Kategoria: ZDROWIE

Przeziębienie a grypa: jak je odróżnić

Potocznie czasami używa się nazwy „grypa” na chorobę, która nią nie jest. Oto kilka podpowiedzi, jak odróżnić przeziębienie od grypy. To istotne, bo grypa to wbrew pozorom groźna i ciężka choroba, która może prowadzić do groźnych powikłań.

Najlepszym sposobem na ochronę przed grypę, rekomendowanym przez szereg medycznych towarzystw naukowych oraz Światową Organizację Zdrowia, są szczepienia.

Różnice między przeziębieniem a grypą:

  • Przeziębienie to łagodna choroba wywołana przez wirusy (najczęściej rynowirusy), podczas gdy grypa, choć także wywołana przez wirusy, ale innego rodzaju, może mieć i często ma ciężki przebieg;
  • Grypa najczęściej ma nagły początek i często nie ma żadnych objawów zwiastujących w postaci gorszego samopoczucia, kataru; podczas gdy przeziębienie zwykle poprzedza trwające 1 -2 dni gorsze samopoczucie, chrypka, ból gardła;
  • Podczas przeziębienia gorączka zwykle nie przekracza 38,5 stopni Celsjusza; natomiast grypie często towarzyszy bardzo wysoka gorączka, sięgająca nawet 40 stopni;
  • Objawy przeziębienia zwykle dotyczą błony śluzowej górnych dróg oddechowych – boli gardło, jest katar, z czasem może się pojawić się kaszel; w grypie mamy objawy ogólnoustrojowe: silne bóle mięśniowo-stawowe, ból głowy, suchy i uciążliwy kaszel, mogą pojawić dreszcze, nudności, najczęściej nie ma kataru lub jest niewielki;
  • W przeziębieniu objawy ustępują stopniowo po 3 dniach, choć choroba trwa jeszcze przez kolejne 3-4 dni; ostre objawy grypy zwykle ustępują po tygodniu, ale pacjent przez kilka dni jest jeszcze mocno osłabiony;
  • Zarówno grypa, jak i przeziębienie mogą doprowadzić do powikłań, jednak te grypowe zwykle są bardzo groźne: na przykład zapalenie płuc czy  zapalenie mięśnia sercowego.
  • Zarówno podczas grypy, jak i przeziębienia warto ściśle przestrzegać zaleceń lekarskich, m.in. dać organizmowi szansę na szybkie zwalczenie choroby poprzez pozostanie w łóżku przez zaleconą przez lekarza liczbę dni oraz pić dużo płynów.

Jak się chronić przed wirusami

  • Szczepić się przeciwko grypie sezonowej;
  • Myć często ręce pod bieżącą wodą z użyciem mydła;
  • Unikać dużych skupisk ludzkich;
  • Zadbać o dużo płynów w diecie;
  • Zadbać o urozmaiconą dietę z odpowiednią ilością potrzebnych składników;
  • Nawet w chłodne dni nie rezygnuj z ruchu.

Źródło: www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Można zaszczepić się na grypę bez zastrzyku?

To FAKT! Na świecie od jakiegoś czasu były już dostępne szczepionki przeciwko grypie podawane donosowo w postaci aerozolu. Począwszy od tego sezonu grypowego ta forma szczepienia będzie po raz pierwszy dostępna także w Polsce. Ale uwaga – jest ona przeznaczona tylko dla dzieci i młodzieży.

Konkretnie, donosową czterowalentną (zawierającą cztery różne linie wirusów) szczepionkę przeciwko grypie, którą fachowcy nazywają „cold adapted” – z uwagi na specjalną technologię namnażania wirusów, która pozbawia je zjadliwości – można podawać dzieciom od ukończenia 2. roku życia aż do ukończenia 18 lat.

Donosowej szczepionki przeciw grypie, która zawiera żywe „atenuowane” (osłabione) wirusy grypy, nie wolno jednak stosować u dzieci z osłabionym układem odpornościowym, w tym zaburzeniami krwi, objawowym zakażeniem wirusem HIV, nowotworami, jak również u dzieci leczonych salicylanami. Eksperci podkreślają, że nie jest ona odpowiednia także dla osób dorosłych.

Dzięki niedawnemu uzyskaniu atestu w Polsce już tej jesieni będzie ona dostępna w aptekach. Eksperci liczą na to, że za sprawą tej nowej, atrakcyjnej formy szczepienia zwiększy się ogólna wyszczepialność polskiej populacji w przypadku grypy, która wynosi obecnie niespełna 4 proc., co plasuje nasz kraj na szarym końcu w całej UE.

Przypomnijmy, że szczepionki przeciwko różnym chorobom zakaźnym, w zależności od wskazań producenta, podawane mogą być na wiele różnych sposobów: domięśniowo, podskórnie, śródskórnie, donosowo i doustnie.

Doustnie szczepić można ludzi m.in. przeciwko poliomyelitis, czyli chorobie Heinego-Medina (nazywanej też ostrym nagminnym porażeniem dziecięcym), a także przeciwko rotawirusom (RV).

Źródło: www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Kiedy choruje umysł…

10 października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Jego celem jest   zwiększanie świadomości społecznej, rozpowszechnianie informacji na temat zdrowia psychicznego oraz walka ze stereotypami. Chociaż najbardziej znanymi zaburzeniami psychicznymi są depresja i schizofrenia, to spektrum tych chorób jest bardzo szerokie. Dzisiaj przyglądamy się wybranym problemom, z którymi możemy – i powinniśmy – walczyć z pomocą specjalisty.

Zaburzenia snu

Współczesny styl życia często wpływa negatywnie na naturalny rytm biologiczny człowieka.  Zmartwienia, codzienne problemy oraz towarzyszący im stres sprawiają, że kłopot z zapewnieniem sobie odpowiedniego snu ma coraz większa liczba osób. W jaki sposób objawiają się te zaburzenia? Są to przede wszystkim: problemy z zasypianiem, częste wybudzanie w nocy, wczesne budzenie się rano, zła jakość snu, a także zbyt mała czy zbyt duża ilość snu. Te objawy występują zwykle w stanach lękowych lub depresyjnych, a także przy kłopotach osobistych, zdrowotnych oraz ekonomicznych. Terapia zaburzeń snu polega na zdiagnozowaniu podłoża problemu oraz wdrożeniu leczenia powiązanego z przeprowadzeniem psychoterapii w celu eliminacji zaburzeń psychicznych, którym towarzyszą problemy ze snem.

Syndrom BurnOut, czyli wypalenie zawodowe

Według badań Eurostatu Polacy zaliczają się do najdłużej pracujących osób w całej Unii Europejskiej. Średni czas pracy to 40,7 godzin tygodniowo. Praca w stresie i pod presją czasu sprawia, że człowiek zaczyna tracić naturalną zdolność do regeneracji i wypoczynku, a to – jak zauważa lek. Tomasz Kaszewski, psychiatra z Poradni Zdrowia Psychicznego HARMONIA Grupy LUX MED, w znacznym stopniu przekłada się negatywnie nie tylko na życie zawodowe, ale także prywatne.

Wypalenie zawodowe, w rzeczywistości czysto „zawodowym” jest tylko z nazwy. Przejawia się najczęściej w postaci obniżenia efektywności pracy, brakiem satysfakcji i wycofaniem z jakichkolwiek aktywności zawodowych, ale także społecznych. Odbija się negatywnie na zdrowiu fizycznym, relacjach towarzyskich i życiu rodzinnym. Mimo że zjawisko zatacza coraz szersze kręgi, w dalszym ciągu pozostaje tematem tabu, a niezdiagnozowane i nieleczone – prowadzi często do depresji. Dlatego tak ważne jest, by odpowiednio wcześnie zareagować na niepokojące objawy. Niezwykle istotną rolę odgrywa tu rodzina i najbliżsi, ponieważ nam samym brak jest obiektywizmu i obniżony nastrój tłumaczymy często przemęczeniem i brakiem snu. A mogą być to już pierwsze sygnały stanów przeddepresyjnych. Warto wówczas zgłosić się po pomoc do specjalisty.

lek. Tomasz Kaszewski, psychiatra z Poradni Zdrowia Psychicznego HARMONIA Grupy LUX MED

Nerwice

Nerwice to cały szereg różnych dolegliwości, a ich cechą wspólną jest doświadczanie różnego rodzaju lęków. Zaliczamy do nich fobie (np. agrofobia – lęk przed wyjściem z domu, arachnofobia – lęk przed pajakami), zaburzenia lękowe z napadami paniki, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (potocznie określane jako „nerwica natręctw”), a także nerwice wywołane reakcją na silny stres. Nerwicom towarzyszą często różnorodne objawy fizyczne, np. bóle brzucha. Osoby z tą dolegliwością powinny przede wszystkim skonsultować się z psychologiem, który może zalecić także dodatkową terapię psychiatryczną.

Uzależnienia

Badania EZOP[1] wykazały, że około 3 mln Polaków ma problemy z alkoholem, z czego ponad 600 tysięcy można uznać za uzależnione. Leczenie tego problemu to długi i skomplikowany proces, a jego najważniejszym elementem jest terapia.

Człowiek uzależniony nie jest w stanie sam poradzić sobie z problemem – niezbędna jest indywidualnie dobrana, intensywna opieka psychologiczna. W trakcie terapii uzależniony dowiaduje się, jak poradzić sobie z nałogiem i wypracować ścieżki zapobiegania nawrotom, a także jak ukierunkować swoje życie, skutecznie odmawiać pokusom oraz funkcjonować w świecie, w którym ma łatwy dostęp do używek. Ważnym czynnikiem na drodze do sukcesu jest także włączenie do terapii rodziny i bliskich osoby uzależnionej

lek. Tomasz Kaszewski, psychiatra z Poradni Zdrowia Psychicznego HARMONIA Grupy LUX MED

Dzieci także chorują

Dzieci, podobnie jak osoby dorosłe, mogą doświadczać różnych zaburzeń psychicznych. Część z tych problemów występuje i u osób dorosłych (np. depresja czy schizofrenia), inne z kolei są typowe dla wieku dziecięcego, np. zespoły nadpobudliwości ruchowej (np. ADHD), całościowe zaburzenia rozwoju (jak np. autyzm, zespół Aspergera czy zespół Retta) czy moczenie nocne. Psychologowie dziecięcy prowadzą także konsultacje pod kątem gotowości szkolnej: sprawdzają, czy dzieci są gotowe na rozpoczęcie kolejnego etapu w swoim życiu, uwzględniając ich rozwój fizyczny, emocjonalny i intelektualny po to, aby mogły sprostać wyzwaniom nowego środowiska, którym jest szkoła.
Dobre zdrowie, zarówno to fizyczne, jak i psychiczne, jest niezbędne do szczęśliwego życia. Dlatego jeśli doświadczamy dolegliwości ze strony naszego ciała lub umysłu – nie zastanawiajmy się -skorzystajmy z pomocy specjalisty, który będzie potrafił dotrzeć do źródła problemu i zaproponuje odpowiednią terapię. O tym należy pamiętać, nie tylko w Międzynarodowym Dniu Zdrowia Psychicznego.

(1)„Epidemiologia Zaburzeń Psychiatrycznych i Dostępność Psychiatrycznej Opieki Zdrowotnej” – projekt Instytutu Psychiatrii i Neurologii, Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny oraz Akademii Medycznej we Wrocławiu, realizowany w celu poznania epidemiologii chorób psychicznych.

Źródło: Materiał prasowy
fot. www.pixabay.com

Zbliża się grypa. Rozważ szczepienie!

Tylko 1 proc. dzieci w Polsce co roku szczepi się przeciwko grypie, a to grupa szczególnie narażona na tę chorobę. Szczepić też powinny się kobiety w ciąży, bo grypa grozi jej utratą lub komplikacjami. Sprawdź, czy wiesz, kto powinien się szczepić i dlaczego.

O tej przenoszonej drogą kropelkową chorobie zakaźnej w Ogólnopolskim Dniu Profilaktyki Grypy, czyli 1 października, oraz szczepieniach mówili eksperci na konferencji prasowej w Głównym Inspektoracie Sanitarnym (GIS).

Poinformowali, że w ostatnim sezonie epidemicznym na grypę i grypopodobne infekcje zachorowało w Polsce 4,5 mln osób; choroba w największym stopniu dotknęła najmłodszych.

Szczyt zachorowań na grypę przypada na miesiące od października do kwietnia. Wciąż jednak można i warto się zaszczepić. To najlepszy, choć nie dający 100 proc. gwarancji, sposób ochrony przed tą chorobą. Wbrew reklamom specyfików, które rzekomo mają podnosić odporność, przed wirusem grypy nie chronią.

Grypa i jej powikłania

Grypa jest chorobą wirusową. Najczęściej „ścina” nagle z nóg – chory niemal z minuty na minutę odczuwa dolegliwy ból mięśni i stawów i ma bardzo wysoką gorączkę. Jak czytamy w opublikowanym na portalu Medycyny Praktycznej artykule przeznaczonym dla specjalistów medycznych na temat grypy, katar i kaszel w grypie nie są nasilone (Ernest Kuchar, Jacek Mrukowicz, Andrzej Gładysz, Piotr Sawiec: Grypa, podręcznik, Medycyna Praktyczna, 2014).

To, co szczególnie groźne, to powikłania grypy:

  • Zapalenie płuc
  • Angina paciorkowcowa
  • Zaostrzenie współistniejących chorób przewlekłych: astmy, choroby niedokrwiennej serca, zastoinowej choroby serca, cukrzycy i innych,
  • Zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie mięśnia sercowego, zapalenie osierdzia (rzadko)
  • U kobiet w ciąży – poronienie, poród przedwczesny, zagrożenie życia płodu.

Autorzy wspomnianego artykułu podają, że w zależności od sezonu z powodu grypy umiera od jednej do pięciu osób na tysiąc, które zachorowały, przy czym odsetek zgonów jest dwukrotnie wyższy od powyższych w grupie seniorów.

Podczas konferencji w GIS podkreślono, że z powodu powikłań pogrypowych w zeszłym sezonie zanotowano 150 zgonów (w tym 78 zgonów osób starszych).

Dla kogo szczepionka przeciwko grypie

O ile nie ma indywidualnych przeciwskazań, szczepionka zalecana jest każdemu, jednak są grupy osób, które w pierwszej kolejności powinny zgłosić się do lekarza z pytaniem, czy powinny zaszczepić się przeciwko grypie (w Polsce do szczepienia kwalifikować może wyłącznie lekarz po zbadaniu pacjenta).
To przede wszystkim osoby zagrożone szczególnie powikłaniami oraz/lub te, które są szczególnie narażone na zachorowanie, a zatem:

  • Osoby w wieku powyżej 65. roku życia,
  • Niezależnie od wieku wszyscy, którzy mają chorobę przewlekłą (np. astmę,nadciśnienie, cukrzycę, POCHP itd.)
  • Kobiety w ciąży i planujące ciążę,
  • Dzieci,
  • Osoby, które pracują w dużych skupiskach ludzkich (np. pracownicy supermarketów),
  • Personel medyczny,
  • Osoby pracujące w oświacie,
  • Osoby z najbliższego otoczenia chorego pacjenta, który nie może przyjąć szczepionki.

Z grypą można trafić do szpitala

Szacuje się,  że ryzyko hospitalizacji z powodu grypy na intensywnej terapii u kobiet w ciąży jest 10-krotnie większe niż przeciętne, u osób bardzo otyłych – 6-krotnie większe, u pacjentów z przewlekłą chorobą układu oddechowego (np. astma, POChP) – 3-krotnie większe.

– Wielka liczba Polaków ginie z powodu powikłań pogrypowych, szczególnie tych, którzy mają inne schorzenia, które kwalifikują do tego, by być bezwzględnie zaszczepionym – podkreślił na konferencji prasowej główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas.

Barbara Bałan z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podkreśliła zaś, że przeciwwskazaniem do szczepienia najczęściej nie są wcale przewlekłe i ciężkie choroby. Na pewno szczepionki nie powinny przyjmować osoby z wysoką gorączką oraz uczulone na składniki preparatu.

Jak chronić się przed grypą

  • Jeśli nie ma przeciwwskazań – zaszczepić się,
  • Często myć ręce bieżącą wodą z mydłem,
  • Unikać dużych skupisk ludzkich w sezonie grypowym,
  • Stosować wyłącznie jednorazowe chusteczki,
  • Nie pić z tego samego kubka, co inna/inne osoba/y.

Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl

Fto. www.pixabay.com

Zanieczyszczone powietrze niszczy nie tylko płuca i serce

Niewielkie cząstki zanieczyszczeń powietrza wnikają w głąb organizmu, a nerki odpowiadają za jego oczyszczanie. Jak się okazuje, tego typu toksyny mogą zwiększyć ryzyko poważnych kłopotów – przewlekłej choroby nerek, a nawet ich schyłkowej niewydolności.

To zła wiadomość dla mieszkańców Polski, która – na tle Europy – ma powietrze niskiej jakości, szczególnie zimą.

O tym, że smog oznacza większe zagrożenie nowotworami, chorobami układu oddechowego i krążenia mówi się już od długiego czasu. Badania wskazują jednak także na inne niebezpieczeństwo związane z zawieszonymi w powietrzu pyłami czy trującymi gazami.

– Okazuje się, że małe cząstki zanieczyszczeń szkodzą także innym narządom. Nerki są narażone na uszkodzenie, ponieważ to one wydalają większość toksycznych substancji z organizmu. Zaczynamy gromadzić na to kolejne mocne dowody – alarmuje prof. dr hab. n. med. Michał Nowicki, kierownik Kliniki Nefrologii, Hipertensjologii i Transplantologii Nerek Centrum Kliniczno-Dydaktycznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Past-Prezes Polskiego Towarzystwa Nefrologicznego.

Powietrze a przewlekła choroba i niewydolność nerek

Wielkim przełomem było badanie opublikowanie w 2018 roku, w najlepszym piśmie nefrologicznym – Journal of the American Society of Nephrology. Według niego, zawarte w powietrzu cząstki o wielkości do 2,5 mikrona (PM 2,5) wpływają na ryzyko przewlekłej choroby nerek czyli całego spektrum ich zaburzeń oraz ryzyko progresji tej choroby do schyłkowej niewydolności nerek oznaczającej konieczność rozpoczęcia dializ – opowiada prof. Nowicki.

Badacze z  Washington University School of Medicine w St. Louis i Veterans Affairs (VA) St. Louis Health Care System przeanalizowali dotyczące zdrowia dane na temat 2,5 mln osób, obejmujące okres 8,5 roku. Informacje te porównali z danymi odnośnie jakości powietrza udostępnionymi przez  Environmental Protection Agency (EPA) i NASA.

– Informacji na temat relacji zanieczyszczenia powietrza z chorobami nerek było niewiele. Jednak kiedy tylko przeanalizowaliśmy nasze dane, ukazał się jasny związek między jakością powietrza a schorzeniami nerek – opowiada główny autor badania prof. Ziyad Al-Aly.

Naukowcy szacują, że przekraczające normę stężenie cząstek PM 2,5 rocznie wywołuje w USA dodatkowe prawie 45 tys. przypadków przewlekłej choroby nerek i prawie 2,5 tys. przypadków schyłkowej niewydolności nerek. Badacze twierdzą jednak, że żadne stężenie zanieczyszczeń nie jest bezpieczne, a skala uszkodzeń po prostu rośnie wraz z podnoszeniem się poziomu toksyn w powietrzu.

W Polsce nerki mają ciężko

– Oczywiście, w miejscach z zanieczyszczonym powietrzem mogą też działać inne toksyny, np. towarzyszące działalności przemysłowej. Mimo wszystko, wyniki tego badania wskazują na wyraźny związek. Na podstawie uzyskanych danych wykonano też rozszerzoną analizę dla świata. Według niej, z powodu zanieczyszczeń w powietrzu, co roku, na świecie, na przewlekłą chorobę nerek zapada 19,7 mln ludzi. Choć taka interpretacja wyników może być już mało dokładna, to jednak pokazuje skalę zagrożenia. Powinniśmy się m.in. zastanowić się, co to oznacza dla nas, Polaków. Niestety, jakość powietrza w naszym kraju należy do najgorszych w Europie, choć na co dzień mało kto się nad tym zastanawia – podkreśla prof. Nowicki.

Źródła zanieczyszczeń mogą być różne – przemysł, prywatne piece, ruch samochodowy. Badanie opublikowane przed kilkoma laty na łamach „Journal of Epidemiology and Community Health” sugeruje związek między chorobami nerek a odległością domu od ruchliwej drogi. Analiza stanu zdrowia ponad tysiąca osób wykazała, że badani mieszkający bliżej samochodowej arterii mieli niższy współczynnik przesączania kłębuszkowego. To parametr mówiący o stanie nerek.

Między osobami mieszkającymi 50 m od drogi a mieszkającymi kilometr od niej była taka różnica, jakby osoby z pierwszej grupy były o 4 lata starsze. Autorzy tego badania zwracają uwagę na to, że zanieczyszczenie powietrza m.in. przyspiesza powstawanie miażdżycy, a ona z kolei silnie oddziałuje na nerki.

Nerki mogą cierpieć na różne sposoby

– Potrzebne jest dokładne poznanie patomechanizmów prowadzących do uszkodzeń nerek. Jak sądzę, są one jednak zagrożone głównie dlatego, że odfiltrowują toksyny z krwi – podkreśla ekspert z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Tymczasem na jeszcze inny mechanizm wskazuje badanie zespołu z Medycznego Uniwersytetu w Kantonie. Chińscy specjaliści przeanalizowali wyniki biopsji nerek pobranych w czasie 11 lat od ponad 75 tys. pacjentów z różnych grup wiekowych, w 300 chińskich miastach. Okazało się, że osoby mieszkające w silniej zanieczyszczonych rejonach częściej chorowały na błoniaste kłębuszkowe zapalenie nerek. Choroba ta wynika tymczasem z nieprawidłowego funkcjonowania układu odpornościowego.

Niestety, pod wpływem trujących substancji obecnych w powietrzu nerki mogą ulec uszkodzeniu także na najwcześniejszym etapie życia, czyli w okresie płodowym, przynajmniej u gryzoni. Wskazuje na to eksperyment zespołu z Texas Agricultural and Mechanical University. Naukowcy wystawiali ciężarne samice szczurów na działanie wysokich stężeń siarczanu amonu – jednego ze składników zanieczyszczeń powietrza. Zwiększyła się śmiertelność płodów, skrócił okres ciąży, młode miały niższą masę i zmiany w wielu narządach, także w nerkach, które były powiększone.

Jak chronić się przed smogiem

Czy można się bronić przed zagrożeniem?

– Przede wszystkim musimy mieć jego świadomość. Alarmujące jest np., że od dwóch lat życie Polaków się skraca – niewiele, ale pamiętajmy, że w większości krajów ono rośnie. Podobnie, rosło do niedawna także w Polsce. Jakość powietrza można natomiast monitorować np. na stronie European Environmental Agency, czy używając specjalnych aplikacji np. w smartfonie. I pamiętać, że na przykład bieganie w smogu czy blisko ulicy może nie być dla człowieka zdrowe – radzi prof. Nowicki..
Zwraca też uwagę, że choć teraz modne są różnego typu oczyszczacze powietrza, nie wiadomo tak naprawdę, na ile zmniejszają one chorobowość.

– Najlepsze rozwiązanie to zamieszkanie w okolicy z powietrzem dobrej jakości i zaangażowanie się jako obywatel w walkę z trucicielami powietrza, którymi są, pamiętajmy, nie tylko wielkie zakłady przemysłowe, ale czasem nasi najbliżsi sąsiedzi ogrzewających domy opałem złej jakości – dodaje.

To pierwsze nie zawsze jest osiągalne, choć można ratować swoje zdrowie częstym wypoczynkiem w naturze i ogólnie zdrowym stylem życia.

Marek Matacz dla zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Jakie diety stosują Polacy

Tradycyjny kotlet schabowy z kapustą zasmażaną i ziemniakami ma coraz większą konkurencję i jednocześnie coraz gorszą prasę. Za to na fali wznoszącej są wegańskie burgery, hummus i tzw. diety pudełkowe. Sprawdź, ilu Polaków faktycznie stosuje diety i jaki ma to związek ze zdrowiem.

Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) po pięciu latach przerwy wróciło do analizowania zachowań żywieniowych Polaków. Z pewnością wpłynął na to fakt, że coraz więcej Polaków (już ponad 60 proc.) zmaga się z nadmierną masą ciała (nadwaga lub otyłość), w efekcie czego rośnie zainteresowanie dietami, zwłaszcza odchudzającymi. Najnowsze badanie CBOS-u na ten temat (z lipca 2019 r.) wskazuje, że w ciągu ostatniego roku blisko co czwarty Polak (24 proc.) wykluczał lub ograniczał spożycie jakichś produktów. Ale od razu trzeba dodać, że po jakimś czasie jedna trzecia osób z tej grupy rezygnowała ze stosowania narzuconych sobie restrykcji.

Kto najczęściej stosuje diety eliminacyjne

„Z analiz zróżnicowań społeczno-demograficznych wynika, że częściej diety eliminacyjne stosowali młodsi, a w szczególności najmłodsi respondenci (27 proc. osób w wieku 18-24 lata), mieszkańcy największych, ponad półmilionowych miast (36 proc.), absolwenci wyższych uczelni (33 proc.) oraz badani zadowoleni z warunków materialnych swoich gospodarstw domowych (28 proc.)” – czytamy w komunikacie CBOS.

Autorzy badania podkreślają, że diety eliminacyjne są bardziej popularne wśród kobiet niż wśród mężczyzn (27 proc. wobec 22 proc.). Kobiety są też nieco bardziej konsekwentne w ich stosowaniu.

Co najczęściej wykluczają z diety Polacy

Z badania CBOS-u wynika, że osoby stosujące diety eliminacyjne najczęściej ograniczają lub wykluczają spożycie cukru i słodyczy (57 proc. wskazań). Drugą najczęściej ograniczaną grupą produktów w diecie są tłuste potrawy, w tym mięso (28 proc. wskazań). Na kolejnych miejscach „czarnej listy” znalazły się: napoje alkoholowe (20 proc.), produkty zawierające gluten (14 proc.) i dania gotowe (14 proc.). Warto jeszcze wspomnieć o kawie (14 proc.) i mleku (9 proc.). Autorzy badania zaznaczają, że wyniki te są zbliżone do zarejestrowanych w poprzedniej edycji sondażu (z 2014 r.).

Infografika Serwisu Zdrowie PAP/ Maria Samczuk

W jakim celu Polacy stosują diety

Z badania wynika, że są trzy główne powody, dla których ludzie decydują się na wykluczanie ze swej diety określonych produktów. Są to:

  • chęć zdrowego żywienia, poprawy samopoczucia i kondycji (35 proc.)
  • różne dolegliwości i choroby (34 proc.)
  • chęć zrzucenia zbędnych kilogramów (32 proc.).

Rzadziej wskazywane są przez Polaków, jako motywy stosowania diet eliminacyjnych, wskazania lekarza (21 proc.) czy też przekonania (4 proc.).

Warto dodać, że wśród osób, stosujących takie diety z przyczyn zdrowotnych (dolegliwości, choroby lub zalecenia lekarskie), najczęściej wskazywanym, konkretnym powodem medycznym były:

  • choroby układu krążenia (28 proc.),
  • cukrzyca (25 proc.),
  • dolegliwości ze strony układu pokarmowego (21 proc.),
  • choroby autoimmunologiczne (8 proc.),
  • alergie i nietolerancje pokarmowe (5 proc.).

Co ciekawe, do ograniczania lub wykluczania konkretnych produktów spożywczych z przyczyn zdrowotnych dużo rzadziej skłaniają nas takie motywy jak okres ciąży i karmienia piersią (4 proc.) czy też nowotwór (4 proc.).

W tym kontekście dodajmy jeszcze, że większość tych osób, które stosowały dietę eliminacyjną wyraziło zadowolenie z jej efektów (77 proc.), w tym jednak głównie umiarkowane (49 proc.).

Co Polacy mają na talerzu

Omawiane badanie nie skupiało się jednak wyłącznie na wykluczaniu konkretnych produktów z diety, czyli na dietach stricte eliminacyjnych.

Padło w nim również pytanie o innego rodzaju diety i okazało się, że co jedenasty Polak stosował jakiś specjalny, konkretny sposób odżywiania – niezależnie od tego czy ograniczał spożycie jakichś produktów. W odpowiedzi na to pytanie, wśród najczęściej wymienianych przez respondentów rodzajów diet znalazły się m.in.: dieta niskokaloryczna, lekkostrawna, cukrzycowa, zbilansowana, z kontrolowaną ilością spożywanych węglowodanów, a także ze zwiększoną ilością warzyw i owoców.

„Uwzględniając wszystkie analizowane w badaniu diety można stwierdzić, że trzech na dziesięciu Polaków (29 proc.) w ciągu ostatniego roku stosowało jedną z nich” – podsumowują autorzy badania.

Co jeść, żeby być zdrowym: mity żywieniowe kontra fakty

Wszystkim tym, którzy stosowali kiedyś, stosują obecnie lub dopiero planują wdrożyć jakąś dietę przypominamy, że od paru lat działa w Polsce specjalna instytucja, dzięki której można bezpłatnie uzyskać wiarygodne informacje i porady na temat zasad zdrowego żywienia w zdrowiu i konkretnych chorobach.

Chodzi o Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej. Myśląc o jakichkolwiek zmianach sposobu żywienia warto najpierw zajrzeć na stronę internetową NCEŻ lub też skontaktować się z wykwalifikowanym dietetykiem albo lekarzem. Oparcie sposobu żywienia na wiarygodnych i rzetelnych informacjach, zgodnych z aktualną wiedzą medyczną, jest kwestią kluczową, bowiem w obiegu jest dziś wiele modnych diet (głównie eliminacyjnych), które de facto mogą nam przynieść więcej szkód, aniżeli pożytku (np. z powodu nieadekwatnego lub zbyt długiego ich stosowania).

Sprawdź czy żywisz się zdrowo – zgodnie z zalecaniami zawartymi w Piramidzie Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej Instytutu Żywności i Żywienia.

Wiktor Szczepaniak, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Kiedy i jak zadbać o zęby dziecka

Pielęgnację jamy ustnej powinno się rozpocząć już u noworodka. Jest to niezbędny element profilaktyki stomatologicznej. Im wcześniej bowiem rodzice zaczną kształtować prawidłowe nawyki higieniczne u dzieci, tym większa szansa na to, że regularne wizyty u dentysty w przyszłości będą miały wyłącznie charakter kontrolny.

Pielęgnacja jamy ustnej w pierwszych miesiącach życia dziecka

Pierwsze zabiegi pielęgnacyjne w obrębie jamy ustnej rodzice powinni wykonywać przemywając błonę śluzową i wały dziąsłowe dziecka gazą nasączoną wodą lub rozcieńczonym naparem z rumianku. Zabieg ten warto wykonywać dwa razy dziennie. Rano, ponieważ na powierzchni dziąseł mogą znajdować się pozostałości pokarmu spożywanego w nocy oraz przed położeniem dziecka spać, przy okazji wieczornej toalety. Dzięki tak prostej czynności nie tylko zapobiegamy rozwojowi bakterii i powstawaniu aft oraz pleśniawek, ale jednocześnie zaczynamy oswajać malucha z zabiegami w jamie ustnej.

Czego Jaś się nie nauczy…

Zdrowe nawyki to najlepsza profilaktyka, wszystko zatem w rękach rodziców. Od tego, jak wcześnie zapoznają dziecko z podstawami higieny jamy ustnej, zależeć będzie jego dbałość o zęby w przyszłości.

Podstawową rekomendacją specjalistów jest szczotkowanie zębów już od momentu pojawienia się pierwszego zęba. Kolejną ważną zasadą jest, aby do 8. roku życia dziecka zęby mył rodzic lub opiekun, a do 10 roku życia szczotkowanie zębów powinno być przez dorosłych nadzorowane, ponieważ dzieci bardzo często nakładają na szczoteczkę zbyt dużą ilość pasty, połykają ją, myją zęby za krótko i słabo doczyszczają niektóre obszary. Pamiętajmy też o stosowaniu odpowiedniej pasty do zębów – od momentu wyrznięcia pierwszego zęba do ukończenia przez dziecko 3 roku życia zaleca się pasty o zawartości fluoru równej 1000 ppm w ilości śladowej (tzw. maźnięcie włosia szczoteczki), a następnie do ukończenia 6 roku – w ilości ziarna groszku

dr n. med. lek. dent. Katarzyna Lewtak, LUX MED Stomatologia, Grupa LUX MED

Pamiętajmy, że dzieci to fantastyczni obserwatorzy i wybitni naśladowcy, dlatego warto każdego dnia – na własnym przykładzie – pokazywać im, jak ważna jest higiena jamy ustnej.

Pierwszy ząb = pierwsza wizyta stomatologiczna

Zgodnie z wytycznymi Polskiego Towarzystwa Stomatologii Dziecięcej, pierwsza wizyta stomatologiczna powinna odbyć się między 6. a 12. miesiącem życia, czyli  w momencie, gdy pojawia się pierwszy ząb. Zbyt wcześnie? Zdecydowanie nie! Podczas takiej wizyty lekarz sprawdzi stan obecnych zębów, oceni ryzyko wystąpienia chorób w obrębie jamy ustnej i skontroluje, czy już na tym etapie rozwoju nie występuje jakiś stomatologiczny problem. Warto podkreślić, że wizyta ta ważna jest również z punktu widzenia rodziców. W trakcie rozmowy lekarz opowiada o prawidłowej higienie zębów dziecka, odpowiednio skomponowanej diecie, przeciwdziałaniu wadom zgryzu, a także pomaga dobrać idealne do wieku malucha artykuły higieniczne – szczoteczkę oraz pastę. Kolejne wizyty powinny być regularne – mniej więcej co 6 miesięcy (a nawet częściej, jeśli takie są zalecenia lekarza). Podczas wizyt kontrolnych dziecko oswaja się z gabinetem stomatologicznym, podczas gdy lekarz ocenia stan jamy ustnej – w tym zgryzu i wykonuje proste zabiegi profilaktyczne, jak np. fluoryzację, lakowanie czy lakierowanie zębów. Wbrew pozorom jest to jeden z najważniejszych elementów profilaktyki, bo właśnie w okresie dzieciństwa powstają niepotrzebne traumy związane z dentystą. Wynikają one najczęściej ze zbyt późnej reakcji rodziców na problem. Dziecko trafia do lekarza z bólem zęba, który wymaga niestety już czasochłonnego i zaawansowanego leczenia. Stomatolodzy dziecięcy podchodzą w sposób szczególny do małych pacjentów i starają się, aby czas spędzony na fotelu dentystycznym był dla nich bezstresowym przeżyciem.
Oprócz regularnych wizyt i prawidłowej profilaktyki domowej, bardzo ważnym aspektem dbania o zęby jest także urozmaicona dieta dziecka:

Rodzice i opiekunowie powinni ograniczać dziecku pokarmy i napoje zawierające cukier, który jest jednym z głównych czynników wywołujących próchnicę. Co i jak gryziemy, również ma wpływ na stan uzębienia dzieci – zadbajmy o podawanie surowych owoców i warzyw oraz bogatych w białko twardych serów. Uczulam często rodziców również na ryzyko przenoszenia bakterii próchnicotwórczych przez najbliższych na dziecko poprzez np. oblizywanie łyżeczki dziecka czy smoczka. Co ważne – stan zdrowia jamy ustnej osób z najbliższego otoczenia dziecka nie jest bez znaczenia! Naukowcy udowodnili, że ograniczenie liczby bakterii próchnicotwórczych u matki (poprzez np. leczenie próchnicy, prawidłowe zabiegi higienizacyjne) w okresie ząbkowania dziecka zmniejsza ryzyko wystąpienia próchnicy wczesnego dzieciństwa. To jeszcze jeden argument za tym, aby wspólnie dbać o zdrowie zębów całej rodziny

Mleczne zęby trzeba leczyć!

Niestety nadal wśród niektórych rodziców pokutuje przekonanie, że skoro zęby mleczne i tak wypadną, to nie trzeba ich leczyć – nic bardziej mylnego! Od tego, w jaki sposób zadbamy o mleczne uzębienie dziecka, zależeć będzie stan jego zębów stałych w późniejszym okresie. Jeśli zlekceważymy zmiany świadczące np. o próchnicy, możemy przyczynić się do chorób uzębienia stałego lub wad zgryzu, których leczenie może okazać się trudne i czasochłonne.

O zęby mleczne należy dbać i je leczyć! Zaniedbanie w zakresie leczenia mleczaków odbija się niekorzystnie nie tylko na kondycji zębów stałych, ale i całego organizmu. Zdrowe uzębienie to warunek zachowania zdrowia ogólnego, ponieważ choroby jamy ustnej są wzajemnie powiązane z takimi schorzeniami, jak np. cukrzyca czy choroby układu oddechowego

Higiena jamy ustnej u dziecka rozpoczyna się od momentu przyjścia na świat malucha i wraz z kolejnymi pojawiającymi się ząbkami, zwiększa się jej zakres. Trzeba pamiętać, że zdrowie jamy ustnej dziecka zależy przede wszystkim od prawidłowych nawyków rodziców i profesjonalnej opieki stomatologa dziecięcego. Profilaktyka stomatologiczna, wprowadzona już na wczesnym etapie, umożliwia prawidłowy rozwój dziecka. To inwestycja w zdrowie, która zaprocentuje w przyszłości.

Źródło: informacja prasowa
fot. www.pixabay.com

Letnie urazy stawów: ABC wiedzy

Sport jest super, ale wiąże się czasem z ryzykiem kontuzji. Szczególnie narażone są na nie stawy, szczególnie wtedy, gdy do intensywnego wysiłku dochodzi bez stopniowych przygotowań na większe obciążenia. Sprawdź, jak można zmniejszyć ryzyko skręcenia czy zwichnięcia stawu i co robić, gdy do takiej kontuzji dojdzie.

Wakacyjny wypoczynek skłania do większej aktywności fizycznej. Jeśli w ciągu roku raczej nie ćwiczymy, wzrasta ryzyko kontuzji podczas np. meczu siatkówki na plaży. Jak wskazują ortopedzi, do najczęstszych letnich urazów należą uszkodzenia stawów: skręcenia i zwichnięcia.

Skręcenie to efekt nieprawidłowego przeniesienia siły działającej na staw – jest ona na tyle duża, że torebka stawowa i więzadła stawowe ulegają rozciągnięciu, a czasami może dojść nawet do ich częściowego przerwania. Jednak powierzchnie stawowe nie ulegają całkowitemu przemieszczeniu względem siebie.

Objawy skręcenia stawu

  • Ból
  • Obrzęk w okolicy urazu
  • Może dojść do zsinienia.

Co to jest zwichnięcie stawu

Jeśli siły działające na staw są bardzo duże, może dojść do całkowitego uszkodzenia tkanek miękkich (torebki stawowej, więzadeł) i do przemieszczenia powierzchni stawowych (końców kości) względem siebie – taki uraz nazywamy zwichnięciem.

Objawy zwichnięcia

  • Ból,
  • Obrzęk,
  • Nieprawidłowe ułożenie kości w stawie,
  • Upośledzenie ruchomości stawu,
  • Zniekształcony obrys stawu.

Skręcenia stawów kolanowych i skokowych to najczęstsze urazy graczy na boisku. 

Jeśli na co dzień zażywamy niewiele ruchu, a ostatni raz w piłkę graliśmy .. w szkole, nie ma się co dziwić, że podczas wakacyjnego meczu stawy zaprotestują. Do najczęstszych kontuzji należą skręcenia, w których na skutek przekroczenia fizjologicznego zakresu ruchu stawu dochodzi do uszkodzenia torebki stawowej.

– Więzadła, które stabilizują staw w zależności od stopnia urazu ulegają naciągnięciu, naderwaniu lub całkowitemu zerwaniu. Najczęściej towarzyszą temu takie objawy jak silny ból i narastający obrzęk, zasinienie skóry czy ograniczona ruchomość – mówi dr n. med. Janina Mechlińska-Baczkowska z Centrum Medycznego Affidea.

Urazy biegacza

Letnia temperatura sprawia, ze wiele osób postanowią o siebie zadbać, a wielu osobom najlepszą opcją wydaje się bieganie. To – jak wskazują eksperci, jest świetnym wyborem, ale pod warunkiem, że do biegania będziemy się wdrażać z głową. Zbytnie przeciążenie podczas treningu może mieć bowiem negatywne konsekwencje zdrowotne.

Jedną z najczęstszych dolegliwości wśród miłośników tej aktywności fizycznej jest tzw. kolano biegacza.

– Tak określa się ból występujący w przedniej lub bocznej części kolana, który zazwyczaj spowodowany jest przeciążeniem stawów, w wyniku zbyt intensywnego, cyklicznego treningu. Do objawów należą również trzeszczenie i „przeskakiwanie” odczuwane w okolicach stawu kolanowego oraz obrzęk i częściowa blokada stawów – ostrzega chirurg, lekarz rehabilitacji medycznej dr n. med. Krzysztof Radziszewski.

Urazy stawów podczas sportów wodnych

Windsurfing czy kitesurfing uważane są raczej za bezpieczne, ale tu też może przydarzyć się kontuzja. Z powodu częstszego niż zwykle przeciążenia może dojść do urazu stawu kolanowego, barkowego czy skokowego. Lepiej więc, szczególnie jeśli dopiero zaczynamy swoją przygodę z wodnymi sportami, nie zaczynać od całego dnia na wodzie.

Co ciekawe, do kontuzji na wodzie często dochodzi z powodu błędów technicznych niewprawnego surfera. Dlatego warto korzystać z porad trenera lub doświadczonego kolegi. Na przykład nieprawidłowe ułożenie dłoni, wskutek którego mięśnie ramion i przeramion są przeciążone, powoduje objawiający się bólem uraz w stawie łokciowym. Dość częste błędy amatorów sportów wodnych, które skutkują urazami stawów to także skręcenia i zwichnięcia stawów po zeskakiwaniu z deski do płytkiej wody.

Uraz stawu: co robić?

Zawsze uszkodzony staw trzeba odciążyć, czyli starać się nie ruszać kończyną (czasami konieczne jest chodzenie o kulach, jeśli uraz dotyczy któregoś ze stawów w nodze). Na obrzęk i ból pomogą zimne okłady oraz trzymanie kończyny do góry.

Co to znaczy RICE

To pochodzący z języka angielskiego skrótowiec, którego zapamiętanie ułatwia postępowanie w w przypadku urazu stawu:

  • Rest –odpoczynek, czyli odciążenie kończyny bądź odciążenie poprzez zastosowanie kul łokciowych.
  • Ice – lód, a zatem chłodzenie; stosowane w ostrej fazie przez pierwsze 2 dni.
  • Compression – ucisk; poprzez zastosowanie opaski elastycznej, ortezy lub stabilizatora.
  • Elevation – uniesienie kończyny zmniejszające obrzęk.

Jednak z urazem w stawie warto zwrócić się do specjalisty. Nieleczone lub nieprawidłowo leczone urazy stawów często prowadzą do powikłań, np. zmian zwyrodnieniowych. 

W diagnostyce tego typu problemów często konieczne jest wykonanie RTG w celu wykluczenia potencjalnych złamań. Czasami lekarz może zlecić dokładniejsze badania.

– Kondycję układu kostno-stawowego możemy ocenić m.in. za pomocą rezonansu magnetycznego, czyli jednej z najdokładniejszych metod obrazowych. To badanie pozwala w sposób nieinwazyjny sprawdzić stan stawów, np. kolanowego, ramiennego, łokciowego, biodrowego oraz stopy i ręki. Przedstawia też obraz powierzchni stawowych, więzadeł, płynu wewnątrzstawowego i umożliwia wykrycie nawet niewielkich zmian – nie tylko tych spowodowanych urazami, ale i zwyrodnieniowych czy nowotworowych – wyjaśnia lekarka.

Jak uniknąć urazów?

  • Wielu urazów można uniknąć jeśli zaczniemy od rozgrzewki – jej brak to jedna z najczęstszych przyczyn kontuzji.
  • Stopniowo zwiększaj obciążenia przez rozsądnie zaplanowany trening – ćwiczenia uelastyczniają więzadła i pomagają wzmacniać mięśnie, które stabilizują stawy, a tym samym zmniejszają ryzyko uszkodzenia tych ruchomych połączeń kości oraz zwiększają ich odporność na przeciążenia.
  • Pamiętaj, aby dopasować intensywność treningu do swoich umiejętności.
  • Przestań ćwiczyć, jeśli czujesz ból stawach.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Sklep czy kawiarnia może odmówić sprzedaży lodów do pojemnika klienta?

To FAKT! Jak informuje Główny Inspektor Sanitarny w prawie żywnościowym nie ma zakazu sprzedaży dowolnego produktu żywnościowego do opakowania klienta, ale ostatecznie decyzja w tej sprawie należy do przedsiębiorcy, który jest odpowiedzialny za sprzedawany produkt.

Zgodnie z wymaganiami rozporządzenia (WE) nr 852/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie higieny środków spożywczych (Dz. Urz. UE L 139 z 30.04.2004, str. 1, Dz. Urz. UE Polskie wydanie specjalne, rozdz. 13, t. 34, str. 319) na każdym etapie produkcji, przetwarzania i dystrybucji, żywność musi być chroniona przed zanieczyszczeniem, które może spowodować, iż stanie się szkodliwa dla zdrowia ludzi. Dotyczy to również żywności sprzedawanej w sklepach spożywczych (niezależnie od rodzaju produktu).

Nie można jednak oczekiwać, by taki przedsiębiorca odpowiadał za stan pojemnika, do którego klient włoży zakupiony produkt. Jednak jeśli widzi na przykład, że klient chce włożyć lody do brudnego pojemnika, może odmówić, obawiając się potem (choćby i niesłusznych) roszczeń klienta w razie zatrucia.

Warto przy tym pamiętać, że nie każde opakowanie nadaje się do przechowywania żywności. Muszą być one nie tylko czyste, suche i niezanieczyszczone pozostałościami poprzedniej zawartości, ale i spełniać wymagania określone dla materiałów i wyrobów przeznaczonych do kontaktu z żywnością. Do żywności mogą bowiem przenikać niezdrowe substancje z niektórych materiałów, jakie są używane do produkcji pudełek, torebek itp.

Źródło: www.zdrowie.pap.pl

Fot. www.pixabay.com

Letnie zagrożenia dla oczu

Słoneczna pogoda latem cieszy, ale może też być przyczyną problemów. Szczególnie narażone są nasze oczy, które źle znoszą  zbyt intensywne narażenie na promieniowanie UV. Sprawdź, co możemy zrobić, aby uniknąć kłopotów i kiedy udać się po pomoc.

Zawarte w świetle słonecznym promieniowanie ultrafioletowe w niewielkich dawkach jest korzystne dla organizmu człowieka (m.in. zapobiega krzywicy u dzieci, korzystnie wpływa na centralny układ nerwowy, wytwarza ochronny pigment w skórze, dzięki niemu dochodzi do syntezy witaminy D w skórze), ale w wielu sytuacjach może być czynnikiem chorobotwórczym. Szczególnie narażone są na nie oczy.

Ważne jest jednak to, że ryzyko wystąpienia wszystkich niżej opisanych problemów można znacznie zmniejszyć, dbając o swoje oczy. Podstawowe zasady są proste i niekłopotliwe. Wystarczy latem nosić okulary przeciwsłoneczne z filtrem promieniowania ultrafioletowego, a poza tym dbać o urozmaiconą dietę i stosować odpowiednie przerwy w pracy przed ekranem lub podczas oglądania treści na ekranie w celach rozrywkowych.

Zapalenie rogówki wywołane promieniowaniem

Rogówka to pierwsza struktura oka, przykrywająca jego powierzchnię. To właśnie na niej w znacznej mierze zatrzymuje się promieniowanie UV, blokując dostęp do dalszych struktur oka. Jednak już tutaj, a także w spojówce, może dojść do zapalenia wywołanego promieniowaniem. Na szczęście musi to być naprawdę duże promieniowanie.

Na takie uszkodzenia narażają swoje oczy wspinacze wysokogórscy i narciarze, którzy nie zabezpieczają oczu we właściwy sposób. Brak okularów – szczególnie w wysokich ośnieżonych górach powoduje, że do oczu dostaje się potężna ilość promieniowania UV, która może uszkodzić rogówkę powodując tzw. ślepotę śnieżną. Żeby się przed takim niebezpiecznym stanem chronić, nie wystarczy zakładać zwykłych okularów nawet z silnymi filtrami. Okulary, które skutecznie chronią oko w takiej sytuacji powinny mieć także boczne zabezpieczenia, aby światło nie docierało do oczu poprzez boczne szczeliny.

Na takie uszkodzenie rogówki narażeni są też np. spawacze, który pracują bez ochraniającej oczy maski.

– Łuk elektryczny, który obserwują z bliska, wytwarza tak dużą ilość promieniowania UV, że wpływając na powierzchnię oka uszkadza ono nabłonek rogówki, powstają małe ranki, przez co dochodzi do zapalenia spojówek, światłowstrętu, intensywnego łzawienia, zaciskania oczu i w konsekwencji nawet do utraty wzroku – mówi okulista dr n med. Radosław Różycki z Centrum Medycznego MML w Warszawie.

Dlaczego lepiej nosić okulary przeciwsłoneczne w pochmurny dzień?

Promienie UV przechodzą przez niezbyt grube warstwy chmur i mogą uszkodzić oczy, zwłaszcza jeśli przebywa się na plaży, na wodzie czy śniegu. Wszystkie te powierzchnie odbijają promienie światła.

Oczy nie lubią wysokich temperatur

Ostre światło może też doprowadzić do retinopatii słonecznej, którą często stwierdza się u osób, które bez osłony obserwowały zaćmienie słońca. To choroba siatkówki, czyli głębszej struktury oka, do której promieniowanie dociera zazwyczaj w niewielkiej ilości.

Objawy retinopatii słonecznej pojawiają się w ciągu jednej do czterech godzin od ekspozycji. Polegają m.in. na zaburzeniu ostrości widzenia, deformacji obrazu widzianego, mroczkach w centralnym polu widzenia.

Młode osoby mogą być bardziej podatne na retinopatię słoneczną, dlatego warto uświadamiać młodych ludzi, jakie konsekwencje może mieć np. obserwowanie zaćmienia słońca bez żadnej ochrony.

– Znany jest fakt, że szkło powiększające skupiając światło w jednym miejscu potrafi rozpalić ognisko. Do podobnej sytuacji doprowadzamy np. oglądając zaćmienie słońca bez odpowiedniego zabezpieczenia oka – ostrzega specjalista.

W większości przypadków dochodzi do samowyleczenia po około sześciu-12 miesiącach, ale u części pacjentów zmiany mogą być nieodwracalne. Istotną informacją jest to, że nie ma specyficznego leczenia tej choroby i te osoby, u których do samowyleczenia nie dojdzie, będą mieć trwale uszkodzony wzrok.

Zaćma a promieniowanie słoneczne

Nie jest również wykluczone, że nadmiar promieniowania może przyczyniać się do rozwoju zaćmy – to choroba wieloczynnikowa, która nie ma jednej konkretnej przyczyny i zdaniem specjalistów promieniowanie ultrafioletowe, które w niewielkiej ilości dociera do soczewki wewnątrz oka, może być jednym z czynników ryzyka tej choroby.

Promieniowanie ultrafioletowe a nowotwory oczu

Czerniak to nie tylko choroba nowotworowa skóry, może się także rozwinąć w oku, i podobnie jak w skórze, głównym czynnikiem rozwoju jest narażenie na nadmierne promieniowanie ultrafioletowe. Zmiany nowotworowe oczu w tym wypadku mogą objąć okolicę oczodołu, powieki i spojówki.

Należy pilnie udać się do okulisty w razie następujących objawów:

  • nieostre widzenie,
  • zaburzenia widzenia,
  • zmiana zabarwienia części tęczówki,
  • guzek w obrębie powieki,
  • owrzodzenie powieki,
  • utrata rzęs,
  • zmiana zabarwienia powiek,
  • zmiana rozmiaru lub kształtu źrenicy,
  • zaburzenia położenia gałki ocznej lub ruchów oka,
  • wytrzeszczu gałki ocznej,
  • podwójnego widzenie,
  • bólu oka,
  • nadmiernego łzawienie, krwawe łzy.

Nie zawsze wystąpienie wymienionych objawów musi się wiązać z obecnością nowotworu oka, ale zawsze w takich przypadkach niezbędna jest konsultacja okulistyczna.

Choroba surferów i rolników

Mało znana jest zmiana chorobowa oka polegająca na zgrubieniu spojówki gałkowej, tzw. skrzydlik. Narośl na oku ma kształt skrzydła – stąd nazwa. Zauważono, że ta choroba występuje o osób, które dużo pracują na powietrzu, np. u rolników, szczególnie latem, kiedy jest dużo słońca, ale także np. u surferów.

– To zmiana, która tworzy się zawsze od wewnętrznej strony oka (od strony nosa). Przyczyną jej powstawania jest ekspozycja na promieniowanie UV oraz drażniący wpływ wiatru i kurzu. Prawdopodobnie światło wpadające do oka z boku, ulega wewnętrznym załamaniom mutując komórki spojówki, które dostają potencjału wzrostowego z czasem narastając na rogówkę – wyjaśnia okulista.

Początkowo skrzydliki nie dają objawów poza lekkim dyskomfortem – na tym etapie wystarczy używanie okularów z filtrem UV oraz zastosowanie preparatów nawilżających powierzchnię oka (tzw. sztuczne łzy). Lepiej jednak udać się już wtedy do okulisty. Kiedy bowiem zmiany zaczynają wrastać w rogówkę, niszczą jej strukturę przyczyniając się do utraty przez nią przezroczystości oraz kształtu.

Pacjenci skarżą się wówczas na światłowstręt, uczucie ciała obcego pod powiekami, łzawienie. W zawansowanym stadium dochodzi do pogorszenia ostrości wzroku i podwójnego widzenia – wtedy konieczne jest leczenie chirurgiczne.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Dieta i aktywność fizyczna w aktywnej fazie leczenia raka

Czasy, gdy pacjentom w trakcie leczenia onkologicznego zalecano leżenie w łóżku dawno minęły – mówią zgodnie lekarze …

COVID-19 obecnie: czy będą nowe szczepionki?

Firmy pracują nad preparatami przeciwko nowym wariantom koronawirusa. Według FDA mają one uwzględniać nowe typu szczepu …

Apetyt na kawę służy zdrowej starości

Co piąty mieszkaniec Unii Europejskiej ma 65 lat i więcej. Oznacza to, że niemal 100 milinów ludzi na naszym kontynencie …