierdził, że w przypadku nagłej utraty masy ciała, ważne jest skoordynowane działanie różnych specjalistów, które może wyjaśnić dlaczego tak się dzieje. Może to przyspieszyć postawienie właściwej diagnozy. Bo nawet jeśli jest to nowotwór, to odpowiednio wczesne jego wykrycie może uratować pacjenta.

Warto też pamiętać, że utrzymujący się stan podgorączkowy, zlewne poty w nocy to także objawy, które powinny skłonić nas do pilnej wizyty u onkologa.

Anna Piotrowska zdrowie.pap.pl.

Fot. www.pixabay.com

Wiemy, jakie są przyczyny raka trzustki?

To MIT! Choć po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową frazy „przyczyny raka trzustki” bez trudu można znaleźć ich długą listę, to jednak uznani eksperci twierdzą, że przyczyny raka trzustki wciąż pozostają nieznane.

Rak trzustki budzi duże emocje i zainteresowanie, ponieważ zwykle nie daje żadnych objawów aż do momentu, kiedy jest już mocno zaawansowany, a przez to też niezwykle trudny do leczenia. Nic dziwnego, że ludzie szukają informacji na temat jego przyczyn, a więc i możliwych sposobów zapobiegania. Niestety, wiedza naukowa na ten temat jest wciąż ograniczona.

„Aktualnie przyczyny raka trzustki są nieznane. Przyjmuje się, że większość raków trzustki (90 proc.) nie jest związana z żadnym czynnikiem ryzyka, jednak dla pozostałych przypadków zidentyfikowano pewne takie czynniki. Zwiększają one ryzyko wystąpienia raka, ale nie są konieczne ani wystarczające do spowodowania raka. Czynnik ryzyka nie stanowi sam w sobie przyczyny choroby. Niektóre osoby, u których występują czynniki ryzyka, nigdy nie zachorują na raka trzustki, natomiast inne, u których nie występuje żaden z czynników ryzyka, zachorują” – czytamy w eksperckim poradniku na temat raka trzustki dla chorych i ich rodzin, wydanym przez Anticancer Fund (ACF) we współpracy z European Society for Medical Oncology (ESMO).

Jakie są potencjalne czynniki ryzyka rozwoju raka trzustki

Eksperci z renomowanego towarzystwa ESMO do głównych czynników ryzyka zaliczają m.in.:

  • Geny – stwierdzono, że pewne mutacje genetyczne wiążą się z występowaniem raka trzustki (np. mutacje genów KRAS i CDKN2). Ryzyko zwiększają też niektóre dziedziczne zespoły genetyczne, takie jak np. zespół Peutza-Jeghersa czy zespół FAMMM. Posiadanie krewnego chorującego na raka trzustki również zwiększa ryzyko. Ale szacuje się, że tylko od 5 do 10 proc. przypadków raka trzustki może mieć charakter rodzinny.
  • Palenie tytoniu – stwierdzono, że 25 proc. pacjentów z rakiem trzustki jest lub było długoletnimi palaczami tytoniu. Palenie jest groźne zwłaszcza u osób z wymienionymi wyżej predyspozycjami genetycznymi.
  • Wiek – ryzyko zachorowania na raka trzustki, podobnie jak w przypadku większości innych nowotworów, rośnie z wiekiem. Rak trzustki rozpoznawany jest najczęściej między 60. a 80. rokiem życia.
  • Otyłość – stwierdzono też, że ryzyko wystąpienia raka trzustki może nieznacznie wzrastać wraz ze wzrostem wskaźnika masy ciała (BMI).
  • Przewlekłe zapalenie trzustki – zwłaszcza trwające przez kilka dziesięcioleci, istotnie zwiększa ryzyko wystąpienia raka trzustki.
  • Alkohol i mięso – podejrzewa się, że alkoholizm i spożywanie dużych ilości czerwonego mięsa oraz produktów mięsnych wiążą się z podwyższonym ryzykiem zachorowania na raka trzustki, ale dowody na to nie są wciąż jednoznaczne.

Czy są badania, za pomocą których można wcześnie wykryć raka trzustki?

W przypadku niektórych nowotworów dysponujemy takimi możliwościami diagnostycznymi, że – przy założeniu, iż badaniom poddawałyby się całe populacje – można by zredukować do niemal zera, lub zdecydowanie ograniczyć występowanie tych chorób. Takimi badaniami są (oferowane dlatego w skriningach) cytologia oraz kolonoskopia. Obydwie te metody diagnostyczne pozwalają na wykrycie zmian jeszcze przedrakowych; w pierwszym przypadku – raka szyjki macicy, w drugim – raka jelita grubego. Ponieważ wykrywane są w nich zmiany, które dopiero mogą się przekształcić w nowotwór, ich leczenie nie dopuszcza do rozwoju raka.

Niestety, nie jest tak w przypadku raka trzustki – nie powstało tego rodzaju narzędzie diagnostyczne.

„Wczesne stadium i zmiany przedrakowe w przebiegu raka trzustki nie wywołują objawów. Z tego powodu wczesne wykrycie raka trzustki jest trudne i dochodzi do niego rzadko” – czytamy w poradniku.

Jednakże u pacjentów, u których występuje którykolwiek z wymienionych wyżej dziedzicznych zespołów, zaleca się wykonywanie ultrasonografii endoskopowej (EUS) umożliwiającej wykrycie niewielkich zmian oraz badań obrazowych metodą rezonansu magnetycznego (MRI) – zalecają eksperci ESMO.

Raka trzustki można podejrzewać na podstawie szeregu różnych możliwych objawów, do których należą m.in. utrata masy ciała, żółtaczka i ból brzucha czy pleców. Objawy te mogą jednak być skutkiem również wielu innych chorób.

Lekarze rekomendują też regularne, coroczne badanie brzucha za pomocą ultrasonografu, które pozwala na wykrycie wielu patologicznych zmian w jamie brzusznej (w niektórych przypadkach także raka trzustki).

Przedstawione w cytowanym poradniku informacje dotyczą najczęściej występującego typu raka trzustki, nazywanego gruczolakorakiem trzustki.

Źródło: www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Rusza kampania informacyjna „Pacjent w badaniach klinicznych”

Ministerstwo Zdrowia, Polski Fundusz Rozwoju, Rzecznik Praw Pacjenta oraz ich partnerzy zaprezentowali założenia projektu „Pacjent w Badaniach Klinicznych”. Pierwszym etapem kampanii informacyjnej jest udostępnienie strony internetowej pacjentwbadaniach.pl, na której pacjenci znajdą rzetelne informacje o badaniach klinicznych i bazę wiedzy.

Rzetelne źródło informacji

Niska świadomość oraz obawa pacjentów przed udziałem w badaniach klinicznych są barierą rozwoju badań klinicznych w Polsce. Badania kliniczne potrafią być nową szansą na leczenie dla wielu chorych. Ważne, by pacjenci świadomie i bez obaw wybierali taką ścieżkę leczenia.

Strona internetowa pacjentwbadaniach.pl powstała dzięki współpracy organizacji pozarządowych, sektora nauki, administracji publicznej oraz branży biotechnologicznej i farmaceutycznej. Pacjenci, lekarze oraz organizacje pozarządowe działające na rzecz ochrony zdrowia znajdą tam szczegółowe informacje na temat standardów, procedur i wymagań dotyczących procesu przystępowania do badań klinicznych, zaprezentowane w przystępny sposób. Zniknie również problem bariery językowej, ponieważ instrukcje korzystania z baz zagranicznych badań klinicznych zostały opisane w języku polskim.

Tożsame informacje o badaniach klinicznych zostaną opublikowane na oficjalnej stronie Ministerstwa Zdrowia.

Szansa dla pacjentów

„Powołanie Agencji Badań Medycznych i rozwój nauk biomedycznych jest moim priorytetem. W tym roku podpisaliśmy ze Stanami Zjednoczonymi porozumienie o współpracy. Wykorzystując wiedzę i doświadczenie oraz badania naukowe, którymi dysponują amerykańskie instytucje, będziemy mogli skuteczniej pomagać polskim pacjentom i umożliwić dostęp do innowacyjnych terapii. Bardzo ważny jest też aspekt edukacyjny, ponieważ pacjenci nie mogą bać się badań klinicznych, muszą wiedzieć, że mają prawo i możliwość skorzystania z nich” – mówił minister zdrowia Łukasz Szumowski.

„Osobiście jestem przekonany, że utworzenie portalu poświęconego badaniom klinicznym jest bardzo ważne. Większość informacji na ten temat jest dostępna tylko w zagranicznych mediach i bazach, niewiele na ten temat można znaleźć w oficjalnych i wiarygodnych źródłach po polsku. Z takim problemem spotyka się wielu pacjentów szukających pomocy w walce z chorobą. Tym projektem możemy to zmienić” –  wyjaśnił Włodzimierz Hrymniak – Dyrektor Departamentu Programów Sektorowych, Polski Fundusz Rozwoju S.A.”.

Patronat honorowy nad kampanią objął Rzecznik Praw Pacjenta. „Medycyna – tak jak każda inna dziedzina nauki – musi się nieustannie rozwijać. Tym samym realizacja prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych odpowiadających aktualnej wiedzy medycznej nierozerwalnie wiąże się z wprowadzeniem nowoczesnych terapii i technologii medycznych – a tych nie będzie bez odpowiedzialnego i bezpiecznego systemu badań klinicznych, który funkcjonuje w Polsce” – powiedział Bartłomiej Chmielowiec.

Projekt kampanii informacyjnej powstał we współpracy z Polską Unią Organizacji Pacjenckich „Obywatele dla zdrowia” oraz Fundacją Urszuli Jaworskiej. Przedstawiciele pacjentów zadbali o to, by przekazywane treści były czytelne i zrozumiałe dla odbiorców. Konsultacje merytoryczne przeprowadził Urząd Regulacji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, na co dzień odpowiedzialny za rejestrację leków w Polsce.

„Zawsze powtarzam, że świadomy, wyedukowany pacjent, to najlepszy pacjent i powinniśmy go wspierać w tym obszarze. W dobie szerokiego dostępu do Internetu nie jest jednak łatwo znaleźć i wyselekcjonować sprawdzone, rzetelne treści. Dlatego ogromnie cieszę ze wspólnej inicjatywy, która pozwoli w jednym miejscu zebrać najważniejsze informacje na temat badań klinicznych i przekierować zainteresowanych do odpowiednich organizacji lub instytucji w przypadku potrzeby zgłębienia tematu. To początek owocnej długofalowej współpracy, przekładającej się na wzrost wiedzy pacjentów i całego społeczeństwa” – dodała Beata Ambroziewicz z Polskiej Unii Organizacji Pacjentów.

Projekt powstał przy współpracy Ministerstwa Zdrowia, w ramach Programu Rozwoju Biotechnologii koordynowanego przez Polski Fundusz Rozwoju. Patronat honorowy nad wydarzeniem objęło: Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii.

Źródło www.mz.gov.pl

Fot. www.pixabay.com

Jedzenie warzyw i owoców wydłuża życie?

To FAKT! Osoby, które jedzą co najmniej 5 porcji warzyw i owoców dziennie mają aż o 30 proc. mniejsze ryzyko przedwczesnej śmierci – z powodu zawału serca, udaru mózgu i raka.

To m.in. dlatego warzywa i owoce zostały umieszczone przez Instytut Żywności i Żywienia na pierwszym miejscu wśród wszystkich grup żywności w aktualnej wersji Piramidy Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej.

Prof. Mirosław Jarosz, dyrektor IŻŻ, przekonuje, powołując się na liczne badania naukowe, że im więcej porcji owoców i warzyw codziennie spożywamy, tym bardziej ograniczamy ryzyko przedwczesnej śmierci (przed ukończeniem 70. roku życia) z powodu zawału serca, udaru mózgu i raka. Najbardziej, średnio aż o 42 proc., ryzyko to spada u osób, które jedzą co najmniej siedem porcji warzyw i owoców dziennie, ale wystarczy jeść pięć porcji, aby zmniejszyć wspomniane zagrożenie o około 30 proc. Dla porównania, osoby jedzące 1-3 porcje mogą liczyć „tylko” na 14-procentowe ograniczenie takiego ryzyka.

Co oznacza w praktyce jedna porcja owoców lub warzyw? Przyjmuje się, że jest to ilość odpowiadająca wadze 100 gramów. Tyle ma mniej więcej jedno niezbyt duże jabłko lub nieduży pomidor albo średniej wielkości marchewka.

Prof. Jarosz tłumaczy, że warzywa i owoce – z uwagi na bogactwo zawartych w nich witamin, składników mineralnych i innych prozdrowotnych substancji (jak np. błonnik czy polifenole) – chronią organizm człowieka (m.in. naczynia krwionośne, DNA, komórki nerwowe) przed oddziaływaniem wielu szkodliwych czynników, takich jak palenie tytoniu, tłuszcze trans czy rakotwórczy akryloamid. Warzywa i owoce działają też przeciwzapalnie i opóźniają procesy starzenia. Ekspert przyznaje jednak, że warzywa są korzystniejsze dla zdrowia od owoców.

Teoretycznie każdy z nas wie o prozdrowotnym działaniu warzyw i owoców. Mimo to warto o tym ciągle przypominać, bo jak wynika z badań budżetów gospodarstw domowych GUS Polacy jedzą wciąż zbyt mało warzyw i owoców. Konkretnie, w 2016 r. ich łączne, średnie spożycie na osobę wynosiło 288 gramów dziennie. Tymczasem zalecana przez ekspertów dzienna dawka to co najmniej 400 g.

Źródło: www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Miesiączka – symbol kobiecości czy znienawidzony problem?

Bolesna, obfita, nieregularna, uciążliwa – to najczęstsze określenia, przypisywane miesiączce. Współczesna doustna antykoncepcja hormonalna spieszy z pomocą kobietom, łagodząc objawy, towarzyszące menstruacji. 45 proc. Polek, biorących udział w badaniu OmniPBS, przeprowadzonym w  ramach kampanii Antykoncepcja Szyta Na Miarę stwierdza, że stosowanie doustnej antykoncepcji wpływa pozytywnie na organizm, zmniejszając dolegliwości, występujące podczas okresu.

Dysmenorrhea, czyli?

Dysmenorrhea to nic innego, jak bolesne miesiączkowanie, któremu często towarzyszą skurcze podbrzusza, znacząco obniżające komfort codziennego funkcjonowania. Często wraz z nimi pojawiają się nudności, bóle głowy, a także widoczne zmiany dermatologiczne, takie jak wypryski czy zaostrzone formy trądziku. Antykoncepcja doustna, oprócz zabezpieczenia przed nieplanowaną w danym momencie ciążą, oferuje współczesnej kobiecie szereg właściwości pozaantykoncepcyjnych, w tym łagodzenie – lub całkowite wyeliminowanie – wymienionych objawów. Dla 32 proc. respondentek redukcja bólu miesiączkowego jest najważniejszym skutkiem stosowania antykoncepcji hormonalnej.

Kobiecość bez bólu!

Doustna antykoncepcja hormonalna stanowi jeden z podstawowych elementów leczenia bolesnego miesiączkowania. Wiele dotychczasowych publikacji medycznych wskazuje, że stosowanie preparatów, które zawierają octan chlormadionu (CMA) w połączeniu z małą dawką etynyloestradiolu (EE) zmniejsza dolegliwości bólowe, występujące w trakcie menstruacji. Dzięki złagodzeniu lub wyeliminowaniu bólu kobiety nie muszą zmniejszać swojej codziennej aktywności i rezygnować z pasji.

Regularność przede wszystkim!

Regularne i nieobfite miesiączki to pragnienie każdej kobiety, co potwierdza przeprowadzone we wrześniu badanie. Ponad połowa Polek (51 proc.) wskazała, że regulacja cyklu miesiączkowego jest dla nich jedną z najistotniejszych właściwości antykoncepcji hormonalnej. Dla 39 proc. uczestniczek równie ważnym aspektem pozaantykoncepcyjnym jest zmniejszenie obfitości krwawienia miesiączkowego. Tempo życia oraz stres powodują, że kobiecy układ hormonalny bywa obciążony, co niekorzystnie wpływa na cykl menstruacyjny. Zbyt obfite i przedłużające się miesiączki mogą prowadzić do anemii, a także wykluczać z życia towarzyskiego. Zastosowanie nawet ultralekkiej antykoncepcji, zawierającej niewielką dawkę hormonów, pomoże wyregulować cykl, co w sposób znaczący poprawi komfort kobiet, dając im możliwość kontrolowania swojego organizmu. Tabletki antykoncepcyjne dają kobietom możliwość przechodzenia krwawienia w sposób jak najbardziej komfortowy – bez bólu, osłabienia i konieczności rezygnacji ze swoich planów. Więcej informacji można znaleźć na stronie: www.antykoncepcjanamiare.pl
Źródło: Materiał prasowy
Fot. www.pixabay.com

Smog – na co najbardziej szkodzi

Mieszanina zanieczyszczeń, którą wdychamy z powietrzem szkodzi nie tylko naszym płucom. Lista chorób i powikłań, których ryzyko zwiększa smog jest zaskakująco długa. Dowiedz się kiedy i dla kogo jest on najgroźniejszy. 

Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) opublikował niedawno raport, z którego wynika, że w 2017 roku liczba zgonów w Polsce wyniosła 405,6 tys., co oznacza wzrost o blisko 4 proc. w porównaniu do roku 2016. Analitycy NFZ oceniają, że do tego wzrostu, którego szczytowym okresem były miesiące styczeń i luty, przyczynił się smog. Zwłaszcza w styczniu 2017 r. był on bowiem wyjątkowo intensywny, z uwagi na panujące wtedy rekordowe mrozy i związaną z tym nadzwyczaj wysoką emisję zanieczyszczeń pochodzących m.in. z domowych i lokalnych kotłowni węglowych. Dodajmy, że w styczniu 2017 r. liczba zgonów wzrosła aż o 23,5 proc. w stosunku do stycznia poprzedniego roku.

Czy ta rekordowa śmiertelność to tylko skutek smogu? Niekoniecznie. Analitycy NFZ wskazują też drugą możliwą jej przyczynę. Otóż, w styczniu 2017 r. przypadł też szczyt zachorowań na grypę, który w 2015 i 2016 r. następował w późniejszych miesiącach. Warto jednak wiedzieć, że już od wielu lat w Polsce to właśnie na styczeń przypada najwyższa miesięczna liczba zgonów, a ponieważ jest to też statystycznie najzimniejszy miesiąc w roku, to związek podwyższonej śmiertelności z występującym wtedy smogiem wydaje się być ewidentny. Nikt już dziś zresztą nie kwestionuje szkodliwego wpływu zanieczyszczenia powietrza na zdrowie. Potwierdzają to dziesiątki wiarygodnych badań naukowych zrealizowanych na całym świecie. Dlatego o smogu – cichym i często niewidocznym zabójcy – mówi się coraz więcej i głośniej.

W tym kontekście, wiele osób zastanawia się na co konkretnie szkodzi smog i w jaki sposób nas zabija?

Infografika PAP/Serwis Zdrowie/M. Samczuk

Precyzyjnych, popartych dowodami naukowymi odpowiedzi na te pytania dostarcza opublikowana niedawno książka „Smog: konsekwencje zdrowotne zanieczyszczeń powietrza”, wydana przez Wydawnictwo Lekarskie PZWL. Jest to – według wydawcy – pierwsza polska książka, która w sposób kompleksowy przedstawia wpływ zanieczyszczeń powietrza na stan zdrowia.

Jakie choroby i powikłania powoduje smog

„Wyniki pomiarów jednoznacznie potwierdzają, że w Polsce mamy do czynienia ze znacznymi stężeniami (przekraczającymi tzw. wartości dopuszczalne) zanieczyszczeń pyłowych oraz benzo(a)pirenu. Choć zanieczyszczenia powietrza bywają postrzegane jako nieunikniony, niepożądany efekt rozwoju ekonomicznego, ich wpływ na zdrowie jest niewątpliwie niekorzystny, a najbardziej cierpi układ oddechowy. Warto podkreślić, że często przytaczany wzrost liczby zgonów w okresach zwiększonego narażenia dotyczy niemal wyłącznie osób starszych, z licznymi schorzeniami przewlekłymi i bywa określany mianem „pchnięcia do trumny”. Z tego powodu ostateczne efekty narażenia na zanieczyszczenia zależą m.in. od struktury populacji. Prawdopodobnie znacznie mniej zgonów występuje w młodszych populacjach z uwagi na lepszą tolerancję zanieczyszczeń” – piszą we wspomnianej książce jej redaktorzy naukowi, dr hab. Henryk Mazurek z Kliniki Pneumonologii i Mukowiscydozy Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc  oraz dr hab. Artur Badyda z Politechniki Warszawskiej.

Przypomnijmy, że według różnych szacunków w Polsce smog przyczynia się do przedwczesnej śmierci 30-46 tys. osób rocznie. Wbrew pozorom, to jednak wcale nie choroby układu oddechowego odpowiadają za większość związanych ze smogiem zgonów, lecz różnego rodzaju powikłania ze strony układu krążenia, takie jak udar mózgu, zawał serca czy niewydolność serca.

Smog – seryjny morderca

WHO podaje, że 24 proc. wszystkich zgonów z powodu udaru mózgu na świecie ma związek ze smogiem. To samo dotyczy 25 proc. zgonów z powodu chorób serca i aż 43 proc. śmierci z powodu chorób płuc.

Autorzy książki przeanalizowali dostępną literaturę naukową dotyczącą wpływu smogu na zdrowie pod kątem wszelkich chorób i powikłań, z którymi jest kojarzony. Okazało się, że biorąc pod uwagę siłę zgromadzonych na ten temat dowodów naukowych, listę skutków zdrowotnych zanieczyszczenia powietrza można podzielić na trzy grupy. W pierwszej i drugiej grupie znalazły się te choroby i powikłania, co do których prawdopodobieństwo istnienia związków przyczynowo-skutkowych (między ekspozycją na smog, a określonym skutkiem zdrowotnym) zostało ocenione jako bardzo wysokie lub umiarkowane.

Do takich właśnie, najlepiej przebadanych i potwierdzonych naukowo, konsekwencji smogu należą m.in.:

  • ze strony układu oddechowego – częstsze infekcje i choroby przewlekłe dróg oddechowych, np. astma, POCHP, rak płuca, częstsze zaostrzenia przebiegu istniejących chorób przewlekłych układu oddechowego, częstsze hospitalizacje i związany z tym wzrost umieralności,
  • ze strony układu krążenia – częstsze, ostre powikłania chorób sercowo-naczyniowych, np. udar mózgu, zawał serca, niewydolność serca, a także wzrost ciśnienia tętniczego, zaburzenia rytmu serca i wzrost umieralności,
  • ze strony układu nerwowego – wzrost ryzyka wystąpienia i rozwoju chorób neurodegeneracyjnych, np. Alzheimera, Parkinsona, uszkodzenia neuronów i naczyń mózgowych zaburzające działanie układu nerwowego,
  • ze strony układu rozrodczego – porody przedwczesne, obniżona masa urodzeniowa dziecka, zaburzenia rozwoju wewnątrzmacicznego,
  • inne – nowotwory pęcherza moczowego, rak piersi, podrażnienie spojówek, przyspieszone starzenie skóry, stres oksydacyjny, oporność na insulinę, cukrzyca.

Warto też  wskazać, jakie choroby i powikłania znalazły się w trzeciej grupie, czyli o słabo jeszcze potwierdzonych (udowodnionych), choć możliwych, związkach ze smogiem. Należą do nich m.in.:

  • Nasilenie reaktywności oskrzeli i odpowiedzi na alergeny,
  • Spowolnienie rozwoju układu oddechowego u dzieci,
  • Zaburzenia rozwoju psychoruchowego,
  • Bóle głowy,
  • Zaburzenia emocjonalne,
  • Guzy mózgu,
  • Obniżenie płodności,
  • Niski poziom HDL,
  • Białaczki i chłoniaki.

Co to jest smog i z czego się składa

Smog (od angielskich słów smoke + fog czyli dym + mgła) to zjawisko atmosferyczne, które powstaje wskutek zanieczyszczenia powietrza, przede wszystkim przez tzw. pyły zawieszone. Mogą one zawierać różne substancje toksyczne, takie jak: benzo(a)piren, metale ciężkie, dioksyny czy furany. Pył PM 10 składa się z mieszaniny cząstek substancji organicznych i nieorganicznych o średnicy do 10 mikrometrów. Pył PM 2,5 zawiera cząstki o średnicy do 2,5 mikrometra.

Jakie stężenie zanieczyszczeń jest groźne dla zdrowia

Przypomnijmy, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) rekomenduje wszystkim krajom podejmowanie działań zmierzających do ograniczenia średniego rocznego stężenia pyłu zawieszonego PM 10 do wartości poniżej 20 mikrogramów na metr sześcienny powietrza, a w przypadku pyłu PM 2,5 do wartości poniżej 10 mikrogramów na metr sześcienny. Wspomniane wcześniej drobne cząstki pyłów z zanieczyszczonego powietrza wnikają nie tylko do naszych płuc. Te mniejsze przedostaje się dalej do krwiobiegu, przyczyniając się do rozwoju wielu groźnych chorób.

Niestety, pod względem jakości powietrza Polska plasuje się w ogonie Europy. Na przykład, średnioroczne wartości stężenia pyłów zawieszonych PM2,5 i PM 10 w Warszawie  wynoszą odpowiednio 22 i 31, a w Krakowie 37 i 55. Dla porównania w Sztokholmie wartości te wynoszą 5 i 11, a w Londynie 11 i 21. Ale oczywiście są na świecie jeszcze  gorsze miejsca, jak np. indyjskie Delhi (143, 292). Średnioroczne stężenie pyłu PM 2,5 w Polsce (czyli tego, który zdaniem lekarzy jest najgroźniejszy dla zdrowia człowieka) szacowane jest na 24 mikrogramy na metr sześcienny, a więc jest ponad 2 razy większe od rekomendowanego przez WHO.

Dlaczego Polska słabo wypada w Europie pod względem jakości powietrza?

Według raportu „Ochrona powietrza przed zanieczyszczeniami” Najwyższej Izby Kontroli, główną przyczyną wysokiego poziomu zanieczyszczeń w Polsce jest duża emisja pyłów z przestarzałych domowych i lokalnych kotłowni węglowych, do czego dokłada się jeszcze duża liczba aut na drogach (zwłaszcza tych z silnikami diesla), a także przemysł i rolnictwo.

Poza podejmowanymi przez rząd oraz samorządy działaniami mającymi zmienić ten stan rzeczy (m.in. wsparcie finansowe na modernizację kotłowni i palenisk), ważną rolę do odegrania ma także każdy z nas.

„Każdy z nas ma swoją chmurkę smogu i ważne, by była jak najmniejsza. Innymi słowy, dbałość o środowisko trzeba zacząć od siebie – nie trując i dając przykład innym” – piszą autorzy cytowanej książki.

Rzeczywistość jednak w tym temacie wciąż mocno skrzeczy. WHO szacuje, że aż 90 proc. ludzi na świecie oddycha zanieczyszczonym powietrzem. I raczej prędko się to nie zmieni.

Wiktor Szczepaniak (zdrowie.pap.pl)

Fot. www.pixabay.com

Sejm odrzucił obywatelski projekt likwidujący obowiązek szczepień

Sejm zdecydował w piątek (9 listopada) o odrzuceniu obywatelskiego projektu, który przewiduje likwidację obowiązku szczepień ochronnych. Za odrzuceniem opowiedziało się 354 posłów, 10 było przeciw, 16 wstrzymało się od głosu.

W klubie PiS, za odrzuceniem projektu było 189 parlamentarzystów. Przeciw była posłanka Anna Maria Siarkowska, a Barbara Bubula i Jan Szyszko wstrzymali się od głosu.

W klubie Platformy Obywatelskiej wszyscy głosujący – 114 osób – opowiedzieli się za odrzuceniem obywatelskiej inicjatywy. Podobnie w Nowoczesnej, wszyscy głosujący, tzn. 19 posłów, było za odrzuceniem projektu. Również w klubie PSL-UED za odrzuceniem projektu byli wszyscy głosujący, tj. 15 osób.

W Kukiz’15 siedem osób było za odrzuceniem projektu, trzy były temu przeciwne, a 13 wstrzymało się od głosu. Przeciwni odrzuceniu byli: Paweł Skutecki, Jarosław Sachajko i Andrzej Kobylarz.

Obywatelski projekt zakładał m.in. likwidację obowiązku szczepień, wprowadzając ich dobrowolność. Pozostawiono go jedynie dla stanu zagrożenia epidemicznego i epidemii.

Źródło: www.rynekzdrowia.pl

Fot. www.pixabay.com

Informacja GIS nt. dat ważności stosowanych szczepionek

Główny Inspektorat Sanitarny prowadzi bieżący nadzór nad stanami magazynowymi i dystrybucją szczepionek zakupionych przez Ministra Zdrowia do realizacji Programu Szczepień Ochronnych (PSO) w Polsce. Jednocześnie szacuje potrzeby ilościowe i weryfikuje stany posiadanych preparatów szczepionkowych celem utrzymania płynnej realizacji szczepień obowiązkowych w kraju.

Nadzór nad stanami magazynowymi szczepionek zakupionych do realizacji PSO zgromadzonych na poziomie centralnym, regionalnym i lokalnym prowadzony jest przy użyciu systemu elektronicznego, co zapobiega ewentualnym pomyłkom w kontroli m.in. numerów serii i dat ważności.

Szczepienia w ramach PSO realizowane są wyłącznie szczepionkami z ważnymi terminami przydatności do użycia. Nie istnieje ryzyko, aby do szczepienia dziecka została wydana szczepionka przeterminowana, po upływie terminu jej ważności.

W przypadku wystąpienia sytuacji, że dana szczepionka może nie zostać wykorzystana w realizacji PSO podejmuje się działania polegające m. in. na uwalnianiu w pierwszej kolejności szczepionek o krótszym terminie ważności zastępując je szczepionkami o dłuższym terminie ważności.

Jednocześnie osoby przeprowadzające szczepienia ochronne są zobligowane
do prawidłowego świadczenia usług w ramach realizowanych świadczeń zdrowotnych, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz należytą starannością.

Zastosowanie do przeprowadzenia szczepienia ochronnego szczepionki po upływie terminu jej ważności naraża podmiot stosujący taką szczepionkę na odpowiedzialność określoną przepisami prawa.

Źródło: www.gis.gov.pl

Fot. www.pixabay.com

Dieta i aktywność fizyczna w aktywnej fazie leczenia raka

Czasy, gdy pacjentom w trakcie leczenia onkologicznego zalecano leżenie w łóżku dawno minęły – mówią zgodnie lekarze …

COVID-19 obecnie: czy będą nowe szczepionki?

Firmy pracują nad preparatami przeciwko nowym wariantom koronawirusa. Według FDA mają one uwzględniać nowe typu szczepu …

Apetyt na kawę służy zdrowej starości

Co piąty mieszkaniec Unii Europejskiej ma 65 lat i więcej. Oznacza to, że niemal 100 milinów ludzi na naszym kontynencie …