Miesiąc: styczeń 2020

Stres zwiększa ryzyko pojawienia się opryszczki?

To FAKT! Choć swędzące i nieestetyczne wykwity, które raz na jakiś czas pojawiają się na ustach większości z nas wywoływane są przez wirusy, to jednak warto wiedzieć, że nawrotowi opryszczki sprzyja wiele innych czynników zewnętrznych, w tym m.in. stres.

Do zakażenia wirusem opryszczki zwykłej (HSV-1) dochodzi raz w życiu, zwykle w dzieciństwie. Osoba, która raz zaraziła się opryszczką, będzie już zawsze mieć w swoim organizmie wywołującego ją wirusa, który co jakiś czas, pod wpływem sprzyjających warunków będzie się reaktywował i wywoływał objawy infekcji – najczęściej w postaci opryszczki wargowej.

Warto zatem wiedzieć jakie warunki sprzyjają nawrotowi tego przykrego problemu, aby móc choć w części próbować mu zapobiegać. Są to m.in.:

  • stres,
  • wyziębienie,
  • osłabienie organizmu,
  • niedożywienie,
  • choroba bakteryjna,
  • ekspozycja na silne światło słoneczne (promieniowanie UV),
  • miesiączka.

Lekarze przypominają, że w czasie nawrotów opryszczki osoby zakażone powinny unikać bliskich, fizycznych kontaktów z innymi (osobami niezakażonymi), czyli np. całowania się. W ramach profilaktyki zakażeń osoby z wykwitami na ustach powinny też odłożyć na jakiś czas zabiegi stomatologiczne. Wszystko dlatego, że najbardziej zaraźliwy jest płyn wydobywający się z pęcherzyków opryszczki.

Źródło: www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Koronawirus Wuhan – jak bronić się przed śmiertelnym zagrożeniem?

Jak donoszą media, nowy typ koronawirusa zakaził już kilkaset osób, głownie w chińskim mieście Wuhan, od której pochodzi nazwa drobnoustroju. Zmarło już kilka lub kilkanaście osób (informacje są sprzeczne). Wirus rozprzestrzenia się a jego przypadki zanotowano nie tylko w Chinach, ale też w Korei Płd, Tajlandii, Tajwanie i USA. Czy oznacza to, że grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo i również w Polsce powinniśmy szykować się na atak śmiertelnego wirusa? Tego typu alarmistyczne informacje możemy znaleźć na pierwszych stronach gazet czy portali internetowych. Wzmaga to nasz niepokój i podsyca obawy. Być może faktycznie powinniśmy obawiać się śmiertelnego zagrożenia?

Czym są Koronawirusy?

Koronawirusy przez lata znajdowały się na uboczu głównego nurtu badań w wirusologii i medycynie, ponieważ panowało przekonanie, że wywołują łagodne przeziębienie, które bez żadnej interwencji ustępuje w ciągu kilku dni. Warto również podkreślić, że te wirusy nie występują tylko u ludzi, lecz są szeroko rozpowszechnione wśród zwierząt (ptaków i ssaków), dodatkowo mają możliwość  przekraczania bariery gatunkowej, co powoduje, że infekcja może być przenoszona ze zwierząt na ludzi.  Obraz ludzkich koronawirusów, jako stosunkowo niegroźnych patogenów, zmienił się wraz z pojawieniem się w listopadzie 2002 roku w chińskiej prowincji Guangdong nowego gatunku ludzkiego koronawirusa – wirusa SARS-CoV (ang. Severe Acute Respiratory Syndrome Coronoavirus). W ciągu jednego sezonu wirus rozprzestrzenił się do 37 krajów, stwierdzono 8273 przypadków zakażenia, a dla 775 osób choroba zakończyła się zgonem. Kolejną odsłoną groźnych dla człowieka koronawirusów był Wirus MERS-CoV (ang. Middle Easet Respiratory Syndrome Coronavirus), który został po raz pierwszy rozpoznany u pacjenta z Arabii Saudyjskiej. Analiza danych od pacjentów zakażonych wykazała, że nowy wirus powoduje ciężką chorobę, która w około 35% przypadków jest śmiertelna. Do listopada 2014 roku, zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), zanotowano 897 przypadków zakażenia, z których 325 zakończyło się zgonem [1].

Jaka jest prawda o nowym wirusie  i gdzie ją znaleźć?

Aby zweryfikować medialne doniesienia o nowym wirusie i przedrzeć się przez szum informacyjny zawsze warto sięgnąć do informacji udostępnianych przez opiniotwórcze instytucje, które zajmują się zdrowiem publicznym i chorobami zakaźnymi.

W Polsce pierwszym wyborem zainteresowanego sytuacją epidemiologiczną powinny być strony Głównego Inspektora Sanitarnego, który w swoim komunikacie z 21.01.2020 [2] wskazuje, że
występowanie przypadków choroby jest obecnie ograniczone do miasta Wuhan. Odnotowano 3 przypadki zgonów wśród osób obciążonych innymi schorzeniami. Zanotowano również sporadyczne przypadki zachorowań u osób powracających z miasta Wuhan do krajów regionu utrzymujących intensywne stosunki społeczno-gospodarcze z Chinami (Tajlandia, Japonia, Korea Południowa).

Główny Inspektor Sanitarny ponadto informuje, że objawy zakażenia wirusem Wuhan obejmują gorączkę, kaszel i duszność. Badania RTG klatki piersiowej wykazują zaś typowe cechy wirusowego zapalenia płuc z rozlanymi obustronnymi naciekami. Dla podróżnych planujących podróż do Wuhan w Chinach zaleca:

  • unikanie bliskiego kontaktu z osobami chorymi, w szczególności z objawami ze strony układu oddechowego,
  • unikanie odwiedzania rynków/targów lub innych miejsc, w których znajdują się żywe lub martwe zwierzęta i ptaki,
  • unikanie kontaktu ze zwierzętami, ich wydalinami lub odchodami,
  • przestrzeganie zasad higieny rąk,
  • podróżni z ostrymi objawami ze strony układu oddechowego, którzy przebywali w Wuhan powinni zgłosić się do lekarza i przekazać informację o historii podróży do tego miasta.

Ta rekomendacja jest zbieżna ze stanowiskiem ECDC (Europejskie Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych) [3], które w świetle aktualnie dostępnych informacji, uważa, że obecnie istnieje umiarkowane prawdopodobieństwo zakażenia podróżujących z krajów UE odwiedzających Wuhan.

Analizując ostatnie komunikaty WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) [4] trzeba stwierdzić, że również ta instytucja nie uważa na dzień dzisiejszy aby istniały przeciwwskazania do podróżowania do Chin czy samego Wuhan.

Prawda tkwi pośrodku

Oczywiście koronawirusy potrafią być bardzo groźne dla ludzi, co pokazały epidemie SARS i MERS. Warto śledzić informacje o nowym wirusie Wuhan, ale korzystając z wiarygodnych źródeł, takich jak strony Głównego Inspektora Sanitarnego (www.gis.gov.pl),  ECDC (www.ecdc.europa.eu/en/home)  czy WHO (www.who.int). Możemy na nich znaleźć najnowsze informacje o chorobie, liczbie przypadków, rekomendacje co do podróżowania czy inne zalecenia profilaktyczne, które mogą być dla nas przydatne. Pamiętajmy, że zwłaszcza w początkowym okresie, służbom epidemiologicznym brakuje jeszcze wielu informacji o nowym wirusie, tempie jego rozprzestrzeniania itp. Tym bardziej należy z uwagą śledzić wszystkie najświeższe informacje, bo każdy dzień przynosi nową wiedzę, która może być przydatna nie tylko profesjonalistom medycznym, ale przede wszystkim zwykłym obywatelom.

Czego nie warto? Na pewno nie warto ulegać panice, wierzyć we wszystkie doniesienia medialne, zwłaszcza te oparte na niesprawdzonych informacjach i powielających fake newsy. Jedynym celem tego typu doniesień jest zwiększenie liczby wejść na dany portal a nie dostarczenie nam rzetelnej i sprawdzonej wiedzy o nowej chorobie.

Redakcja pacjentinfo.pl

Fot. www.pixabay.com

Bibliografia:

  1. Krzysztof Pyrć. „Ludzkie koronawirusy” Postępy Nauk Medycznych, t. XXVIII, nr 4B, 2015
  2. https://gis.gov.pl/aktualnosci/komunikat-dla-podrozujacych/
  3. https://www.ecdc.europa.eu/en/publications-data/rapid-risk-assessment-cluster-pneumonia-cases-caused-novel-coronavirus-wuhan
  4. https://www.who.int/csr/don/21-january-2020-novel-coronavirus-republic-of-korea-ex-china/en/

Jak sprawdzić terminy leczenia w NFZ?

Jak sprawdzić terminy leczenia w NFZ? Jest to dziecinnie  proste i przedstawione na filmie  instruktażowym poniżej. Pokazujemy cały proces na przykładzie świadczenia badania rezonansem magnetycznym.

  1. Wpisujemy w wyszukiwarkę „Terminy Leczenia NFZ”, aby dostać się do strony udostęnionej przez Fundusz, która umożliwia nam sprawdzenie interesującej nas  procedury.
  2. Wybieramy stosowną procedurę (wyszukiwarka podpowiada nam ich nazwy)
  3. Wybieramy czy mamy skierowanie jako przypadek stabilny lub pilny.
  4. Wybieramy obszar jakim jesteśmy zainteresowani: województwo/miasto
  5. Przeglądamy listę placówek, które oferują świadczenie na NFZ, terminy, które oferują i decydujemy się skorzystać z jednej z nich.

 

 

Redakcja pacjentinfo. pl

Muzyka: https://www.bensound.com

Zimą w góry – zdrowo, ale ostrożnie

Zimowe wycieczki górskie mogą być pasjonujące i zdrowe. Konieczne jest jednak pamiętanie o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Opowiada o tym dr n.med. Bartosz Puchalski, specjalista kardiolog, ratownik górski w Grupie Bieszczadzkiej GOPR.

Czy zimowe wycieczki w polskie góry stwarzają duże ryzyko dla zdrowia?

Góry zawsze stanowią pewne zagrożenie, także latem. Przykładowo Bieszczady nie są górami wysokimi, jednak wraz ze wzrostem wysokości spada temperatura, wzmagają się porywy wiatru. Jednocześnie w zimie szybko zapada zmrok, mogą też pojawić się utrudniające widzialność opady śniegu, mgła czy też zamieć śnieżna. Można wtedy zabłądzić i stracić orientację w terenie.

Co może z tego wyniknąć?

Na pewno należy brać pod uwagę możliwość powstania odmrożeń. Może dojść także do niebezpiecznego wychłodzenia organizmu – hipotermii. W turystyce górskiej, szczególnie w narciarstwie wysokogórskim czy wspinaczce często dochodzi także do różnego rodzaju niebezpiecznych urazów.

Można zmniejszyć ryzyko takich zdarzeń?

Podstawa to odpowiednie przygotowanie kondycyjne oraz sprzętowe. W Tatry zimą trzeba zabrać ze sobą m.in. raki, czekan i linę, uprząż,  z kolei w Bieszczady, z uwagi na bardzo duże odległości zasadne są rakiety śnieżne lub narty tourowe. Trzeba posiadać plecak z dodatkowym ciepłym ubraniem, termos z gorącą herbatą, odpowiednio kaloryczny prowiant , folię NRC, latarkę, naładowany telefon z alarmowym numerem ratunkowym w górach (tel.601 100 300), mapę, kompas oraz tzw. lawinowe ABC (detektor, sonda oraz łopata). Bardzo istotna jest też wiedza oraz umiejętność posługiwania się wyżej wymienionym sprzętem.

Jak jeszcze trzeba się przygotować?

Kolejna sprawa to kondycja. Na przykład w czasie zimowych ferii wiele osób bierze urlop i często wstaje od biurka, udaje się w góry, czy też od razu zakłada narty udając się na stok. To pierwszy krok do wypadku lub też kontuzji. Przed wyjazdem trzeba się odpowiednio kondycyjnie przygotować, zadbać zarówno o trening siłowy jak i aerobowy. Trzeba wzmocnić nie tylko nogi, ale tak naprawdę całe ciało.

A co z ubiorem?

Najbardziej zalecane jest tzw. ubieranie na cebulkę, czyli zakładanie wielu warstw. Jednocześnie w technice odzieżowej nastąpił duży postęp i mamy do dyspozycji nowoczesne ubrania z membranami chroniącymi przed wodą, wiatrem i odprowadzającymi pot. Wybór jest duży i warto zadbać o odpowiedni ubiór.  Zawsze należy zabrać dodatkową parę rękawic oraz czapkę.

Lepiej zapewne też nie zapominać o jakichś zapasach?

Pożywienie to następna rzecz. Można zabrać ze sobą np. wysokoenergetyczne batony, które zapewnią dużą liczbę kalorii. W górach energię oraz siły traci się dosyć szybko. Do tego dobrze jest mieć wspomniany już termos z gorącą herbatą.

Załóżmy, że sytuacja staje się naprawdę trudna, ktoś doznał urazu czy opada z sił albo czuje się przemarznięty. Jak ocenić, kiedy należy wezwać pomoc?

W momencie urazu uniemożliwiającego poruszanie się wychłodzenie organizmu następuję dosyć szybko. Należy od razu wezwać służby ratunkowe mając na uwadze fakt, że dotarcie do poszkodowanego może czasami dłużej potrwać. Służby ratownicze można zawiadomić dzwoniąc pod numer 601 100 300 lub za pomocą aplikacji RATUNEK, którą warto zainstalować na smartfonie. Wystarczy kilka kliknięć, aby powiadomić ratowników o swojej sytuacji.

Czy turysta w kłopotach będzie później musiał za taką pomoc zapłacić?

W Polsce poszkodowany otrzymuje ją bezpłatnie. Inaczej jest na przykład u naszych południowych sąsiadów – na Słowacji czy w Alpach. Jeśli dana osoba nie jest ubezpieczona i dojdzie do wypadku, może otrzymać później rachunek na naprawdę wysoką kwotę za udzieloną pomoc. Często bowiem potrzebne jest użycie śmigłowca, a to jest wyjątkowo kosztowne. Odpowiednie ubezpieczenia nie są tymczasem drogie.

Powiedzieliśmy dużo o zagrożeniach, ale na zimowej turystyce górskiej zdrowie może zapewne też skorzystać…

Wysiłek fizyczny jest najtańszym i najlepszym “lekiem” w profilaktyce chorób układu krążenia. Odpowiednio dostosowany pozwoli utrzymać organizm w jak najlepszym zdrowiu oraz kondycji.

Czy zaleciłby Pan coś jeszcze osobom wybierającym się zimą w góry?

Zawsze przestrzegam przed lawinami. To jest bardzo istotne zagrożenie, nie tylko w Tatrach, ale także w Bieszczadach czy też Beskidach. Każdy turysta, który o tej porze roku jedzie w góry, powinien mieć przynajmniej podstawową wiedzę na ten temat, a najlepiej przejść odpowiednie przeszkolenie. Warto śledzić komunikaty lawinowe, sprawdzać prognozę pogody, nie bać się zadzwonić do GOPRu z pytaniem o warunki panujące w górach. Należy także odnotować wyprawę w tzw. “książce wyjść” lub też poinformować służby ratunkowe o zamierzonej trasie oraz przewidywanej godzinie powrotu.

Żródło: www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

E- recepta przełom dla polskiego pacjenta

Od 8 stycznia tego roku do lamusa odchodzą papierowe recepty a lekarze praktycznie zawsze przepiszą nam wyłącznie ich elektroniczną formę. Jak system wygląda  w praktyce?

Jakie są zalety e-recepty?

  • Brak odpisów – jeżeli przepisano Ci więcej leków, nie musisz prosić farmaceuty o odpis i nie utracisz refundacji — każdy lek na recepcie możesz kupić w dowolnej aptece.
  • Znika ryzyko niewłaściwego wydania leku – częstym problemem było to, że farmaceuta miał problem z odczytaniem nazwy leku, co wiązało się albo z uciążliwością ponownego udania się do lekarza, albo co gorsza z możliwą pomyłką — tymczasem e-recepta jest zawsze czytelna.
  • Brak możliwości zgubienia — wszystkie e-recepty zapisują się na Internetowym Koncie Pacjenta, w każdej chwili można na nim sprawdzić jaki lek nam przepisano, jakie było dawkowanie, itp.

Jak widać więc w pełni z zalet e-recepty można korzystać logując się do IKP czyli Internetowego Konta Pacjenta, gdyż wszystkie dane z e-recept są tam trwale zapisane i umożliwia nam to śledzenie historii przepisanych leków. Dodatkowo korzystając z IKP można otrzymać kolejną e-receptę bez wizyty w gabinecie (w przypadku choroby przewlekłej, po wcześniejszym ustaleniu z lekarzem).

 

Jak zalogować się do IKP?

Są 3 sposoby:

Sposób 1 – ZIP (Zintegrowany Informator Pacjenta)

  1. Wejdź na www.pacjent.gov.pl
  2. Wybierz „Zaloguj się kontem ZIP”
  3. Wpisz dane, którymi logowałeś się do ZIP i gotowe

Sposób 2 – Profil Zaufany

  1. Załóż Profil Zaufany (jeżeli jeszcze go nie masz)
  2. Wejdź na pacjent.gov.pl
  3. Zaloguj się do IKP za pomocą Profilu Zaufanego

Sposób 3 – E-dowód

  1. Masz e-dowód?
  2. Wejdź na pacjent.gov.pl
  3. Zaloguj się do IKP za pomocą e-dowodu

 

Co w przypadku gdy system zawiedzie? Czy papierowych recept nie będzie już w ogóle?

W przypadku awarii systemu lekarz jest zobowiązany wystawić Ci tradycyjną receptę papierową. Taką samą tradycyjną receptę papierową otrzymasz w przypadku recept transgranicznych i recept na leki sprowadzane w ramach importu docelowego. Również lekarze przepisując recepty na siebie lub swoich bliskich mają nadal wybór pomiędzy receptą papierową i elektroniczną.

 

Pozostaje zatem przyzwyczaić się do nowej cyfrowej rzeczywistości w ochronie zdrowia, która coraz bardziej nas otacza.

 

Źródło: Redakcja pacjentinfo.pl (na podstawie informacji MZ, NFZ i CSIOZ)

Jak zimą dbać o skórę

Zimą skóra nie potrzebuje ochrony przed słońcem? Nic bardziej mylnego! Warto też wiedzieć, że dla kondycji skóry istotne są nie tylko czynniki bezpośrednio działające na jej powierzchnię. Na przykład szkodzi jej picie alkoholu. Dowiedz się, jak pielęgnować skórę w zimowe miesiące.

Co najbardziej doskwiera skórze zimą? Mróz, niskie temperatury, wiatr oraz… słońce! Najgorsze są zmiany temperatur: wychodzimy z ogrzewanego pomieszczenia (20-25 stopni) na mróz (minus 10). Trzydzieści stopni różnicy to dla skóry bardzo dużo – zareaguje skurczem naczyń krwionośnych, który uruchomi kolejne reakcje. Jeśli do tego mamy wrażliwą cerę, jej reakcje będą szybsze i mocniejsze, może dojść do podrażnienia, a skóra będzie nienaturalnie napięta, piekąca i swędząca.

– Największym problemem cery szczególnie wrażliwej jest jej nasilona reaktywność. U podłoża tej cechy często leżą geny, czyli to, co dostaliśmy w spadku po przodkach. Skóra jest barierą, której zadaniem jest nie dopuścić do tego, by substancje z zewnątrz wnikały do środka. Jeżeli ta bariera jest naruszona, to przenikanie jest większe, a ekspozycja na substancje szkodliwe łatwiejsza – tłumaczy dr inż. Anna Oborska, chemik, kosmetolog, dyrektor generalny Polskiego Stowarzyszenia  Przemysłu Kosmetycznego i Detergentowego.

Za najczęstszego winowajcę wyprysków, wysypek, czerwonych plam uważa się kosmetyki lub stosowane, np. podczas sprzątania, detergenty. Jednak nie zawsze tak jest. Odpowiedzialne mogą być zanieczyszczenia powietrza, dieta, styl życia, zdrowotne przypadłości. Dlatego w sytuacji, gdy mamy problemy ze skórą, ważny jest porządnie zebrany przez lekarza wywiad.

Każda alergia zagrożeniem dla skóry

Alergia, która jest dysfunkcją całego organizmu, dla skóry bywa okrutna. Wbrew pozorom, podłożem jej powstania jest układ odpornościowy i predyspozycje genetyczne, a nie podrażnienie z zewnątrz. To wewnętrzne uregulowania nie pozwalają organizmowi reagować na zewnętrzne bodźce w prawidłowy sposób. Istotą alergii jest nadmierna, nieprawidłowa reakcja układu odpornościowego organizmu na występujące w środowisku substancje (alergeny), które u osób zdrowych nie wywołują żadnych oznak uczulenia.

Dlatego w leczeniu alergicznych wyprysków skórnych istotne jest nie tylko unikanie drażniących alergenów – konieczne jest często także przyjmowanie zaleconych przez lekarza leków.

Alergia stała się dziś powszechnym problemem. W krajach wysoko rozwiniętych występuje u około 30 proc. populacji. Naukowcy wskazują, że współczesny tryb życia nie sprzyja naszemu układowi odpornościowemu: coraz więcej jemy i używamy przetworzonych produktów, żyjemy zbyt septyczne, całymi dniami przebywamy zamkniętych w pomieszczeniach – to wszystko sprawia, że z jednej strony organizm nie spotyka się w odpowiednią ilością patogenów i alergenów, a zatem nie jest na nie przygotowany. Jednocześnie z biegiem czasu musi radzić sobie z olbrzymią ilością bodźców.

Co może uczulać?

– Trzeba umieć odróżnić reakcję alergiczną, czyli chorobę, od reakcji  podrażnieniowej – czyli miejscowego stanu zapalnego, wywołanego jakąś substancją, wywołującego zaczerwienienie, złuszczanie się. Warto pamiętać,  że o żadnym kosmetyku nigdy nie można powiedzieć, że jest w 100 procentach bezpieczny, że nigdy nikogo nie uczuli. Tego na pewno nigdy nie wiemy. Są substancje, które alergizują więcej osób i są takie, które w ogóle nie mają takiego potencjału, ale mogą znaleźć się tacy, którzy na nią zareagują podrażnieniem. Nigdy nie można powiedzieć, że w przypadku tego czy innego produktu ryzyko jest zerowe – mówi dr inż. Anna Oborska.

Także  alergia pokarmowa może objawiać się problemami skórnymi – wypryskami, łuszczeniem się naskórka, rumieniem. Nie warto radzić sobie z alergią samodzielnie – lepiej skonsultować się z lekarzem.

Prawidłowa pielęgnacja

Jednym z elementów pogłębiających nasze problemy ze skórą jest jej nieprawidłowa pielęgnacja. Zdaniem ekspertów do najczęstszych przewinień należą nieprawidłowe nawyki, poczynając od niewłaściwej diety po problemy z pielęgnacją skóry (np. ulubiony krem używamy zarówno zimą jak i latem.

– Stosowanie emulsji czy kremów z dużą zawartością wody, kiedy wychodzimy na mróz, nie może skończyć się dobrze – proszę pamiętać, co się dzieje z wodą na mrozie – zwraca uwagę kosmetolog.

Choć na to, jak starzeje się skóra, w dużej mierze decydują geny, to jednak mamy wpływ na to, jak późno pojawią się zmarszczki. Szybciej starzeje się skóra osób palących. Pocieszające jest to, że już dwa tygodnie po rzuceniu palenia staje się wyraźnie zdrowsza i świetlista.

Kolejnym winowajcą przedwczesnych zmarszczek jest słońce. Zdarza się, że u 60-letniej kobiety zmarszczki są ledwo widoczne, ale duży problem mogą mieć z nimi  już 40-latki.

– Kiedy spytamy taką 40-latkę, ile czasu spędza na słońcu i jakich filtrów używa, najczęściej okazuje się, że nie dba o zabezpieczenie swojej skóry przed szkodliwym działaniem słońca. A to musi przynieść określone efekty. Warto zrozumieć, że używanie filtrów to skuteczna prewencja – tłumaczy kosmetolog.

Podkreśla, że nie należy zupełnie rezygnować ze słońca, ale przed ekspozycją na nie zawsze posmarować się krem z wysokim indeksem filtru. Nie tylko latem, a zimą nie tylko na stoku narciarskim.

– Słońce operuje także zimą i to nie wyłącznie w górach. O ile zaś jesteśmy już nauczeni, jak postępować w górach, to zupełnie nie zwracamy uwagi na światło zewnętrzne na nizinach, a tu ono także działa, odbija się od śniegu i nie pozostaje bez wpływu na nasza cerę. Dlatego preparaty z filtrem warto stosować zawsze, kiedy wychodzimy z domu, bez względu na porę roku – namawia dr inż. Anna Oborska.

Zwłaszcza, że kremy z filtrem chronią też przed rakiem skóry. To właśnie szkodliwe promieniowanie słoneczne jest odpowiedzialne za większość przypadków tych potencjalnie śmiertelnych nowotworów.

Skóra naczynkowa

Szczególna uwaga należy się tzw. cerze naczynkowej, która swoją nazwę zawdzięcza kruchym ściankom naczyń włosowatych. Kiedy mamy z nią do czynienia? Wtedy, gdy na skórze z obszaru twarzy, szyi i dekoltu, rzadziej innych okolic, czasowo lub na stałe występują zmiany rumieniowe, pod postacią różnie nasilonych plam naczyniowych i/lub teleangiektazji (potocznie nazywanych „pajączkami”).

– Zazwyczaj jest to dodatkowo cera wrażliwa, jednak warto wiedzieć, że problemy z naczynkami mogą występować przy każdym typie skóry. To bowiem kwestia funkcjonowania naczyń krwionośnych, grubości ścian naczyń krwionośnych ich przepuszczalności. Najczęściej decydują o tym uwarunkowania genetyczne – jeżeli takie skłonności ma mama, to najczęściej będzie je miała także córka – mówi specjalistka.

Podstawą pielęgnacji cery naczynkowej jest unikanie ekspozycji na zmienne temperatury. Kiedy zaburzone jest kurczenie się naczynek, eksperymentowanie nie jest wskazane, lepiej więc zrezygnować z sauny, bo różnica kilkudziesięciu stopni dla cery naczynkowej to katastrofa .

– To nie dzieje się w jednej chwili, ale wrażliwa, a szczególnie naczynkowa skóra, po prostu tego nie wytrzyma i naczynka w końcu zaczną po prostu pękać – ostrzega kosmetolog.

Wpływ na kruchość naczyń mają także hormony, dlatego zarówno skóra i naczynia krwionośne inaczej funkcjonują w okresie pokwitania, dojrzewania i menopauzy.

W przypadku posiadania skóry naczyniowej lepiej nie pić alkoholu. Nagłe zaczerwienienie skóry pojawia się już po 3 do 10 minutach od wypicia drinka i jest najintensywniejsze w trakcie kolejnych 15 minut. Alkohol powoduje osłabienie ścian naczyń krwionośnych, a przy długotrwałym piciu doprowadza do trwałych uszkodzeń (stąd u wielu alkoholików mamy do czynienia z zaczerwienioną twarzą).

Nagły rumień u posiadaczy skóry naczynkowej mogą spowodować też silne emocje oraz pikantne potrawy.
Mało osób wie, że dla skóry naczynkowej nie są korzystne niektóre leki, np. niesteroidowe leki przeciwzapalne.

Zdrowy tryb życia to zdrowa cera

Odpowiednio dobrane kosmetyki to ważny element dbania o skórę. Dermatolodzy podkreślają, że nic jednak nie zastąpi zdrowego trybu życia. Skóra odwdzięczy się pięknym wyglądem, gdy stosujemy prawidłową, zbilansowaną dietę, dbamy o aktywność na czystym powietrzu, wystarczająco długi i mocny sen. Ważne jest też przestrzeganie zaleceń lekarskich w razie dowolnej choroby. Warto pamiętać, że kosmetyki mogą nas tylko wspomóc w walce o dobry, zdrowy wygląd.

Jakie substancje w kosmetykach wspomagają skórę

Jest szereg substancji, które mogą pomóc w pielęgnacji wrażliwej skóry. Poniżej jedne z najczęściej stosowanych:

Pantenol 

  • przyspiesza proces gojenia;
  • stymuluje odnowę komórkową;
  • łagodzi podrażnienia;
  • działa ochronnie;
  • silnie nawilża.

Alantoina 

  • przyczynia się do regeneracji uszkodzonej skóry;
  • ma silne działanie  łagodzące i kojące;
  • preparatom kosmetycznym nadaje własności zmiękczające skórę i usuwające spękania .

Aloes 

  • działa przeciwzapalnie i bakteriobójczo (używały go nawet wojska do leczenia ran);
  • świetnie nawilża naskórek;
  • posiada właściwości promieniochronne;
  • poprawia elastyczność i ukrwienie skóry.

Nagietek lekarski

  • ma działanie przeciwzapalne, bakteriobójcze, grzybobójcze;
  • zawiera m.in. karotenoidy i flawonoidy.

Karotenoidy 

  • chronią skórę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych;
  • zapobiegają nadmiernemu łuszczeniu się skóry;
  • przyspieszają procesy gojenia.

Flawonoidy

  • hamują wytwarzanie mediatorów  stanów zapalnych;
  • wykazują aktywność przeciwrodnikową.

Ogórecznik lekarski

  • przyspiesza gojenie;
  • działa przeciwzapalnie;
  • zawiera kwas gamma-linolenowy, który ochrania przed stanami zapalnymi, wzmacnia bariery skórne.

Kasztanowiec (Aescullus hippocastanum)

  • zawiera escynę, która uszczelnia ścianki naczyń krwionośnych, działa przeciwobrzękowo, przeciwwysiękowo, hamuje działanie enzymów rozkładających glikoproteiny będące budulcem ścian naczyń włosowatych;
  • kwiaty, owoce i liście kasztanowca zawierają flawonoidy, garbniki, saponiny, kumaryny, karotenoidy, cukry i inne substancje;
  • kora kasztanowca zawiera eskulinę – związek o działaniu ściągającym.

Arnika górska  (Arnika montana)

  • wzmacnia i obkurcza naczynka krwionośne;
  • działa przeciwobrzękowo;
  • wspomaga krążenie krwi;
  • łagodzi stany zapalne skóry;
  • zawiera flawonoidy, fitosterole, karotenoidy, kwasy tłuszczowe i wiele innych cennych dla skóry związków;
  • naturalny filtr słoneczny, ale w doborze filtru kierujmy się jego wartością – najlepiej wysoką

Sprawdzaj skład na etykiecie!

W Europie obowiązuje system INCI – międzynarodowe nazewnictwo składników kosmetyków (ang. International Nomenclature of Cosmetic Ingredients, INCI), który ujednolica nazewnictwa składników kosmetyków. Stosuje się w nim angielskie nazwy związków chemicznych oraz łacińskie nazwy roślin. Istotna jest kolejność podawania składników kosmetyków – ich nazwy umieszcza się malejąco względem stężenia, czyli na początku te, których jest najwięcej, stopniowo do tych, których jest najmniej. Grupa składników poniżej 1 proc. w kosmetyku podawana jest już w dowolnej kolejności.

Monika Wysocka, www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Jakie i ile leków refunduje NFZ? Część pierwsza – programy lekowe

W ramach programów lekowych NFZ refunduje terapie najdroższe, które są dostępne dla wyselekcjonowanej grupy pacjentów spełniających kryteria kwalifikacji do programu lekowego. Obecnie refundowane są 94 programy – 33 programy dla chorób onkologicznych oraz 61 – dla chorób nieonkologicznych. Najwięcej onkologicznych programów lekowych obejmuje: nowotwory układu chłonnego [9], pokarmowego [6] i krwiotwórczego [5].

Nieonkologiczne programy lekowe obejmują następujące schorzenia/grupy chorób:

  • choroby rzadkie [24 programów]: B.17, B.18, B.20, B.21, B.22, B.23, B.24, B.25, B.26, B.27, B.32, B.41, B.42, B.60, B.62, B.76, B.78, B.86, B.95, B.96, B.99, B.101, B.102, B.104
  • choroby układu nerwowego [6 programów]: B.28, B.29, B.30, B.46, B.67, B.90
  • choroby układu mięśniowo-szkieletowego i tkanki łącznej (5): B.33, B.35, B.36, B.75, B.82
  • choroby układu moczowo-płciowego [5 programów]: B.37, B.38, B.39, B.69, B.73
  • wirusowe zapalenie wątroby [4 programy]: B.1, B.2, B.71, B.106
  • zaburzenia krzepnięcia, plamice i inne skazy krwotoczne [3 programy]: B.15, B.94, B.98
  • choroby skóry i tkanki podskórnej [2 programy]: B.47, B.107
  • choroby układu oddechowego [2 programy]: B.44, B.87
  • nadciśnienie płucne [2 programy]: B.31, B.74
  • choroby oka [2 programy]: B.70, B.105
  • choroby naczyń mózgowych [2 programy]: B.57, B.83
  • niedoczynność przysadki [1 program]: B.19
  • brak oczekiwanego prawidłowego rozwoju fizycznego [1 program]: B.64
  • zakażenie wirusem RS [1 program]: B.40
  • zapalenie jelita grubego [1 program]: B.55

W ramach programów lekowych refundowanych jest obecnie 149 substancji czynnych w postaci 469 preparatów leczniczych, z czego 23 substancje zwierają produkty różnych producentów. Program lekowy B.6 Leczenie niedrobnokomórkowego raka płuca oferuje najwięcej refundowanych leków – aż 10 substancji, B.33 Leczenie reumatoidalnego zapalenia stawów i młodzieńczego idiopatycznego zapalenia stawów o przebiegu agresywnym – 9 substancji, B.10 Leczenie raka nerki – 8 substancji a B.31 Leczenie tętniczego nadciśnienia płucnego – 7 substancji. Natomiast 56 programów lekowych zawiera tylko jedną substancję czynną, a w kolejnych 15 – znajdują się 2 substancje czynne. Wśród onkologicznych programów lekowych 55% zawiera tylko 1 substancję, 2 lub 3 – występują u 15% programów, 10 lub 8 substancji – występuję w jednym programie. W przypadku nieonkologicznych programów odsetek programów z tylko jedną substancją czynną jest nawet większy – 62%, a u 16% – występują 2 substancję, natomiast najwięcej substancji 9 lub 7 – występuję w jednym programie.

Z roku na rok wzrasta liczba nowych programów lekowych oraz leków dostępnych dla pacjentów w ramach tej formy refundacji. W momencie wprowadzania programów lekowych w lipcu 2012 roku, na liście refundacyjnej znalazło się 66 substancji czynnych dostępnych w ramach 42 programów lekowych. Obecnie, zarówno liczba substancji, jak i programów lekowych zwiększyła się dwukrotnie, i ciągle rośnie, co oznacza więcej refundowanych opcji terapeutycznych w chorobach onkologicznych, rzadkich oraz innych, wybranych schorzeniach dostępnych dla pacjentów bezpłatnie.

Redakcja pacjentinfo.pl

Fot. www.pixabay.com

Okulary progresywne – czy to drogie rozwiązanie?

Zastępują często kilka par okularów, ułatwiając w ten sposób czytanie czy wykonywanie codziennych obowiązków. Przez kilka dekad ich obecności na rynku pojawiło się wiele mitów: są drogie, wcale nie tak skuteczne, niewygodne. Mowa o soczewkach progresywnych. Czy są dla każdego, jak działają i co wpływa na ich cenę?

Soczewka progresywna posiada specjalną konstrukcję, umożliwiającą wyraźne widzenie dali, bliży i odległości pośrednich. Poleca się je osobom, które zmagają się z prezbiopią, czyli naturalnym procesem starzenia się oka wraz z wiekiem. Jak skonstruowana jest soczewka progresywna?

W szkłach progresywnych możemy wyróżnić 3 strefy widzenia: za wyraźne widzenie dali odpowiada ich górna część, za bliskie odległości – dolna, a środek zapewnia dobre widzenie w odległościach pośrednich. Są bardziej kompleksowe niż np. okulary jednoogniskowe do czytania, które pozwalają świetnie widzieć z bliska, ale już chcąc zobaczyć coś oddalonego, musimy patrzeć ponad szkłami lub zmienić okulary na inne. Z progresami nie ma takiego kłopotu, ponieważ jedna para okularów wystarcza do wszystkiego.

Sylwia Szarkiewicz, optometrystka, ekspert wpierający kampanię Czas Na Wzrok 40+.

Okulary progresywne – najlepsze rozwiązanie dla prezbiopów?

Okulary progresywne odpowiadają na wszystkie potrzeby osób zmagających się z prezbiopią. Dodatkowo są całkowicie bezpiecznym i nieinwazyjnym rozwiązaniem. Każda soczewka w okularach progresywnych dostosowywana jest do indywidualnych potrzeb danej osoby: aktualnego stanu wzroku, ewentualnych wad, różnic pomiędzy lewym i prawym okiem, aktywności, wykonywanego zawodu itd. dopasowanie szkieł progresywnych opiera się na bardzo szczegółowych pomiarach.

Jeżeli jesteśmy zainteresowani okularami progresywnymi, udajemy się do salonu optycznego. To bardzo ważne – okularów z soczewkami progresywnymi nie kupimy w markecie. W salonie optycznym specjalista wykonuje najpierw pogłębione badanie wzroku pod kątem doboru szkieł progresywnych. Następnie wspólnie z optykiem wykonywane są specjalistyczne, bardzo dokładne pomiary w wybranej przez klienta oprawie okularowej. Taki proces pozwala na przygotowanie zlecenia na wykonanie szkieł „szytych na miarę”.

Sylwia Szarkiewicz, optometrystka, ekspert wpierający kampanię Czas Na Wzrok 40+.

Ile kosztują okulary progresywne?

Przed wyborem okularów progresywnych warto pamiętać o tym, że tak, jak w przypadku każdego innego rodzaju okularów korekcyjnych, nie kupuje się ich na całe życie. „Progresy” wymienia się zazwyczaj raz na 2-3 lata. Czynnikiem decydującym o zmianie szkieł na mocniejsze jest oczywiście tempo pogarszania się wzroku wraz z wiekiem. Nawet odpowiednio dobrane okulary progresywne nie zatrzymają prezbiopii, ale w dużej mierze poprawią komfort widzenia.Do zakupu okularów progresywnych warto podejść z rozsądkiem. Przede wszystkim należy ocenić, ile kosztowałyby dwie pary okularów – do bliży i dali. Może się okazać, że zakup jednej pary okularów progresywnych będzie porównywalny lub nawet niższy od ceny dwóch par tradycyjnych szkieł. Zwróćmy jednak uwagę na podstawową różnicę – komfort. Jedna para okularów progresywnych wystarczy, by doskonale widzieć na każdą odległość. W ten sposób pozbywamy się konieczności zastępowania jednych okularów drugimi.

Co wpływa na cenę okularów progresywnych?

  • Istnieje kilka czynników determinujących cenę „progresów”, na przykład konstrukcja soczewki progresywnej. W jej obrębie wyróżnia się konstrukcje konwencjonalne, które są najtańsze oraz zwykle droższe soczewki indywidualne, wykonywane z uwzględnieniem konkretnych parametrów, takich jak wybrana oprawa okularowa, anatomia klienta, czy nawet zachowanie. Szkła progresywne mogą być wyposażone w antyrefleks, utwardzenie czy specjalne powłoki do pracy przy komputerze. Te czynniki również mają znaczący wpływ na ostateczną cenę okularów progresywnych.

    Obecny styl życia (praca przed ekranem monitora), ale także nowoczesne technologie (korzystanie ze smartfonów czy tabletów) sprawiają, że szybciej zauważamy dolegliwości typowe dla prezbiopii już ok. 40. roku życia. W jej konsekwencji wykonywanie codziennych czynności jest utrudnione. Nie musimy jednak się tym przesadnie zamartwiać. Dostępne na rynku okulary progresywne z powodzeniem zastąpią nam dwie pary szkieł i przywrócą komfort wykonywania codziennych obowiązków.

Źródło: Materiał prasowy

Fot. www.pixabay.com

Męska depresja może przebiegać inaczej niż kobieca

Męska depresja to często nie płakanie w kącie pokoju, ale ryzykowne zachowania, złość, agresja, zachowania, których wcześniej u tego człowieka nie było – mówi dr n. med. Sławomir Murawiec z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Niewykluczone, że mężczyzn cierpiących na depresję jest więcej niż sądzimy.

Kto choruje na depresję częściej: mężczyźni czy kobiety?

We wszystkich podręcznikach jest zapisane, że kobiety. Dwa a nawet trzy razy częściej niż mężczyźni. Jednak w statystykach dotyczących samobójstw dominują panowie i to znacząco (5:1), a więc odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Kluczową wydaje się informacja, jak diagnozowana jest depresja.

A jak jest diagnozowana?

W klasyfikacji psychiatrycznej funkcjonują kryteria diagnostyczne depresji, które ujmują pewien model odnoszący się do objawów występujących w przebiegu chorób afektywnych (nazywanych także zaburzeniami nastroju). Zespoły te objawiają się głównie obniżeniem nastroju (smutkiem, przygnębieniem, niską samooceną, małą wiarą w siebie, poczuciem winy, pesymizmem, u części pacjentów myślami samobójczymi), niezdolnością do przeżywania przyjemności, marazmem, bezsennością, zmniejszeniem apetytu.

Tego rodzaju objawy mogą być obecne u kobiet i u mężczyzn, jednak lista ta nie uwzględnia pewnych odmiennych postaci objawów depresyjnych, częstszych w grupie mężczyzn. Ta lista objawów powinna być dłuższa i pełniejsza. W związku z tym kierowanie się przedstawionymi wyżej symptomami sprawia, że depresja częściej rozpoznawana jest właśnie u kobiet. Jeśli by wziąć pod uwagę objawy depresji typowe dla mężczyzn okazuje się, że te statystyki ulegają zmianie. Oczywiście złość czy drażliwość występują w czasie epizodu depresji także u kobiet, ale najczęściej w szerszym połączeniu z innymi, typowymi objawami. Ułatwia to postawienie trafnego rozpoznania.

Dowiodła tego Lisa A. Martin, która w 2013 roku opublikowała w prestiżowym czasopiśmie Journal of the American Medical Association Psychiatry (JAMA Psychiatry) wyniki swoich badań. Wynika z nich jasno, że jeśli zmieni się kryteria diagnostyczne, okazuje się, że mężczyźni chorują na depresję nawet częściej niż kobiety! (26,3 proc. vs. 21,9 proc.).

Podobnego zdania był też Wolfgang Rutz, który w swoim badaniu na temat występowania depresji opublikowanym w Lancecie napisał: „Zarówno na Gotlandii, jak i wszędzie indziej obie płci są równie często, ale w odmienny sposób dotykane objawami depresyjnymi”.

Jakie są zatem objawy, które należałoby uwzględniać w diagnozie depresji?

Zacznijmy od tego, że objawy depresyjne można podzielić na internalizacyjne, czyli te skierowane do wewnątrz, co objawia się siedzeniem w pokoju i płakaniem, nieustającym poczuciem winy oraz na eksternalizacyjne, czyli skierowane na zewnątrz. Te objawiają się złością, napadami agresji, waleniem pięścią, niebezpieczną jazdą samochodem.

Trzeba też jasno powiedzieć, że niektóre objawy – np. smutek i obniżony nastrój, występują zarówno w przypadku kobiet jak i mężczyzn.

I jeżeli w diagnozowaniu depresji uwzględni się cechy eksternalizacyjne, okazuje się, że jednak depresja częściej zdarza się u mężczyzn.

Skonkretyzujmy zatem objawy męskiej depresji.

Najczęstsze to złość, drażliwość, czasami agresja, łatwe wkurzanie się. Wszelkie ryzykowne zachowania, czyli na przykład szybkie jeżdżenie samochodem, nadużywanie alkoholu i środków psychoaktywnych.  Ale też pracoholizm albo przymus bycia zajętym, w którym chodzi o to, aby ani na chwilę nie zostać samemu ze swoimi myślami.

To nie są objawy klasycznie kojarzone z depresją …

Właśnie na tym polega cały problem. Taki facet nie mówi o smutku i przygnębieniu. Jeśli pójdzie do psychiatry, a najczęściej – jeśli zaciągnie go żona – może nie mieć rozpoznanej depresji, bo nie spełnia kryteriów.

To po co takie kryteria?

Klasyfikacje są po to, aby ludzie w różnych miejscach na świecie: i na Alasce, i w Australii i w Polsce, rozpoznawali depresję w ten sam sposób, według tych samych kryteriów. Tyle, że te stworzone kryteria nie obejmują wszystkich postaci. Na przykład w klasyfikacji depresji nie ma lęku, a większość pacjentów cierpi na lęk. Nie ma złości, a większość czuje złość.

To może prowadzić do nieprawidłowego rozpoznawania depresji u mężczyzn, nie uzyskiwania przez ich właściwego wsparcia i pomocy.

Może więc warto byłoby uaktualnić kryteria?

Klasyfikację zaburzeń psychicznych w skali międzynarodowej opracowują eksperci Światowej Organizacji Zdrowia. My tu w Polsce klasyfikacji tak sobie zmienić nie możemy.

Kiedy mężczyzna powinien sam przed sobą przyznać, że jednak przydałaby mu się pomoc?

Jeżeli zaszła jakiegoś rodzaju zmiana – kiedyś byłem spokojny, zrównoważony, drobne rzeczy mnie nie denerwowały, a teraz reaguję na nie złością – to znaczy, że coś jest nie tak. Trzeba zrozumieć, że depresja jest epizodem. To nie jest cecha charakterologiczna. Jeżeli ktoś zawsze bił wszystkich na podwórku w dzieciństwie – to reagowanie złością i walenie pięścią w ścianę nie jest jednak prawdopodobnie objawem depresji. Tu chodzi o zmiany, które mają miejsce od jakiegoś czasu – od pewnego czasu się złoszczę, od pewnego czasu jeżdżę ryzykownie.

Druga rzecz – jeżeli ta złość jest wyrażana na zewnątrz i powoduje to cierpienie tej osoby i otoczenia.

Bardzo często dzieje się to po jakiegoś rodzaju utracie – pozycji, stanowiska, finansów, możliwości utrzymania rodziny – dla mężczyzny to wyjątkowo trudny moment.

Bardzo często trudno jest namówić mężczyznę do pójścia do psychiatry czy terapeuty. Jak przekonać, go że warto dać sobie pomóc?

Wielu mężczyzn ma olbrzymie bariery psychologiczne w poszukiwaniu pomocy. To niesamowite, że wizyta u kardiologa jest społecznie akceptowalna, zaś pójście do psychiatry czy psychologa, szczególnie dla mężczyzny może wiązać się z poczuciem utraty własnej wartości, oznacza „poddałem się”, „przegrałem”, „nic mi się nie udało”.

Jako Polskie Towarzystwo Psychiatryczne staramy się przekonywać, że psychiatra jest takim samym lekarzem jak każdy inny – jak kardiolog, diabetolog czy pulmonolog. I że to jest efektywny sposób szukania pomocy, współczesny, zgodny z obecnym modelem – gdy mamy kłopot idziemy do specjalisty. Chcemy by to było normalne, a nie postrzegane jak porażka.

W jakich sytuacjach powinno się włączać leki wspomagające terapię?

To zależy od sytuacji. Często dobrym wyjściem jest łączenie psychoterapii i farmakoterapii, to daje dobre efekty. Jeżeli ktoś jest w ciężkiej depresji i wykazuje zachowania, które niszczą jego życie, to farmakoterapia może okazać się niezbędna. Ale przepracowywanie takich problemów rozmowami z psychoterapeutą uważa się za bardzo efektywne.

Jak leki działają na psychikę?

Ich najważniejszą cechą jest fakt, że są skuteczne. Wiele leków przeciwdepresyjnych, stabilizuje rozchwianie emocjonalne, wahania nastroju. Stosowana najczęściej grupa leków przeciwdepresyjnych -SSRI (skrót od terminu selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny, po angielsku: selective serotonin reuptake inhibitor – SSRI) jest ukierunkowana na przeciwdziałanie złości i lękowi, a oprócz tego ma jeszcze działanie przeciwdepresyjne.

Wielu pacjentów, którzy je biorą, mówi o tym, że przestali się denerwować i tak bardzo wszystkim przejmować, rzeczy, które dotychczas powodowały u nich stres, nadal są spostrzegane, ale nie wiążą się już z tak silną reakcją emocjonalną. Wyciszają, dają dystans, co w tym trudnym okresie jest bardzo pomocne. Oczywiście za każdym razem należy rozważyć ich zastosowanie w konkretnej sytuacji – jeśli ktoś powinien szukać pracy, to być może wyciszenie  nie jest najlepszym wyjściem.

Czy są jakieś cechy, które predysponują do depresji?

Tradycyjnie opisywana osobowość depresyjna to ktoś smętny, pogrążony w sobie, bez uśmiechu. I to jest jeden z możliwych wariantów: ktoś kto jest często smutny, rozpamiętuje wszystkie porażki, w końcu dostaje depresji.

Ale jest też drugi wariant, znamienny właśnie dla męskiej depresji – to osoba z aspiracjami, pragnieniami, człowiek sukcesu, który pnie się w górę i nagle coś się wydarza, coś się nie udaje, następuje upadek. Te osoby najczęściej doświadczają depresji ze złością i niszczeniem samego siebie. Czyli: jeżeli nie będę wszystkim (np. dyrektorem, kierownikiem, szefem) to będę nikim, zerem. Podejście zero-jedynkowe. Jeśli ktoś był np. ordynatorem, już nie umie odnaleźć się na innej pozycji, już nie może być „tylko” doktorem. I w tym momencie część osób wchodzi w szalenie niebezpieczną postać depresji, która go niszczy: już nic nie warto, nie ruszę się, nie podejmę  żadnych działań.

Mówi się o tym, że depresja może mieć też fizyczne objawy. To normalne, gdy nie wstaje się z łóżka z powodu gorączki, ale z powodu złego nastroju?

To się trochę łączy. Z obniżeniem nastroju zawsze w parze idzie obniżenie napędu do działania. To jest uwarunkowane biologicznie. Mechanizm jest taki: gdy się coś traci, to w pierwszej fazie stara się to odzyskać, ale w którymś momencie, gdy te starania okazują się bezskuteczne, wytwarza się mechanizm hamujący, który zapobiega traceniu energii na bezskuteczne działania. To takie trochę pierwotne: mogę walczyć, ale gdy będę walczyć w nieskończoność, to albo zginę, albo utracę zasoby energetyczne. W związku z tym natura w geście obronnym wyhamowuje to zachowanie i biologicznie wyłączają się pewne układy mózgowe związane z motywacją, co sprawia, że człowiek popada w stan amotywacyjny. Układ dopaminergiczny związany z ciekawością, zainteresowaniem, działaniem wyhamowuje i zaczyna się walka o przetrwanie.

A druga rzecz – u części pacjentów depresyjnych aktywowane są procesy zapalne. To nie jest dokładnie takie zapalenie jak przy grypie, ale wzbudzany jest układ immunologiczny i stąd objawy bólowe. Tak więc depresja subiektywnie może być odczuwana jak grypa.

Nie bez kozery uważa się, że depresja jest stanem ogólnoustrojowym.

Czy można powiedzieć, że któreś formy są mniej lub bardziej niebezpieczne.

Mówi się, że czasem depresja wywołuje ból psychiczny, to związane jest z rozdźwiękiem pomiędzy marzeniem, a rzeczywistością, tym co było, a tym co jest. To niebezpieczny stan, który może prowadzić do myśli samobójczych. Odczuwanie bólu psychicznego to na pewno wskazanie do szukania pomocy.

Z kolei w zakresie procesów zapalnych depresja może wzmagać choroby somatyczne takie jak cukrzyca, czy choroby serca.

Trudno więc o jasną odpowiedź co jest bardziej niebezpieczne – czy bezpośrednio samobójstwo, czy pośrednio zawał.

Chyba lepiej podsumować to w jeden sposób – depresja bywa bardzo niebezpieczna w wielu aspektach, także życiowym, finansowym, bo gdy ktoś z powodu choroby nie może pracować, zarabiać, mieć kontaktu z rodziną to często źle się to kończy.

Coraz częściej mówi się, że depresja staje się epidemią naszych czasów. Z czego to wynika?

Jest wiele czynników, które na to wpływa. Znaczenie mają warunki biologiczne jak choćby zażywane leki (część z nich ma depresjogenne działanie). Warunki społeczne, w czyli przeciążenie informacyjne, stan niepewności, nieprzewidywalności, ciągłych zmian, a co za tym idzie wszechobecnego stresu.

Do tego dochodzi brak wsparcia społecznego, słabsze więzi między ludźmi, które kiedy są dobre stabilizują. I wreszcie warunki środowiskowe – ostatnio coraz częściej mówi się o tym, że wpływ na nasz nastrój ma sposób odżywiania, a nawet smog.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

A może częściej oglądać komedie? Śmiech jest zdrowy!

Śmiech daje mnóstwo korzyści: zwiększa odporność, dotlenia, dodaje energii, poprawia nastrój, rozładowuje stres, pomaga w walce z depresją. Nie bez powodu mówi się, że „śmiech to zdrowie”. Są dowody na to, że osoby pozytywnie nastawione i radosne rzadziej chorują. Badania wskazują, że seniorom powinno dawać się recepty na śmiech – bardzo wspomaga pracę ich mózgów.

– Śmiech pozytywnie wpływa na pracę serca. Pobudza krążenie, przez co dostarcza większej ilości tlenu do organizmu. Lepsze zaopatrzenie płuc w powietrze sprzyja również dotlenieniu mózgu, który wytwarza więcej endorfin, uznawanych nie tylko za hormony szczęścia, ale także za naturalne substancje przeciwzapalne. Jednocześnie hamowane jest wydzielanie tzw. hormonów stresu, dzięki czemu łagodzone są między innymi bóle głowy i mięśni. Śmiech jest świetną gimnastyką dla mięśni brzucha, ramion, czy twarzy. Uśmiechnięta twarz jest młodsza i pogodniejsza. Radośni ludzie przyciągają innych. Człowiek radosny, to człowiek szczęśliwszy. Warto wiec się śmiać częściej i zarażać śmiechem innych  – wylicza zalety śmiechu lekarka Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.

Okazuje się, że śmiech jest także sprzymierzeńcem w prewencji chorób neurodegeneracyjnych. Obniżając poziom hormonu stresu – kortyzolu, nie tylko poprawia ogólne samopoczucie, ale też ogranicza degenerację neuronów, dzięki czemu poprawia się zdolność zapamiętywania.

Zbadali to naukowcy z Uniwersytetu Loma Linda w Calif (pod kierunkiem dr Gurindera Singh Bainsa), którzy podzielili pacjentów na dwie grupy: zdrowych i chorych na cukrzycę. Obie grupy poproszono o oglądanie 20-minutowych śmiesznych filmów, a następnie przeprowadzano testy oceniające zapamiętywanie, wizualne rozpoznawanie oraz zdolność uczenia się. Dodatkowa, trzecia grupa starszych pacjentów poddanych badaniu wykonała tylko końcowy test, bez oglądania filmów.

Okazało się, że osoby z obu grup, które oglądały filmy w porównaniu z grupą kontrolną wykazywały znaczną poprawę wszystkich badanych funkcji poznawczych! Ciekawe jest to, że największe spadki poziomu kortyzolu i jednocześnie najlepsze wyniki testów uzyskali pacjenci chorzy na cukrzycę.

Wyniki badania prezentowano podczas tegorocznego spotkania naukowców Experimental Biology w San Diego.

Dziedzina badań potwierdzająca naukowo, że śmiech ma dobroczynny wpływ na funkcjonowanie organizmu człowieka nazywa się gelotologia.

Powszechnie wiadomo, że śmiech wiąże się ze zwiększonym wydzielaniem endorfin i dopaminy w mózgu, co poprawia jakość życia starszych pacjentów. Zdaniem naukowców redukcja poziomu stresu poprzez śmiech może być kluczem do poprawy zdolności pamięciowych.

Infografika PAP/Serwis Zdrowie

Warto więc dużo się śmiać, ale i zadbać o to, aby jak najwięcej śmiali się nasi seniorzy. Pomijając zresztą kwestie zdrowotne, uśmiechnięty senior będzie miał po prostu lepsze życie.
 

Źródło: Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Dieta i aktywność fizyczna w aktywnej fazie leczenia raka

Czasy, gdy pacjentom w trakcie leczenia onkologicznego zalecano leżenie w łóżku dawno minęły – mówią zgodnie lekarze …

COVID-19 obecnie: czy będą nowe szczepionki?

Firmy pracują nad preparatami przeciwko nowym wariantom koronawirusa. Według FDA mają one uwzględniać nowe typu szczepu …

Apetyt na kawę służy zdrowej starości

Co piąty mieszkaniec Unii Europejskiej ma 65 lat i więcej. Oznacza to, że niemal 100 milinów ludzi na naszym kontynencie …