Polacy wciąż mało wiedzą o zdrowiu
Nie dajmy się zwieść pozorom. Choć średnia długość życia rośnie, a w dużych miastach od lat szerzy się moda na bycie fit, to jednak z badań wynika, że wiedza Polaków na temat zdrowia oraz największych zagrożeń zdrowotnych jest dramatycznie niska.
Doświadczenia przeszłych pokoleń, a także zwykła logika podpowiadają, że lepiej jest zapobiegać chorobom niż je leczyć. Dzięki profilaktyce można przecież uniknąć związanego z chorobami cierpienia, niepełnosprawności, a także przedwczesnej śmierci.
Co jest kluczem do skutecznej profilaktyki zdrowotnej? Lekarze podkreślają, że jest nim przede wszystkim wysoka świadomość społeczna dotycząca zdrowia oraz tzw. czynników ryzyka chorób (czynników sprzyjających zachorowaniu). Niestety, okazuje się, że w Polsce świadomość społeczna w tym obszarze pozostaje wciąż – delikatnie mówiąc – niewystarczająca.
Czego dotyczą luki w wiedzy Polaków o zdrowiu
„Aż jedna trzecia mężczyzn z wyższym wykształceniem i niewiele mniejszy odsetek kobiet nie zetknęła się z pojęciem czynnik ryzyka” – czytamy w raporcie z najnowszych, reprezentatywnych badań świadomości i postaw zdrowotnych dorosłych Polaków, opublikowanym przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego-Państwowy Zakład Higieny (NIZP-PZH).
W przypadku mniej wykształconych Polaków sytuacja przedstawia się jeszcze gorzej. Odsetek dorosłych mężczyzn z wykształceniem średnim, zasadniczym zawodowym lub jeszcze niższym, którzy nie zetknęli się z pojęciem „czynnik ryzyka” albo „czynnik sprzyjający zachorowaniu” (na przykład na zawał serca, chorobę wieńcową, udar mózgu lub nowotwór) wynosi blisko 50 proc. Kobiety z analogicznym poziomem wykształcenia wypadają pod tym względem tylko nieznacznie lepiej.
Na tym jednak nie koniec złych wieści. Badanie wykazało, że nawet osoby, które znały samo pojęcie „czynnik ryzyka”, w praktyce często nie potrafiły podać żadnych konkretnych przykładów albo miały z tym duży problem. Tu również ujawniły się spore nierówności w poziomie wiedzy pomiędzy różnymi grupami społecznymi. Tak było m.in. z pytaniem o czynniki, które zwiększają ryzyko zachorowania na zawał serca lub udar mózgu.
„Największa różnica w przypadku mężczyzn dotyczyła małej aktywności fizycznej, która została wymieniona jako czynnik ryzyka (w grupie osób ze znajomością pojęcia) przez 48,2 proc. mężczyzn z wykształceniem wyższym i zaledwie 11 proc. osób z wykształceniem co najwyżej gimnazjalnym. Analogiczne odsetki w przypadku wysokiego poziomu cholesterolu wyniosły odpowiednio – 46,2 proc. i 25 proc., nieprawidłowej diety – 31,7 proc. i 14,4 proc., a przewlekłego stresu – 47,6 proc. i 26,3 proc.” – czytamy w raporcie.
Wśród kobiet różnice te były na ogół mniejsze. „Ale zwracały uwagę w przypadku wiedzy o zagrożeniu wynikającym z małej aktywności fizycznej oraz nadwagi lub otyłości, które były wymieniane odpowiednio przez 40,3 proc. oraz 65,4 proc. kobiet z wykształceniem wyższym oraz 25,4 proc. i 48,8 proc. kobiet z wykształceniem gimnazjalnym lub niższym” – podają autorzy badania.
Ważną klamrą spinającą i podsumowującą tę część badania są ogólne opinie dorosłych Polaków na temat tego, co ich zdaniem, w największym stopniu wpływa na stan zdrowia człowieka: własne zachowania, jakość opieki zdrowotnej, zanieczyszczenie środowiska czy inne czynniki będące poza wpływem danej osoby.
Okazuje się, że opinia na ten temat również w największym stopniu zależy od poziomu wykształcenia, a w mniejszym stopniu od płci. Podczas gdy około 60 proc. Polaków z wyższym wykształceniem – zgodnie z aktualną wiedzą medyczną – wskazało własne zachowanie jako najważniejszy czynnik wpływający na ich stan zdrowia, to jednak wśród osób z najniższym wykształceniem odsetek ten wyniósł już tylko 40 proc. Jak widać, osoby słabiej wykształcone „winą” za stan swojego zdrowia skłonne są w dużo większym stopniu, niż osoby wykształcone, obarczać czynniki zewnętrzne, pozostające poza ich kontrolą. Oczywiście nie jest to korzystne z perspektywy profilaktyki zdrowotnej, bo takie osoby są zdecydowanie mniej aktywne w świadomym budowaniu swojego zdrowia i zapobieganiu chorobom.
– Nasze badania wykazały, że świadomość dotycząca zdrowia i różnych problemów zdrowotnych nie jest zadowalająca w polskim społeczeństwie. Istnieje ogromna potrzeba edukowania Polaków w kwestii tego, jak należy dbać o własne zdrowie, co jest dla zdrowia dobre, a co szkodliwe. Badania potwierdziły też duże nierówności społeczne istniejące w tym obszarze. Zatem, planując skuteczne działania edukacyjne i profilaktyczne trzeba zawsze starać się dostosowywać je do potrzeb i możliwości konkretnej grupy odbiorców, dbając zwłaszcza o to, żeby były zrozumiałe i atrakcyjne dla osób gorzej wykształconych – mówi prof. Bogdan Wojtyniak, główny autor omawianych badań oraz powiązanego z nim raportu NIZP-PZH pt. „Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania”.
Ekspert podkreśla, że jeśli ktoś nie spotkał się z pojęciem czynnik ryzyka (np. czynnik sprzyjający zachorowaniu na choroby serca czy na nowotwór), to nie może też świadomie i skutecznie zadbać o zdrowy styl życia, ponieważ nie jest świadomy podstawowych faktów i zależności dotyczących profilaktyki – zwłaszcza tego, że pewne konkretne zachowania czy nawyki poważnie zagrażają jego zdrowiu i życiu.
Polacy są krnąbrnymi pacjentami
Badanie przeprowadzone przez NIZP-PZH pokazało też inną niezbyt korzystną prawdę o Polakach, w kontekście postaw zdrowotnych. Chodzi o stosowanie się do zaleceń lekarza przez osoby zmagające się z różnym przewlekłymi chorobami, np.: cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym czy zbyt wysokim cholesterolem.
Z tej części badania wynika, że spory odsetek Polaków stosuje się do zaleceń lekarza tylko częściowo (czyli niezbyt systematycznie) lub też nie stosuje się w ogóle! Najgorzej pod tym względem prezentują się słabo wykształceni mężczyźni cierpiący na cukrzycę. Aż 43 proc. zmagających się z tą chorobą mężczyzn z wykształceniem zasadniczym zawodowym i 61 proc. z wykształceniem gimnazjalnym lub niższym przyznało, że nie stosuje się do zaleceń lekarza.
W przypadku kobiet, najgorzej sytuacja przedstawia się w leczeniu zbyt wysokiego cholesterolu – dość powiedzieć, że zalecenia lekarzy w tej kwestii ignoruje aż 35 proc. pań z wyższym wykształceniem.
W świetle przedstawionych wyżej faktów, które pokazują z jednej strony duże braki w wiedzy na temat zdrowia i jego uwarunkowań, a z drugiej również lekkomyślne, nieodpowiedzialne i niekonsekwentne zachowania zdrowotne Polaków, nie powinien nikogo dziwić fakt, że pod względem długości i jakości życia, a także wskaźników przedwczesnej umieralności, nasz kraj wciąż wypada znacznie gorzej od średniej dla UE.
Mimo to, generalnie w kwestii zdrowia Polacy pozostają optymistami. W omawianym badaniu pytano respondentów również o ich samoocenę ogólnego stanu zdrowia i okazało się, że aż 75 proc. dorosłych mężczyzn i 69 proc. kobiet w naszym kraju ocenia go jako dobry lub bardzo dobry. Autorzy badania podkreślają, że samoocena stanu zdrowia była z reguły tym lepsza im lepszy był status społeczno-ekonomiczny ankietowanych osób.
Wiktor Szczepaniak (zdrowie.pap.pl)
Fot. www.pixabay.com
Najnowsze komentarze