Miesiąc: marzec 2020

Ciąża a koronawirus. Sprawdź, czego można się spodziewać

Epidemia choroby wywołanej przez nieznany wcześniej patogen wywołuje szczególne obawy u ciężarnych kobiet. Specjaliści w Polsce wydali specjalne zalecenia dotyczące opieki okołoporodowej. Wynika z nich m.in., że porody rodzinne nie są obecnie rekomendowane. Sprawdź, czego może spodziewać się kobieta w ciąży.

Nie stwierdzono dotąd, aby ciężarne były bardziej podatne na zakażenie się wirusem SARS-CoV-2 (tak jak na przykład osoby ze źle leczoną cukrzycą). Jednak zagraniczne organizacje zrzeszające ginekologów i położników, m.in. American College Obstetricians and Gynaecologists (ACOG) oraz Royal College Obstetricians and Gynecologists (RCOG) zwracają uwagę, że w przypadku innych infekcji wirusowych, które powodują niewydolność oddechową (grypa, SARS) istnieje większe ryzyko wystąpienia powikłań i zgonów wśród ciężarnych. Ich zdaniem z tego powodu bezpieczniej jest uznać, że kobiety ciężarne są w grupie podwyższonego ryzyka wystąpienia ciężkiego przebiegu choroby.

Wiedza na temat wpływu zakażenia nowym koronawirusem na przebieg ciąży i porodu jest na razie bardzo skąpa i w piśmiennictwie naukowym opiera się na nielicznych opisanych przypadkach. Na tej podstawie na razie ustalono, że raczej nie ma dowodów na to, że wirus SARS-CoV-2 może przenosić się na dziecko w czasie ciąży lub podczas porodu (nazywa się to transmisją pionową).

Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników (PTGiP) zwraca uwagę, że zgłoszono co prawda dwa przypadki możliwej transmisji pionowej, ale nie jest jasne, czy przeniesienie nastąpiło przed porodem, czy wkrótce po nim. Eksperci uważają, że jest mało prawdopodobne, aby dziecko zostało narażone podczas ciąży (czyli by wirus przeniósł się na płód wewnątrzmacicznie, tak jak to może się stać na przykład w przypadku zakażenia ciężarnej kobiety przez wirus różyczki).

Obecnie nie ma też na szczęście danych sugerujących podwyższone ryzyko poronień lub straty w drugim trymestrze ciąży związanych z COVID-19. Nie ma również dowodów na to, aby infekcja u matki powodowała wystąpienie wad wrodzonych u dziecka. Choć zdarzały się przypadki przedwczesnych porodów u kobiet zakażonych wirusem, to nie wiadomo, czy miały one bezpośredni związek z infekcją COVID-19.

Pewne jest, że jeśli chodzi o przebieg zakażenia koronawirusem u kobiet ciężarnych, wpływ tego zakażenia na kobietę i dziecko, naukowcy dysponują bardzo małą liczbą danych. W związku z tym nie wysnuwają żadnych kategorycznych wniosków i formułując wytyczne postępowania ważą bilans potencjalnych korzyści i strat.

„Śledząc aktualne doniesienia naukowe, które póki co pochodzą tylko z Chin i dotyczą ok. 12 pacjentek, Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników stara się na bieżąco wprowadzać własne stanowiska ukierunkowujące sposób postępowania ginekologiczno – położniczego u naszych pacjentek: tu i teraz, w Polsce. Staramy się wystrzegać początkowych błędów z pierwszej linii „frontu” oraz błędnych decyzji, czego nie ustrzegli się nawet eksperci WHO, nieodpowiednio szacując skalę problemu” – informuje prof. dr hab. n. med. Mariusz Zimmer, prezes PTGP.

Jak podkreśla profesor, opisane pojedyncze przypadki nie stanowią materiału, z którego można wyciągać wnioski na poziomie zasad medycyny opartej na faktach, dlatego w postępowaniu z ciężarnymi należy kierować się zdrowym rozsądkiem i doświadczeniem. Jednocześnie specjaliści wciąż mają na uwadze, że trudno obecnie przewidzieć rozwój sytuacji.

Ciąża w czasie epidemii a wizyty kontrolne

Wiele kobiet zastanawia się, czy powinna wymuszać wizyty kontrolne według typowego schematu prowadzenia ciąży? Zdaniem specjalistów z Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników nie jest to konieczne.

„W tej nadzwyczajnej sytuacji możemy, a nawet powinniśmy to zmodyfikować – oczywiście po ustaleniu tego ze swoim lekarzem prowadzącym. Namawiamy jednak do ograniczania liczby wizyt do minimum. Ustalić to należy telefonicznie z placówką położniczą. Nie bójmy się, że jeżeli ciąża przebiega prawidłowo i mija już trzy tygodnie od ostatniej wizyty, że nie będzie badania za tydzień. Po kontakcie wirtualnym z położną lub lekarzem, można i trzeba wizytę przełożyć – nic nie powinno się stać” – uspokaja prof. Zimmer.

Oczywiście tylko wtedy, gdy nie pojawiły się żadne niepokojące objawy. W takim wypadku, nie czekając na termin wizyty kontrolnej, należy powiadomić swojego lekarza, a w przypadku, gdy nie ma z nim kontaktu, należy udać się do działającego szpitala.

„Pamiętajmy jednak, że kontakt z takim miejscem skupiającym różne przypadki na pewno zwiększa ryzyko zakażenia, dlatego decydujmy się na ten krok w ostateczności” – zastrzega ginekolog.

Według nowych zaleceń pacjentki powinny zgłaszać się na wizytę bez osób towarzyszących, co wcześniej, w normalnych warunkach, było już pewnym standardem.

Badania w trakcie ciąży w czasie epidemii

Zdaniem specjalistów w okresie epidemicznym badania ginekologiczne i ultrasonograficzne, zwłaszcza metodą dopochwową, powinny odbywać się jak najrzadziej i z zachowaniem zaostrzonego rygoru higienicznego.

„Wydzielina z pochwy stanowi bardzo groźny materiał infekcyjny, który może w różnej formie np. podczas zdejmowania osłonki z głowicy dopochwowej, przedostać się do płuc badającego lub osób towarzyszących badaniu” – tłumaczy specjalista.

„Samo badanie powinno trwać jak najkrócej, a pacjentka musi być przygotowana, że będzie to wizyta krótka, z krótkim wyjaśnieniem słownym, a ewentualne szczegóły powinny zostać przekazane drogą mailową” – zalecają na stronie PTiG specjaliści.

Badania przesiewowe w ciąży

Jednym z takich badań jest OGTT – Oral Glucose Tolerance Test – czyli doustny test obciążenia glukozą, który pozwala wykryć cukrzycę u kobiety w ciąży. Rutynowo jest on wykonywany u ciężarnych na początku ciąży oraz później, między 24. i 28 tygodniem ciąży.

„Na konkretne pytanie, czy OGTT musi być wykonane w tym, a nie innym terminie – odpowiem: jeżeli wykonamy je w terminie późniejszym, o ile nie ma innych, kardynalnych wskazań, a jest to jedynie rutynowe badanie przesiewowe – to na pewno nic się nie stanie” – dodaje prof. Zimer.

Innymi słowy, jeśli kobieta nie jest w grupie ryzyka cukrzycy i dobrze się czuje, można to badanie przesunąć w czasie. Na pewno najpierw warto skonsultować się telefonicznie ze swoim lekarzem. Na pewno zaś zwłaszcza w obecnym czasie kobiety oczekujące dziecka powinny prawidłowo się odżywiać. Dzięki dobrej diecie i ćwiczeniom, które możne wykonywać w domu, minimalizuje się ryzyko wystąpienia cukrzycy ciążowej.

Opieka w czasie epidemii przed porodem

Pacjentka będąca w ciąży idąca do „swojego” szpitala położniczego powinna być poddana ankietowemu badaniu epidemiologicznemu. Polega ono na wypełnieniu ankiety z pytaniami, na które należy odpowiedzieć zgodnie z prawdą.

„Pamiętajmy, że zatajenie informacji, czy to odnośnie obecnego ogólnego stanu zdrowia ciężarnej, czy o kontaktach z osobami chorymi lub ze strefy występowania wirusa, może doprowadzić do przyjęcia takiej osoby do szpitala i rozszerzenia się infekcji na inne pacjentki oraz personel medyczny” – przypominają medycy.

W każdym szpitalu z oddziałem położniczym powinna być wydzielona oddzielna tzw. „epidemiologiczna izba przyjęć” na wzór istniejących tzw. działów szybkiej diagnostyki prenatalnej. Tam wykonywane są konieczne w danej chwili badania (USG, KTG) i podejmowana jest decyzja, czy pacjentka może jeszcze wrócić do domu, czy powinna już zostać w szpitalu. Zaleca się, aby kontakt z lekarzem prowadzącym był  ograniczany do kontaktu mailowego, telefonicznego lub sms-owego. Zalecono, aby w przychodniach uruchamiać punkty informacyjne tzw. e-porady.

„Kierujemy apel do lekarzy, którzy siłą rzeczy słusznie ograniczają liczbę przyjmowanych pacjentek tylko do ostrych przypadków, o większą dostępność telefoniczną/elektroniczną dla własnych pacjentek. Musimy w tej sytuacji być dla pacjentek bardziej dostępni „zdalnie” – zwraca uwagę prezes PTGiP.

Jeśli okaże się, że niemożliwe jest kontynuowanie prowadzenia ciąży u dotychczasowego lekarza z tzw. „kartą przebiegu ciąży” trzeba udać się do innej placówki.

Poród rodzinny w szpitalu w dobie koronawirusa?

PTGiP zaleca, by zawiesić możliwość tego rodzaju porodów.

„Podyktowane jest to nadrzędnym celem, tj. zapewnienia bezpieczeństwa epidemiologicznego pacjentkom, ciężarnym i rodzącym hospitalizowanym w szpitalach położniczych. Działania wszystkich powinny być ukierunkowane na zminimalizowanie możliwości rozprzestrzeniania się powyższej infekcji i zmniejszenia do minimum transmisji wirusa w otoczeniu. Analizując obecną sytuację, zapewnienie bezpieczeństwa pobytu we wszystkich szpitalach, w tym w oddziałach położniczo-ginekologicznych, a tym samym w czasie porodów, przez minimalizowanie liczby osób zaangażowanych w toczący się poród, u rodzącej nie będącej podejrzaną o zainfekowanie wirusem COVID-19, jest nadrzędnym celem. Obecność osób dodatkowo uczestniczących przy porodzie zwiększa ryzyko epidemiologiczne, na co szpitale nie mogą się zgodzić i nie mogą do tego dopuścić” – czytamy na stronach towarzystwa.

Kobieta ciężarna z infekcją

Kiedy ciężarna z objawami infekcji trafi do szpitala zostanie przekierowana do izby „epidemiologicznej”, gdzie, o ile potwierdzą się objawy zagrożenia ciąży wymagające hospitalizacji, zespół medyczny będzie w pierwszej kolejności musiał wykluczyć zakażenie wirusem COVID-19.

W obecnej sytuacji przy podejrzeniu infekcji wirusowej, nawet przy braku wyniku testu, ciężarną z infekcją traktuje się jako potencjalnie zakażoną i w związku z tym zostanie przewieziona transportem sanitarnym do szpitala położniczego tzw. dedykowanego (ustalonego przez Ministerstwo Zdrowia).

Kobieta w ciąży, która musi zostać w szpitalu z powodu zagrożenia ciąży lub swojego zdrowia i jednocześnie jest w trakcie infekcji, ale nie ma ma stwierdzonego zakażenia koronawirusem, powinna przebywać – zgodnie z zaleceniami – w tzw. sali separacyjnej, wzmożonego nadzoru epidemiologicznego, aż do ustąpienia objawów.

Lekarze podkreślają, że choć ten sposób postępowania z kobietami spodziewającymi się dziecka może być odebrany jako nieprzyjazny, to apelują o zrozumienie: sytuacja epidemii wymusza niezwykłe środki.

„Reasumując: czas obecny jest okresem nadzwyczajnym i nadzwyczajne powinny być nasze reakcje i działania medyczne, w tym i położniczo – ginekologiczne” – czytamy w komunikacie ginekologów.

Jak się ustrzec zakażenia będąc w ciąży?

  • Przestrzegaj zasad kwarantanny społecznej – unikaj kontaktu z osobami innymi niż domownicy. Domownicy także powinni przestrzegać zasady ograniczania do minimum bezpośrednich kontaktów z innymi, a podczas przebywania poza domem zachowywać odpowiedni odstęp od ludzi, z którymi się stykają. Z przyjaciółmi i rodziną bądź w kontakcie za pomocą zdalnej technologii, takiej jak telefon, internet i media społecznościowe.
  • Jeśli pracujesz, rób to z domu.
  • Ściśle przestrzegaj zasad higieny: często myj ręce wodą z mydłem i korzystaj ze środków dezynfekujących skórę, dbaj o porządek w domu.
  • Kichać czy kaszleć należy w chusteczki, które następnie wyrzuca się do kosza. Po kichaniu czy kasłaniu należy umyć ręce.
  • W miarę możliwości unikaj korzystania z transportu publicznego
  • Aby skontaktować się ze służbą zdrowia, w pierwszej kolejności korzystaj z usług telefonicznych lub internetowych.
  • Śledź informacje podawane przez MZ i GIS dotyczące zaleceń oraz aktualnej sytuacji w Polsce, ale jeśli doniesienia medialne wywołują stres, dawkuj je sobie.

Źródło: Monika Wysocka www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Jak wzmocnić swoją odporność na zakażenia

Wszyscy już wiedzą, że w ramach ochrony przed nowym koronawirusem trzeba unikać kaszlących osób, dużych skupisk ludzi, zatłoczonych pomieszczeń, a także jak najczęściej myć ręce. To nasza pierwsza linia obrony. Ale mamy też drugą – własną odporność, którą można wzmacniać.

Prof. Jerzy Duszyński, prezes Polskiej Akademii Nauk, opublikował w marcu na swoim profilu w mediach społecznościowych wiele praktycznych informacji i zaleceń dotyczących różnych aspektów i sposobów ochrony przed nowym koronawirusem, podkreślając, że układ odpornościowy człowieka jest przygotowany na rozwój skutecznej odpowiedzi przeciw temu patogenowi.

„Układ odpornościowy porównać można do wojska. Śledziona, grasica, szpik kostny, duże fragmenty jelit to koszary, w których przebywają żołnierze – białe krwinki, które są gotowe do podjęcia walki z przeciwnikiem (mikrobami). Zazwyczaj w krwiobiegu krąży około 10 proc. wszystkich białych krwinek, reszta jest skoszarowana – tłumaczy obrazowo prof. Jerzy Duszyński.

Istnieje wiele rodzajów białych krwinek, z których szczególnie ważną rolę w walce z wirusami odgrywają m.in. limfocyty B, które dojrzewają w szpiku kostnym.

„Wytwarzają one białka zwane przeciwciałami, które wiążą się z określonym fragmentem intruza – antygenem. Po rozpoznaniu tego fragmentu limfocyt B zaczyna produkować specyficzne przeciwciała. Komórka produkująca skrojone na miarę przeciwciała zaczyna się też intensywnie mnożyć. Wkrótce układ odpornościowy może uwolnić do krwi duże ilości przeciwciał, które wiążąc się z intruzem znakują go i w ten sposób naprowadzają na cel inne komórki układu odpornościowego. Tak niszczone są mikroby (bakterie i wirusy), które zaatakowały nasze ciało” – pisze profesor.

Aby jednak układ odpornościowy mógł sprawnie radzić sobie z intruzami, musi mieć sprzyjające warunki do działania, a te zapewnia mu m.in. dobra, ogólna kondycja organizmu. Dlatego prof. Duszyński we współpracy z innymi naukowcami, m.in. z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM) oraz Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny (NIZP-PZH), przypomniał, jak należy wzmacniać swój organizm, a szczególnie układ odpornościowy.

Co ciekawe, w tym kontekście, eksperci zwrócili uwagę przede wszystkim na czynniki związane ze stylem życia, których należy unikać, jako że znacząco osłabiają odporność. Są to m.in.:

  • Nieprawidłowa dieta i jej skutki (m.in. niedożywienie, awitaminoza, a także otyłość)
  • Przewlekły niedobór snu
  • Brak regularnej, umiarkowanej aktywności fizycznej
  • Nadmierne i długotrwałe spożywanie alkoholu
  • Palenie tytoniu
  • Przyjmowanie narkotyków.

Suplementy i preparaty na wzmocnienie odporności

Uwaga! Myli się ten, kto myśli, że zaniedbywanie codziennej diety można łatwo i wygodnie nadrobić łykając różnego rodzaju suplementy i preparaty multiwitaminowe.

„Nie istnieją żadne leki, które mogłyby wzmocnić odporność człowieka i uchronić go przed zakażeniem. Wszelkie preparaty witaminowe, mieszanki składników mineralnych i witamin, naturalne wyciągi roślinne i zwierzęce, a w szczególności preparaty homeopatyczne, które przedstawiane są jako wzmacniacze odporności, nie mają żadnego znaczenia dla rozwoju odporności przeciwzakaźnej. Nigdy nie wykazano ich działania wspomagającego pracę układu odpornościowego, a ich reklamowanie jako preparatów wzmacniających odporność jest zwykłym oszustwem” – czytamy w udostępnionej przez prof. Jerzego Duszyńskiego publikacji, pod którą podpisali się znani immunolodzy: prof. Dominika Nowis oraz prof. Jakub Gołąb z WUM.

Zatem, kluczem do wzmacniania odporności jest po prostu zdrowy styl życia, a szczególnie zdrowy, zbilansowany sposób żywienia.

„Odporności służy dieta z przewagą produktów roślinnych, a zwłaszcza kwaśne owoce i świeże warzywa oraz wszelkiego rodzaju kiszonki i inne produkty fermentowane. Chodzi więc nie tylko o dostarczenie organizmowi niezbędnych substancji budulcowych, energetycznych, witamin i mikroelementów, ale także o spożywanie produktów i składników probiotycznych (np. jogurty) i prebiotycznych (np. cykoria, szparagi), wzmacniających florę bakteryjną w naszych jelitach, która ma ogromne znaczenie w utrzymywaniu i stymulowaniu odporności” – podkreślał jakiś czas temu na łamach Serwisu Zdrowie dr Paweł Grzesiowski, znany specjalista ds. profilaktyki zakażeń.

Zdrowa dieta (bogata w warzywa i owoce) dostarcza nam dużej ilości naturalnych antyoksydantów (przeciwutleniaczy). Są one bardzo ważne, gdyż pomagają zwalczać w organizmie tzw. wolne rodniki, które upośledzają działanie układu odpornościowego.

W tym kontekście warto dodać, że na odporność niekorzystnie wpływa także nadmierna ilość cukru w diecie oraz wysokie spożycie tzw. tłuszczów trans (których najwięcej jest w wysokoprzetworzonej żywności, słodyczach i produktach typu fast food).

Lekarze i dietetycy przypominają też o piciu odpowiedniej ilości wody (przeciętne zapotrzebowanie na wodę w przypadku zdrowej dorosłej osoby wynosi 2-2,5 litra na dobę). Regularne uzupełnianie płynów ma bardzo duże znaczenie dla zachowania dobrej kondycji, zwłaszcza w przypadku seniorów, którzy są szczególnie narażeni na odwodnienie i jego groźne skutki.

Jeśli zaś chodzi o witaminy szczególnie istotne z punktu widzenia układu odpornościowego, to specjaliści wskazują przede wszystkim na witaminę D3, której niedobór jest w Polsce powszechnym problemem. Warto więc pomyśleć o jej suplementacji, jednak nie na własną rękę lecz w porozumieniu z lekarzem. To samo dotyczy m.in. cynku i magnezu. Ale uwaga! Niekorzystny dla odporności może być zarówno niedobór, jak i nadmiar wymienionych składników odżywczych. Samodzielne, niezasadne stosowanie suplementów i preparatów witaminowych może więc być dla nas szkodliwe.

Również witaminę C eksperci radzą przyjmować dopiero w sytuacji, gdy badania wykazały jej niedobór w organizmie albo kiedy występuje zwiększone zapotrzebowanie na nią (np. w efekcie intensywnego wysiłku fizycznego lub infekcji). Nie ma jednak większego sensu jej profilaktyczne łykanie, gdy jest się zdrowym i nie cierpi na jej niedobory, zwłaszcza że spore ilości witaminy C występują w wielu warzywach i owocach.

Dr Grzesiowski przyznał jakiś czas temu na łamach Serwisu Zdrowie, że w sezonie nasilonych infekcji, kiedy praktycznie przez cały czas jesteśmy narażeni na kontakt z chorymi, warto w ramach profilaktyki sięgać po naturalne produkty spożywcze wykazujące działanie przeciwdrobnoustrojowe. Chodzi tutaj m.in. o takie produkty jak:

  • Czosnek
  • Cebula
  • Czarny bez
  • Imbir
  • Kurkuma.

Specjalista zastrzegł jednak, że nie ma żadnego pojedynczego produktu naturalnego, który mógłby nam zapewnić dobrą odporność.

Warto pamiętać, że odporność to niezwykle skomplikowany system, na który wpływa także wiele czynników od nas niezależnych, takich jak np. zanieczyszczenie środowiska. Naukowcy już dawno wykazali, że osoby żyjące w miastach o wysokim stopniu skażenia powietrza, czyli smogu, częściej zapadają na infekcje układu oddechowego. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest spowodowane przez toksyczne składniki smogu uszkodzenie barier śluzówkowych układu oddechowego i osłabienie odporności.

Wrzućmy na luz i oglądajmy jak najwięcej komedii…

Ponadto, prof. Jerzy Duszyński zwraca uwagę na fakt, że odporności bardzo szkodzi stres, w tym również uleganie panice.

„Stres, zarówno ten krótkotrwały, jak i długotrwały, znacznie utrudnia niszczenie przez limfocyty komórek zainfekowanych wirusami” – zaznacza profesor.

Dzieje się tak za sprawą uwalnianych w czasie reakcji stresowej hormonów – noradrenaliny i kortyzolu,  które hamują działanie limfocytów T. Warto zatem pomyśleć o przeznaczeniu większej ilości czasu na relaks lub też o skorzystaniu z profesjonalnego treningu radzenia sobie ze stresem.

Warto też spróbować śmiechoterapii. Znawcy tematu podkreślają, że śmiech poprawia metabolizm, krążenie i wzmacnia układ odpornościowy.

– Śmiech stymuluje wydzielanie tzw. hormonów szczęścia, a więc naturalnych, endogennych opiatów, wśród których najbardziej znane są endorfiny. Jednocześnie przyczynia się do redukcji poziomu hormonów stresu, m.in.: kortyzolu – informowała wcześniej na łamach Serwisu Zdrowie Katarzyna Dera, specjalistka ds. śmiechoterapii i interwencji kryzysowej z Fundacji „Dr Clown”.

Co jeszcze poza optymizmem może wzmocnić odporność? Eksperci potwierdzają, że korzystne jest także hartowanie ciała poprzez przebywanie w niskich temperaturach. Jednak chodzi o regularne i umiarkowane hartowanie, a nie sporadyczne i ekstremalne. Dobrym sposobem hartowania jest np. spanie w temperaturze 19 stopni Celsjusza.

Warto pomyśleć o dodatkowych szczepieniach ochronnych

Na tym jednak nie koniec praktycznych podpowiedzi ze strony ekspertów. W innej publikacji dotyczącej możliwych sposobów przygotowywania się do epidemii choroby Covid-19 (wywoływanej przez wirusa SARS-CoV-2) prof. Duszyński wraz z prof. Lidią Brydak z NIZP-PZH, sugerują, że warto zaszczepić się na… grypę.

„Wirus grypy wnikając do naszego układu oddechowego powoduje uszkodzenie nabłonka dróg oddechowych, a tym samym otwiera drogę innym patogenom (wirusom czy bakteriom). Można domniemywać, że z kolei wniknięcie wirusa SARS-CoV-2 do organizmu uczyni naszą podatność na grypę większą. Jest to jeszcze jeden powód, aby zaszczepić się właśnie teraz przeciwko grypie” – czytamy we wspólnej publikacji wspomnianych naukowców.

Ponadto, immunolodzy zalecają też w obecnej sytuacji profilaktyczne szczepienie przeciwko zapaleniu płuc wywoływanemu przez pneumokoki.

Niestety, póki co szczepionki przeciwko samemu koronawirusowi SARS-CoV-2 nie ma, ale pracuje nad nią wiele ośrodków naukowych na całym świecie, więc za jakiś czas z pewnością się ona pojawi.

W kontekście szczepień warto jednak wiedzieć, że maksymalna ochrona przed danym patogenem przychodzi dopiero z czasem, np. w przypadku grypy po 4 tygodniach od szczepienia. Nie warto więc z nimi zwlekać.

Kto jest szczególnie zagrożony nowym koronawirusem

Powyższe rady ekspertów powinni szczególnie wziąć sobie do serca seniorzy, którzy z racji swoich lat i często występujących już w wieku 65+ chorób przewlekłych są grupą populacyjną najbardziej narażoną na ciężki przebieg zakażenia nowym koronawirusem.

Kto jeszcze poza seniorami znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka? Z udostępnionych przez prof. Jerzego Duszyńskiego materiałów wynika, że zwiększone ryzyko ciężkich powikłań (w tym również prowadzących do śmierci) dotyczy osób mających deficyty odporności o różnym charakterze – wrodzonym lub nabytym. Chodzi m.in. o:

  • Osoby osłabione przez różne choroby przewlekłe (np. niekontrolowaną cukrzycę, nowotwory, zaawansowaną niewydolność krążenia, ciężkie choroby płuc, wątroby lub nerek)
  • Osoby przyjmujące leki immunosupresyjne (np. biorcy przeszczepów, osoby z chorobami autoimmunologicznymi)
  • Osoby niedożywione (np. z powodu zaburzeń wchłaniania, anoreksji lub stosowania restrykcyjnych diet eliminacyjnych)
  • Osoby po poważnych zabiegach operacyjnych.

Wymienione wyżej osoby – ze znacząco osłabioną odpornością – powinny więc być w czasie takiej epidemii jak obecna otoczone szczególną opieką ze strony osób bliskich, odpowiednich służb i medyków.

Jednak dla wszystkich z nas bez wyjątku jest to dobry czas na wprowadzenie prozdrowotnych zmian w swoim życiu – chodzi nie tylko o lepsze dbanie o higienę, lecz o jak najszersze praktykowanie zdrowego stylu życia który wzmacnia funkcjonowanie naszego układu odpornościowego.

Nowy koronawirus ma wiele twarzy…

Jak dotąd w przekazach medialnych na temat epidemii Covid-19, czyli choroby wywoływanej przez wirusa SARS-CoV-2, pojawiały się głównie informacje negatywne, budzące niepokój. Na szczęście jednak są też w sprawie koronawirusa i dobre wieści. Na przykład taka, że z ponad 124 tys. osób na całym świecie, u których stwierdzono dotąd zachorowanie na Covid-19, ponad połowa (66,7 tys.) już wyzdrowiała! (stan na 11 marca 2020 r.).

Skąd to wiadomo? Precyzyjne informacje na temat liczby potwierdzonych przypadków Covid-19 na całym świecie, związanych z tym zgonów, ale także i wyzdrowień, publikuje na bieżąco (w czasie rzeczywistym) słynna amerykańska uczelnia – Johns Hopkins University, na specjalnej stronie internetowej poświęconej obecnej epidemii.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uspokaja, że większość osób zakażonych nowym koronawirusem, zwłaszcza młodych, przechodzi wywołaną nim infekcję w łagodny sposób, który może przypominać np. zwykłe przeziębienie. Jednocześnie WHO przyznaje, że jedna na pięć zakażonych osób doświadcza ciężkiej postaci choroby, która wymaga hospitalizacji.

Zatem, zdecydowana większość zakażonych tym wirusem osób wraca do zdrowia, nawet pomimo faktu, że medycyna nie dysponuje na razie żadnym specyficznym lekiem przeciwko tej infekcji. Dzieje się tak głównie za sprawą naszego układu odpornościowego, który z czasem, jeśli tylko jest wystarczająco silny, radzi sobie z tą infekcją, podobnie jak z innymi wirusowymi infekcjami dróg oddechowych (np. wywoływanymi przez adenowirusy, rynowirusy czy wirusy grypy).

Uwaga na dezinformację! Korzystajmy tylko ze sprawdzonych źródeł!

Jeśli szukasz rzetelnych informacji na temat nowego koronawirusa, sposobów ochrony przed zakażeniem oraz praktycznych zaleceń dotyczących postępowania w czasie obecnej epidemii, korzystaj z wiarygodnych źródeł – przede wszystkim z wymienionych niżej stron internetowych:

Wiktor Szczepaniak, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Uwaga! Epidemia nowej choroby odciska ślad w psychice

Co innego podjąć dobrowolną decyzję o ograniczeniu aktywności, a co innego być do niej zmuszonym zewnętrznymi okolicznościami, na dodatek w sytuacji narastającej paniki związanej z rozprzestrzenianiem się nieznanego wcześniej wirusa. WHO i naukowcy na łamach prestiżowych periodyków medycznych wskazują, że jednym z ubocznych skutków pandemii mogą być problemy ze zdrowiem psychicznym. Jak reagujemy na społeczny niepokój, zależy w dużej mierze od nas.

Trudnym momentem dla większości z nas jest początek epidemii, zaadoptowanie się do poczucia zagrożenia i lęku, konieczności reorganizacji życia, wprowadzenia pewnych zmian. Na przystosowanie się do nowych warunków potrzebujemy zazwyczaj ok. 2-3 tygodni.

– To trudny okres, bo działamy pod wpływem emocji, zachwiania poczucia bezpieczeństwa, rytuałów, zmian które nagle trzeba wprowadzić. Ale z drugiej strony to niezbędny czas, który wpływa na to, że jesteśmy w stanie dostosować się do sytuacji, mobilizuje nas do działania, jest motywatorem do przystosowania się – uważa dr n. o zdr. Małgorzata Kowalczyk psycholog, psychoterapeuta, kierownik Zakładu Psychoterapii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Władze wprowadzają w życie przepisy, które mają zmniejszyć ryzyko rozpowszechniania się wirusa i uspokajają, że są to działania profilaktyczne. To sprawia, że jesteśmy coraz bardziej uważni na różne sytuacje, ale też wiąże się z dużymi zmianami w naszej codzienności, w naszym rytuale funkcjonowania. I póki co, paradoksalnie może się to nam wydawać gorsze niż zakażenie nowym koronawirusem.

– Stojąc w kolejce w sklepie słyszę, jak pani przede mną rozmawia przez telefon o tym, jakim kłopotem będzie dla niej zamknięcie przedszkola. Ona nie tylko obawia się zagrożenia ze strony innych kupujących, ale dezorganizacji normalnego życia. To normalne. Wszyscy wiemy o koronawirusie, ale prawie nikt go jeszcze „nie widział”. Każdy z nas miał plany, a tu się okazuje, że to wszystko trzeba skreślić z kalendarza. Wychodzimy ze strefy komfortu, bo nagle musimy inaczej to zaplanować – mówi prof. Piotr Gałecki Kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii.

Jak oswoić kwarantannę

Dolegliwe w kwarantannie jest to, że takiej przymusowej izolacji podlegają osoby zdrowe. Warto jednak uświadomić sobie, by złagodzić jej trudności, że jest tymczasowa i najczęściej nie oznacza totalnej izolacji: zazwyczaj wciąż mamy dostęp do mediów, można komunikować się z otoczeniem. Nie bez znaczenia jest fakt, że na kwarantannie przebywają osoby zdrowe.

Specjaliści podkreślają, że to, jak będziemy znosić kwarantannę czy inne formy odizolowania czy też ograniczania aktywności, zależy przede wszystkim od tego, jakie znaczenie nadamy temu faktowi. Zatem bardzo dużo zależy od nas samych i naszej zdolności do autorefleksji.

Można zatem ograniczenia potraktować jak wyzwanie, by zrobić coś dobrego, przekuć ją w coś pozytywnego.

– Nawet w takiej sytuacji możliwy jest kontekst pozytywny – kwarantannę odbieramy jako spełnianie swojego obywatelskiego obowiązku, coś, co robimy dla innych. Chroniąc siebie, chronię innych, globalnie  – mieszkańców naszego kraju, a indywidualnie – swoich rodziców, czy dziadków. Takie prospołeczne zachowanie daje nam poczucie, że robimy coś dobrego, włączamy się w wyższą wartość – zauważa dr Sławomir Murawiec.

Specjaliści na łamach periodyków medycznych apelują, by wprowadzając ograniczenia, władze apelowały do altruizmu jednostek, a mniej skupiały się na przekazie o restrykcjach za złamanie tych ograniczeń.

Warto też pamiętać, że z badań wynika, że nawet trauma może być przetworzona w coś pozytywnego, np. gdy osoba po doświadczeniu zawału zmienia swoje życie: przestaje siedzieć całymi dniami w pracy, gonić za pieniędzmi, a zaczyna celebrować życie, pomagać innym. W obecnej sytuacji może być podobnie – dzieje się źle, ale wywołuje to altruistyczne zachowania – np. sąsiedzi pomagają sobie w zakupach, troszczą się o siebie nawzajem, interesują stanem zdrowia.

Jednak nie na każdego sytuacja stanu wyjątkowego zadziała tak samo. Dla niektórych   kwarantanna ma znamiona przymusowego odosobnienia, zewnętrznych nakazów, zagrożenia – a takie podejście może wywoływać negatywne stany psychiczne. Jeszcze większym kłopotem, może okazać się potrzeba rezygnacji z aktywności zawodowej, niemożność wywiązania się z obowiązków, opiekowania się kimś.

Niebezpieczeństwo epidemii: podkręcanie lęku

Pierwszym szokiem dla polskiego społeczeństwa był fakt pojawienia się pierwszego przypadku koronawirusa także w Polsce – wszyscy się go spodziewali, bo nie mogło być inaczej, ale jednak dało się zauważyć wzrost napięcia, kiedy pojawił się pierwszy przypadek. Drugi taki moment to informacja o pierwszej śmierci w Polsce z tego powodu. Już nie daleko, za granicą, ale tu, niemal obok.

Lęk, jaki wywołuje w nas koronawirus sprawia, że większość czasu szukamy informacji na jego temat, oglądamy telewizję, sprawdzamy wiadomości w internecie, przeglądamy media społecznościowe, które cały czas informują o nowych zachorowaniach, zgonach, rozprzestrzenianiu się wirusa i szerzą, niestety, także bzdury o tym, jak się można uchronić i co niedługo się stanie.

– To działa na wyobraźnię i wzmacnia lęk. Zdarza się, że popycha do irracjonalnych zachowań, np. do ucieczek z miejsca kwarantanny, zaprzeczania: „Mnie to nie dotyczy, w związku z tym mogę stąd wyjść”, itd. Włączają się mechanizmy obronne – zauważa psychiatra.

Wszechobecność informacji o koronawirusie i o zagrożeniach jakie niesie, fakt, że ono jest bliskie i realne, będzie lęk wzmacniać, a wiele osób może być tym lękiem sparaliżowana.

Zdaniem specjalistów nawet osoby, które dotychczas nie miały problemów psychicznych, będą odczuwały lęk – o pracę, sytuację materialną, zdrowie – to zbiorowe doświadczenie, nie unikniemy go. Ważne, by podjąć próbę, aby nie ulegać panice.

Czas epidemii trudny dla osób z zaburzeniami lękowymi

Niektóre osoby są bardziej podatne na działanie szerzącego się niepokoju. To na przykład osoby z problemami psychicznymi, np. zaburzeniami urojeniowymi, którym towarzyszy ciągły lęk np. o to, że są na coś chorzy, tylko nikt jeszcze tego nie wykrył. To grupa osób, która w takiej sytuacji poczuje się bardzo zagrożona.

Prof. Gałecki wskazuje, że osoby, które mają jakiś mankament w funkcjonowaniu osobowości, w postrzeganiu rzeczywistości czy predyspozycje do zaburzeń psychicznych albo cierpią na zaburzenia psychiczne, mają mniejsze zdolności adaptacyjne. A wówczas wyjątkowe sytuacje pogłębiają skrajne postawy. Pacjenci z lękiem uogólnionym, którzy w zupełnie zwykłych warunkach martwią się na zapas – że zachorują, że zabraknie żywności w sklepach, że nie poradzą sobie finansowo – teraz będą martwić się jeszcze bardziej.

– Podstawową cechą, która predysponuje do rozwoju każdego zaburzenia psychicznego jest zmniejszona zdolność do adaptacji – to może być kwarantanna, utrata pracy, zmiana statutu materialnego. Jeżeli ktoś ma słabsze zdolności radzenia sobie, może mieć w obecnej sytuacji kłopot – zwraca uwagę prof. Piotr Gałecki.

Pacjenci z zaburzeniami hipochondrycznymi, czyli lękiem przed chorobą i śmiercią, będą odczuwali spotęgowany niepokój o swoje zdrowie i życie. Ten lęk może być dodatkowo wzmocniony niepewnością wokół służby zdrowia.

– Osoby z tendencjami hipochondrycznymi funkcjonują lepiej, gdy wiedzą, że w pobliżu jest lekarz, gdy mają do kogo zadzwonić, gdyby coś się działo – to daje im poczucie bezpieczeństwa. A kiedy taka osoba czyta informacje, że gdzieś brakuje personelu, a gdzieś sprzętu, to ich lęk się nakręca. Pojawia się wizja, że w razie potrzeby nie będzie wystarczającej pomocy i zaczynają panikować – tłumaczy psychiatra.

Warto więc, by zadbać w tej sytuacji nawet o telefoniczny kontakt ze specjalistą. W sytuacji kryzysu psychicznego przez całą dobę można zadzwonić na bezpłatny telefon Itaki, pod którym dyżurują psychoterapeuci, psychologowie i psychiatrzy ( tel. 800 70 2222). Każdy uzyska tam wsparcie.

Nie wpadaj w panikę

Uważa się, że ostry stres jesteśmy w stanie znosić kilka tygodni, potem przechodzi on w stres przewlekły, który może mieć niestety na nas niekorzystny wpływ w każdym obszarze funkcjonowania.

Jak nie dać się panice

  • Nie poddawaj się atmosferze strachu.

Niepokój w obecnej sytuacji jest naturalną reakcją, ale ważne, by nami nie owładnął. Wspólne przeżywanie, także niepokoju, ma pozytywne strony pod warunkiem, że ma to wymiar wspierający, a nie wzmacniający lęk. Warto zwrócić uwagę, że to jest doświadczenie nas wszystkich i dobrze jest być w kontakcie z innymi: dzwonić do siebie nawzajem, pytać o zdrowie, interesować się problemami, pomagać je rozwiązywać, a zatem szukać dróg rozwiązania problemu, a nie nakręcać spirali wzajemnego lęku i strachu.

  • Mądrze korzystaj z mediów.

– Nie chodzi jednak o zupełne odcinanie się od mediów, chociażby ze względu na zarządzenia władz państwowych, które warto i trzeba znać. Lepiej jednak to sobie jakoś ucywilizować, dawkować. Np. przeglądam internet o określonych godzinach, poświęcam na to konkretną ilość czasu, sprawdzam tylko, co nowego, a nie poszukuję wszystkiego co na ten temat zostało napisane. Bo im więcej wchodzi się w internet, tym łatwiej natknąć się na informacje straszące, nieprawdziwe – ostrzega dr Murawiec.

Warto pamiętać, że w sieci rozprzestrzenia się mnóstwo nieprawdziwych informacji i nie przyjmować bezkrytycznie kolejnych sensacyjnych doniesień.

  • Ważne jest uzmysłowienie sobie naszej sieci kontaktów i miejsca w społeczeństwie

Spróbujmy spojrzeć na sytuację nie tylko z perspektywy indywidualnej. Takie nastawienie łatwiej przychodzi w społeczeństwach o wysokim znaczeniu rodziny i/lub kolektywnych, w których jednostki mają sporą tendencję do kierowania się dobrem społeczeństwa i ludzkości. To pierwotne wartości – grupa musi przetrwać. Z czasem jednak coraz bardziej się indywidualizowaliśmy, a to wymaga spojrzenia w szerszej perspektywie, do której nie jesteśmy przyzwyczajeni.

WHO  w swoich wytycznych proponuje, aby lęk zamienić na empatię.

– To jest bardzo dobre podejście. Bo jeśli będę się trząsł ze strachu, to będzie mnie paraliżował lęk, a jeżeli będę myślał o innych, o tym, jak mogę komuś pomóc, to może wyjdzie z tego coś dobrego, a do tego będę mógł myśleć o sobie z poczuciem dumy, że w tych trudnych czasach sprostałem – podkreślają specjaliści.

Krajobraz po epidemii

W którymś momencie epidemia zacznie wygasać, ale jej skutki częściowo pozostaną – począwszy od gospodarczych po psychiczne. To raczej nie uniknione.

Może się bowiem okazać, że dalekosiężne skutki będą poważne – na skutek epidemii zachwiana zostanie stabilizacja finansowa niektórych osób, niektórzy stracą pracę.

– W naszym szpitalu odwołaliśmy wszystkie psychoterapie i wizyty ambulatoryjne, które nie są niezbędne, przeszliśmy na wystawianie e-recept. Osoby, które pracują na kontrakcie lub umowę zlecenie martwią się tym, że nie będą pracować, a tym samym zarabiać – zwraca uwagę prof. Gałecki.

Ale obecna sytuacja może też przynieść zmiany wręcz cywilizacyjne – w ekspresowym tempie rozwiną się wszelkie formy e-usług, część osób, które przeszły na pracę zdalną, pozostanie już w takiej formule – a to z czasem pociągnie za sobą kolejne zmiany. Na zawsze prawdopodobnie pozostaną teraz niektóre wprowadzane procedury – jak choćby dotyczące przestrzegania higieny w firmach.

W końcu jednak sytuacja się unormuje, a emocje zaczną opadać. Za parę lat to, co dzieje się teraz, może stać się to przedmiotem opowieści na temat osobistych przeżyć związanych z pandemią – to będzie zapamiętane do końca życia i opowiadane jako rodzinne historie.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Kwarantanna – wszystko, co warto o niej wiedzieć

Czy podczas kwarantanny można wyjść do parku na spacer z psem albo do sklepu, aby zrobić zakupy? Warto znać zasady odbywania kwarantanny, aby uniknąć przykrych konsekwencji.

– Kwarantanna to nie jest czas ferii, to nie jest czas wolny – mówił minister zdrowia Łukasz Szumowski, apelując o zdrowy rozsądek i odpowiedzialność.

Uważa się, że we Włoszech epidemia nowego koronawirusa rozprzestrzeniła się na taką skalę, jak obecnie m.in. z tego powodu, że ludzie nie przestrzegali zasad kwarantanny. Dowiedz się, jakie to zasady.

Ważna uwaga! Nowy koronawirus, okres wylęgania choroby, i szereg innych cech tego patogenu oraz choroby, którą wywołuje, nie są wystarczająco poznane. Każdego dnia przybywa jednak szereg nowych informacji. Dlatego trzeba pamiętać, że służby medyczne i sanitarne mogą zmieniać swoje wytyczne dotyczące zasad zarządzania kwarantanny, sposobu jej odbywania, długości jej trwania itp. Warto więc śledzić komunikaty władz.

Kto podlega kwarantannie

Kwarantanna jest zarządzana wobec osób zdrowych, które nie wykazują objawów choroby, ale które były narażone na zakażenie patogenem wywołującym groźną dla zdrowia publicznego chorobę zakaźną.

– Chodzi więc o to, żeby maksymalnie ograniczyć kontakt takiej osoby z innymi – podkreśla rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar.

Nawet bowiem, gdy nie mamy objawów choroby, możemy ją szerzyć. Covid-19 – jak wykazują badania – przez około tydzień przebiega bezobjawowo. Czas ten może być jednak zarówno dłuższy, jak i krótszy.

Jak ustala się przesłanki do zarządzenia kwarantanny?

Zawsze decyzja podejmowana jest indywidualnie, zatem nie ma bezwzględnego wzorca. Na pewno poprzedzona jest zawsze wywiadem epidemiologicznym. Co do zasady kwarantanna może zostać zaordynowana wobec osoby, która:

  • pozostawała w bezpośrednim kontakcie z osobą chorą lub w kontakcie w odległości mniej niż 2 metrów przez ponad 15 minut;
  • prowadziła rozmowę z osobą z objawami choroby twarzą w twarz przez dłuższy czas;
  • osoba zakażona należy do grupy najbliższych przyjaciół lub kolegów osoby chorej;
  • osoba mieszkająca w tym samym gospodarstwie domowym, co osoba chora lub w tym samym pokoju: hotelowym/ w akademiku.

Infografika PAP/Serwis Zdrowie/M. Samczuk

Kto może zarządzić kwarantannę

Kwarantannę może zarządzić inspekcja sanitarna oraz lekarz. Ten ostatni musi jednak poinformować inspekcję sanitarną o takiej decyzji. Wobec decyzji o kwarantannie stosuje się przepisy kodeksu postępowania administracyjnego. Warto wiedzieć, że decyzja taka ma rygor natychmiastowej wymagalności i nawet jeśli chcemy się od niej odwołać, to musimy jej przestrzegać z chwilą jej wydania.

Co grozi za złamanie kwarantanny?

Przede wszystkim grozi to, że osoby zdrowe zachorują i będą przenosić chorobę dalej. Poza tym złamanie kwarantanny jest zagrożone mandatem karnym w wysokości 5 tysięcy złotych.

Jak długo trwa kwarantanna?

Co do zasady, na obecną chwilę, 14 dni od momentu tzw. ostatniej styczności, a zatem kontaktu osoby zdrowej, która ma zostać poddana kwarantannie, z osobą chorą lub zakażoną. Kwarantanna może być jednak dłuższa (do 21 dni – na mocy ostatnio wprowadzonych przepisów). Wobec tej samej osoby kwarantanna może być zarządzona więcej niż jeden raz.

Czy kwarantanna może zostać skrócona?

Tak, ale tylko ze względów medyczno-epidemiologicznych. Jeśli okaże się, że na przykład:

  • osoba chora, z którą osoba poddana kwarantannie miała bliski kontakt, nie jest zakażona nowym koronawirusem, co potwierdza wynik badania laboratoryjnego,
  • upłynęło 14 dni od nałożenia kwarantanny, a osoba nią objęta nie zachorowała,
  • w drugiej połowie kwarantanny zostało wykonane badanie w kierunku koronawirusa, które dało wynik ujemny,

kwarantanna może zostać skrócona. Taką decyzję podjąć może wyłącznie inspekcja sanitarna.

Jestem na kwarantannie. Czy mogę pójść po zakupy do sklepu?

Nie. Chodzi o to, by maksymalnie ograniczyć kontakt z innymi osobami. W sytuacji kwarantanny należy poprosić osoby znajome czy bliskie o robienie zakupów i pozostawianie ich pod drzwiami mieszkania. Jeśli kwarantanna dotyczy osoby samotnej, której bliscy nie są w stanie pomóc, powinna się ona zgłosić (telefonicznie!) do gminy, w której mieszka, z prośbą o pomoc.

Podczas kwarantanny należy pamiętać o przyjmowaniu przepisywanych leków. Pamiętając o tym warto upoważnić kogoś do odbioru leków wypisanych na e-recepcie.

Czy podczas kwarantanny można wyprowadzać psa?

To zależy. Jak tłumaczy Jan Bondar, jeśli osoba mieszka w domu z ogrodem i wyprowadza psa na teren swojej posesji, nie podejmując i nie wchodząc w kontakt z innymi osobami, może to robić. Inaczej jest, gdy poddany kwarantannie właściciel psa mieszka w gęsto zaludnionym bloku – najlepiej, by poprosił bliskich lub znajomych o pomoc w opiece nad psem.

Czy podczas kwarantanny można spotykać się z rodziną lub bliskimi?

Nie. Kwarantanna służy temu, by ograniczyć kontakt z innymi osobami. Nie wszyscy to rozumieją, co pokazuje przykład pewnego młodego mężczyzny w Polsce, poddanego kwarantannie z powodu podejrzenia zakażenia wirusem SARS-Cov-2, który w tym czasie zorganizował spotkanie towarzyskie. Uczestnicy tego spotkania zakazili się wirusem.

Jedna osoba w gospodarstwie domowym została objęta kwarantanną. Co z jej domownikami?

Jan Bondar wskazuje, że warunki odbywania kwarantanny są zawsze ustalane indywidualnie, m.in. w zależności od tego, w jakich warunkach mieszka osoba poddana kwarantannie. Często dzieje się tak, że domownicy wynoszą się do znajomych czy bliskich. Może być też tak, że domownicy nie będą objęci kwarantanną (bo na przykład mieszkają w dużym domu i są w stanie zapewnić, że nie będą się stykać z osobą poddaną kwarantannie).

Jestem na kwarantannie. Zaczęła się biegunka. Co robić?

Osoba podczas kwarantanny musi udzielać inspekcji sanitarnej informacji o swoim stanie zdrowia. W razie jego pogorszenia (w jakimkolwiek aspekcie, nie muszą to być objawy Covid-19, czyli gorączka, kaszel i duszności), należy natychmiast powiadomić sanepid przez telefon i zgłosić się do oddziału zakaźnego.

Ponadto w czasie kwarantanny należy przestrzegać zasad higieny, w szczególności myć ręce; unikać dotykania oczu i ust, zakrywać usta i nos podczas kaszlu zgięciem łokcia lub chusteczką.

Czym różni się izolacja od kwarantanny

Prawo odróżnia te dwie sytuacje. Izolacja to odosobnienie osoby lub grupy osób chorych na chorobę zakaźną albo osoby lub grupy osób podejrzanych o chorobę zakaźną, w celu uniemożliwienia przeniesienia biologicznego czynnika chorobotwórczego na inne osoby.

Tymczasem kwarantanna to odosobnienie osoby zdrowej, która była narażona na zakażenie, w celu zapobieżenia szerzeniu się chorób szczególnie niebezpiecznych i wysoce zakaźnych.

Nowy koronawirus SARS-Cov-2 wywołuje chorobę o nazwie Covid-19. Objawia się ona najczęściej gorączką, kaszlem, dusznościami, bólami mięśni i zmęczeniem. Światowa Organizacja Zdrowia 11 marca ogłosiła stan pandemii.

Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Covid-19 jak AIDS i SARS? Uwaga, jedna jaskółka wiosny nie czyni

Szerzy się niepokój związany z nowym koronawirusem. Niestety, czasem podkręcany przez media, które zbyt lekko wyciągają wnioski z publikowanych obecnie badań naukowych. Ostrożnie! Na razie z pełną pewnością wiemy, że wciąż dość mało wiemy o naturze zarówno wirusa SARS-CoV-2, jak i choroby Covid-19.

Do tego, by wysnuwać kategoryczne wnioski na temat nowego koronawirusa, potrzebujemy znacznie więcej czasu niż kilka miesięcy i znacznie więcej badań na dużych próbach (uczestników, tkanek itp.) w różnych ośrodkach naukowych, niż jest to obecnie możliwe. Dlatego ostatnie doniesienia niektórych mediów, że np. Covid-19 jest jak kombinacja SARS i AIDS niepotrzebnie straszy odbiorców takich artykułów.

Redakcje mają jednak jak w banku, że internauta w taką informację kliknie – w końcu łączy ona wywoływaną przez obecnego koronawirusa chorobę z AIDS i SARS: chorobami w zbiorowej wyobraźni podobnymi do średniowiecznych plag. Tymczasem owo doniesienie opierało się na naukowej publikacji prezentującej rezultaty sekcji zwłok 1 (słownie: jednego!) pacjenta, w wieku 85 lat, który chorował na Covid-19. Lub, o czym niżej, na sekcjach 9 (słownie dziewięciu!) pacjentów, którzy chorowali na nową chorobę.

Choć media podawały źródło tego odkrycia: Journal of Forensic Medicine, to informacja z pewnością pochodzi z wywiadu z Peng Zhiyong, dyrektorem oddziału intensywnej terapii szpitala w Wuhan zamieszczonym w „Global Times”. Tu pewna ciekawostka: ponieważ doniesienia były sprzeczne (dziewięciu vs jeden pacjent poddany badaniu post mortem) niżej podpisana, chcąc sprawdzić, jak było naprawdę, spróbowała znaleźć streszczenie publikacji z periodyku „Journal of Forensic Medicine”. Ani poprzez wyszukiwarkę Google Scholar, ani w bazie PubMed, nie znalazłam jednak przywoływanego przez media artykułu (odkryłam zaś, że Journal of Forensic Medicine jest proweniencji bułgarskiej, ale na stronie internetowej tego czasopisma nie ma zamieszczonego abstraktu przywoływanej pracy).

Nie znaczy to, że taki artykuł nie istnieje (może na przykład dostępny jest jedynie w języku chińskim). Niezależnie jednak od tego, czy tak jest, sugerowanie daleko idących wniosków na podstawie badania jednego tylko przypadku, na dodatek dotyczącego pacjenta w wieku 85 lat (czyli takiego, który, chociażby z racji wieku, z dużym prawdopodobieństwem ma już zniszczone różne organy, w tym – płuca,) jest nieodpowiedzialne. Podobnie nieodpowiedzialne jest sugerowanie takich wniosków na podstawie sekcji dziewięciu pacjentów. To tzw. case studies, o słabej sile dowodowej (co wcale nie oznacza, że nie są przydatne w praktyce klinicznej lekarzy).

O rozmaitych zmianach patologicznych w przebiegu Covid-19 możemy poczytać w różnych publikacjach naukowych. W znanym wszystkim periodyku „The Lancet” opublikowana jest na przykład praca grupy chińskich naukowców, przeprowadzona także na podstawie przebiegu choroby, leczenia oraz badania post mortem (sekcji zwłok) jednego 50-letniego pacjenta. Autorzy wprost wskazują, że ich doniesienie może pomóc kolegom po fachu w praktyce klinicznej (tłumacząc po ludzku – chodzi np. o dobieranie leków dla pacjentów chorych na Covid-19) i w wyjaśnieniu patogenezy nowej choroby. I na razie nic więcej.

Z każdym dniem przybywa doniesień na temat nowego koronawirusa i tego, jak działa na ludzki organizm. Siłą rzeczy naukowcy bardzo ostrożnie formułują w nich swoje wnioski, bo baza wiedzy dopiero jest tworzona, a istotny w weryfikacji tych wniosków jest czas (mierzony w medycynie miesiącami i latami obserwacji). Ta naukowa baza wiedzy o mechanizmach choroby, sposobach radzenia sobie z nią, czynnikach, które ją wywołują, które jej sprzyjają itd., właśnie jest tworzona – także poprzez studia przypadków, jak cytowane wyżej.

„Wciąż mamy luki w naszej wiedzy. Początkowe doświadczenia tych pacjentów (pierwszych zakażonych koronawirusem – przyp. red.) i odpowiedź na ich objawy zanim zaczęto je rejestrować, pozostają nieudokumentowane. Narażenie i potencjalne zakażenie profesjonalistów medycznych wciąż budzą najwyższe obawy. Przez jakiś czas nie będziemy znali konsekwencji kwarantanny wdrożonej w Wuhan 23 stycznia 2020 roku. Służby medyczne w Chinach znajdują się pod ogromną presją podejmowania decyzji w oparciu o niekompletną i gwałtownie zmieniającą się wiedzę o epidemii. Media, które pogłębiają lęki poprzez doniesienia o “zabójczym wirusie” jedynie szkodzą wysiłkom zmierzającym do tego, by wdrożyć bezpieczną i skuteczną strategię kontroli infekcji. Otwarte dzielenie się danymi jest najważniejsze” – głosi styczniowy editorial redakcji „The Lancet” towarzyszący decyzji o otwartym dzieleniu się najnowszymi doniesieniami dotyczącymi nowego wirusa.

W ten sposób, cegiełka po cegiełce, czyli doniesienie po doniesieniu, buduje się skuteczna strategia walka z chorobą. Każdą chorobą. Jeśli chodzi o tę, która obecnie znajduje się na czołówkach wszystkich mediów, dla laików nauka ma dość prozaiczne zalecenia: częste mycie rąk, unikanie dużych skupisk ludzkich, a w razie konieczności kwarantanny czy też – w razie zachorowania – skrupulatne przestrzeganie  wszystkich zaleceń służb medycznych. Ach, i co równie istotne: zalecane jest też zachowanie spokoju.

Justyna Wojteczek, www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Lampka czerwonego wina w ciąży – „dla zdrowotności”? Uważaj!

Marzec 2019, Miastko na Pomorzu, pijana młoda kobieta rodzi córkę z 1 promilem alkoholu we krwi. Sierpień 2019, Ostrów Wielkopolski, kobieta (3,5 promila alkoholu we krwi) rodzi dziecko z 1,7 promila alkoholu we krwi. Grudzień 2019, Nowy Dwór, 44-letnia pijana kobieta rodzi upojone alkoholem dziecko. Lekarze stwierdzają 3 promile alkoholu we krwi noworodka. To tylko trzy przypadki z wielu, w których ciężarne kobiety rodzą pijane dzieci. Każdego roku w Polsce na świat przychodzi nawet kilka tysięcy dzieci z Płodowym Zespołem Alkoholowym (FAS). To więcej niż liczba dzieci rodzących się z Zespołem Downa.

Według danych statystycznych Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) średnio 3 dzieci na 1000 rodzi się w Polsce z Płodowym Zespołem Alkoholowym (FAS), a dziesięciokrotnie więcej dotkniętych jest wybiórczymi zaburzeniami rozwojowymi spowodowanymi alkoholem. Problem tkwi w utartych mitach, które są nierzadko przekazywane ciężarnym, o zgrozo, nawet przez samych lekarzy.

„Na rozluźnienie i lepsze krążenie”

Dotychczas nie stwierdzono jednoznacznie, jaka ilość alkoholu może już spowodować u dziecka zaburzenia rozwojowe, dlatego ciężarnym zaleca się bezwzględną abstynencję, niezależnie od trymestru. Lek. Beata Sterlińska-Tulimowska, ginekolożka i ekspertka współfinansowanej ze środków m.st. Warszawy kampanii #MAMKONTROLĘ ostrzega, że jakakolwiek ilość wypitego alkoholu przez kobietę w ciąży, w ciągu 40 minut trafia do krwi dziecka, a na to jego mały i nie w pełni rozwinięty organizm nie jest w żaden sposób przygotowany.

Dziecko w łonie matki, jest jak gąbka – chłonie wszystko to, co przyjmuje matka. Kobieta, spożywając posiłki i pijąc płyny, karmi w ten sposób swoje nienarodzone dziecko. Alkohol działa niestety w ten sam sposób. Kiedy trafia do organizmu ciężarnej, dociera także do dziecka. Tu warto podkreślić i obalić kolejny mit. Łożysko chroni co prawda dziecko przed zakażeniami, uczestniczy w wymianie składników odżywczych i tlenu oraz usuwaniu produktów przemiany materii, ale w żadnym wypadku nie zabezpiecza dziecka przed szkodliwymi substancjami i w przypadku alkoholu czy innych używek – w pełni je przepuszcza i nie stanowi bariery ochronnej dla dziecka. Różnica między dorosłą kobietą, a dzieckiem w jej łonie jest taka, że jej organizm jest gotowy na walkę z alkoholem wprowadzonym do krwi, a dziecka nie. Nie ma ono bowiem w stu procentach rozwiniętej wątroby, dlatego w walce z toksynami pochodzącymi z alkoholu, z góry skazane jest na niepowodzenie. Dlatego nie zaleca się spożywania jakiejkolwiek dawki alkoholu w ciąży.

Pijąca matka = chore dziecko

Alkohol pity przez ciężarną może prowadzić do szeregu zaburzeń u dziecka, określanych jako Spektrum Płodowych Zaburzeń Alkoholowych (FASD). Mogą one obejmować zaburzenia rozwoju fizycznego, umysłowego oraz ogólnopoznawczego. Termin FASD nie jest terminem przeznaczonym do wykorzystania w diagnostyce klinicznej, natomiast w jego obrębie wyróżnia się jednostki chorobowe: Płodowy Zespół Alkoholowy (FAS), Częściowy Płodowy Zespół Alkoholowy (pFAS) oraz inne rozpoznania schorzeń i zaburzeń z tą samą etiologią, dotyczącą spożywania alkoholu przez ciężarne.
FAS (z ang. Fetal Alcohol Syndrome), czyli Płodowy Zespół Alkoholowy to nieuleczalna jednostka chorobowa, określająca różnorodne wrodzone wady fizyczne i psychiczne, którymi obarczone są dzieci matek spożywających alkohol w czasie ciąży. Do najczęstszych objawów wskazujących na wystąpienie FAS zalicza się:
  • zaniżony wzrost i waga w okresie przed- i pourodzeniowym;
  • małogłowie;
  • nieprawidłowy rozwój układu kostno-stawowego;
  • niewłaściwe napięcie mięśniowe;
  • zaburzenia równowagi i koordynacji;
  • zaburzenia przetwarzania sensorycznego (widzenia i słyszenia, czucia głębokiego i powierzchniowego, w tym: bólu, temperatury czy głodu/sytości).
Z punktu widzenia wczesnej diagnostyki FAS, szczególnie istotne są zmiany zachodzące w fizjonomii twarzy dziecka:
  • krótki i zadarty nos, wygładzona rynna nosowa;
  • wąska górna warga, blady kolor ust;
  • opadające powieki, wąskie szpary powiekowe, szeroko rozstawione oczy;
  • nisko osadzone uszy;
  • krótka szyja;
  • wolniejsze tempo rozwoju środkowej części twarzy;
  • mała żuchwa, cofnięty podbródek.

Dzieci z FAS cierpią na szereg zaburzeń rozwoju społeczno-emocjonalnego i poznawczego

W późniejszym okresie ich życia pojawić się mogą objawy szczegółowe, świadczące o uszkodzeniu układu nerwowego, spowodowanego spożywaniem alkoholu przez matkę w trakcie życia płodowego dziecka.

U dzieci z Płodowym Zespołem Alkoholowym zauważyć można często brak zdolności rozumienia i przewidywania konsekwencji swojego zachowania, ponieważ działają one zazwyczaj dość schematycznie i bezrefleksyjnie. Są nadmiernie ufne w stosunku do obcych, a jednocześnie mają problemy z nawiązywaniem i utrzymaniem znajomości. Nie potrafią umiejętnie odczytywać emocji i „mowy ciała”, zauważa się często u nich skłonność do kradzieży i kłamstwa, impulsywności i agresji. Jeśli chodzi o deficyty rozwoju poznawczego, dzieci z FAS zazwyczaj mają większe problemy z uczeniem się i skupieniem, myśleniem abstrakcyjnym, planowaniem, obserwuje się także często wyraźne opóźnienia w nauce mowy i zaburzenia mowy, np. jąkanie, mowy niewyraźnej, bełkotliwej.

Lek. Beata Sterlińska-Tulimowska, ginekolożka, ekspertka współfinansowanej ze środków m.st. Warszawy społeczno-edukacyjnej kampanii #MAMKONTROLĘ, realizowanej przez Fundację Zwalcz Nudę

Wspomniane zaburzenia pociągają niestety za sobą kolejne trudności w życiu dziecka. U nieprawidłowo zdiagnozowanego i nieobjętego fachową pomocą dziecka z FAS mogą wystąpić zaburzenia wtórne, które przejawiają się ogólnym wycofaniem z życia towarzyskiego i rówieśniczego, niską samooceną, trudnościami w relacjach społecznych, tendencją do zachowań agresywnych, konfliktów z prawem, a często nawet depresją i innymi zaburzeniami psychicznymi oraz nadużywaniem alkoholu i innych substancji psychoaktywnych.
Pamiętajmy, że już niewielka ilość alkoholu może spowodować nieodwracalne zmiany w rozwoju dziecka i rzutować na jego zdrowie. Znasz kobietę, która będąc w ciąży, pije alkohol? Chciałbyś/-abyś ją wesprzeć, ale nie wiesz jak? Wejdź na www.mamkontrole.waw.pl i skorzystaj z porad ekspertów.
Źródło Materiał prasowy
Fot. www.pixabay.com

Dieta i aktywność fizyczna w aktywnej fazie leczenia raka

Czasy, gdy pacjentom w trakcie leczenia onkologicznego zalecano leżenie w łóżku dawno minęły – mówią zgodnie lekarze …

COVID-19 obecnie: czy będą nowe szczepionki?

Firmy pracują nad preparatami przeciwko nowym wariantom koronawirusa. Według FDA mają one uwzględniać nowe typu szczepu …

Apetyt na kawę służy zdrowej starości

Co piąty mieszkaniec Unii Europejskiej ma 65 lat i więcej. Oznacza to, że niemal 100 milinów ludzi na naszym kontynencie …